Archiwum - Psiaki XX
noovaa - Śro Kwi 01, 2015 20:52
wilczek777, z czasem się wycisza, ale i tak robi wszystko by znów schować się pod zlewem w kuchni. W nocy znów naruszyła odpływ, rano wszystko zalałam -.- ... Zamknięta w pokoju, wycisza się, ale nie luzuje się całkiem ile bym jej nie trzymała, po wyjściu z pokoju i ponownym powrocie do niego, na nowo panikuje aż do wyciszenia. Jakby zapomniała że ostatnio jej nie zjadło.
Gdyby nie to, że chowa się pod zlewem, powiedziałabym że ma klaustrofobie. Problem pojawił się w samochodzie ( jeździła codziennie, odkąd ją mamy aż nagle coś gruchło ) i w budynkach. W każdym domu, w zależności od pomieszczenia, boi się mniej lub bardziej. Na zewnątrz jest o wiele lepiej, choć łapię ją na chwilowym zdenerwowaniu, jak przejedzie ciężarówka. Często patrzy w sufit, jakby bała się że jej na łeb spadnie, kiedy słyszy dźwięki z zewnątrz, lub ( u dziadków ) z głośników.
Kalkulowałam sobie, czy to przypadkiem nie reakcja po sterylce, ale nie... Zaczęło się wcześniej, jak jechaliśmy do teściowej na święta, pierwszy raz zaczęła panikować w samochodzie, później bała się jej domu ( tak jak teraz każdego ), a po powrocie do Białegostoku, mimo że było dużo lepiej, to zerkała co jakiś czas na sufit. Przeprowadzka rozwaliła to wszystko całkiem. Więc wychodzi na to, że to po cieczce mi się pies zepsuł.
Zlew już zabezpieczyliśmy, nie wejdzie tam. Tak samo wejście pod mój komputer, gdzie ewentualnie się chowała jak zmywarka szła w kuchni. Teraz szuka ... kręci się, ale nie panikuje.. więc czekam.
Możesz podesłać, jak najbardziej, jednak kilka sekund filmu raczej nie pozwoli na określenie czegokolwiek. Jeśli zabranie jej możliwości ukrycia się, nic nie zmieni, to behawiorysta będzie musiał nas odwiedzić. Niestety w tej chwili mam 180zł i to wszystko co mam, na nie wiem jak długo, więc będę odkładać po trochu przez najbliższe 2-3 tygodnie i jak będę miała na 3 wizyty odłożone, to będziemy wzywać.
Mieszkam 10 minut od Krakowa.
wilczek777 - Śro Kwi 01, 2015 23:00
noovaa przedstawiłam Twoją sytuację. Padło pytanie o leki - dawka i jak długo były podawane. Nie wiem czy uda się coś tak o przez neta ale chcę pomóc. Klatki nie ma w domu?
agacia - Czw Kwi 02, 2015 07:55
A ona gdzie ma swoje posłanie? Może u teściowej wydarzyło się coś o czym nie wiesz i tak ją wystraszyło?
noovaa - Czw Kwi 02, 2015 08:48
wilczek777, na początku brała coś w czerwonym opakowaniu, od miejscowego weta... nie mogę sobie cholera przypomnieć ani znaleźć co to, tak na szybko. Teraz niedawno brała ludzki Tonaxinum Forte ( w porozumieniu mailowym z moim wetem ). Oba brała około tygodnia i jeśli jej pomagało to bardzo nieznacznie.
Klatkę mam. Nie psią, fretkową jej specjalnie przerobiłam, ma w niej posłanie i wygodne wejście i wyjście. Ale nie jestem w stanie przeprowadzić treningu klatkowego, bo nie mam jak jej postawić w bezpiecznych wg niej miejscach, co za tym idzie, w klatce boi się tak samo jak w samych pomieszczeniach i robi wszystko by uciec pod zlew w kuchni. Być może teraz, jak zagrodziłam jej tam wejście to się przekona, bo klatka wydawała się fajna przez pierwszy tydzień na 15 minutowe posiadówy, ale na dłuższą metę nie chce tam wchodzić. Obecnie oblegają ją koty.
