To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Psiaki vol. IV

AngelsDream - Wto Gru 23, 2008 01:43

Psy schroniskowe są bombą na życzenie ludzi. Wynagradzanie schroniska i pozwalanie psu na skakanie po głowie albo np. rozszczekiwanie psa, żeby był odwazniejszy, a potem nagle zdziwienie. Celar ma rogi. Ma ogromne rogi. Tylko, że kosa trafiła na kamień i myślę, że z dużą korzyścią dla Celara. Obserwując go podejrzewam, czemu stał sie bezdomny. To stworzenie, które można zastraszyć, ale nie złamać. A przynajmniej nie tak, jak ktoś mógłby sobie tego życzyć od psa... No i wakacje.

Natomiast wzięty ze schroniska golden może okazać się agresorem - mordercą, ale ktoś się na niego skusi, bo to golden. Nie wiem, czy się jasno wyraziłam.

Przede wszystkim obawiałam się szczeniaka ze schroniska. Zdrowotnie. I miałam rację - poniekąd. Znajoma ma sunię na DT - wszelkie pasożyty, bakteryjne zapalenie gardła, biegunka... Majątek już w nią władowala.

Ja poszukałam najlepszego schroniska w okolicy, najczystszego. I nie skusiłam się na szczeniaczka. A badania na pasożyty i tak wykazały włosogłówkę. Jest niegroźna, ale jest. Czy raczej była. O tym, co było w uszach oczach i pod napletkiem Celara nie wspomnę. Na deser krótka walka z kamieniem na zębach trzonowych i łupieżem. Bo z psychiką będzięmy się zmagać całe jego życie. Jak ktoś nie jest gotowy na takie wrażenia, to niech sobie daruje adopcje.

Edycja - drobne poprawki.

Oli - Wto Gru 23, 2008 01:57

AngelsDream napisał/a:
o stworzenie, które można zastraszyć, ale nie złamać. A przynajmniej nie tak, jak ktoś mógłby sobie tego życzyć od psa...

Mam to samo z Duszkiem - stanowczą acz łagodną ręką wypracowałam milion rzeczy i to z niemal ekspresowym jak na 5 letniego psa efektem. Jak do mnie trafił był kupką zastraszonego zwierzaka, który przez swą nieugiętość miał rany po pogryzieniach przez współlokatora z kojca schroniskowego. Psiak w ogóle nie potrzebował człowieka, bo niby po co mu ktoś kto od niego wymaga agresją i sprawianiem bólu. Musiałam go nauczyć, że ze mną i z Korą warto tworzyć stado, że to też jest fajne.

AngelsDream napisał/a:
Natomiast wzięty ze schroniska golden może okazać się agresorem - mordercą, ale ktoś się na niego skusi, bo to golden. Nie wiem, czy się jasno wyraziłam.
Wiem o co Ci chodzi. Dlatego też bardzo nie lubię jak do schronu przyjeżdżają ludzie szukający konkretnie wyglądającego psa. Rozumiem rzeczy typu suka/pies, mały/duży, długowłosy lub nie, ale nie na zasadzie "żeby był wilczurkiem (nie znoszę swoją drogą tego określenia) lub pudelkiem/yorkiem/amstaffem etc.

AngelsDream napisał/a:
Przede wszystkim obawiałam się szczeniaka ze schroniska. Zdrowotnie. I miałam rację - poniekąd. Znajoma ma sunię na DT - wszelkie pasożyty, bakteryjne zapalenie gardła, biegunka... Majątek już w nią władowala.
Duszek szczeniakiem nie był, a miał robale jak stąd na Alaskę, co z resztą mu zniszczyło na tyle wątrobę, że teraz ma problemy z układem nerwowym (niewydolna wątroba nie metabolizowała amoniaku który bardzo uszkadza układ przedsionkowy). Z tym akurat jest duża ruletka.

