Archiwum - Koty ^^
Anonymous - Nie Lip 20, 2008 14:59
Moja znajoma ma syna,który miał dwa koty ze wsi,jeden zaczął wychodzić na dwór bardzo szybko,drugi po dwóch latach siedzenia w domu,wychodzenia tylko w szelkach.Wybrał samotne wędrówki,wyskok przez okno,powrót schodami-sąsiedzi wpuszczają.
Porównywanie z dziećmi nie przekonuje mnie,bo zwierzę dla mnie zawsze pozostanie zwierzęciem,a człowiek człowiekiem.
Wy macie swoje zdanie,ja swoje,nikt nikogo nie przekona .
Wspomnę jeszcze moje szczurki,nie potrafiłabym mieć kolejnych,bo zamykając je w klatce,dbałam o ich bezpieczeństwo,ale nigdy nie zapomnę wyrazu ich oczu,gdy zatrzaskiwałam drzwi,zamykając im drogę wolności.Dlatego zaczęłam zostawiać klatkę otwartą itd itd.
Mam myszki bo one są zadowolone ze swojego domu,w którym są szczęśliwe,czują się tam wolne,a ja mam zwierzęta które dają mi radość i nie mam odczucia,że zabieram im tą wolność.
Mam nadzieję,że chyba wyjaśniłam sprawę.
Rozumiem też wasze opory i komentarze,które tu zamieszczacie w odpowiedzi na to co piszę.
A to Tofik czekający na korytarzu aż skończę sprzątać myszkom,czemu pani pozamykała drzwi
Fea - Nie Lip 20, 2008 15:04
| Bernadeta napisał/a: | | Porównywanie z dziećmi nie przekonuje mnie,bo zwierzę dla mnie zawsze pozostanie zwierzęciem,a człowiek człowiekiem. |
Ale niebezpieczeństwo grozi mu tak samo...
Oczywiście zrobisz jak chcesz, to z twojego kota - szczerze nie życzę ci tego - mogą zostać strzępy futra i flaczory rozwłóczone wzdłuż jezdni. Nie zabronię ci wypuszczania. Ale fajnie byłoby, gdybyś się choć odrobinę zastanowiła. Do tego nie trzeba wiele wyobraźni.
I naprawdę, naprawdę nikt tu nie chce źle dla Tofika.
Mangusta - Nie Lip 20, 2008 15:15
okej to jak zeszliśmy na tematy wiejskich kotów to i ja coś dopowiem.
wujek miał kiedyś mnóstwo kotów. dwie niekastrowane kotki które mnożyły się niemożebnie i jednego kocura. wujek miał też sąsiada który nie lubił wszelakich zwierząt, szczególnie kotów, a jego zwierzęta znikały w dziwnych okolicznościach.
pewnego dnia jedna kotka od wujka zniknęła. nikt nie wiedział co się z nią stało. później znikł też kocur. wujkowie zbytnio się nie martwili, bo w końcu to wiejskie koty.
póki pewnej pięknej nocy nie usłyszeli przeraźliwego miauczenia pod drzwiami. ich kocur z odrąbanymi tylnymi nogami doczołgał się do schodów po czym, jako że wet w nocy nie przyjmuje a znajomy lekarz nie zdążył dojechać, wykrwawił się na śmierć.
sąsiadowi nic nie udowodniono. wujek ma teraz już tylko jednego kocura, który nie zapuszcza się daleko poza domostwo. ciekawa jestem Bernie, jak byś zareagowała gdyby pewnego pięknego dnia Twój Tofik przybył pod drzwi w takim stanie?
Anonymous - Nie Lip 20, 2008 15:19
Ludzie to tez zwierzeta
A Twoja wypowiedz odczytalam tak jakby zwierzeta mogly cierpiec, ginac, bo sa tylko zwierzetami.
Moja ciocia miala Maine Coona. Nie wychodzil na dwor, dopoki ciocia nie wyjechala na 3 miesiace do Polski, a z kotem zostala tesciowa.
