Archiwum - Psiaki IX
AngelsDream - Nie Lis 21, 2010 01:11
babyduck, tak, ale respekt można uzyskać inaczej niż wrzaskami, szarpaniem i przyciskaniem psa do ziemi, wiesz?
Jest strach, jest szacunek. Jest kontakt i tryb pracy. Jest zaufanie i czytanie swojego psa. Jest wyczuwanie jego granic i przekraczanie ich - różnymi metodami.
W przypadku tego konkretnego psa była to jakaś obroża elektryczna na pewno, użyta niezgodnie ze sztuką.
Bel - Nie Lis 21, 2010 01:14
babyduck, mimo wszystko nie chciałabym jej stosować chyba wolałabym kolczatkę...
babyduck - Nie Lis 21, 2010 01:14
Wiem. Wiem też, że nie u każdego psa. Są osobniki, którym trzeba wyraźnie pokazać czego się oczekuje.
Kolczatka wcale nie jest bardziej humanitarna niż obroża elektryczna.
AngelsDream - Nie Lis 21, 2010 01:20
babyduck, tak i ja (Mam prawo do swojego zdania, inna sprawa, że na tym forum widziałam już dużo bardziej chamskie opinie autorstwa wielu osób. Ale okej, jeśli tak Was uraziłam przytoczonymi dwoma fragmentami, przepraszam. Was, bo mniemam, że Cesara moje zdanie obchodzi tyle, co zeszłoroczny śnieg, a nawet jakby się przejął, to w pierwszej kolejności miałabym ochotę go przegonić na OE po podwórku. Tak, mierzyłam kolczatkę Baaja. Tak, wiem, że boli, kiedy się gwałtownie szarpnie, przechodziłam takie przemiarki i z linką zawiązaną w pasie) sądzę, że metody przedstawione w jego programach były użyte na wyrost, promując przy tym awersyjne szkolenie psów oparte na dawno obalonej teorii dominacji.
babyduck - Nie Lis 21, 2010 01:28
Tak, masz prawo do własnego zdania, nikt tego nie neguje.
Nie sądzę żebyś uraziła mnie czy Olimpie, bo o nas nie piszesz. Dziwi mnie tylko, że jako osoba, której niemalże mottem było, żeby dobierać metodę do psa, a nie odwrotnie, tak ostro, bezwzględnie i łatwo wydałaś bardzo skrajny osąd. Tak, jakby tych kilka przykładów (nad których trafnością można polemizować) skreślało kilkadziesiąt innych przypadków, gdzie metody Cesara były skuteczne. Tak, jakby w każdym odcinku bił i dusił psy, przyduszał do ziemi czy używał obroży elektrycznej.
AngelsDream - Nie Lis 21, 2010 01:36
babyduck, moim mottem nadal jest dobór metody do psa, ale metody Cesara Millana wolę omijać łukiem, jeśli nie mam pod ręką wybitnego behawiorysty i szkoleniowca. Po raz kolejny napiszę: sam Cesar to zaleca! A najlepiej jednego i drugiego.
Metody awersyjne pomagają, owszem.
Jakimś trafem pofatygowałaś się przeczytać artykuł, do którego podałam link?
Dla uściślenia, o ten: http://dominikaknossalla....ave-caesar.html
Wolę już tę nieszczęsną polską psią psycholog, która wszystkim psom wpychała kongi.
W jego programie widzę jego jako gwiazdę i niepodważalny autorytet, psa często spychanego na bok. Chwała mu za nieuczłowieczanie psów, ale ja jednak skłaniam się ku panu Katzowi, chociaż dla wielu to również bardzo dyskusyjna osobistość.
babyduck - Nie Lis 21, 2010 01:43
Tak, pofatygowałam się. I uważam, że niektóre argumenty są przytoczone bez sensu i na wyrost.
AngelsDream - Nie Lis 21, 2010 01:55
babyduck, Twoje prawo, moim jest krytykowanie tych metod.
Szczerze mówiąc, wolę, by ludzie bali się metod awersyjnych, niż uważali je za remedium na każdy problem. Zwłaszcza, że jak widać po wypowiedziach na forach ludzie stosują jego metody sami bez porozumienia z kimkolwiek z odpowiednim doświadczeniem.
babyduck - Nie Lis 21, 2010 02:01
AngelsDream napisał/a: | wolę, by ludzie bali się metod awersyjnych, niż uważali je za remedium na każdy problem | A przecież zostaje środek - używanie ich, kiedy inne nie działają i pozostawanie otwartym na wszystkie metody i pracę z psem.