AngelsDream napisał/a:
A badania na pasożyty i tak wykazały włosogłówkę. Jest niegroźna, ale jest. Czy raczej była.
3/4 populacji psów ma włosogłówkę. :wink: To jest wynik braku badania przed odrobaczeniem. Eliminuje się te najbardziej wrażliwe pasożyty zapominając o groźniejszych. No i tak naprawdę nigdy nie jest tak, że pies jest w 100% wolny od robaków. Musiałby nie wychodzić w ogóle na dwór i nie mieć kontaktu chociażby z butami właścicieli.
AngelsDream - Wto Gru 23, 2008 02:03

Oli, my zrobiliśmy badanie po rutynowym, żeby się upewnić, co zostało. Trzeba było odwrotnie, ale były problemy z kupą - stąd przestawienie go na BARF i dopiero badanie.

Tak czy inaczej - naciąć się można i na psa z adopcji i na tego z hodowli. Jak coś robi się z tyłkiem zamiast głowy, to zwykle ląduje się z ręką w nocniku. Przykre jest to, że w tym przypadku cierpi jeszcze zwierzę - zwykle najmniej winne.

Ale zobaczymy, bo przed nami jeszcze dorastanie, cieczki suk w okolicy i 2 zabiegi.

Oli - Wto Gru 23, 2008 02:08

AngelsDream napisał/a:
2 zabiegi
Z ciekawości - rozumiem, że jeden to kastracja, a drugi?
Fea - Wto Gru 23, 2008 02:10

AngelsDream napisał/a:
Psy schroniskowe są bombą na życzenie ludzi. Wynagradzanie schroniska i pozwalanie psu na skakanie po głowie albo np. rozszczekiwanie psa, żeby był odwazniejszy, a potem nagle zdziwienie.

Nie tylko. Czasem wystarczy "zwykła" trauma poschronowa czy wyniesiona z poprzedniego domu i po psie, klapa, pracujesz miesiącami i efekty mizerne. Widzę po swoim, przez rok bał się żarcia, że o innych czynnikach nie wspomnę.
Nie wiem, czy to może być ogólna recepta na happily ever after, ale przypadku adopcji psa ze schronu zalecałabym minimalną ilość oczekiwań. To ruletka. W moim przypadku się sprawdziło - od psa chciałam tylko, żeby mnie nie zeżarł i nie zeżarł mojej suki. Potencjalną pracę z psem uzależniałam tylko od jego charakteru, nie miałam żadnych założeń, planów, wszystko miało okazać się w trakcie. I jesteśmy oboje szczęśliwi jak głupi w pokrzywach, bo ja się nie rozczarowałam, a jemu jest dobrze.
Zresztą nadmiar oczekiwań nigdy się nie sprawdza, w przypadku psa ze sprawdzonej hodowli też, bo to przecież żywy stwór.

Osobiście uważam, że psy ze schronu brać warto, naprawdę warto, chociaż oczywiście każdemu według możliwości i chęci. Ja mam tak, że od zawsze znosiłam do domu wszystko i mam cholernie dużo tolerancji dla zachowań odbiegających od ogólnie przyjętej normy (u zwierząt, dla ludzi taka miła nie jestem ;p), wskutek czego trudny pies, kot czy szczur nie stanowi dla mnie problemu. Ktoś inny może mieć inaczej - i ok, tyle że naciąć się może wszędzie, ile by nie wybulił za rasowego. Owszem, ryzyko jest mniejsze, ale jest.

Dlatego tak mnie pierońsko wkurzają litanie roszczeń potencjalnych właścicieli, z zaznaczeniem, że "piesek MUSI". A jak nie będzie, to kurna co?

babyduck - Wto Gru 23, 2008 09:32

Oli napisał/a:
Dlatego też bardzo nie lubię jak do schronu przyjeżdżają ludzie szukający konkretnie wyglądającego psa. Rozumiem rzeczy typu suka/pies, mały/duży, długowłosy lub nie, ale nie na zasadzie "żeby był wilczurkiem (nie znoszę swoją drogą tego określenia) lub pudelkiem/yorkiem/amstaffem etc.