Kota wypuszczala, takze sie nauczyl, a ciocia po powrocie nie miala serca go oduczac.
Kiedys z ciocia i z mama szukalam go w lasku ktory byl przy ich domu.
Czarek lezal w krzakach umierajacy z dziura w brzuchu.
Ani nei mial ochoty ani sily przychodzic do domu.
Jak bysmy go nie znalazly to umarlby tam.
Po 2 latach 10kg Maine Coona pogryzly dwa kocury. Wyciagalismy go z krzakow na podmoklej lace. (grozila mu amputacja calej lapy, ciocia jezdzila z nim po roznych weterynarzach, jednemu si eudalo go uratowac)
Kotu i tak nie dane bylo zyc, bo po roku zostal zabity pod kolami samochodu.
Czy takie koty napewno sa szczesliwe?
Anonymous - Nie Lip 20, 2008 15:45
Fea, | Cytat: | gdybyś się choć odrobinę zastanowiła. Do tego nie trzeba wiele wyobraźni.
I naprawdę, naprawdę nikt tu nie chce źle dla Tofika. |
Zastanawiałam się przez bodajże 5 mies. gdy siedział w domu,wiem,że nie chcecie źle.
Eruntale - Nie Lip 20, 2008 15:53
Ale przeciez porownywalysmy koty do dzieci nie dlatego zeby zasugerowac ze sa jednym i tym samym, tylko po to, zeby pokazac ze TAK SAMO jak dzieci, koty NIE wiedza co jest dla nich dobre i obowiazkiem opiekuna, tak kota jak i dziecka jest ZADBAC o ich bezpieczenstwo, bo za przeproszeniem, jak jedno i drugie cos przejedzie, to opiekuna czekaja koszty pogrzebu, co najwyzej.
To ci niedopilnowani placa swoim zyciem.
Dziecko jest nieswiadome tego co sie stanie jak zrzuci sobie na glowe patelnie z goracym tluszczem, kot jest nieswiadomy ze nawet jak sie zjezy na te ladne swiatelka co na niego jada to go od niczego nie uratuje.
Kot wbiegajacy na ulice w pogoni za motylem niczym nie rozni sie od dziecka wbiegajacego na ta sama ulice za pilka.
I niczym nie rozni sie wina ich opiekuna.
Mangusta - Nie Lip 20, 2008 15:54
upór Bernie jest najwyraźniej Twoja mocną stroną, nawet jeśli nie masz racji, olewasz wszystkie racjonalne argumenty przeciw.
nie mówiąc już o ignorowaniu wszystkich przykładów które Ci podaliśmy. brak wyobraźni?
nie ma to jak ta pobożna hipokryzja - płody wszystkie ratujmy, a zwierzęta niech zdychają pod kołami, w końcu taka ich natura. kół i zwierząt.
brawo.
Anonymous - Nie Lip 20, 2008 15:57
Eruntale, | Off-Topic: | Dziecka na pasku raczej też się nie trzyma,wypuszczasz do szkoły,na boisko itd itd,zawsze może się coś stać,pewnych spraw nie przewidzi się i nie uniknie,niestety.
Babcia zawołała przez okno,dziecko odbiegło od rodziców wprost pod auto itd itd.
Młodzież jeździ na skuterach,dzieci pływają w jeziorach,basenach,chodzą po drzewach/też chodziłam/. |
[ Dodano: Nie Lip 20, 2008 16:58 ]
| Mazoku napisał/a: | | płody wszystkie ratujmy, a zwierzęta niech zdychają pod kołami, w końcu taka ich natura. kół i zwierząt. |
Tego nie napisałam,ani nawet mi to przez myśl nie przeszło.Przegięłaś z taką interpretacją.
