To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Koty vol. II

nutaka - Nie Sie 23, 2009 22:21

Jak Hektor mnie atakuje, biorę go za skórę na karku i wynoszę go do łazienki i trzymam w niej aż się uspokoi i to skutkuje, bo nie gryzie mnie prawie wcale, a jak jż spróbuje złapac zębami to szybko puszcza i ucieka, bo wie co go czeka.
Devona - Nie Sie 23, 2009 22:35

idaa napisał/a:
Kociambra atakuje i potrafi ugryźć do krwi. Gdy ktoś do mnie przychodzi, muszę nawet ją zamykać. To, że nie życzy sobie czułości - mogę zrozumieć i uszanować. Ale wkurza mnie, gdy przy próbie głaskania gryzie. Przypomnę tylko, że jest kotką przygarniętą przeze mnie w stanie agonalnym w listopadzie. Miała wtedy około 6 tygodni. W maju była wysterylizowana. Przebywa tylko w domu. Dlaczego jest taka gryźliwa? Czy jest szansa, że z tego "wyrośnie"?
Opis mojego starszego kota :roll: , do niedawna aktualny.
idaa napisał/a:
Czy to znaczy, że już do końca życia będzie taka? Przedwczoraj w nocy trzasnęła nie łapą w oko. Na szczęście chyba bez pazurów (nie wiem, bo wyrwała mnie ze snu), ale oko mam zaczerwienione i pewnie wizyta u okulisty mnie nie minie.
Gizmo mnie budził w nocy na różne sposoby, za jeden dostał niechcący po pysku, niedobudzona go walnęłam, bo mnie "pieszczoty" jego zabolały, to odskoczył, ale od razu wrócił i mnie ugryzł :/ .
idaa napisał/a:
Jak mam pracować z tą moja kochaną wariatką? Szelki nosi bez problemu, na smyczy się nie szarpie i to sukces. Ale jak reagować na gryzienie? Słowne protesty nie pomagają, czasem muszę ją po prostu przytrzymać, aż jej minie. Puszczam, ona fuka i za chwilę robi to samo. Albo się obraża :evil:
U nas pomógł drugi kot :] .
AngelsDream napisał/a:
bardzo możliwe, że to dlatego, że były dwa
Z tym się zgadzam, to bardzo dobry kandydat na powód.
AngelsDream napisał/a:
Ale ona też może z tego wyrosnąć, o ile spróbujesz z nią popracować.
Z kotem trudno pracować, trzeba mieć doświadczenie, bo moje zabiegi przynosiły więcej złego niż dobrego, a i tak kończyło się zamknięciem w transporterze, czyli bezsilnością z mojej strony, ale może Gizmo to po prostu wyjątkowo oporny kot. Jego brat też jest (tzn. Gizmo już nie jest :P ) agresywny, obaj zbyt szybko zostali zabrani matce.
Fea - Pon Sie 24, 2009 11:33

Fakt, kocie towarzystwo bardzo pomaga. Widzę po swoim stadzie, Ketling podgryzał i zaczepiał, dopóki nie połączyliśmy go z resztą Luftkatze. Teraz zupełnie mu przeszło.
Devona - Pon Sie 24, 2009 13:17

Fea: Kitler, Ketling i Luftkatze - boskie nazwy :D .
idaa - Pon Sie 24, 2009 14:27

Devona dzieki, dzięki i jeszcze raz dzięki za tak wyczerpującą odpowiedź. Miałam nawet kandydata na towarzysza dla Kociambry :) . Przybłąkał się kotek, ale zanim przekonałam męża, kotka adoptowała sąsiadka. U koleżanki urodziły się właśnie kotki z wpadki (nie zdążyła małej wysterylizować, przez balkon wlazł kot sąsiadów :twisted: ), ich własny kocur jest wykastrowany.

