Archiwum - Psiaki XII
Sorgen - Pią Lis 18, 2011 14:35
No dobra ale jaki sens większy ma taki zapis w umowie? Bo skoro ma to być tylko zapis o wystawianiu to rozumiem że reklama hodowli. Ale hodowca ani rasa z takiego psa pożytku mieć nie musi bo nie ma obowiązku rozmnażania go. A jeśli ma być zapis w umowie że nabywca ma wystawiać i rozmnażać to dla mnie już jest umowa na warunek hodowlany a nie umowa sprzedaży. Dla mnie to dziwne, jeśli hodowca chce mieć wystawiane swoje szczeniaki to powinien je na warunki oddawać, wtedy pewność że psiak będzie wystawiany i rozmnażany, do tego najpewniej pod przydomkiem hodowcy więc czysty zysk.
Poziom kynologii w naszym kraju jest żałosny, hodowcy ambitni sami sobie stawiają dodatkowe warunki przy rozmnażaniu (badania, prześwietlenia, testy) bo kluby ras często mają takie badania w nosie i dodatkowo tacy hodowcy są jeszcze obgadywani przez innych za zawyżanie poziomu No ale czego się spodziewać po klubach ras i hodowcach skoro sam związek propaguje praktyki niezgodne z prawem (wystawianie psów z kopiowanymi uszami lub ogonem). Pomijam praktyki sędziów którzy często oceniają rasę którą chyba pierwszy raz na oczy widzą właśnie podczas oceny w ringu
sachma ja swoją bullwę zamykam w kenelu gdy mam odwiedziny kogoś kto się psa boi. Raz że szanuję moich gości i nie chcę ich na stresy narażać a dwa że mojej suce korona z głowy nie spadnie jak akurat z konkretnym gościem nie będzie mogła się wylewnie witać. Do tego ona świetnie czuje że nie jest przez kogoś akceptowana i albo mi markotnieje albo robi się nachalna, popisuje się i zaczepia co może mi dodatkowo gościa zestresować. A tak to idzie do klatki która jest w salonie więc nie jest zupełnie wykluczona z towarzystwa i zazwyczaj po chwili idzie spać.
sachma - Pią Lis 18, 2011 14:38
Cytat: | Ale hodowca ani rasa z takiego psa pożytku mieć nie musi bo nie ma obowiązku rozmnażania go. |
jest pożytek, bo wystawiając psa robisz mu automatem uprawnienia hodowlane, dzięki czemu hodowca może w przyszłości skorzystać z najlepszego samca z miotu, a nie jedynego wystawianego, który może nie być szczególnie wybitny w porównaniu do swoich braci...
Sorgen - Pią Lis 18, 2011 14:43
Jeśli właściciel psa wyraziłby zgodę na krycie. Jeśli zostałabym umową zmuszona do wystawiania (powiedzmy że bym ją podpisała bo zależałoby mi na konkretnym psie) to nie jestem przekonana czy zgodziłabym się używać mojego psa do krycia. Zwłaszcza że jednorazowe krycie może sporo problemów spowodować, więc wolałabym żeby mój pies nic nie krył.
Ninek - Pią Lis 18, 2011 14:51
Nie kupiłabym psa na umowe, która zmuszałaby mnie do wystawiania. Nie lubie być do czegoś zmuszana. Zwłaszcza, że idea wystaw mi sie nie podoba.
Spotkałam dzisiaj cudownego cavaliera o umaszczeniu IDENTYCZNYM jak Fox! Przy okazji dowiedziałam sie, że niektórzy hodowcy zaczynają wracać do starego wzorca. Tzn do normalnego pyska, a nie tego koszmarnego, wklęśniętego czegoś.
sachma - Pią Lis 18, 2011 14:54
Czyli ja jakaś wyjątkowo chamska jestem, bo psa nie zamykam.. uważam że to też jego dom i to tak jakbym zamykała dziecko pod kluczem, kiedy goście przychodzą..
Ninek - Pią Lis 18, 2011 14:57
sachma, no skoro go nie zamykasz wiedząc, że ktoś sie boi, czy nawet sobie nie życzy, żeby pies sie do niego zbliżał, to inaczej niż Ty bym tego nie określiła.