AngelsDream - Nie Lis 21, 2010 02:14
babyduck, tak, stosowane w porozumieniu ze szkoleniowcem, a nie na podstawie programu w TV.
Czasem wystarczy jedna rozmowa lub lekcja z trenerem.
Oli - Nie Lis 21, 2010 18:34
AngelsDream napisał/a: | babyduck, tak, stosowane w porozumieniu ze szkoleniowcem, a nie na podstawie programu w TV.
| tak powinno się robić w przypadku każdej metody, obojętnie jakiego behawiorysty, a to dlatego, że samemu można nie umieć na początku dobrze czytać swojego psa. Chociażby mam przykład z wczoraj, kiedy pokazywałam Korze nowego szczura - niby nic nie zrobiła, jedynie odwróciła niepewnie od niego wzrok i lekko położyła po sobie uszy, nie zmieniła kompletnie swojej pozycji, a te CS dla wprawnego oka były natychmiast zauważalne (nie tylko ja je zobaczyłam, ale i Pyl). Ktoś kto ma na świeżo psa lub nie wie jak go czytać bo nigdy nie interesował się tym pewnie by tego nie zauważył.
Anka. - Nie Lis 21, 2010 18:55
Tylko z jakimi psami Millan pracuje...
Fryta zareaguje tylko na konretniejsze bodźce. Jest po polujących rodzicach, z leśniczówki, polowała, wychowywała się z kotem, i co z tego skoro instynkt silniejszy, ostatecznie chciała kota zeżreć gdy podrosła. Nawet teraz gdy widzi kota to widzi tylko go, jakbym jej klikała, słodziła, to ciągałaby mnie po całym osiedlu za kocurami.
A Skoczkowi zainteresowanemu kotem wystarczy cmoknąć i on już o nim zapomina.
i żeby nie było,trenerka też miała ambitne pozytywne podejście wyciszenia Fryty, tylko że jej metody panna Frytka w poważaniu miała.
Jeśli metody Millana poprawiają życie i psów i właścicieli, to ja nic do niego nie mam.
AngelsDream - Nie Lis 21, 2010 19:03
Anka., Celar na koty zobaczone na ulicy reagował bardzo mocno, tak mocno, że któregoś razu musiałam go wziąć na ręce, bo nie odszedłby od ogrodzenia, za którym utknął przerażony kot. Samym ciumkaniem nic bym nie wskórała, ale zaczęłam dawać psu dwie opcje do wyboru i ostatnio, kiedy jechaliśmy na trening przeszedł dwa metry od kota, pociągnął do niego raz, początkowo pisnął z podekscytowania, ale zaczęłam się odwracać, co oznaczałoby 'nie idziemy na przystanek, z którego jedziemy na trening' i pies sam odpuścił, zluzował smycz, odwrócił głowę od kota. Ostatnio zignorował ogromnego kocura, który czatował na niego w piwnicznym okienku, ale tu był świeżo po pracy nad podążaniem za dłońmi i patrzeniem w oczy, więc było łatwiej.
Fea - Nie Lis 21, 2010 19:11
Bardzo podobne metody do tego gościa próbował stosować mój ojciec, bez mojej wiedzy niestety, bo mieszkałam wtedy poza domem, a on bywał u nas bardzo często. Efekt był taki, że zastraszył mi psa i rozpieprzył wiele pozytywnych relacji, które wypracowałam z Jurandem. Nie zamierzam się tutaj rozwodzić nad zakresem specjalistycznych specjalistyczności faceta czy czymkolwiek z nim samym związanym, ale do mnie to w ogóle nie przemawia. Paradoksalnie ojciec nie ma żadnej wiedzy kynologicznej, żadnej wiedzy o tresurze, a jak patrzyłam na tego gościa podwieszającego psa na kolczatce bodajże, to miałam deja vu. Ojciec więcej z Jurandem nawet na spacer nie wyjdzie, choćbym miała obie nogi w gipsie ;p
Nie wykluczam, że są psy potrzebujące rozwiązań siłowych, jasne, ale mam wrażenie, że facet tego nadużywa. Nie - uwaga - używa niepotrzebnie, tylko nadużywa.
AngelsDream - Nie Lis 21, 2010 19:37
Fea, nie ty jedna masz takie wrażenie, w sieci jest filmik, jak wilczasty pies jest podwieszany na łańcuszku tak długo, aż pada - ma siny język. Pies kąsa na oślep, broniąc życia, a Cesar twierdzi, że to dominacja. A telewizja to pokazuje, kreując mit wielkiego zaklinacza.
|
|
|