Archiwum - Psiaki vol. IV
sachma - Pon Gru 22, 2008 16:13
ja szczerze mówiąc jako przyszły adoptujący byłabym skłonna za taką kastracje zapłacić np tyko 80% ceny i wykastrować psa u weta pracującego w schronie - bo taki ma już wprawę, niż szukać wetów i martwić się czy aby na pewno ten jest dobry.. po za tym upust cenowy na pewno by jakoś zachęcił adoptujących a i schronisko by na to aż tyle nie wydało co wydaje teraz.
Fauka - Pon Gru 22, 2008 16:15
Kastrowane powinny być zwierzęta schroniskowe, wszystkie które miałyby być wydane powinny zostać przed tym wykastrowane. Ale nikt na to nie da pieniędzy, wolontariusze wystarczająco wykładają na psy...
Swoją drogą w stanach hodowle psów ras nowych np. goldendoodle oddają szczeniaki dopiero po kastracji nowym właścicielom, tylko hodowcy otrzymują psy nie kasrowane.
Oli - Pon Gru 22, 2008 16:16
sachma, nie każde schronisko ma swojego stacjonarnego weta, tak mają tylko te bogatsze i państwowe. Biedne schrony lub prywatne wożą psy na kastrację (zarówno suki, jak i psy) do zaprzyjaźnionych lecznic.
sachma - Pon Gru 22, 2008 16:40
Oli napisał/a: | Biedne schrony lub prywatne |
to może właśnie nasz największy problem - nie dofinansowanie schronisk, za mała ich ilość i schrony prywatne - moim zdaniem schroniska prywatne w normalnym kraju powinny być prowadzone przez osoby które mają kasę i w ramach "kaprysu" chcą ją wydać na pomoc zwierzętom, a nie schrony prowadzone po to żeby sobie dorobić, bądz przez osoby które sobie z tym nie radzą.
AngelsDream - Pon Gru 22, 2008 17:21
sachma, wiele osób problem przerasta. Ratowanie za wszelką cenę, ponad jakikolwiek rozsądek. Wystarczy zobaczyć w jakie długi popadły niektóre DT na dogomanii.
Ratuje się często przypadki zupełnie beznadziejne - zbyt chore lub agresywne, a przeciętne dobrze rokujące psy giną w morzu...
sachma - Pon Gru 22, 2008 18:34
AngelsDream, chyba w każdym środowisku są osoby ratującą za wszelką cenę.. a to niestety działa tylko na niekorzyść innych - bo ratując psa chorego i wydając na leczenie 1000zł to 1000zł mniej na profilaktykę i jedzenie dla kilku psów które są zdrowe i mają szanse na dom..
Cietrzew - Pon Gru 22, 2008 19:59
Fauka napisał/a: | Ja jestem (teraz już w dużo mniejszym stopniu) od brzdąca zafascynowana kynologią a pierwsze rasy poznawałam od babci, potem z książeczek o rasach dla dzieci. Mam pojęcie o jakich rasach mówisz, historię zawsze mogę liznąć. Ale chociażby te psy potrafiły chodzić na ogonach, latać w kosmos czy wskrzeszać zmarłych to wolę golden retrievera bo tak, bo marzę o nim od 9 lat i tak pozostanie mimo że wiem co to podenco czy sloughi.
Nie potrzebuję psa po to by móc szpanować tym że ma taką i taką historię, taki i taki wygląd i jest ich tyle i tyle na świecie i w polsce. I przez taką głupią polską (u polaków największą) chęć posiadania rasowego (niekoniecznie rodowodowego ale o tym już inny rozdział) chęć szpanowania i pokazywania czego to się nie ma psy w schroniskach umierają z głodu i niemcy (sic!) zabierają je do siebie by znaleźć im domy. Bo w polsce jest zasada dobre - rasowe, złe - mieszane a w niemczech kocha się psa, nie wygląd czy historię, wystarczy chociażby porównać tamtejsze schroniska i liczbę bezdomności a w polsce. Przecież my podług nich jesteśmy jak z epoki kamienia łupanego! |
Ja też mam obsesję na temat piesków od dziecka. Mój ojciec jest psiarzem, więc czytałam od deski do deski albumy i książki z psami, a teraz mam mnóstwo 'nieprzydatnej' wiedzy : P
Nie rozumiem po co oburzać się tą historią z lwimi pieskami. Jak nie przepadam ani za goldenami, ani yorkami, ani lwimi pieskami, bo żadna z tych ras nie reprezentuje dla mnie tego czego szukam w psie. Off-Topic: | Lwi piesek kojarzy mi sie tylko z jakimis kiczowatymi obrazami z rokoka i fajnie prezentowalby sie na jakims pozowanym zdjeciu do retro-sesji zdjeciowej. | Nie dziwi mnie,ze w Polsce trudno znalezc kupca na tego i wiele innych rasowych psow, bo ludzie czesto nie maja tu pojecia o kynologii i zwyczajnie wybieraja sobie pieska rasy, ktora gdzies wypatrza,ale nie widze w tym nic zlego, jesli beda psa uwielbiali do konca jego dni.
