Archiwum - Psiaki
Anonymous - Pon Wrz 17, 2007 10:05
Jeju, a mnie dzisiaj znów obiegły psy z ulicy, golden, kundelka kochana o genialnie mądrych oczyskach koloru toffi i mały, czarny ratlerek. I mnie obskoczyły i je miziałam i tak mi się zatęskniło do psa, który witałby mnie tak za każdym razem w domu
jokada - Pon Wrz 17, 2007 10:09
Dąłączam sie do ekipy czekającej
jestem na etapie ze dwa szczury wystarcza
kasa jest, miejsce też i z mojej strony duzo dobrych checi
i niecierpliwie czekam na wieczorne spacerki
no i te poranne też, choc ostatnio ledwo sie o 7.00 zwlekam
Tygrys - Pon Wrz 17, 2007 10:24
Tak, poza tym wiemy że szczury nie żyją tyle co pies (szkoda). i masz świadomość tego, że jak 1 lub 2 odejdą a wczesniej radziliście sobie z nimi, to można wziąć nowe maluszki na ich miejsce. mimo, że jest pies, mimo, że w planach jest pies.
PALATINA - Pon Wrz 17, 2007 10:36
Dla mnie szczura nie da się porównać do psa - nie ta kategoria.
Żaden szczur, ani całe ich stado, nigdy by mi nie zastąpił(o) obecności psa.
Nie wyobrażam sobie życia bez psa.
W moim życiu było tylko 1,5 roku przerwy między jednym, a drugim psem. Było to koszmarne 1,5 roku!
Anonymous - Pon Wrz 17, 2007 10:59
| PALATINA napisał/a: | | Nie wyobrażam sobie życia bez psa. |
ja też nie.
przez całe moje życie, zawsze mieliśmy kilka psów. niby fakt, że zawsze żyły na podwórku, miały kojce, budy, ale zawsze były. i są w tej chwili na podwórku mamy 5 kundli, najstarsza, moja najkochańsza Kika ma już skończone 12 lat i jest baaaardzo bardzo staruszką... najmłodszy Smok ma skończony rok. moja 3letnia siostra to psie dziecko - nie zje niczego, jeśli nie może się tym podzielić z psami najchętniej całe dnie przesiadywałaby z psiskami. a jej ulubieńcem jest Tygrys - bo on najczęsciej jest wypuszczony z kojca. dogadują się świetnie i kochają do tego stopnia, że nie jest niczym niezwykłym, że Ewa na nim siada, tuli go w morderczych uściskach albo wkłada mu rączkę do pyska i zabiera kość... a Tygrys, pieszczotliwie zwany przez nią Rysiem, znosi to nie tylko ze stoickim spokojem, ale sprawia mu to przyjemność
no i ja też już sobie życia bez mojego Kudłatego Kundla nie wyobrażam kto by tak pięknie ciągnął na smyczy, kto by gubił kudły, które potem wyskrobuję z dywanu na kolanach, kto by zostawiał sfochowany pełną michę i żebrał przy klatce jedzących szczurów, kto by jeździł ze mną wszędzie, zaczepiał i zakochiwał ludzi w autobusach, pociągach, tramwajach, z kogo by się ludzie na ulicy śmiali ( dzisiaj na porannym spacerze usłyszałam, że jest wersją mini niedzwiedzia... ), kto zapewniałby mi obowiązkowe wyjścia z chałupy niezależnie od stanu zdrowia, samopoczucia i warunków pogodowych, kto by zabierał mi tak perfidnie kołdrę w nocy i grzał mi stopy... i tak można jeszcze dłuuugo
no, pies to pies
Iskra jest chociaż to 'tylko' wielorasowy owczarek nizinny środkowopolski vel kundel
Tygrys - Pon Wrz 17, 2007 11:13
I właśnie dlatego zawsze zazdrościłam ludziom psa. Ale będzie zaniedługo mój jedyny własny wyczekany wymarzony
mataforgana, pozdrów siostrę od Tygrysa
AngelsDream - Pon Wrz 17, 2007 11:20
Moi rodzice nigdy nie chcieli psa tak naprawdę - zawsze było, że to tylko obowiązek i problemy. mieliśmy wprawdzie psy, ale... Ale to nie było to. Mama jeszcze ujdzie, ale ojciec totalnie nie znosi zwierząt. W sumie też przez to jego podejście przestałam i jemu i matce cokolwiek mówić - bo po co?I tak będzie, że jestem debil i kretyn. Nie idzie im wytłumaczyć, że pies, to przyjaciel, to wierność i ufność, to praca, sukcesy i porażki, ale zawszę ramię w łapę Tylko, żeby to zrozumieć, trzeba umieć kochać.
jokada - Pon Wrz 17, 2007 11:49
ja z kolei jestem mocno zdziwiona, ze moja matka cały czas powtarza ze popiera moj pomysł z psem, mam tylko niamiłe wrarzenie, ze jest to z powodu tego ze liczy że nie bede miałą wiecej szczurów
PALATINA - Pon Wrz 17, 2007 12:34
U mnie w domu mama nigdy specjalnie nie lubiła zwierzat. Owszem, tolerowała je (w pewnych granicach), ale bez większego entuzjazmu.
Tata natomiast był wychowany w zwierzęcej rodzinie. Podobno dziadek hodował masę kanarków (niestety zmarł bardzo wcześnie, czego strasznie żałuję -Byśmy sie chyba dobrze rozumieli. Też miałam kanarki ).