agacia, u teściowej nic się nie wydarzyło, bo już w drodze do niej, pies zaczął panikować w samochodzie... byliśmy przerażeni bo to był pierwszy raz i szczerze mówiąc patrząc na nią, zastanawiałam się czy nie będziemy mieli śmiertelnego wypadku, a pies czegoś nie przeczuwa. Droga do teściowej to był pierwszy raz, kiedy zaczęła się zachowywać, jak się zachowuje. Tam, już kiedyś była, mieszkała w domu i spała pod naszym łóżkiem. Tym razem okazało się że dom jest straszny. Wszyscy są fajni i z każdym chciała się witać, ale dom był straszny i każdy przejeżdżający obok samochód powodował atak paniki. Pies biegał w tą i z powrotem... chował się pod szafą i dygotał non stop. Po 2 dniach okazało się, że woli nocować w ogrodzie, w budzie i suką teściowej, pozwoliłam jej na to i wtedy już do domu wchodziła tylko na 5 minutowe odwiedziny, jak większy mróz jej tyłek przytentegował
Na podwórku też sztywniała chwilowo jak większe auta jechały, ale i tak zachowanie było zupełnie inne. Nie było sufitu który mógłby spaść na głowę.
Posłanie ma u nas w pokoju, miała też pod zlewem w kuchni, póki pozwalałam jej tam wchodzić no i może spać na łóżkach, jeśli ma taką ochotę - nie ma. W tej chwili śpi na gołej podłodze, pod moimi nogami, przytulona do ściany ... ale przynajmniej w "strasznym pokoju"
No i oczywiście nie twierdze że nie ma żadnych postępów, bo jako takie są. Ale bardzo powoli to idzie i pies wciąż się męczy, a mieszkamy tu od połowy lutego.
Do tej pory zniszczyła harmonijkowe drzwi, cisnąc się pod nimi do drugiego pokoju ( pokoje pozostałe są zamknięte, remontujemy je po troszku ), zgryzła drewniane okno próbując się wydostać, wydrapała dziurę w wykładzinie, zwaliła niezliczoną ilość rzeczy z parapetów i wszystkiego na co próbowała się dostać w akcie paniki, 2 razy poluzowała rury odpływowe ze zlewu, zgryzła piankę montażową w łazience, 2 razy uciekła mi pod nogami z domu i raz otworzyła okno ( okno ma blokadę, której nie ogarniałam, więc było dociśnięte ale nie zamknięte na klamkę ) i z okna dziadków po drugiej stronie ulicy zobaczyłam że mój pies biega po ruchliwej drodze.
Postęp jest taki, że Lilo już nie wariuje jak wychodzę rano z córką do szkoły, a zostaje w domu z mężem. Nie raz jak wracam to jeszcze śpi. No i udało nam się ją zostawić już całkiem samą w domu na około godziny bez nowych szkód. Jednak to, że już nie niszczy, nie znaczy że już jest dobrze, bo nawet w naszej obecności domu się boi.
Problem z lękiem, współtowarzyszy problemom z ekscytacją. Przed przeprowadzką ćwiczyłyśmy panowanie nad emocjami, z wielkim sukcesem. Pies się wyciszał, skupiał i czekał aż pozwolę się przywitać, wysiąść z auta czy podbiec do nieznajomego. W tej chwili ekscytacja znów stanowi problem. Jak idę w stronę drzwi biega w kółko, szaleje, skacze, cieszy się, depcze po butach i wszystkim.. "siad" pomaga na 10 sekund, po czym znów zaczyna nadchodzić fala emocji i tylko czasem, doczeka na siedząco aż pozwolę jej wstać... Do tego ciągle ziewa i piszczy w jednym
Ona jest najszczęśliwsza jak ją zapnę na łańcuch na podwórku, ale że ogrodzenia nie mamy, wolałabym jej tak samej nie zostawiać, więc jest zapinana tylko jak coś w ogrodzie robimy.
agacia - Czw Kwi 02, 2015 09:39
Hmm, trudna sprawa jak tak naprawdę nie wiadomo o co jej chodzi, skoro zaczęło się jeszcze przed przeprowadzką, to chyba nie kwestia tego domu
noovaa - Czw Kwi 02, 2015 09:45
Nie tego, boi się naszego domu, teściowej domu, dziadków domu ( chodzi z nami do dziadków codziennie, bo nie chcemy jej samej zostawiać jak nie ma potrzeby ) no i samochodu. Po powrocie od teściowej do starego mieszkania w bloku, również zauważaliśmy to niespokojne zerkanie w sufit, czego wcześniej absolutnie nie było.
