Archiwum - Psiaki XVII
Pacyfka - Śro Wrz 18, 2013 21:59
Nakasha, no to może źle wybrałam weta We Wrocławiu jeszcze nie mam sprawdzonego.
Za to dzisiaj Brownek miał wyciągane szwy u swojej pani weterynarz i poszło bardzo sprawnie. Podczas zabiegu siedział sobie u mnie na kolanach, oczywiście bał się i warczał, ale bez histerii i wyrywania się. Chyba też się przekonał, że nie było czego się bać
Brownek w fartuszku pooperacyjnym i ulubionej pozycji do spania:
I razem z Willim
Willi z początku bardzo kiepsko znosił towarzystwo Młodego, potem traktował go jak zło konieczne, a teraz nawet znosi Za to Brownek przepada za Willim i ciągle go w ucho podskubuje i przytula się do niego
ramydada - Czw Wrz 19, 2013 10:04
| Ninek napisał/a: |
Nie dałoby rady 'ukraść' babci psa i oddać już bez jajek? |
Miałam już taki pomysł . Ale nie wcielę go w życie. Zwyczajnie nie potrafię. To nie mój pies, nie zrobię tego. Sama mam zwierzęta i różne poglądy na wiele spraw z nimi związanych. Skoro je uznaję, to wiadomo, że sądzę, że są słuszne. Co by było, gdyby nagle ktoś wbrew mojej woli zabrał mojego psa i zrobił z nim co zechce, co on uważa za słuszne, bo według niego moje poglądy są zaściankowe?
Dodatkowo moje kontakty z babcią ległyby w gruzach.
Argumenty mojej babci i obawy są szerokie jak ocean: kastracja jest nienaturalna, przecież jej pies szczeniąt nie rodzi, będzie go bolało, może mu się coś stać, duży wydatek, problem... Nawet już nie pamiętam, co jeszcze. Dodatkowo moja suka i mój kocur, które są kastrowane, są chorowitymi zwierzakami (zwłaszcza kot). Moja babcia uważa, że za wszystkie te przewlekłe schorzenia winna jest kastracja.
Jedno absurdalniejsze od drugiego, ale nieważne, jak rzeczowa bym była w rozmowie, przynosiła ulotki, artykuły, przyprowadzała kompetentne osoby na "pogadanki", to jak raz moja babcia sobie coś wbije do głowy, nie ma zmiłuj.
Na razie babcia nie wypuszcza psa z podwórka bez opieki, bez smyczy. Na spacery zabieram go ze swoim psem. Mam nadzieję, że to nie jest przejściowe u mojej babci.
Nie zamierzam ustać w namowach na kastrację.
Facet natomiast przyszedł, powiedział, że jest mu przykro, że tak wyszło i obiecał, że więcej tego nie zrobi. Na ile można mu wierzyć, nie wiem.
LalaAla - Czw Wrz 19, 2013 10:11
Dziwne podejście- zależy Ci na dobru zwierzęcia ale nie zrobisz tak jak Ci radzą dziewczyny dla samego dobra psa "bo masz zasady takie a nie inne". To w końcu chcesz pomóc czy tylko wypłakać się w internecie? To chcesz działać w końcu dla dobra psa czy jednak według swoich wygód? Argumenty Twojej babci są totalnie nie trafione i zwykła rozmowa i pokazanie jej informacji w internecie popartych nazwiskiem jakiegoś weterynarza może by jej przemówiły do rozsądku. Czemu nie zadzwonisz do TOZu? Do schroniska? Tam pomogą. Wybaczcie ton wypowiedzi ale wkurza mnie takie podejście- przychodzę po pomoc ale odrzucam wszelkie pomysły, które poddajecie.
ramydada - Czw Wrz 19, 2013 10:54
Myślę, że źle mnie zrozumiałaś.
Zacytuję siebie z postu wyżej: "Jedno absurdalniejsze od drugiego, ale nieważne, jak rzeczowa bym była w rozmowie, przynosiła ulotki, artykuły, przyprowadzała kompetentne osoby na "pogadanki", to jak raz moja babcia sobie coś wbije do głowy, nie ma zmiłuj. "
Czyli chyba wyraźnie napisałam, że często i gęsto rozmawiam z babcią, chwytając się metod różnych.
Zależy mi na dobru zwierzęcia, a nie zrobię tego- jak napisałaś- nie "dla dobra psa", lecz nie zrobię tego wbrew woli osoby, która jest właścicielem psa. Faktycznie ciężko to pojąć? Przecież to dla Ciebie zupełnie normalne, że zabierasz cudzego psa wbrew jego woli, a potem oddajesz go po operacji czy zabiegu, mówiąc: o, tak wyszło. Podkreślam po raz kolejny: to NIE jest mój pies. I nieważne, że właścicielem jest osoba z rodziny. To dalej NIE jest mój pies.