Nie widzę w tym nic złego. Przypuśćmy, że będę się rozglądać za labradorem. Przeglądam strony hodowli, planuję z wyprzedzeniem, obserwuję, ale jednocześnie wchodzę na labowe forum, a tam dział "labki w potrzebie". No i wiadomość, że gdzieś tam w jakimś schronisku dwa labki czekają na dom. Więc porzucam myślenie o rodowodowym, bo skoro mogę pomóc jakiemuś, to czemu mam tego nie zrobić? Oczywiście mając świadomość, że pies jest tylko w typie rasy i ma już swoją przeszłość. Dlaczego mam się czuć winna, że idę po konkretnego psa? jak ktoś chce sobie wybrać, to niech wybiera, dopóki nie do rozmnażania. Ważne, że kolejna bida otrzymuje swoja rodzinę.

Anonymous - Wto Gru 23, 2008 10:10

babyduck napisał/a:
Nie widzę w tym nic złego.
ja także. Nie bardzo rozumiem dlaczego by, w imię czego, pozbawiac ludzi naturalnego odruchu wyboru? O_o Dla jednych najważniejsza jest płeć, dla innych sierść, kolor czy charakter lub w jakim typie rasy jest pies. Co to ma do rzeczy? Jeśli jest wybór, a w schronach niestety jest, to ludzie będą go dokonywać. Jak pisze babyduck - skoro mogę zdecydowac spośród wielu, to dlaczego mam nie brac tego, który mi sie najbardziej podoba. Powinnam wziąć najbrzydszego, najpodlejszego i paskudnego, tylko dlatego, że taki jest? Czy tez wychodzimy z typowego niestety założenia, że łaski nie robię, więc mam nie wybrzydzać? :?
AngelsDream - Wto Gru 23, 2008 10:15

babyduck, chyba Oli chodziło o takie przebieranie... Ten nie, bo brzydki. Ten nie, bo jakiś... Ja jechałam po Celara albo po żadnego. Jego wypatrzyłam, jego zdjęcia przejrzałam - obserwując wyrwany z kontekstu język ciała. Nie wzięłabym innego, bo brakowałoby tego istotnego dla mnie wstępu.

Ja od psa wymagam sporo, ale zawsze staram się, żeby to sporo mieściło się w jego możliwościach. Dlatego wiele ras psów jest dla mnie tylko do oglądania, głaskania i lubienia u kogoś. ;)

Przejścia wcześniej mogą w psie zmienić wiele, ale chodzi mi o to, że jeśli od początku jestes z psem konsekwentna, to jego otwieranie się i nabieranie pewności następuje moim zdaniem delikatniej, nie tak gwałtownie.

Nie wiem, czy ktoś pamięta Szarą. Była koleżanką Baaja z PM. Miała kilka miesięcy - strachliwa, wycofana, z tendencją do pokazywania zębów. Po czasie okazało się, że osoba, która ją wzięła - zrobiła to po to, żeby imponować innym. I oczywiście przytulała Szarą, głaskała, brała na kolanka i idealnie puszczała mimo uszu uwagi innych osób, że nad Szarą trzeba panować i pracować, bo ma charakterek. Ja też jej mówiłam, że widzę w tym psie Baajowy potencjał, a to oznacza wiele radości i wiele kłopotów. Nie pomyliłam się. Suka szybko zaczęła okazywać, gdzie i jak głęboko ma swoją panią, a w końcu została praktycznie porzucona. Nie na ulicy. U Anki, która wyprowadza psy za pieniądze. I ten dobrze znany tekst - ja już jej nie chce, oddam do schroniska.

Zmarnowała tej suce 3 miesiące. 3 miesiące podczas których nad Szarą mógł ktoś pracować i pokazywać jej, że świat nie jest taki zły. Wyszła z lekcją, że ludziom się nie ufa.

Koleżanka napisała mi, że jej sąsiadka wzięła sobie sukę - mix husky ze schroniska. Po miesiącu suka miała zerowe przywołanie i koszmarnie niszczyła w domu, więc co? Więc sukę oddajemy. Koleżanka wzięła ją kilka razy do siebie, zaczęła nad sunią pracować - postępy ogromne, ale sąsiadka i tak psa zwróciła do schroniska - tyle, że po kryjomu, bo było jej wstyd.

