Archiwum - Psiaki IX
Sysa - Czw Paź 14, 2010 12:44
babyduck, uśmiałam się serdecznie z opisu
AngelsDream, nie znoszę takiego zachowania! Ale o tym już pisałam...
Z własnych ostatnich obserwacji to musze stwierdzić, że strasznie mi przykro, gdy chcemy pracować z psem nad przywołaniem i prowadzimy go na 5m smyczy, a ludzie z psami (rzecz jasna nieodwoływalne "bo po co" dorosłe psy lub szczeniaki) puszczonymi luzem robią nam wyrzuty, że psa nie kochamy.
A ja pytam: kto nie dba o psa, kto nie kocha go MĄDRĄ miłością? Osoba, która puszcza go luzem i ma w nosie czy wpadnie pod samochód, pod rower, nie pogryzie kogoś, nie wytarza się w jakimś świństwie, a jeśli tak to kopniak czy ktoś, kto psa ma na długiej smyczy z pełna kontrolą i pracuje ustawicznie, powoli, bez bicia, żeby pies zawsze był możliwie bezpieczny... Brak mi słów, żeby tłumaczyć...
Ale pracujemy. Yarpen się na nas ogląda, Yarpen pracuje z nami przy psach, Yarpen sie przywołuje (miło patrzeć jak kica do nas radosnie!). Duzo pracy i duzo miłości, są efekty.
quagmire - Czw Paź 14, 2010 12:48
Sysa, ja chcę go poznać.
Kiedyś znajdę czas i go poznam, dobrze?
AngelsDream - Czw Paź 14, 2010 12:49
Sysa, ja np. wczoraj się dowiedziałam, że pies, który się próbował rzucić na Celara, jest łagodny i to wina Celara, chociaż Celarko się odwołało (tu podziw, ja bym do siebie tak histerycznie wołającej nie wróciła), a obydwa ganiające luzem psy robiły, co chciały, mimo nawoływań.
Sysa - Czw Paź 14, 2010 13:30
quagmire napisał/a: | Sysa, ja chcę go poznać.
Kiedyś znajdę czas i go poznam, dobrze? |
Dobrze!
AngelsDream napisał/a: | Sysa, ja np. wczoraj się dowiedziałam, że pies, który się próbował rzucić na Celara, jest łagodny i to wina Celara, chociaż Celarko się odwołało (tu podziw, ja bym do siebie tak histerycznie wołającej nie wróciła), a obydwa ganiające luzem psy robiły, co chciały, mimo nawoływań. |
Ludzie nie mają za grosz wyobraźni, a jak im zwrócić uwagę...
Ale żeby nie było spotykam też fajnych ludzi, którzy kontrolują psy, pracują z nimi itp.
Mnie Yarpen wczoraj znów miło zaskoczył Spotkaliśmy znajomego beagle'a, więc mógł sobie za nim polatać po łące. Liczyłam, ze przy znajomym psie będzie się słuchał i się nie zawiodłam Beagle zaczął się tarzać w zdechłym kreciku, a Yarpen spojrzał na mnie i przybiegł, gdy go zawolałam! Raźno, w poskokach, usiadł przede mną, aż mu uszy stanęły tak główkę do góry wziął, żeby w twarz patrzeć
Wiem, że to mały sukces, że pewnie będzie jeszcze gorzej niekiedy. Ale nawet małe sukcesy cieszą, bo zbliżają do ideału
Albo gdy podbiegał do nas jakiś mops a Yarpen wpatrzony we mnie zrobił siad i leżeć i na psa nie spojrzał, dopóki go nie zwolniłam, mimo że był wąchany po ogonie.
Jak szybko zrozumiał komendę "równaj" i jak ją wykonuje na luźnej pięciometrowce przy psie 3m od nas.
Takie dni cieszą.
AngelsDream - Czw Paź 14, 2010 13:36
Sysa napisał/a: | Takie dni cieszą. |
Ano, to prawda.
Ninek - Czw Paź 14, 2010 15:18
Potrzebuje rady.
Od kilku dni pewna sytuacja nie daje mi spokoju a sama nie mam pomysłu jak można to rozwiązać.
Moja koleżanka ma niespełna roczną pseudo labradorke (suka labradora nie bardzo przypomina, to pies z pseudo). Mają z nią troche problemów, dali jej wejść sobie na głowy, pies nie ma przywołania. Ale jest typowym, rozpuszczonym, całkowicie łagodnym szczeniakiem.
Jej mama w sobote poszła z Tarą na spacer, mała latała luzem po parku, bo w pobliżu nie było innych ludzi. Zza krzaków wyszła baba krzycząc na mame koleżanki, żeby łapała psa. Zanim zdążyła w ogóle zareagować, Tara leżała z rozerwaną szyją, w kałuży krwi.
