To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Koty vol. II

Anonymous - Sob Sie 15, 2009 11:46

Fauka, sory, ale nie dalas nigdzie ogloszenia (no chyba, ze nie znalazlam), nie napisalas do nikogo, a teraz czuj sie okropnie, bo sie nie postaralas.
PALATINA - Sob Sie 15, 2009 13:06

Polecam http://www.adopcje.org/ - tak na przyszłość.
Sama nigdy nie korzystałam, ale moja koleżanka tak i zawsze w ciągu 2 tyg max znajdowała domy dla zwierzaków. Polecałam tą stronę już paru osobom i omne tez potwierdzają, że ekspresowo udało im się znaleźć opiekunów dla kociaków.

Tymczasem u mnie jest na "przechowaniu" Kubełek, zwany ostatnio Tiffanym.. a wołany po prostu per "kot".
Siedzi mi to to w łazience lub na parapecie i miauczy wniebogłosy...
Czy ktos mi przetłumaczy, czego on chce?
Nie rozumiem po kociemu.
Ma miskę z wodą, śniadanie dostał, kuwetę też ma....

BTW ... strasznie wielki i tłusty po kastracji się zrobił. Na oko waży już grubo powyżej 5 kg... Może nawet powyżej 6... :roll:

Devona - Sob Sie 15, 2009 14:14

Zamieszczam w końcu zdjęcia "nowego" kota, a także rezydenta :) . Na niektórych widać, jaką Elmo (takie imię otrzymał "nowy" kot) ma ciekawą plamę na piersi - białą, a w środku niej czarną :D . Chłopaki ogólnie dogadują się świetnie, Gizmo bardzo się zmienił, stał się teraz "przewodnikiem" małego i w końcu przestał mnie gryźć - to jest jakiś cud :P . Czasem za bardzo znęca się nad Elmo, wtedy rzucam w niego klapkiem, oczywiście nigdy nie celuję, a tym samym nie trafiam, ale mały zdąży uciec. Maluch pozwala mi się głaskać, ale nadal jest płochliwy. Widać jednak dobroczynny wpływ długiego przebywania z matką - ten kot nie gryzie, co było dla mnie bardzo zaskakujące, bo Gizmo tak okropnie gryzł, jak był mniejszy, że nie sposób tego zapomnieć. Koty demolują mi mieszkanie, ale ogólnie im wybaczam, oprócz zrzucenia chomika razem z klatką (tymczasowo przeniosłam go na podłogę).







AngelsDream - Sob Sie 15, 2009 14:42

Devona, stanowczo potwierdza to moje obserwacje, że kociakom matka jest potrzebna nawet bardziej, niż szczeniakom. :)
Devona - Sob Sie 15, 2009 15:21

AngelsDream, oj na pewno jest potrzebna. Elmo był przy matce prawie 3 miesiące (11 tygodni) i jest zupełnie innym stworzeniem, niż Gizmo. Nie gryzie, nie drapie, nie traktuje mojej ręki jak gryzaka i zabawki, nie chodzi mi przy nodze, nie domaga się ciągłej uwagi - to wszystko niestety dotyczyło Gizma.
pituophis - Sob Sie 15, 2009 16:03

Tak. Herman był nieopanowany i impulsywny, był jedynym kotem, którego skarciłem fizycznie, bo inaczej się nie dało. Książę domagał się ciągłej uwagi i ssał własny ogon, wyprowadziłem go na normalnego kota po pół roku.

Żałuję, ale absolutnie nie mogę wziąć Selawi.

AngelsDream - Sob Sie 15, 2009 16:12

Devona, tak widziałam to u Selawi. Udało się nam dojść do etapu nie drapania rąk i nie gryzienia w sposób, który boli. Zdarzało się jej ganiać własny ogon, a tego akurat nie mogła podpatrzeć u psów, bo żaden tego nie robi. Teraz u Natalii się wyciszyła, więc mam nadzieję, że już będzie z górki. :)
Devona - Sob Sie 15, 2009 16:54

pituophis napisał/a:
Herman był nieopanowany i impulsywny, był jedynym kotem, którego skarciłem fizycznie, bo inaczej się nie dało.
Ja niestety też musiałam stosować fizyczne przywoływanie Gizma do porządku, ale nie biłam, raczej chwytałam go za kark i trzymałam przez chwilę, parę razy musiałam nim potrząsnąć i tak jakby się ocknął i np. puszczał moją rękę, na którą się rzucił. Od momentu, jak się pojawił, spał na mnie, nie dało się opędzić. Ssał moje ręce, lizał włosy, gryzł mnie w nos, kiedy chciał okazać sympatię. Z wielu rzeczy "wyrósł", ale gryzł mnie zapamiętale dopóki nie pojawił się Elmo, raz nawet podrapał mnie i pogryzł do krwi. Teraz "odpuścił" mi trochę na wszystkich frontach, można powiedzieć, że się w końcu odczepił, bo jego ciągła obecność na mnie (dosłownie) była naprawdę męcząca :lol: .
AngelsDream napisał/a:
Zdarzało się jej ganiać własny ogon
Widziałam to u wielu kotów, to chyba nie jest skutkiem zbyt szybkiego odstawienia od matki.
AngelsDream - Sob Sie 15, 2009 17:32