Niby nie ma w tych historiach bicia, próby zamordowania psa, próby utopienia go i zagłodzenia, jak u Celara. Nie ma, ale jest nieszczęście psa, który miał szanse na dobry dom, a została mu ona odebrana, bo za adopcję wzięła się "psia dziumdzia". Szara ma dom. Ta sunia huszczakowata nie wiadomo, ale psy, które raz wróciły mają ciężej. :(

[ Dodano: Wto Gru 23, 2008 10:24 ]
Viss, ja sprawę stawiałam jasno - pies ma się nam spodobać. Ma być młody i ma nie być totalnym szczeniakiem, a także koniecznie ma być samcem. Preferowane były psiaki z dłuższym włosem. Bezwzględnie z długimi łapami - raczej średnie. Tyle, ze ja nie przyjechałam do schroniska i nie stałam tam 4 godziny marnując czas wolontariuszy. Ja to wszystko ustaliłam sobie w domu, znalazłam Celara i pasowało. Tu zyskała Fundacja z najlepiej prowadzoną stroną internetową - na innych nie było zdjęć, były psy już dawno nie do adopcji albo był tylko adres i telefon.

Wybieranie mi nie przeszkadza - wręcz przeciwnie. Gdyby każdy najpierw pomyślał, a potem adoptował byłoby mniej zwrotów. Bo jak wspomniała Fea wiele osób twierdzi, że pies coś musi, a najlepiej, żeby sam z siebie wiedział, co mu wolno, a co nie. Albo był stróżem selektywnym i gryzł tylko złodzieja omijając kolegę, który wpada bez zapowiedzi skacząc przez furtkę.

Anonymous - Wto Gru 23, 2008 10:30

AngelsDream, fajnie, że jestes taka super, ale ja nie pisze o tobie. Ja pisze o ogółach, bo tego tyczy temat. :)
AngelsDream napisał/a:
nie stałam tam 4 godziny marnując czas wolontariuszy.
bez urazy dla wolontariuszy, ale po to oni tam są, żeby pomagac. Ogólnie pomagać, psom, pracownikom i ludziom wybierającym psa. Uważam, że lepsze jest marudzenie, jak to nazwałaś, przez 4 godziny i w końcu wybór jak najlepszy, niż wzięcie psa szybko, bo sie wolontariusz nudził i potem męczenie sie z tym psem, lub co gorsze, oddanie go z powrotem. ;)
AngelsDream - Wto Gru 23, 2008 10:38

Viss, nie wyraziłam się dość jasno - jedno, to wybieranie mądre, a drugie, to przyjechanie bez w sumie żadnego planu i stanie i przebieranie jak w pomidorach z promocji.

Ja nie jestem super, ja lubię mieć spokój przy podejmowaniu trudnych decyzji. Wybór w domu gwarantował mi, że emocje nie będą go zaburzać. Było ich tyle, ile trzeba.

Trudno było znieść ciszę, która zapadła, gdy wynosiłam Celara. Myślałam, że mi się zdawało, ale znajoma potwierdziła, że w wielu schroniskach tak jest.

2 zabiegi - 2 kastracje.

Anonymous - Wto Gru 23, 2008 10:43

AngelsDream napisał/a:
a drugie, to przyjechanie bez w sumie żadnego planu
nie zgodzę sie, wybieranie bez planu na 2 tyg wstecz może dac tak samo dobre rezultaty jak każde inne wybieranie. Liczy sie finalny efekt. A to, że ludzie wybierają niewłaściwie przez własną niefrasobliwość, to juz inna sprawa. :)
AngelsDream - Wto Gru 23, 2008 10:48

Viss, może i tak. Ja jednak nie wyobrazam sobie decyzji na lata podejmowanej na żywioł. Wiem, że tak można i wiem też, że pewnie sie to udaje, ale nie wyobrazam sobie, żeby w harmidrze, hałasie, przy takim ogromie zwierząt umieć po prostu wziąć jedno, gdy wcześniej nawet przez 5 minut nie pomyślało się o tym, jakie ono ma być.
Anonymous - Wto Gru 23, 2008 11:00