Skoro już nie zamykać, to uniemożliwić psu podchodzenie do takiej osoby...
sachma - Pią Lis 18, 2011 15:02
Ninek, wychodzę z założenia, że ja nikogo nie zmuszam do odwiedzania mnie - wszyscy wiedzą że w domu jest pies - jasne, jak przychodzi pan od kuchenki, czy listonosz to pies jest usadzany i ma polecenie "zostań" tj nie może się witać, ale nie widzę powodów dla których miałabym go izolować, bo ktoś sobie nie życzy, wchodzi do mojego domu to musi uszanować moje zasady, czyli to że pies jest częścią rodziny, jest domownikiem i ten dom jest bardziej jego niż gościa
Lazanka - Pią Lis 18, 2011 15:10
sachma napisał/a: | Czyli ja jakaś wyjątkowo chamska jestem, bo psa nie zamykam.. |
To zależy (IMHO) od tego na ile jesteś w stanie zapanować nad Lennym i jaki on jest do takich ludzi.
Tzn - my np nie zamykamy psa jak przychodzą ludzie - ale tez my aktualnie nie mamy za bardzo znajomych którzy by się Iskry bali (bo to niewielkie, przytulaśne i ciapowate stworzenie jest). Gdyby jednak ktoś jej się bal mocno to nie wiem co bym zrobiła bo ona jest uparta i umie być upierdliwa.
Z poprzednim psem nie mieliśmy tego dylematu bo mimo, iż był o wiele większy i bywało, ze ludzie się go bali to był tez bardziej karny i na komendę ładnie odpuszczał i nie pchał się do takich osób. Wiec mógł swobodnie przebywać w tym samym pomieszczeniu a jednak nie pchać się do takiej osoby i nie terroryzować. A ja owszem uważam, ze to także psa dom wiec jeśli sobie spokojnie leży/siedzi w przyzwoitej odległości od takiego gościa i nie inicjuje kontaktu to powinno wystarczyć.
Sorgen - Pią Lis 18, 2011 15:11
Mnie odwiedzają w domu tylko ludzie mi bliscy i dobro psychiczne moich bliskich jest dla mnie ważniejsze niż chwilowy dyskomfort (o ile można tak powiedzieć w wypadku psa przyzwyczajonego do kennel klatki) mojego psa. Moja mama ma fobię zwierzęcą, panicznie bała się Delty. Dzięki zamykaniu suki mama spokojnie mogła ją sobie oglądać, po jakimś czasie podawać jej smaki i głaskać przez pręty a teraz jest w stanie siedzieć z nią na kanapie i nadstawiać się na buziaki. Gdybym stwierdziła że pies to domownik i jest z tego powodu ważniejszy od gości miałabym z głowy odwiedziny części znajomych albo ciągłe uspakajanie psa który by chciał się koniecznie witać z odwiedzającymi. Pomimo całej mojej miłości do zwierząt to ludzie są dla mnie ważniejsi. Mnie byłoby przykro gdyby moja znajoma stawiała swojego psa ponad mną w wypadku odwiedzin.
Możliwe że zamykanie bądź nie psa podczas wizyt zależy od kultury osobistej właściciela psa.
babyduck - Pią Lis 18, 2011 15:15
Ja nie mam problemu z zamknięciem psa, jak ktoś przychodzi. Nie lubię tego robić, bo pies się denerwuje, ale jak trzeba, to trzeba, nie umrze od tego.
Inna sprawa, że moi goście psy lubią i sami szukają z nim kontaktu. jedyna osoba, która się psów boi nie przychodzi, nawet pod warunkiem zamknięcia psa.
Bardziej denerwuje mnie, kiedy ktoś - tu akurat przypadek z rodziny - zaprasza mnie na weekend, ale bez psa. To co, mam psa zostawić na dwa dni samego w domu? No sorry, albo zapraszasz mnie i psa, albo nie zapraszasz.
Anonymous - Pią Lis 18, 2011 15:17
ja na szczęście do tej pory nie miałam nigdy dylematu - odwiedzający nas znajomi wiedzą, jaka jest Mucha i akceptują ją w całości
ale gdyby faktycznie trafił się ktoś, kto boi się psów, to pewnie Muńka wylądowałaby na czas wizyty w drugim pokoju. fakt, że to bardziej jej dom niż gościa, no ale jak znam swoją sucz, to ona nikomu nie odpuści soczystego i wylewnego przywitania - i ja nie jestem w stanie do końca nad nią zapanować. jest nachalna, gości uwielbia i z reguły pcha się do nich i nadstawia go głaskania. ja bym się stresowała tym, że ktoś się stresuje...
sachma - Pią Lis 18, 2011 15:21
Mojego psa dla się usadzić i do póki gość sam nie dąży do kontaktu Lenny go olewa - są osoby do których go wyjątkowo ciągnie, ale wystarczy na niego warknąć i sobie przypomina jak należy postąpić.