Porady oczekiwałam w sprawie zgłoszenia sprawy na policję. Znalazły się osoby, które się wypowiedziały. Jest to forum, wyniknęła dyskusja, więc się wypowiadałam. Doceniam porady, ale większość z nich już dawno było przeze mnie wypróbowana, a porady: "niech babcia pilnuje psa", "niech wykastruje psa" są bardzo słuszne i jestem o ich słuszności zupełnie przekonana, tylko ich realizacja nie zależy ode mnie. Nie prosiłam o zgłębianie tej strony problemu, ponieważ dobrze wiem, że wina leży po stronie mojej babci i wiem też, co babcia powinna zrobić, żeby uniknąć problemów w przyszłości.
Dyskusję uważam za zakończoną. Dziękuję za wypowiedzi.
Nakasha - Czw Wrz 19, 2013 13:19
ramydada, a w jaki sposób pies wychodzi z podwórka babci? Może trzeba po prostu naprawić/podwyższyć ogrodzenie?
PALATINA - Czw Wrz 19, 2013 15:51
A antykoncepcyjny czip?
Tylko to pewnie drogie jest.
Nakasha - Czw Wrz 19, 2013 16:19
PALATINA, czip hamujący testosteron u mnie kosztuje ok 270 zł, działa pół roku. Nie wiem, czy to jest to samo.
Kocham moje psy. To, jak ładnie przyjęły do siebie naszą tymczaskę i się nią zaopiekowały. A teraz jak pięknie Nala i Shira się z nią bawią.
http://www.youtube.com/wa...eature=youtu.be
W ogóle Wela i Shira często razem śpią, nawet na jednym posłaniu. Shira będzie za nią tęsknić. Ale Wela nie wyjeżdża daleko, bo adoptują ją moi rodzice. Do towarzystwa dla ich owczarka Aresa. Po 2 latach udało mi się ich przekonać!
Biała - Czw Wrz 19, 2013 16:21
Nakasha, świetne wieści
Ninek - Czw Wrz 19, 2013 16:55
Ale świetnie się mordują!
Super, że zostaje w rodzinie
sachma - Czw Wrz 19, 2013 18:59
| Nakasha napisał/a: | | PALATINA, czip hamujący testosteron u mnie kosztuje ok 270 zł, działa pół roku. Nie wiem, czy to jest to samo. |
to to samo, u mnie kosztuje 250zł.
AngelsDream - Czw Wrz 19, 2013 21:25
| Nakasha napisał/a: | | Ale Wela nie wyjeżdża daleko, bo adoptują ją moi rodzice. |
Super!
rudziak - Czw Wrz 19, 2013 21:58
Nakasha przyłączam się do zachwytów!
Nakasha - Sob Wrz 21, 2013 18:55
Korzystając z chwili (dosłownie...) przerwy w deszczu poszliśmy porzucać z psami frisbee.
Więcej w albumie:
http://s993.photobucket.c...3?sort=3&page=1
ramydada - Pon Wrz 23, 2013 22:54
Gdyby ktoś był ciekaw, jak wyglądają sprawy, to rozmawiałam z policjantem i w takiej sytuacji jak moja nie ma po co zgłaszać się na policję. Donoszę tak naprawdę "sama na siebie"- pies bez opieki poza terenem, a brak dowodów, że to sąsiad strzelał do psa. Przyznał się przede mną, ale na to też nie ma dowodów poza moim słowem.
Na razie spędzam całe dnie w pracy, ale w wolniejszej chwili poodzywam się do różnych organizacji prozwierzęcych z mojego regionu. Zależy mi, żeby ktoś taki zapukał do drzwi tego człowieka i mu "pogroził" (a raczej uświadomił), że strzelanie do psa to czyn karalny, że suki można wysterylizować itd. Sądzę, że wtedy poczuje się mniej bezkarny.
Dadatkowo radosna nowina: moja babcia po 3 latach namawiania zgodziła się na kastrację psa. Najdalej w piątek będzie po sprawie .
sachma - Pon Wrz 23, 2013 23:58
| ramydada napisał/a: | | że suki można wysterylizować |
a psa dopilnować i nie puszczać samopas. Ja się facetowi wcale nie dziwię, u nas do psów nie strzelali, ale w powietrze sąsiad z wiatrówki dawał, bo jak jego suka miała cieczkę to bramy się nie dało otworzyć (ani my ani oni) bo watahy psów latały.. nie jeden pod kołami skończył (mieszkaliśmy przy ruchliwej ulicy). Ja zanim puściłam swojego psa musiałam obejść całe podwórko czy znów jakiś amant przez płot nie przelazł - to uciążliwe, a wystarczyło by żeby każdy swojego psa pilnował i kłopotów by nie było - mój mieszkał płot w płot z suką i jakoś mi nie nawiewał.
Jak dla mnie to ktoś powinien iść postraszyć tak samo twoją babcię, jak tego faceta, bo wina leży równo po obu stronach, a to że psa ciachnie to nie wiele - Odie jest ciachnięty a i tak go do suk w cieczce ciągnie..
|
|
|