AngelsDream, a ja sobie nie wyobrażam wybierania psa tylko na podstawie zdjęć (nie mówię, że to zrobiłaś), bo zanim sie psa wybierze, to trzeba go poobserwować, wyjśc z nim na spacer i takie tam.
Ja wybierałam psy ze schroniska 4 razy i za kazdym razem po prostu jeździłam do schorniska i oglądałam psy, oglądałam pod kątem zachowania, socjalizacji i behawioru. Zdjęcia nic by mi nie dały, szczególnie, że i tak 90% cech psa wychodzi długo po adopcji (dlatego to bomba, jak słusznie piszesz). :D

AngelsDream - Wto Gru 23, 2008 11:07

Viss, nie każdy pies nadaje się do zabrania na spacer. Celar np. był zbyt wycofany.

Inna sprawa, że ty jesteś osobą konkretną. A mi chodzi o taki typ, co sam nie wie, czy ma stać czy siedzieć i najlepiej, żeby pracownik schroniska był duchem świętym.

Oli - Wto Gru 23, 2008 11:13

Viss napisał/a:
Dla jednych najważniejsza jest płeć, dla innych sierść, kolor czy charakter lub w jakim typie rasy jest pies. Co to ma do rzeczy?
Ma tyle do rzeczy, że ludzie przyjeżdżający po labradora oczekują, że dostaną psa pod wzorzec, z odpowiednim zachowaniem i ogólnie takiego jak z hodowli, tylko tańszego.


AngelsDream napisał/a:
babyduck, chyba Oli chodziło o takie przebieranie... Ten nie, bo brzydki. Ten nie, bo jakiś...

Dokładnie o to mi chodziło. Nie o sytuację, że ktoś na stronie schronu wypatrzył psa i chce tego konkretnego, a o ludzi, którzy przyjeżdżają do schronu nie wiedząc nawet, że coś takiego jak str internetowa istnieje i zależy im jedynie na posiadaniu psa o wyglądzie rasowego, bo na rasowca ich "nie stać" i wcale nie ma zamiaru adoptować psa w potrzebie, a chce po prostu tańszą wersję rasowca. Często też wymaga Bóg wie czego od takiego psa i puszcza mimo uszu uwagi o problemach jakie taki pies z przeszłością może sprawiać, a następnie wyadoptowany piesek wraca do schroniska. Zbyt długo w tym "interesie" siedzę, by wierzyć, że każdy chce psiaka, bo czuje potrzebę zwykłej pomocy.


AngelsDream napisał/a:
Wybieranie mi nie przeszkadza - wręcz przeciwnie. Gdyby każdy najpierw pomyślał, a potem adoptował byłoby mniej zwrotów.

Otóż to. Ja za każdym razem w takich sytuacjach powtarzam historię, która zdarzyła się jak 10 lat temu brałam ze schroniska moją Korę. W trakcie wypełniania papierów (robili to moi rodzice) obserwowałam z wolontariuszką ludzi kręcących się między klatkami na Paluchu. W jednej z nich mieszkał sam przepiękny, dorodny długowłosy ON, niemal pod wzór. Przyszedł facet z dwójką kilku letnich dzieci i chodzili sobie obok klatek. Dzieciakom bardzo spodobał się owy ONek, nawet polizał je przez kraty i dzieci już nie chciały innego tylko tego. Na to wolontariuszka do mnie powiedziała "I co ja mam teraz zrobić? Ten pies pogryzł swojego właściciela tak, że tamten stracił rękę...." Gdyby facet wcześniej z rodziną ustalił czy chce psa czy sukę, małego czy dużego, jaka sierść, w typie jakiej rasy itp. to nie doszłoby do takiej sytuacji, bo zapewne w pierwszej chwili skierowałby swoje kroki do recepcji, by powiedzieć, że takiego psa chce lub rozglądaliby się za takimi psami, a nie każdego osobno w klatce oglądali.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group