Archiwum - Koty vol. II
Fea - Nie Sie 23, 2009 20:08
| AngelsDream napisał/a: | | Fea, powiedz mi, co one tak wypatrują? | A wiesz, nie wiem nawet. Ktoś się pewnie kręcił po podwórku, zdjęcia robiłam przed paroma dniami. Rewelacyjnie zniosły przeprowadzkę, zero zgrzytów. Nawet nie pchają się na dwór, co uważam za sukces, bo w poprzednim domu babcia je wypuszczała po tajniacku i potem latałam za kotami po parku jak idiotka.
Berna, żenująca popisówa, daj sobie spokój.
Nakasha - Nie Sie 23, 2009 20:08
Kitler
Moje miejskie koty, jeszcze jak byłam w podstawówce i jak braliśmy je na wakacje na wieś, biegały po wszystkim po czym się dało
Teraz zaś moje koty są niewychodzące, bo za rozjechanie przez samochód to ja podziękuję...
Bernadeta - Nie Sie 23, 2009 20:10
Po posiłku
Co tak narzekacie,jak macie możliwości szukajcie dla Tofika domu z bezpiecznym wybiegiem.Ja jestem wciąż otwarta na oferty,a wy tylko widać narzekać na mnie umiecie.
[ Dodano: Nie Sie 23, 2009 21:16 ]
| Nakasha napisał/a: | | Moje miejskie koty, jeszcze jak byłam w podstawówce i jak braliśmy je na wakacje na wieś biegały po wszystkim po czym się dało |
a jak wracały do miejskiej rzeczywistości to pewnie brakło im tej nieograniczonej przestrzeni.
Fea - Nie Sie 23, 2009 20:19
Bernadeta, do licha ciężkiego, masz gorszy dzień dzisiaj? Przypieprzyłaś sie do moich kotów, kompletnie bezpodstawnie zresztą, przeprosin od ciebie nawet nie oczekuję, bo mi zwisają, ale... sama nakręcasz temat, prosisz się o komentarze, a potem znowu będzie płacz i pokazowe pożegnania.
A jak szukałaś kotu domu, to ja akurat wiem i nie widzę przyczyny, dla której ktoś miałby naprawiać twoje zaniedbania.
babyduck - Nie Sie 23, 2009 20:22
| Bernadeta napisał/a: | | a jak wracały do miejskiej rzeczywistości to pewnie brakło im tej nieograniczonej przestrzeni. | od tego się nie umiera. A od nieograniczonej przestrzeni bardzo często.
idaa - Nie Sie 23, 2009 20:46
| Fea napisał/a: | | Mam podwórko i ogród, jedno i drugie zamknięte z wszystkich stron, a mój kot na to podwórko nigdy nie wychodzi sam, bo w przeciwieństwie do ciebie zdaję sobie sprawę, czym to grozi. |
Fea, a czym ogrodzone? Bo ja nie znam przeszkody nie do pokonania dla kota. Widzę jak łażą po murach okoliczne koty, te wypuszczanie przez sąsiadów. Jeden nawet przełazi po ścianie mojego drewnianego domu. I za nic mają zamknięte podwórka
| Fea napisał/a: | Przypieprzyłaś sie do moich kotów, kompletnie bezpodstawnie zresztą, przeprosin od ciebie nawet nie oczekuję, bo mi zwisają, ale... sama nakręcasz temat, prosisz się o komentarze, a potem znowu będzie płacz i pokazowe pożegnania.
|
A ja ją chyba rozumiem. Bo gadać komuś o wypuszczaniu kota i samemu to robić....
No a te komentarze .... Jednym się przywala, a innym nie? I gdzie tu sprawiedliwość? Chyba że to na zasadzie "co wolno wojewodzie,....."
Bernadeta - Nie Sie 23, 2009 20:48
Ja przypięłam się do twoich kotów Fea,wręcz przeciwnie ucieszyło mnie,że są na podwórzu a nie tylko w czterech ścianach mieskania.Skąd wiesz jak szukam domu: nic nie wiesz na ten temat.
babyduck -myślisz,że nie wiem o tym,że Tofika może coś spotkać: wiem i dlatego szukałam mu nowego domu : na forum miau,na forum PMC
http://pzhmmr.mojeforum.n...der=asc&start=0
,wśród moich znajomych.
A co wy robicie : zamiast mnie wspomóc-/może macie kogoś kto wziąłby kota do domu z bezpiecznym wybiegiem/ ,to wciąż biadolicie:że biedny kot i będzie biedny tak długo póki nie znajdzie odpowiedniego domu.
Szukajcie ze mną .
Anonymous - Nie Sie 23, 2009 20:57
biedny kot, bo ma nieodpowiedzialną właścicielkę, która woli się go pozbyć zamiast zadać sobie odrobiny trudu i zapewnić mu bezpieczeństwo.
idaa, to nie jest na zasadzie, że jedni mogą, a drudzy nie, ale jak fea pisała - jej koty wychodzą pod opieką, cały czas ktoś ich pilnuje, aby nie polazły za daleko i nie zrobiły sobie krzywdy. bernadetta puszcza kota samopas z założeniem, że jak go coś pierdzielnie, to trudno, kupi sobie nowego, bo taki koci los.
Fea - Nie Sie 23, 2009 20:57
| idaa napisał/a: | | Fea, a czym ogrodzone? | Betonowym ogrodzeniem, jakieś dwa i pół metra to ma, a z jednej strony jest ściana domu sąsiadów i nasz garaż. I Idaa, sorry, ale ja swoich kotów luzem nie puszczam. Dante raz na parę dni wyłazi ze mną na podwórko, a przychodzi na każde wołanie, bo tak został nauczony. Nigdy w życiu nie puściłabym go bez opieki albo gdybym wiedziała, że może mi zwiać, bałabym się. Amelia i Ketling wychodzą tylko na smyczy. Owszem, moja babcia wypuszczała te koty równo, a ja dostawałam cholery ze strachu. Ale teraz jest, pardon maj frencz, mniej sprawna fizycznie i nie może otwierać okien.