Fea - Nie Lip 20, 2008 16:07
| Bernadeta napisał/a: | | zawsze może się coś stać,pewnych spraw nie przewidzi się i nie uniknie,niestety. |
Ale próbuje się ich uniknąć, zminimalizować ryzyko ich wystąpienia. A ty machnęłaś ręką, bo "będzie, co ma być". Tak nie można!
nutaka - Nie Lip 20, 2008 16:07
hmm, a dzisiaj przyprowadziłam kota znów do domu i zachowuje się znów jak by był u siebie..teraz sobie słodko śpi, ani zapewne mu przez mysl nie przeszło zeby teraz się z tąd ruszyc.:)
normalnie mieszka u mnie w ogródku ma tam swoją bude i nie rusza się z ddziałki, moze bo pod plotem jest szpara ale siedzi tam i nic się tam mu nie stanie, a wygląda na zadowolonego:)
wydaje mi się, ze to był czyjs kot bo strasznie się słucha jak mu sie powie nie to czegos nie robi jak powiem zejdz to zchodzi a spi teraz na miejscu które mu przygotowałam, myslę ze odnalazł by się równiez w mieszkaniu<gdybysmy mieszkali w miescie>
Eruntale - Nie Lip 20, 2008 16:10
Dziecko do lat 5ciu rozumiem tez moze radosnie sobie biegac i bawic sie w poblizu ulicy?
Bo kot jest mentalnie na poziomie GORA 5 latka.
A dzieci na szelkach wyprowadza sie i to czesto, zwlaszcza w miastach, w zatloczonych centrach miast i blisko ulic. Co nie raz i nie dwa moze uratowac mu zycie.
Na skuterze bodajze od 16 roku zycia mozna jezdzic, czyli jak sie juz ma swiadomosc otaczajacego swiata i wpojona przez opiekunow jakas ostroznosc.
Jak babcia sie opiekuje dzieckiem to jej broszka jest sprawic zeby dziecko nie wbieglo pod auto, bo jak nie dopilnuje to dostaje sliczny wyrok sadowy.
Do szkoly nierzadko i 9latkow sie odprowadza i odbiera, w przedszkolu sa na terenie ogrodzonym i pod opieka...
Natomiast wypuszczanie kota samopas to wlasnie jest proszenie sie o klopoty- jak calkiem niedawno, babcia z dziadziem robili sobie grilla, a dzieciak lat 3 utopil sie w gnojowce.
Psia rola opiekuna jest PRZEWIDZIEC takie sprawy i im zapobiec. Bo inaczej to z niego opiekun jest jak z koziego zada plecaczek.
nutaka - Nie Lip 20, 2008 16:38
a tu zdjęcia zrobione pare minut temu:)
jak ja bym chciała mic ją w domu
co do jaj zdrówka to strasznie jej porfirynka leci z iczu ale mam maśc, a we wtorek do weta
Anonymous - Nie Lip 20, 2008 19:51
nutaka, Kociak sama słodycz. Pisałaś o szelkach,był ubierany,ale jego ciągnie szeroki świat,a nie świat na odległość smyczy.
Eruntale Tofik w okresie "niemowlęcym" był pod okiem matki na podwórku wiejskim.W okresie "dzieciństwa",siedział u mnie w domu,nie był wypuszczany,teraz jest kotem dorosłym.Po co przelicznik z lat kocich na ludzkie,właśnie po to.
Gdy się zestarzeje,będzie chory itp i nie będzie chciał wychodzić,albo jak będzie zima,na siłę go nie wyrzucę.
Odpowiedzialny opiekun zna swoje zwierzę,zna warunki w jakich mieszka i stosownie do tego postępuje.
Czy macie Tofika w domu,znacie go ,wiecie co lubi czego nie,jak się zachowuje ,nie, macie własne koty i je znacie.
Czy wiecie jak wygląda mój dom,osiedle,zieleń,ulica,znacie ludzi mieszkających na moim osiedlu,nie znacie,znacie Wasze osiedla , mieszkania i mieszkańców.