Skończyło sie na szczęście jedynie szyciem, tamten pies (coś w typie ONka, ale sporo większy) trafił tuż obok tętnicy... Szczęście w nieszczęściu...
No i tu mam pytanie. Co mogą w takiej sytuacji zrobić? Oba psy były puszczone luzem, bez kagańców. Ale to tamten zaatakował i niewiele brakowało, żeby Tare zabił.
Wiadomo, w tamtej chwili jej mama nie myślała o niczym innym, poza tym jak z prędkością światła znaleźć sie u weta. Ale kobiete widują, pies ciągle lata luzem.
Szura - Czw Paź 14, 2010 15:28
Ninek, tak naprawdę nie wiadomo, co się stało. Pewnie, może tamten pies jest agresywny. Ale może ma odwołanie, a Tara poleciała za nim i tak. Albo była tak namolna w stosunku do niego, że wywołała agresję, mimo że normalnie pies nie jest zaczepny.
Ninek - Czw Paź 14, 2010 15:35
Tara nie zdążyła go nawet zauważyć.
Tamten pies jest agresywny. Gdyby ta kobieta o tym nie wiedziała, to by nie krzyczała z daleka żeby łapali psa... To on podbiegł do niej, nie na odwrót.
Szura - Czw Paź 14, 2010 16:14
Ninek, no to wzywać straż miejską jak widzicie go luzem. Aczkolwiek i właścicielom Tary parę mandatów by się przydało, żeby zmądrzeli.
Wątpię, żeby można było ubiegać się o odszkodowanie czy pokrycie kosztów leczenia w momencie, kiedy oba psy były bez żadnej kontroli, ale na prawie się nie znam... No i istotne - czy byli świadkowie, bo bez tego zawsze ciężko.
Ninek - Czw Paź 14, 2010 17:00
Chodzi mi głównie o to, co robić z tą właścicielką, bo sprawia wrażenie, jakby ją nie interesowało, że jej pies jest niebezpieczny.
Tam wszyscy puszczają psy luzem. To jedno z niewielu miejsc w mieście, gdzie można bez obaw o samochody, itp spuścić psa.
A że koleżanka i jej rodzina nie radzą sobie z psem to inna sprawa... I pomyśleć, że początkowo planowali szkolić ją do dogoterapii
AngelsDream - Czw Paź 14, 2010 17:03
Ninek, porozmawiać z kobietą? Doradzić szkolenie, kaganiec, linkę?
SM wzywana w to miejsce szybko spowoduje, że nie będziecie mieć, gdzie puszczać psów.
sachma - Czw Paź 14, 2010 17:25
moje dziecie ma 40,5cm... a miał mieć max 38cm rośnie 1,5 cm miesięcznie jak tak dalej pójdzie do w wieku jednego roku będzie już pudlem królewskim a nie średniakiem
Ninek - Czw Paź 14, 2010 17:28
AngelsDream napisał/a: | Ninek, porozmawiać z kobietą? Doradzić szkolenie, kaganiec, linkę?
SM wzywana w to miejsce szybko spowoduje, że nie będziecie mieć, gdzie puszczać psów. |
Właśnie w tym problem, że ta kobieta w ogóle z nikim nie chce rozmawiać. Podczas tamtej sytuacji po prostu wzięła psa i sobie poszła
Na takich chyba nie ma rady...
AngelsDream - Czw Paź 14, 2010 17:37
sachma, ja bym się chyba zdenerwowała jednak na Twoim miejscu.
Ninek, w takim razie zgłosić SM i trudno. Próbować dotrzeć za wszelką cenę, bo dziś pies, a jutro człowiek. A potem będzie nagonka na wszystkich psiarzy z okolicy, a to Wam chyba niepotrzebne.
Ninek - Czw Paź 14, 2010 17:58
Kurde no, ja bym tej babie nie darowała, ale to nie mojemu psu sie oberwało...
Ja w tamte okolice nie chodze, bo równie dobrze mogłabym pójść za miasto, na polany gdzie widze cały teren dookoła i mam pewność, że mi jakiś wściekły burek nie zje suki - droga równie daleka a tam bezpieczniej.
Po prostu wkurza mnie to, że tak agresywny pies lata sobie luzem i na dobrą sprawe nie wiadomo ile psów już pogryzł. Prędzej czy później ugryzie też człowieka, choćby takiego, który będzie go odciągał od własnego psa Może wtedy wreszcie ktoś coś z tym zrobi...
|
|
|