Berna, wiem, jak szukałaś domu, pamiętam ogłoszenie na miau i twoje komentarze pod nim, więc sobie daruj. Gdybym miała kogoś, kto wziąłby od ciebie kota, już dawno dałabym ci namiary.
idaa - Nie Sie 23, 2009 21:07
Fea, mój kot wychodzi na smyczy, bo 10 metrów od ganku mam ruchliwą ulicę. Ale widzę jak na wysokie mury wspinają się koty przestraszone przez psa na przykład. I nie sądzę, żeby przestraszony kot przyszedł na wołanie. Dlatego gdy wyjechałam w wakacje do znajomych na wieś, nawet pod moim okiem kocica była na smyczy. A co ja się nasłuchałam...., że jak u Karguli i Pawlaków kot na sznurku ....
A tak z innej beczki. Poradźcie mi co zrobić z wściekłym kotem? Kociambra atakuje i potrafi ugryźć do krwi. Gdy ktoś do mnie przychodzi, muszę nawet ją zamykać. To, że nie życzy sobie czułości - mogę zrozumieć i uszanować. Ale wkurza mnie, gdy przy próbie głaskania gryzie. Przypomnę tylko, że jest kotką przygarniętą przeze mnie w stanie agonalnym w listopadzie. Miała wtedy około 6 tygodni. W maju była wysterylizowana. Przebywa tylko w domu. Dlaczego jest taka gryźliwa? Czy jest szansa, że z tego "wyrośnie"?
AngelsDream - Nie Sie 23, 2009 21:10
idaa, dokładnie. Jest różnica między wychodzeniem z kotem na spacer, pod kontrolą, a puszczaniem go luzem i zastanawianiem się, kiedy wróci. A przecież Ewa sama napisała, że jej kota goniły psy - widać ja mam dość zmartwień w życiu, żeby sobie nie dokładać kolejnych. Jeśli będzie kot, to tylko wychodzący pod kontrolą.
Powodem zachowań takowych jest właśnie jej wiek, kiedy została uratowana.
Fea - Nie Sie 23, 2009 21:16
| idaa napisał/a: | | Dlatego gdy wyjechałam w wakacje do znajomych na wieś, nawet pod moim okiem kocica była na smyczy. A co ja się nasłuchałam...., że jak u Karguli i Pawlaków kot na sznurku .... | Ta, mam to samo, robię za lokalną sensację ;p
Dante przyłazi na wołanie jak pies, ale faktem jest, że się o niego boję i nie wiem, ile jeszcze potrwa ta wolność łażenia, mimo że za każdym razem siedze zn im na podwórku i pilnuję,a on głównie zalega w słońcu. I mam serdecznie w nosie opinię publiczną, tu po ulicy latają koty, psy, a raz nawet widziałam, jakomuś spylił indyk i łaził sobie po placyku, ale moje zwierzęta łazić nie będą. Dlatego mnie wkurzyło porównanie do Berny, bo nie wiem, co musiałby mi się stać, żebym robiła to co ona. Od miesięcy truję o zaprzestaniu wypuszczania tego jej nieszczęsnego kota i będę truła dalej.
idaa - Nie Sie 23, 2009 21:22
| AngelsDream napisał/a: | | Powodem zachowań takowych jest właśnie jej wiek, kiedy została uratowana. |
Czy to znaczy, że już do końca życia będzie taka? Przedwczoraj w nocy trzasnęła nie łapą w oko. Na szczęście chyba bez pazurów (nie wiem, bo wyrwała mnie ze snu), ale oko mam zaczerwienione i pewnie wizyta u okulisty mnie nie minie. Najbardziej obawiam się o moją 3-letnią córeczkę.
Potrafi być przymilna, ale takie chwile są rzadkie. Jest moim pierwszym w życiu kotem.
A tak wracając do wieku, w którym została znaleziona.... Post wcześniej pisałam o znajomych... Oni znaleźli kociaki mniej więcej 4-ro tygodniowe. Ich matka zginęła pod kołami samochodu. Kotki odchowali, a one były bardzo miziaste. Czy to dlatego, że były dwa?
Ja chcę kota miziaka . Myślę po cichu o drugim kocie... Bo jak był Węgielek (tymczasik), to mam wrażenie, że Kociambra tak nie gryzła.
AngelsDream - Nie Sie 23, 2009 21:27
idaa, bardzo możliwe, że to dlatego, że były dwa. Ale ona też może z tego wyrosnąć, o ile spróbujesz z nią popracować. Tylko, że kot nie jest psem - nie ustąpi, jeśli nie chce. Dlatego ja jestem pewna, że kota będę szukać długo i starannie.
idaa - Nie Sie 23, 2009 21:40
| AngelsDream napisał/a: | | o ile spróbujesz z nią popracować |
Chętnie to zrobię, tylko nie wiem jak. Po prostu nie wiem jak pracuje się z kotem . Miałam tylko psa. Ale z ONkiem to inna praca
Jak mam pracować z tą moja kochaną wariatką? Szelki nosi bez problemu, na smyczy się nie szarpie i to sukces. Ale jak reagować na gryzienie? Słowne protesty nie pomagają, czasem muszę ją po prostu przytrzymać, aż jej minie. Puszczam, ona fuka i za chwilę robi to samo. Albo się obraża
|
|
|