No i.... nie zawsze z daleka poznaje ludzi, co miała od zawsze, ale nie wiem czy to ważne. A ostatnio oszczekała mnie jak weszłam do domu w kapturze.
jokada - Czw Kwi 02, 2015 10:27
Czy ona była badana ?
wzrok i słuch w normie ?
noovaa - Czw Kwi 02, 2015 10:29
Tak, to jeszcze w Białymstoku jak zauważyłam że nie poznała męża z daleka, dopóki się nie odezwał w półmroku.
agacia - Czw Kwi 02, 2015 12:43
Może z głową coś?
wilczek777 - Czw Kwi 02, 2015 21:21
noovaa behawiorysta pewnie zleci dokładne badania bo to powinna być jedna z pierwszych zrobionych rzeczy. Niektóre psy po prostu mają popierniczony organizm i żyją na minimalnych ilościach psychotropów bo po prostu coś nie przewodzi tak jak trzeba. Przypadek jest ciężki i jak będziesz szukała speca opisz to od razu bo jak ktoś podejmie się i później będzie głupczył nie wiedząc co dalej to będzie tragedia. Mogę ogarnąć kto z Kraka będzie ogarniał takie sprawy.
Próbowałaś zrobić z tej klatki norę? Oblec kocem, wepchać do środka poduchy tak żeby właśnie jak na zdjęciu mogła całkowicie się schować i poczuć pewnie?
Sorgen - Czw Kwi 02, 2015 21:50
W Krakowie polecam tego Pana http://psibrat.pl/o_mnie.php Duuuża cierpliwość do psów i właścicieli, delikatność i szacunek dla psów. 3 moich znajomych z jego usług korzystała i była mega zadowolona, w dwóch przypadkach widziałam go przy pracy i złego słowa powiedzieć nie mogę. Pomógł tam gdzie inni szkoleniowcy polegli.
noovaa - Czw Kwi 02, 2015 22:01
wilczek777, klatka jest opatulona wszystkim i wciąż dostępna dla niej kiedy tylko zechce, wciąż otwarta.
Sorgen, już się orientowałam i prawdopodobnie właśnie do tego Pana uderzę.
wilczek777 - Czw Kwi 02, 2015 23:53
noovaa ja dowiem się jutro co kto jeszcze poleca... kciukam, że uda się to odkręcić
Przepadłam znów na rzecz leonbergerów. Kiedyś strasznie mi się podobały i chorowałam wielką miłością do kosmatych wielkopiesełów - później pojawiły się owczarki środkowoazjatyckie i jakoś przyćmiły leonki. Zobaczyłam sukę... cudowną!!! Koszmar - jak skonfrontować te dwie rasy? Poza tym, że są wielkie to tak mocno się różnią...
EDIT
Ogarniam gościa i zastanawiam się nad jakimi problemami generalnie pracuje. Jak ktoś wrzuca teorię dominacji na stronkę to mi śmierdzi C. Millanem i brakiem wiedzy na temat psów. Po przeczytaniu porad itp. ja bym mocno przycisnęła gościa jeśli jesteś przekonana, że go chcesz o to, że to jest pies z lękiem i swoją teorią dominacji może się cmok cmok. Ja uważam, że bardzo ważny jest spokój, te "spokojny i asertywny" które jest tam powtarzane jak mantra ale sory- podciąganie każdego zachowania pod dominację jest nie tego...