Ale jeśli ktos jest zainteresowany kupnem jednego z tych,czy innych rasowych psow z jakichkolwiek powodow to ok. Nie jesto to zaden snobizm,czy glupota, ale jakiestam wymagania odnosnie zwierzecia. Nie rozumiem zarzutow pod adresem milosnikow danej rasy 'bo w schroniskach jest tyle bezpanskich kundelkow'. Do psa podchodzi sie jak do partnera zyciowego, oceniajac i jego charakter i wyglad.
Chetnie przygarnelabym psa ze schroniska,ale gdyby byl to przykladowo jakis bullowaty (ktorych w schroniskach niestety jest coraz wiecej ze wzgledu na 'popularnosc'). Jesli wybieram psa rasowego, nawet ze schroniska to mam jakies pojecie o jego teoretycznych cechac charakteru i wygladu, ktore mi sie podobaja. Wiekszosc kundelkow, ktore widuje to liskowate, brzydkie i malo ciekawe pieski, ale znam mnostwo osob, ktore takie wlasnie preferujai uwielbiaja. Tylko,że oni z kolei kupuja je raczej od znajomych, ktorzy niekontrolowanie rozmnazaja swoje kundelki, wiec nie maja juz miejsca na psa ze schroniska
Przeraza mnie ilosc walesajacych sie psow w moim miescie. W duzych miastach ludzie obawiaja sie o zycie pupila z uwagi na ruch uliczny, a tutaj poza problemami o ktorych pisalam wczesniej ( nie moge wyjsc z psem poza dom, bo zaraz zaatakuje nas jakis samobojczy kundelek) dochodzi jeszcze niekontrolowane rozmnazanie sie zwierzat. Ludzie tutaj nie maja pojecia o tym,ze powinni wykastrowac swojego psa,czy suke jesli walesa sie po okolicy. Zwyczajnie nie zwracaja na nie uwagi.
Anonymous - Pon Gru 22, 2008 22:23
mi się ostatnio spodobały border teriery. niestety niewiele o nich w necie. więc jeśli ktoś by dysponował wiedzą na temat ich charakteru, zagrożeń chorobami etc to byłabym wdzięczna jakby mnie dokształcił:)
Cietrzew - Pon Gru 22, 2008 23:22
aga napisał/a: | mi się ostatnio spodobały border teriery. niestety niewiele o nich w necie. więc jeśli ktoś by dysponował wiedzą na temat ich charakteru, zagrożeń chorobami etc to byłabym wdzięczna jakby mnie dokształcił:) |
Są typowymi myśliwskimi terierkami. Żywiołowe i wesole. Pewnie nie zylyby w zgodzie ze szczurami, bo male teriery sa szkolone do wlazenia do norek i lapania wszystkiego co sie rusza. Westie mojej kolezanki mimo szkolenia i nagan wciaz czatowal na chomika...zajmowalo mu to wiekszosc czasu. Generalnie niemal niemozliwe jest zeby sie z nimi zdolal polubic bo instynkt lowu malej zwierzyny jest u nich bardzo silny. Nie wydaje mi sie zeby mialy jakies powazne choroby genetyczne bo klasyczne angielskie teriery sa raczej odporne na choroby. Czasem wystepuje chyba dysplazja stawow biodrowych, ale to wada genetyczna wielu ras. Maja pewnie predyspozycje do pakowania sie w klopoty ;
Reasumujac piesek ten ma urok kosmatego kundelka, ale jego nadpobudliwosc i instynkt lowiecki sprawiaja,ze raczej powinnas go sobie darowac jesli trzymasz w domu szczury i male dziecko.
Mowie Ci,zebys pochodzila po schroniskach bo w Anglii w schroniskach jest bardzo duzo rasowych psow i obsluga pewnie bedzie w stanie ci doradzic w doborze odpowiedniego. Nie mozna sie z tym spiszyc ; )
gratis - Pon Gru 22, 2008 23:57
O... rozmowa stara jak świat, ale aktualna, jak to u nas bywa (bo zanim w Polsce się zmieeeniii) od dłuższego czasu.