Ja nie lubię dzieci, ale w życiu by mi do głowy nie przyszło żeby idąc do dzieciatych koleżanek prosić o zamykanie biegających wszędzie dzieciaków - a uwierz, niektóre są bardziej nachalne i problematyczne niż mój pies.
Boję się też kotów - znaczy - nie ufam im i kiedy się do mnie zbliża kot zaraz mam wizję że mnie podrapie - ale u znajomych kociarzy nie marudzę że kot się na mnie rozłoży, czy że łazi obok mnie - szanuję to, że jestem u nich tylko gościem i nie mam prawa do jakichkolwiek roszczeń.
Ninek - Pią Lis 18, 2011 15:24
Sorgen napisał/a: |
Możliwe że zamykanie bądź nie psa podczas wizyt zależy od kultury osobistej właściciela psa. |
Zdecydowanie.
Jak ktoś do mnie przychodzi (z niezwierzęcych ludzi), to nie ma opcji, żeby psy biegły sie z nim witać, czy żeby kot właził mu na kolana. Dla mnie to nie do pomyślenia
O ile mi żadne takie zwierzaki nie przeszkadzają, mogą mi sie nawet pakować na kolana, o tyle nie każdemu musi to pasować i w pełni to rozumiem i szanuje.
Może ktoś z Łodzi pomoże? Dożyca zwiała po wypadku samochodowym.
http://www.forum.molosy.p...ad.php?t=25263&
PALATINA - Pią Lis 18, 2011 15:24
Ninek napisał/a: | Nie kupiłabym psa na umowe, która zmuszałaby mnie do wystawiania. Nie lubie być do czegoś zmuszana. Zwłaszcza, że idea wystaw mi sie nie podoba. |
Dokładnie tak samo myślę.
Mnie hodowczyni baaardzooo namawiała na wystawianie Jagny (ale umowy żadnej nie podpisywałam), mimo że Jagna ma za jasne oczy!
Byłam w szoku i tłumaczyłam milion razy, że uważam, że rozmnażać się powinno psy wybitne, a pies o wadliwych oczach takim nie jest. A skoro nie chcę rozmnażać, to po co mam wystawiać, skoro tego nie lubię? Nie rozumiała.
Co do zamykania psów.
Ja zamykam tylko, jak przychodzą do mnie ludzie z innymi psami (np. do strzyżenia). Moje są niemiłe dla obcych psów na własnym terenie.
Bojących się psów ludzi chyba nie mam wśród gości. Nie przypominam sobie. W każdym razie, nigdy psów nie zamykam. Jak się gościom nie podoba, nie muszą nas odwiedzać.
Do moich rodziców czasem przychodzą znajomi, bojący się Czaty. No trudno. Jakoś to przeżywają, jesli trafią z wizyta akurat wtedy, gdy my tez u rodziców jesteśmy.
Lazanka - Pią Lis 18, 2011 15:25
babyduck napisał/a: | Inna sprawa, że moi goście psy lubią i sami szukają z nim kontaktu. |
ha - mam to samo Ostatnio miałam nawet problem odwrotny - jak przekonać nachalnego lekko podchmielonego gościa by dal psicy spokój skoro ona ewidentnie unika kontaktu
babyduck napisał/a: | Bardziej denerwuje mnie, kiedy ktoś - tu akurat przypadek z rodziny - zaprasza mnie na weekend, ale bez psa. To co, mam psa zostawić na dwa dni samego w domu? No sorry, albo zapraszasz mnie i psa, albo nie zapraszasz. |
O tez tego nie cierpię. Mamy taka część rodziny która z jednej strony ciągle truje ze ich nie odwiedzamy i ze zapraszają a z drugiej nie akceptują psa. I pies owszem może przyjechać z nami ale nie wolno mu przestąpić progu domu (wiec co? kanapowiec miałby spędzić noc na dworze? ona jest częścią rodziny to raz a dwa nie zrozumie dlaczego nagle taka "kara" ja spotyka, ona nawet jak wpadamy tam na kilka godzin bez noclegu to nie odstępuje od drzwi gdy się wejdzie do środka na obiad - a to było latem kiedy można z nią więcej w ogrodzie posiedzieć). I owszem ludzie nie muszą zgadzać się na psa w domu ale w takim razie niech nie "udają głupa" i nie maja pretensji ze nie przyjeżdżamy.
|
|
|