Pierwszego psa mieliśmy dzięki tacie. Szczury też dzięki niemu, bo często opowiadał mi, jakie miał wspaniałe szczury, gdy był studentem i dziecko małe wówczas (czyli ja ) poszło do zoologika po ogonka
Natomiast co do liczby - u mnie zawsze był jeden pies, bo tata powtarzał, że pies może byc tylko jeden! Może dlatego, że zawsze w bloku mieszkaliśmy.
Dopiero gdy się wyprowadziłam jakoś tak wyszło , że mam 2 psy. a rodzice 1, więc w sumie w weekendy spotykają sie na działce 3 psy
babyduck - Pon Wrz 17, 2007 12:44
| AngelsDream napisał/a: | | Moi rodzice nigdy nie chcieli psa tak naprawdę - zawsze było, że to tylko obowiązek i problemy. mieliśmy wprawdzie psy, ale... Ale to nie było to. Mama jeszcze ujdzie, ale ojciec totalnie nie znosi zwierząt. W sumie też przez to jego podejście przestałam i jemu i matce cokolwiek mówić - bo po co? |
Angels, świetnie Cię rozumiem. Ja marzę o psie od 17 lat. Zawsze był jakiś warunek do spełnienia, zawsze jakieś ale, i w końcu ultimatum ojca: "albo ja albo pies" . Przy drugim szczurze odgrażał się, że jeśli będzie coś zniszczone, to on wyrzuci na pole. I brzydził się oddychać zaszczurzonym powietrzem (ale w razie potrzeby to i ogonka nakarmił).
Kilka lat temu zrozumiałam, że na psa tak naprawdę będę mogła liczyć, kiedy się wyprowadzę. Tak też się stało.
Teraz toczę druga wojnę - z Chłopem, który za zwierzętami też nie przepada. Moje szczurki i pies są tylko przykrym dodatkiem do mojej osoby. Ale ja się uparłam. Wiem, że za wszelką cenę będę miała psa, nikt mnie nie powstrzyma przed spełnieniem największego marzenia.
I już nie mogę się doczekać. Wierzę, że za max. 2 lata będę miała ukochanego berneńczyka .
| Tygrys napisał/a: | | Szczur też nie poliże na dzień dobry |
Nieprawda! Shibulec zawsze liże mnie w policzek
Tygrys - Pon Wrz 17, 2007 12:45
jokada, to potem i tak psa nie wyrzuci a na nowego szczura jak zareaguje zle to powiesz: przeciez nie mowilam że ze szczurami koniec
babyduck, marzenia sie spełniają!! ja już czekam 22 lata i wreszcie sie spełni!! warto!!
A co do lizania na dzień dobry chodziło mi raczej o ten mokry nos na czole i jęzor na policzku, kiedy dzwoni budzik a Tobie sie wstawać nie chce
Anonymous - Pon Wrz 17, 2007 13:08
| babyduck napisał/a: |
I już nie mogę się doczekać. Wierzę, że za max. 2 lata będę miała ukochanego berneńczyka . | tak, tak, tak... Nawet nie wiesz w jakim stopniu się z Tobą zgadzam!
PALATINA - Pon Wrz 17, 2007 15:04
| Tygrys napisał/a: | A co do lizania na dzień dobry chodziło mi raczej o ten mokry nos na czole i jęzor na policzku, kiedy dzwoni budzik a Tobie sie wstawać nie chce |
U mnie poza lizaniem jest jeszcze coś - Gdy tylko jedno oko otworze, włącza się lizawka, gdy otworzę oba, to na brzuch spada mi 18kg żywej wagi i się wciera, i parska, i biega po całym łóżku ponaglając, żebym szybciej wstała. Nie, nie chodzi o spacer, tylko o śniadanie! Jaguś przecie bez spaceru może się obyć, ale coś wrzucic na ząb trzeba, w końcu pies całą noc na głodniaka spał!
Wstaję zatem (wcześniej czy później), a wtedy Czata rozkłada się na całym łóżku w poprzek. Nieznoszę, gdy ja muszę wstać, a ta leniwa suka się byczy jeszcze! Szturcham ją, ponaglając, "Wstawaj Ty leniwy kundlu! itd ", a ona co? Przewraca się na drugi bok i w kimono!
satanka666 - Pon Wrz 17, 2007 15:10
ooo tak. lizanie też znam
rano jak tylko dzwoni budzik słyszę "tup tup tup", nagle łubudup i na łóżku już mam mała lizawkę
nie wyobrażam sobie życia bez psa. bym dostała jakiegoś świra. mimo tego, że ten mój głupi kundel zjadł już 15 kompletów pościeli i nalał z 500razy na podłogę... to nie wymieniłabym na żadnego innego
| PALATINA napisał/a: | | Wstaję zatem (wcześniej czy później), a wtedy Czata rozkłada się na całym łóżku w poprzek. Nieznoszę, gdy ja muszę wstać, a ta leniwa suka się byczy jeszcze! |
o taaak! ja musze do szkoły zapieprzać o 7 rano, a piesa wtedy właśnie zaczyna porządnie spać...
PALATINA - Pon Wrz 17, 2007 15:13
| satanka666 napisał/a: | o taaak! ja musze do szkoły zapieprzać o 7 rano, a piesa wtedy właśnie zaczyna porządnie spać... |
Mojej Czaty w ogóle się nie da z łóżka wyciągnąć! Śpi do oporu (jak ja). Dopiero gdy jestem ubrana i czekam poirytowana ze smyczą w ręku (i Jagną niecierpliwą na drugiej smyczy), to Czata leniwie złazi z łóżka i przeciągając się, wolno człapie w naszym kierunku!
|
|
|