Mogę się wypowiedzieć na kilku płaszczyznach, to tu zostało powiedziane, jak bardziej proszę o poukładanie mi wszystkiego w głowie
Mój Aster (wilczurek w typie niemieckiego) ma już 7 lat, a jak teraz o tym myślę to fakt, że on u mnie jest to stos błędów, nieodpowiedzialności i nieporozumień.
Jak dobrze, że Katarzynce się urosło i prostuje nierówności u rodziny.
Aster jest moim "komunijnym prezentem" (a raczej "prezentem - był" teraz, dzięki Bogu jest po prostu moim psem ) - tu błąd numer jeden.
Błąd numer 2 - najprawdopodobniej jest z pseudohodowli (metryk, umów nie mam - a poza tym nikt by nie sprzedał psa w tym celu, nawet nie wiem kiedy naprawdę się Aster urodził).
I pamiętam nie raz hasła "szukałam po ogłoszeniach hodowli, że po rodzicach championach - a po co komu coś takiego" .
Ale moja mama już zna swoje błędy To najgłupsza decyzja jaką mogła podjąc.
Ale teraz gdybym miała wybiera psa to na pewno z rodowodem, od uznanych w świecie kynologii hodowców. I dokładnie przemyślanego, wiedziałabym o tej rasie wszystko, wszystkie rasowe fora by były przeszukane, właściciele takowych psów zapoznani i stały, dobry kontakt z hodowcą - to dla mnie priorytety.
Rasa na już - nie mam takiej. Od małego byłam z owczarkami czy, jak się teraz dowiaduję, owczarkowatymi. Ale nie chciałabym chyba miec rodowodowego owczarka - budowa ciała uznana przez FCI jest straszna to kaleczenie psów - jak dla mnie.
Dzięki Lamie, jak i również mojej instruktorce jazdy konnej i jej Rapidowi miałam na oku dobermany, niestety Rapid od szczeniaka ma uraz do koni (wypadek z ogierem) to nie miałam okazji zaobserwowac zachowań dobków przy kopytnych. Tylko czegoś mi w tej rasie brakuje - nie zafascynowałby mnie taki psiak. I średnio mi się podobają dobki z ogonami i bez przyciachanych uszu.
Dalmatyńczyki podobają mi się ogólnie, za trudny charakter, ale hmm... one mi się jednak z wyglądu nie podobają, odpychają mnie.
Może bullterierki, zobaczę jak będę się do nich miała po minięciu owej "mody"
Choć ostatnio zamieszkała u mojej babci Cindi. Terierkowata mysza z DT. Jest cudna, ale osobiście bym nie chciała miec psa ze schroniska, czy nie-od-hodowcy. Ja chcę zna psa od pierwszych po ostatnie chwile by odpowiedzialna za każde jego wady czy zalety.
Tak już mam i nie można mi wmówic, że jestem "be, bo w schronisku tyle piesków czeka" - wiem i jeśli bym miała miec też psa ze schroniska to miałabym dwa psy - z rodowodem obowiązkowo i ze schronu.
OT... a teraz czekam na beszty
Cietrzew - Wto Gru 23, 2008 00:15
Off-Topic: | Hmm.. O ile pamietam to owczarki niemiecki wystepowaly w typach niemieckim i amerykanskim. Ale to chyba umowne typy. Amerykanskie to te z krotsza sierscia i chudsza sylwetka, a niemieckie to takie bardziej masywne i futrzaste. Ale to chyba zadna regula tylko osobliwe umowne podejscie kynologow co do wygladu rasy. Problemem w Polsce jest to,ze podobno charakter owczarkow zostal wypaczony od kiedy stala sie to wystawowa rasa. Kiedys jako psy glownie uzytkowe byly bardziej ukierunkowywane przez hodowle do tego by byly posluszne, pewne siebie i zrownowazone psychicznie, a od kiedy zyskaly taka popularnosc, ich dobre cechy charakteru zostaly zaniedbane. Slyszalam takiego newsa od mego ojca ktorego kiedys na wystawie obszczekal owczarek, ale bal sie zaatakowac i generalnie zachowywal sie jak niezrownowazony... Takich psow nie powinno sie dopuszczac do wystaw i dalszej hodowli...