W sobotę byłam świadkiem bardzo ciekawej scenki :lol: . Baba przywiozła do weta kota. Bez transportera, bez smyczy... Najpierw nie mogła go wyciągnąć spod siedzenia samochodu. Potem na widok psa (w końcu to normalne w lecznicy) kot zaczął szaleć, a mały nie był. Nie czekałam końca sceny bo zabierałam moją myszkę [*] do domu :(

Devona - Pon Sie 24, 2009 16:00

Idaa, nie ma za co ;) . Niedawno w tym temacie opisywałam problemy z Gizmem i jego zmiany po przygarnięciu Elmo, czytałaś? Jeśli zdecydujecie się na drugiego kota, to najlepiej takiego, który był z matką ok. 3 miesiące, uniknięcie ewentualnej agresji ze strony malca. Elmiaczek był z mamą 11 tygodni i pod względem stosunku do człowieka jest kocim aniołem ;) .

Koty dostały dziś nowe obróżki, z dzwoneczkami :D . Mały robił takie akrobacje, że uśmiałam się po pachy. Śmieszniej było tylko kilka dni temu, gdy próbowałam Elmiaczka przyzwyczaić do szelek - w powietrzu klaskał łapami :P . Gizmo na nową obrożę zareagował tak, że wolny jej koniec nosił w zębach przez pierwszą godzinę. No i chłopaki są zszokowani, że "dzwonią" :lol: .

idaa - Pon Sie 24, 2009 18:23

Czytałam, czytałam. A to, co przeczytałam potwierdziło moje obserwacje z czasu, gdy miałam u siebie tymczasika.
Devona napisał/a:
Koty dostały dziś nowe obróżki, z dzwoneczkami

Ja pierwsze co zrobiłam, to odpięłam dzwoneczek. Po godzinie dzwonienia miałam dość :lol: . Stwierdziłam, że skoro ja mam dość, to co ma powiedzieć kot? :lol:

Devona - Pon Sie 24, 2009 18:42

Idaa, zimą Gizmo już robił za "pomocnika Mikołaja" (tak mój mąż o nim mówił :P ), ale musiałam zrezygnować z tamtej obróżki, bo zrobiłby sobie krzywdę (długo by pisać), więc nosił inną. Próbowałam do niej przyczepić dzwonek, ale się nie dało ;) . Teraz obaj dzwonią :] . Chyba już im przestało to przeszkadzać, mi nie przeszkadzało wcale, a dzwonek przyda się na dworze do ostraszania ptaków, na które Gizmo uparcie poluje ;) .
nutaka - Pon Sie 24, 2009 19:43

Hektor już w nowym domu :wink:















;(

Bernadeta - Pon Sie 24, 2009 19:50

aga napisał/a:
biedny kot, bo ma nieodpowiedzialną właścicielkę, która woli się go pozbyć zamiast zadać sobie odrobiny trudu i zapewnić mu bezpieczeństwo.

Można by było tak pisać gdybym wyrzucała go z domu,a tak są to bezpodstawne oskarżenia o coś czego nie ma.Tofik jest kotem wychodzącym jak cała rzesza innych kotów nie nadających się do trzymania w czterech ścianach,na smyczy itp.


Cytat:
bernadetta puszcza kota samopas z założeniem, że jak go coś pierdzielnie, to trudno, kupi sobie nowego, bo taki koci los.

Zastanawiające skąd wiesz co ja myślę. :drap: Nie wiesz bo skąd masz to wiedzieć co zrobię i co myślę,nie próbuj więc mi wmawiać czegoś czego nie wiesz.a jak wiesz to ciekawe skąd,tyle razy bowiem pisałam :po Tofiku żadnego kota.Chyba wiesz więcej niż ja.


idaa napisał/a:
W sobotę byłam świadkiem bardzo ciekawej scenki . Baba przywiozła do weta kota


Jeśli chodzi o Tofika to u weta zachowuje się wzorowo,trudno mi nawet go poznać,to nie ten sam kot.Weterynarz bada,obmacuje ,a on nic jak trusia siedzi na stole.Jak dostawał szczepienia profilaktycznie wzięłam go na ręce,a kot ani drgnął w czasie ukłucia i w czasie podawania szczepionki.
Bardzo reaguje na zapachy,gdy przychodzą zbyt naperfumowani goście - kot wychodzi i wraca gdy już sobie pójdą.Nie jest zbyt towarzyski,woli spać jeśli zostaje w domu w drugim pokoju na swoim fotelu.
Kot mojej siostry wskakuje innym na kolana,mój Tofik nie,jak pójda wącha ślady na dywanie i krzesła gdzie siedzieli.
Dobra cecha: nigdy nie zagląda do talerzy - co się je.