Już raz to pisałam napiszę powtórnie,jeśli uważacie,że Tofik ma złego opiekuna,czyli mnie proszę go przygarnąć,jestem otwarta.Gdy będę wiedziała,że dacie mu odpowiednie dla niego warunki oddam go ,ale gdyby miał być u tej osoby nieszczęśliwy wezmę go znów do siebie.Oczywiście zgodę musi wyrazić też osoba która mi go dała,bo chciała,żeby kot był kotem wychodzącym.
Czekam na oferty na pw.
[ Dodano: Nie Lip 20, 2008 21:23 ]
Jedna z moich znajomych ma kota który chodzi w szelkach,przywiązywany jest w ogródku do kołka i jest super zadowolony.Ma ogród i nie jest wypuszczany,lubi patrzeć przez okno i obserwować świat.Jest na pół rasowym syjamem i jest w porządku.
Mój Tofik to inny koci świat,piszecie,że będzie to moja wina jak mu się coś stanie,czy ja piszę,że nie,nigdzie tego nie napisałam.Piszę tylko dlaczego Tofika wypuszczam.
Co do podejścia,że kot jest jak dziecko specjalnej troski.
Te dzieci też się stara usamodzielniać,by dały sobie radę na ile jest to możliwe.
Dziecko z Downem chodzi do szkoły i wraca też samo,znam takie.Uczy się je prasowania,sprzątania,robienia zakupów itp. Dla mnie to porównanie nie ma sensu,dlatego większość postów pominęłam i pomijam.
Piszecie o drastycznych przypadkach,przeczytałam je,zdaję sobie sprawę z nich,a kot nie,ale dlaczego Tofika ma spotkać akurat taki los,może będzie żył szczęśliwie do późnej starości.
Trzymając go w domu nie mam żadnej gwarancji,że nie stanie mu się nic podczas mojej nieobecności.Ostatnio wskoczył za kanapę i nie mógł wyciągnąć łepka,udusił by się,na szczęście byłam w domu i widziałam co się dzieje.
W ten sposób nie można wg mnie patrzeć,widzieć tylko tragizm.
Eruntale - Nie Lip 20, 2008 20:34
Naprawde rece opadaja. Czytasz wyjatkowo wybiorczo, nie starajac sie zrozumiec niczego, tylko dostosowac do swojej wizji swiata.
Wylaczam sie z dyskusji, bo to nie ma zadnego sensu, pisze slowa ktore nawet nie spotykaja sie z proba zrozumienia.
An it harm none, do what ye will.
Mangusta - Nie Lip 20, 2008 20:38
| Bernadeta napisał/a: | | Czy wiecie jak wygląda mój dom,osiedle,zieleń,ulica,znacie ludzi mieszkających na moim osiedlu,nie znacie,znacie Wasze osiedla , mieszkania i mieszkańców. | a co tu do znania? nie masz samochodów na osiedlu? wszyscy powozami jeżdżą czy na hulajnogach?
i znowu to samo. my próbujemy pomóc a tu foch i urażona duma. może gdybyś pomyślała trochę i użyła choć małego skrawka wyobraźni (czasem sie przydaje) to zrozumiałabyś czemu się oburzamy. my nie chcemy na ciebie na siłę nawrzucać tylko pomóc kotu, bo robisz to samo co właściciele żółwi karmiący notorycznie swoich pupili sałatą - masz w przysłowiowym zadku porady osób które często wiedzą więcej na temat kotów, bo "sama wiesz lepiej". sorry batory ale świat się kręci, czas płynie dalej i nauka na temat zwierząt, ich chowu i behawioryzmu nie stoją w miejscu. czy to jest naprawdę takie trudne do zrozumienia że porady cioci kloci od wujka staszka z wąchocka niekoniecznie już są zgodne z prawdą? nie fochuj się tak bo nie nastajemy na Twój honor, wręcz odwrotnie - swoją bezmyślnością nastajesz na życie kota, który nie wie co to samochód bo w życiu mu tak trudne słowo do łba nie wejdzie. duma i upór ponad wszystko nie? nawet jeśli mają na tym cierpieć zwierzęta.
średniowiecze.
|
|
|