Denerwuje mnie tez to co stalo sie z bulldogami angielskimi na przelomie lat. Kiedys wygladaly bardziej jak masywne bulldogi francuskie,czy bulldogi amerykanskie. Nie mialy tylu fald na pysku i generalnie wygladaly zdrowiej. Teraz na podium zasiadaja najbardziej sflaczale psy, wiec kynolodzy kombinuja odtworzenie rasy staroangielskiego bulldoga, ktory pasowalby raczej do wizerunku rasy sprzed 100 lat. Aleto takze budzi kontrowersje
|
Z rasowymi psami jest jak ze szczurami. Jesli chcemy miec zwierze zdrowe i o okreslonym wygladzie, resocjalizowane to udajemy sie do hodowcy z prawdziwego zdarzenia. Ale gdybym szla do schroniska to tez predzej wybralabym rasowca, bo mialabym mniej wiecej jakies wstepne rozeznanie o potencjalnym charakterze pieska. Bullowate podobaja mi sie ze wzgledu na ich cudaczna mimike,bystre spojrzenie i towarzyskosc, ktore wiekszosc z nich posiada, wiec mimo wszystko jako pierwsze wybieralabym do ogledzin kojce z nimi. Jesli ktos ma wyrobione preferencje odnosnie idealnego towarzysza, to nic dziwnego,ze wybierze rasowego psa, a nie kundelka.
Kundelki tez maja swoj urok. Mi np. podobaja sie takie terierowate, wasate, ale dla mnie to nie to samo co np. jakis molos
AngelsDream - Wto Gru 23, 2008 00:42
Cietrzew, zamiast rasą można się kierować tym, co robi pies. Ja wielkiej wiedzy nie mam, ale jak dotąd ze schroniskowca wychodzi tylko to, czego się spodziewałam. W gratisie dostałam świetne zaworki i mało szczekania.
Oli - Wto Gru 23, 2008 00:51
AngelsDream napisał/a: | Ja wielkiej wiedzy nie mam, ale jak dotąd ze schroniskowca wychodzi tylko to, czego się spodziewałam. W gratisie dostałam świetne zaworki i mało szczekania. |
A ja pamiętam jak jeszcze w tym temacie się broniłaś i twierdziłaś, że ze schroniskowcami to nigdy nic nie wiadomo i zawsze taki pies jest nieznany i niepewny, że po rasowcu to wiadomo czego można się spodziewać. Ja natomiast powtórzę - jak jest dobry schron/fundacja/wolontariusze, to naprawdę wiadomo co to za pies. Dodatkowo szczeniak ze schronu, a kilku letni pies to dwie różne rzeczy i na to też należy brać poprawkę.
AngelsDream - Wto Gru 23, 2008 01:22
Oli, ja swoje podtrzymuje. Ze strony fundacji wiedziałam tylko, że pies jest nieśmiały. Resztę musiałam wydedukować sama i mogłam się sromotnie przejechać, a razem ze mną ten pies.
W przeciwieństwie jednak do większości adoptujących młode psy ja nie wyłączyłam mózgu. Widziałam potencjał, duży. I potencjalne duże problemy również.
Podobnie jest ze szczeniakiem z hodowli, to nie taśmociąg - trzeba wiedzieć, czego się chce i jak to uzyskać. A hodowca nie zawsze umie i wie jak pomóc, podobnie zresztą, jak wolontariusz czy pracownik schroniska.
W naszym przypadku było o tyle trudno, że FE była i zresztą jest przepełniona psami z Krężla. Nie było więc warunków, czasu na jakiś wielki wywiad.
Równie dobrze mogłam zagrać w Totka - udało się. I twierdzę, że każdemu może się udać, a psy rasopodobne mogą bardzo zmylić.
Oli - Wto Gru 23, 2008 01:29
AngelsDream napisał/a: | Oli, ja swoje podtrzymuje. | Chodziło mi o to, że się zapierałaś nogami i rękami, że raz się przejechałaś i nigdy więcej psa ze schronu. Wiadomo, że tylko krowa nie zmienia zdania i bardzo dobrze.
AngelsDream napisał/a: | Resztę musiałam wydedukować sama i mogłam się sromotnie przejechać, a razem ze mną ten pies. |
AngelsDream napisał/a: | Widziałam potencjał, duży. I potencjalne duże problemy również.
|
I dlatego się nie przejechałaś, w sensie, że wiedziałaś czego możesz się spodziewać. Jednak wiele osób, uważa, że kupując psa z hodowli będzie miało gotowy wzór i charakter i ogólnie zaprogramowany komputerek, a ze schronu to tak nigdy nie jest. Już nie raz się nasłuchałam o psach ze schronu jakby to były bomby z opóźnionym zapłonem. I może część z nich taka jest, ale pies to pies i dobra obserwacja oraz odpowiednie podejście potrafi wyłapać potencjał/kłopoty/problemy.
|
|
|