Archiwum - Psiaki vol. V
AngelsDream - Czw Cze 18, 2009 23:01
Oli, ale przecież to labrador! One z same siebie są idealne, a jak nie są, to nie wina właściciela, tylko twoja. O!
Oli - Czw Cze 18, 2009 23:08
Ja tam do psa nic nie mam, bo w końcu reaguje prawidłowo. Tworzy stado z suką i napotyka drugie stado, tak samo mieszane. To normalne, że będzie spięcie, a raczej do przewidzenia. Mnie tylko wnerwia, że koleś moich sygnałów nie umie odczytać. Ja jak widzę, że ktoś ściąga na krótko swojego psa, to odwołuję swoje psy. Obojętnie czy jego pies jest mały, duży, agresywny, chory, czy właściciel sobie po prostu tego nie życzy, to odwołuję, bo takie jego święte prawo. Ludzie są debilni, przekonuję się o tym przerażająco często.
Paulix - Czw Cze 18, 2009 23:23
Mnie również to denerwuje
Ostatnio na spacerze spotkaliśmy panią z owczarkiem.
Pies zaczął szczekać i warczeć, więc wzięłam Tobika na ręce.
Co na to tamta kobieta? "Proszę się nie bać, on się tak cieszy"
AngelsDream - Czw Cze 18, 2009 23:27
Oli, ano to racja, niestety.
Paulix, a to akurat mogła być prawda. Radość Baaja jest przerażająca - dlatego ja mu nie daję podchodzić do mniejszych psów. Zresztą do większych też. Chyba, że możemy. Ale jego agresja... Cóż budzi respekt. Widziałam to raz, w obronie Celara i więcej nie mam ochoty.
jokada - Pią Cze 19, 2009 00:32
Paulix napisał/a: | Co na to tamta kobieta? "Proszę się nie bać, on się tak cieszy" |
AngelsDream napisał/a: | Paulix, a to akurat mogła być prawda. | Ale ja osobiście optymistyczną wersję jestem w stanie założyć pod warunkiem że drugi pies będzie na smyczy...
Ja też ostatnio miałam dwie niemiłe sytuacje
z jakimś pseudopudlem, lub coś w tym stylu
zwierz niewiele większy od Tobiego ze starszą olewająca sytuacje paniusią
Ze pierwszym razem odciągnęłam Tobiego od kłapiącego koło jego zadka psa
pies leciał za nami jeszcze naście metrów i warczał/szczekał
jak sie do niego odwróciłam w celu pogonienia to coś tam paniusia zaczeka burczeć i się pluć
Za drugim razem - co mi się nie zdarza wziełam psa na ręce
pójście na łatwiznę, ale już mi się nie chciało szczekania wysłuchiwać
niestety pies zaczął z warkotem na mnie skakać
tupnęłam, krzyknęłam - to odskoczył
ale następnym razem pani nie daruje
i opierdzielę równo, jesli tylko pies do mnie podejdzie
nie życzę sobie żeby jakiś burek atakował mnie czy mojego psa
nie chce kopać, nie chce się bronić
dlaczego pies jej ma cierpieć za głupote właściciela
obejść pani nie mam jak, bo dwie sytuacje zdarzyły się w lasku gdzie chodzimy na krótkie spacerki i jest tam tylko wąska kręta ścieżka
więc nawet nie widać jak ktoś idzie
Tobi jest tam zawsze na smyczy
drugi pies luzem...
AngelsDream - Pią Cze 19, 2009 06:03
jokada, ano to racja. Baajowy zwykle osmyczowany, a jak nie osmyczowany, to albo w trybie pracy, albo w kagańcu. Tak czy inaczej zawsze pod kontrolą i jak ostatnio psiaki wypadły z głuszy na suczkę na smyczy, to trzy razy najmocniej przeprosiłam, mimo że się odwołały. Bo to mój problem, a nie kogoś.
Tess - Pią Cze 19, 2009 11:34
jokada, co z tym beardedem Twojej siostry?
Anonymous - Pią Cze 19, 2009 11:39
łasic.
babyduck - Pią Cze 19, 2009 11:53
Faaaajny łasic. Jak ładnie łapcie złożył.