Devona, nie chodzi o samo zachowanie, tylko o jego... hmm... intensywność i zapamiętanie się w tym - czasami wydawało się, że nie istnieje nic innego, poza końcówką jej ogona. Pomijam, że to pierwszy kot, który na moich oczach bawił się do zziajania i padnięcia plackiem.
nezu - Sob Sie 15, 2009 17:38

Nie jest, Rudi też gania swój własny ogon w chwilach największej głupawki. ;)
A był z mamą bardzo długo jak na warunki typowe dla polskich kociastych (prawie 10 tygodni).

A Zapałce bardzo pomogła liczna obecność kotów w domu wetki i też jest, no, normalna, jak na kota. :P
Nigdy mnie nie podrapała, nigdy nikogo nie ugryzła, ma wyczucie. Rudiu ciut mniejsze, ale tylko ciut, on po prostu nie lubi być brany na ręce, cały wtedy sztywnieje i można samemu zahaczyć o jego pazur...

Byłam na wystawie w Olsztynie.
Tym razem bez zdjęć, aparat miało kilka osób w tym zywym trudniej, myślę że za jakiś czas je zmniejszy i wrzuci, na razie wraz z resztą stowarzyszenia bawi na szczurzej wystawie. ;)

Były sphynxy, devon i cornish rexy, masa sibów (!!!! :mrgreen: :serducho: ), MCO, NFO, brytyjczyki, persy i exo (słowo daje, żal mi tych kotów :| ), selkirk rexy!, kilka rusków no i hicior absolutny, czyli litewski przedstawiciel rasy amerykański curl. ;)
Zywym trudniej nie mogła się od niego oderwać. :P
Piękny, białorudy kocur. :)

Bengali nie było, albo nie zwróciłam uwagi.

L. - Sob Sie 15, 2009 17:48

nezu napisał/a:
hicior absolutny, czyli litewski przedstawiciel rasy amerykański curl. ;)


napstrykała mu zdjęć i powiedziała, że taki będzie następny jej kot ;]

nezu napisał/a:
Bengali nie było, albo nie zwróciłam uwagi.

był jeden, czy dwa. ktoś wspominał (ale to jak już pojechałaś)

i były...
Ragdolle :serducho: :serducho:
:slinisie:

Oli - Sob Sie 15, 2009 17:50

nezu napisał/a:
Bengali nie było, albo nie zwróciłam uwagi.
Nie było naszego pana-płaczka od biengaly? :cry:
AngelsDream - Sob Sie 15, 2009 17:51

nezu, Selawi lubiła spać na nas - najbardziej upodobała sobie kolana Michała, kiedy ten pracował przy biurku. No i nie znosiła zostawać sama, a musiała. Nocami zostawała sama na przedpokoju z otwartą łazienką - chociaż nie interesowała się oknami, nie ryzykowaliśmy, że wyjdzie albo utknie w uchylonym. Najbardziej wkurzające było jednak to, że jak nie widziała, co ze sobą zrobić, to gryzła nas [to jeszcze mogłam wybaczyć] albo Celara, który biedny stał i merdał i nie wiedział, jak zareagować. Z Baajem też sobie pozwalała, ale jednak on miał u niej największy autorytet. Zapewne ze względu na gabaryt i traktowanie jak szczeniaka. My musieliśmy się naprawdę wkurzyć, żeby odpuściła. Generalnie pełne uroku i słodyczy, ale dość irytujące i uparte stworzenie. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że najgorszy kot, jakiego znam, a znam [dobrze] kilkanaście, w tym dwa swoje.
L. - Sob Sie 15, 2009 17:59

Oli, nie.eee i strasznie nad tym ubolewam. ;(
bo rok temu był i to na przeciwko nas...

Devona - Sob Sie 15, 2009 18:01

AngelsDream napisał/a:
Selawi lubiła spać na nas
Gizmo zasypiał na mojej klatce piersiowej, a później przenosił się w nogi mojego męża. Jak zostałam sama, to spał na mnie, teraz śpi w różnych miejscach, w tej kwestii też mi odpuścił ;) .
AngelsDream napisał/a:
No i nie znosiła zostawać sama, a musiała.
Skąd ja to znam :roll: . Gizmo nie tylko nie znosił zostawać sam, on nie mógł znieść, jak mnie nie było. Efekt był taki, że nawet gdy mieliśmy gości, kot darł się, jak szłam do łazienki :? . W zasadzie z tego powodu postanowiłam przygarnąć drugiego kota.
AngelsDream napisał/a:
Najbardziej wkurzające było jednak to, że jak nie widziała, co ze sobą zrobić, to gryzła
Ulubione zajęcie Gizma, zabijał nudę zębami na mnie :roll: .


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group