Layla - Pon Sie 24, 2009 21:32

Bernadeta napisał/a:
Można by było tak pisać gdybym wyrzucała go z domu
Jak Ci samochód kota rozjedzie, to nie będzie istotne, że kot chciał wyjść czy go wyrzuciłaś. Tak czy inaczej TY będziesz temu winna.

Wiesz czym się różnisz Ty od Fei w kwestii opieki nad kotami? Fea także wypuszcza swoje koty, lecz pod swoją opieką. Koty znajdują się razem z nią i kiedy ona wraca do domu, wracają i koty. Skutek jest tego taki, że koty mają spacerki/wybiegi na dworze i są bezpieczne. To są koty wychodzące, wraz z właścicielem i to jest odpowiedzialność. Ty swojego kota wypuszczasz samemu, narażając go na wypadek, zatrucie etc. Tofikowi być może (i tego mu życzę) nic się nigdy nie stanie, być może jednak jutro rozwali go auto i co? Spojrzysz sobie w oczy z czystym sumieniem? Bo wiesz, większość z nas czułaby się winna.

Jeśli Ty nie widzisz różnicy między kotem będącym pod opieką a kotem puszczonym samopas, to ja nie mam pytań i jest to naprawdę żenujące.

Anonymous - Pon Sie 24, 2009 22:08

Cytat:
astanawiające skąd wiesz co ja myślę. :drap: Nie wiesz bo skąd masz to wiedzieć co zrobię i co myślę,nie próbuj więc mi wmawiać czegoś czego nie wiesz.a jak wiesz to ciekawe skąd,tyle razy bowiem pisałam :po Tofiku żadnego kota.Chyba wiesz więcej niż ja.

na podstawie twoich wypowiedzi. o tym, że wypuszczasz kota nie licząc się z tym co może go spotkać, bo będzie tak, jak zadecyduje los. o tym, że twoja kuzynka (siostra? nie pamiętam dokładnie) też wypuszczała kota i samochód go zabił, więc kupiła następnego. bo takie jest życie kota.

tofik nie jest kotem wychodzącym, bo taka jest jego natura, tylko dlatego, że tak został nauczony. jakbyś sobie zadała odrobinę trudu, to mogłabyś go nauczyć szczęśliwie żyć w domu.

Bernadeta - Wto Sie 25, 2009 15:10

aga napisał/a:
tofik nie jest kotem wychodzącym, bo taka jest jego natura, tylko dlatego, że tak został nauczony

Jest kotem wychodzacym,bo wychował się na podwórku wiejskim i takie było założenie : jeśli będzie kot,to będzie wychodzący,chyba,że jak niektóre koty /rzadko się to zdarza,ale jednak się zdarza/ nie będzie chciał wychodzić.

Layla, czemu zakładsz,że porównuję się z Feą,nie porównuję się,bo co mam porównywać.Nawet nie wiem jakie ma wyjście dla kotów z domu,czy ma zieleń,czy są drzewa,jakich ma sąsiadów itd itd

nutaka - Wto Sie 25, 2009 15:22

Off-Topic:
Dajcie sobie spokój, Bernadeta nie zmieni swoich poglądów chocby skały wiecie co robiły...


A Hektora nowa właścicielka nazwała Jack (Sparrow). :wink:

Anonymous - Wto Sie 25, 2009 16:11

bo na wsi kota zadaniem jest wychodzić i odstraszać szkodniki. z resztą nie ważne, wypisuję się z dyskusji.

nutaka, brawo, świetnie ci idzie, to już drugi kot, któremu dałaś szczęście w tym roku :jupi:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group