Trzeba mieć bardzo dużo wyczucia żeby dopasować metodę do psa. Są skrajne przypadki i jednotorowe działanie ma paskudne konsekwencje. Znam ludzi z psem który był tak agresywny, że szkoleniowcy nie dawali rady, tłukli psem, kolczatki cuda wianki - agresja miała zupełnie inne podłoże ale przecież jak wielkie bydle szczerzy zęby to trzeba chrupnąć kolczatką. Różnie bywa naprawdę. Lęk jest chyba najsilniejszym psim problemem - większość kłopotów jakie sprawiają psy to lękowe podstawy - ciągnę na smyczy bo świat jest wielki, boję się i ekscytuję na raz. Boje się innych psów dlatego siekam je zębami. Boje się, że zabierzesz mi moje miękkie miejsce na kanapie dlatego go bronię...
Ja bym się zastanowiła
noovaa - Pią Kwi 03, 2015 08:43
wilczek777, jak mi zaproponuje zdominowanie psa, to nie będziemy mieli o czym rozmawiać, ona jest podporządkowana i dominować jej nie trzeba. Od początku była wychowywana łącząc metody pozytywne z tradycyjnymi, dlatego miałam nagrody w kieszeni i kiedy pracowałyśmy łańcuszek zaciskowy na szyi. Jest dla nas uległa i była posłuszna ( obecnie ma problem z koncentracją i strachem, więc z tym posłuszeństwem jest trudniej, ale wciąż się stara ).
Nie wierzę w to, że mogłaby przestać się bać, jakby ktoś jej powiedział "ja tu rządzę". Próbowałam zamykania jej w trudnym pokoju na siłę, przetrzymywania, rozproszeń w nim. Próbowałam i pozytywnie i siłowo... ani tak, ani srak .
W tej chwili przebywa w tym pokoju sama z siebie, ale w ten sposób:
Jak zamknę oczy, to mnie nie widać.
Chciałabym wmówić sobie, że to jakiś postęp, jednak słabo to widzę.
A co do teorii na jego stronie. Nie jestem przeciwnikiem ani teorii dominacji, ani metod tradycyjnych. Założę się, że gdybym poznała konkretny przypadek, to dałabym się nawet przekonać o słuszności obroży elektrycznej. Tak samo, jak mimo niechęci do dogomaniakowej mody, na obowiązek kupna klatki jako element wyprawki, jednak próbowałam z tą klatką coś zdziałać. Dobry szkoleniowiec czy behawiorysta powinien znać wszystkie metody i używać wszystkich, odpowiednio dopasowując siebie do konkretnego psa.
Ed.
Najgorsze chyba w tym wszystkim jest to, że dałam się omamić teorii która mówi "reakcja, potwierdza że coś się dzieje". Wszędzie o tym czytam. Nie zwracać uwagi na psa, jak przejawia lęk. No.. to nie zwracałam, efektem jest to, że pies zamieszkał wciśnięty w rury odpływowe pod zlewem. Jak postanowiłam że dłużej tak być nie może i zlew zabudowałam, to jest tak, jak widać na zdjęciu.
wilczek777 - Pią Kwi 03, 2015 11:27
Metody 'tradycyjne' a teoria dominacji to dwie różne rzeczy. Po prostu śmierdzi mi zaklinaczem psów - tam fakt, że pies śpi w łóżku czy bawi się w szarpanie jest świadectwem, że właściciel jest kretynem. Takiej krzywdy jak narobiła ta teoria psom nie zrobiła żadna inna. Co do obroży to jest to narzędzie szkoleniowe i są przypadki gdzie jak najbardziej jest ona dobrym wyjściem. Jeśli pies gania auta i gryzie opony to albo dostanie strzała i przestanie albo po prostu go przejedzie. Problem jest tego rodzaju, że używają jej osoby nie próbujące nawet innych metod.
Twoja sucz ma w głowie - zue straszliwe pomieszczenie i tu szkoleniowiec musi być bardzo delikatny a zazwyczaj "zaklinacze" nie są.
Edytka
Polecaną przez innych szkoleniowców osobą jest Ewelina Włodarczyk z Canid.
|
|
|