Anonymous - Pią Cze 19, 2009 12:10
bo on uwielbia do zdjęć pozować
Lama - Pią Cze 19, 2009 12:33
Moja suka olewa wszystkie psy i koleguje się tylko z patykami i kamieniami. Nad stawami czy w chaszczach puszczam ją luzem, ale jak tylko w pobliżu pojawią się ludzie czy inne psy, to ją zapinam, bo rozumiem, że ktoś może się jej bać.
Niedawno byliśmy z nią nad stawami i napotkał nas starszy pan z pieskiem na smyczy. Zapięłam suczę zanim do nas doszli. Mimo to pan obrażony stanął i zaczął mamrotać coś pod nosem, że taki duży pies to musi być zawsze na smyczy, nieważne czy jest łagodny. Pomamrotał, przeszedł obok nas i... spuścił swojego pieska ze smyczy. Bo przecież tylko te większe psy muszą chodzić na smyczy i w kagańcu, kundelki mogą sobie latać luzem i obszczekiwać wszystkich dookoła.
W moim bloku mieszka pani z pieskiem, który szczeka na wszystko co się rusza, jak widzi mojego psa, to się ewidentnie na niego rzuca (chociaż moja Bruxa jest jakieś 5 razy większa). Na co pani tłumaczy, że jej sunia tak ma, bo się boi innych piesków. Następnym razem spuszczę moją sukę i będę miała w rzyci wrzaski pańci...
AngelsDream - Pią Cze 19, 2009 12:55
Aport wilczaka
Wilczakowy aport II
Mangalarga - Pią Cze 19, 2009 12:58
Ostatnio z naprzeciwka szedł facet z niewiele większym kudłaczem. Mój przyjął swoją dumną postawę (zawsze tak robi, chce wydać się większy ale poza tym, olewka) i idzie grzecznie przy nodze, tylko zerkając w stronę tamtego. Facet przystaje, pies na napiętej smyczy, sztywny,wyciągnięty w kierunku mojego. Ledwo go minęłam, facet popuścił smycz, kudłacz wyrwał za moim, mało się nie udusił na tej smyczy. Ale nie dosięgnął mojego. A facet tylko od niechcenia "Spokój, nie wolno". A pies szarpie i warczy, i ma słowa pana głęboko pod ogonem Pół biedy, że był na smyczy, inaczej na bank rzuciłby się do mojego knypka.
Takie sytuacje miewam nader często.
Psa na ręce wzięłam tylko raz. Lazł za nami terier, bez smyczy, bez pana. Wlókł się za nami przez całe osiedle o jeszcze trochę i tylko czyhał, żeby rzucić się Bąbla i go zgwałcić... Ani wrzaski, ani jawne groźby kopnięcia czy innego ataku nie pomagały (a wprowadzać w czyn naprawdę nie chciałam). Dopiero kiedy schowałam się z psem w zoologu na kilkanaście minut, dał spokój i odszedł.
Mój zawsze chodzi na smyczy. Chyba, że idziemy na działkę i jesteśmy już na terenie ogródków, albo w lesie. Ale gdy na horyzoncie są inne, obce psy, Bąbel jest na smyczy, bo wiem, że ciężko go odwołać od innych psów, a na smyczy jest posłuszny.
Kurczę, wiem, że nie jest do końca wychowany, ale jak się staram tylko ja z 4-osobowej rodziny, to co się dziwić I tak nie jest źle.
nezu - Pią Cze 19, 2009 17:18
U mnie luzem psice biegają tylko po ogrodzie. Na spacery zawsze na smyczy.
Psota jest nieagresywna totalnie, do wszystkiego, od człowieka po kamień odnosi się z tym samym głupkowatym uwielbieniem, ale i tak jak widzę inne psy, to ją do siebie przyciągam idę z psem na skróconej smyczy.
Bardziej dlatego, że jeśli jakiś pies się rzuci, to będę mogła stanąć okoniem i wybronić psa.
Też mi się zdarzały akcje ze szczekliwymi kundlami puszczonymi luzem.
Niestety...
Bela należy do tych bojowych, jest jamnikiem, typowym, nie spuszczam jej NIGDY. Ostatnio kupiliśmy kaganiec.
Ludzie są tak przyzwyczajani do biegających samopas małych kundli, że widząc Belę na smyczy i w kagańcu pukają się w głowę.
Co tu robić.
Szura - Pią Cze 19, 2009 17:30
Angels, Baaj biega jak marzenie, rozpłynąć się można, nieporównywalne do żadnej innej rasy.
A tak w ogóle to "wilczaki nie aportują"
|
|
|