Archiwum - Psiaki vol. III
marhef - Pią Lip 11, 2008 16:11
AngelsDream napisał/a: | wiesz czemu ma być pod dozorem? Żeby nie przeleciał przez płot, jak to się w Polsce często zdarza... |
Nie wiem czemu w takim kontekście od razu myśli się o wielkich, groźnych psach, rzeczywiście zdolnych do tego, żeby sforsować ogrodzenie. Bardzo jednostronne spojrzenie na sprawę.
Mój kundel sięgał mi do pół łydki, więc rzeczywiście musiałby przelecieć (w sensie przefrunąć) przez płot żeby wydostać się na chodnik.
Nie widziałam więc potrzeby stałego dozoru.
Zresztą - przypadków kiedy pies-uciekinier kogoś gryzie jest nieporównanie mniej niż na przykład wypadków samochodowych w których ludzie ponoszą śmierć - a nikt jakoś nie krzyczy o tym, żeby zakazać jazdy samochodem.
AngelsDream napisał/a: | Ja uciszam swojego psa, więc mam prawo nie życzyć sobie, żeby cudze kundle i nie kundle mnie oszczekiwały zza płotu, tylko dlatego, że idę chodnikiem. |
Owszem, masz prawo sobie nie życzyć. Tyle, że nic z tego nie wynika.
Pies szczekający zza ogrodzenia nie krzywdzi nikogo. Jeśli ma ochotę sobie poszczekać, to niech to robi, w końcu jest u siebie.
AngelsDream napisał/a: | Dla mnie głośny = niewychowany i świadczy bardzo źle o właścicielu. |
Zauważ, że nie masz monopolu na jedyny słuszny pogląd na wychowanie psa.
pituophis - Pią Lip 11, 2008 16:13
A ja w ogrodkach w UK widze ludzi, ktorzy cos z psami ROBIA. W Polsce psa sie wypuszcza i zapomina. Wiec znajduje sobie zajecia typu rozkopywanie, ujadanie, wylazenie z ogrodka.
W UK nie ma paranoi. Ale wlasciciel psa, ktory NOTORYCZNIE GODZINAMI siedzi w ogrodzie sam i ujada bedzie mial kontrole - bo pies sie i meczy, i jest uciazliwy.
Cytat: | Zresztą - przypadków kiedy pies-uciekinier kogoś gryzie jest nieporównanie mniej niż na przykład wypadków samochodowych w których ludzie ponoszą śmierć |
Akurat. Przejdz sie po wiekszej wsi, zobaczymy ile razy bedziesz sie opedzac.
Anonymous - Pią Lip 11, 2008 16:16
Cytat: |
Bo jeśli mam swój prywatny ogródek, to co komu do tego co w moim ogródku biega? |
chodzi o bezpieczeństwo zwierząt. ostatnio zastałam w swoim ogrodzie lisa. a wcale nie mieszkam na jakimś zadupiu, tylko niedaleko stadionu wembley. dużo tu parków i dużo niebezpieczeństwa dla psa, jeśli zostanie bez nadzoru w ogrodzie. znajomy nie zdążył wybiec ze swojego pokoju jak zobaczył lisa, niestety jego królik był już martwy. kilkanaście sekund. bałabym się zostawić psa w angielskim ogrodzie. pomijając fakt, że mój pies jest na tyle mały, że nawet te wredne szare wiewiórki mogłyby mu zrobić krzywdę.
Layla - Pią Lip 11, 2008 16:17
pituophis napisał/a: | W Polsce psa sie wypuszcza i zapomina. Wiec znajduje sobie zajecia typu rozkopywanie, ujadanie, wylazenie z ogrodka. |
To prawda. U nas pokutuje pogląd, że ogródek wystarczy, żeby pies miał rozrywkę i zajęcie przez całe życie.
marhef - Pią Lip 11, 2008 16:22
pituophis napisał/a: | Wiec znajduje sobie zajecia typu rozkopywanie, ujadanie |
OMG, a co jest złego w rozkopywaniu i ujadaniu?
Zwłaszcza w rozkopywaniu i ujadaniu we dwójkę, to jest dopiero radocha
pituophis napisał/a: | Ale wlasciciel psa, ktory NOTORYCZNIE GODZINAMI siedzi w ogrodzie sam i ujada bedzie mial kontrole - bo pies sie i meczy, i jest uciazliwy. |
No to chyba mówimy o czymś innym, bo mi nie chodzi o to, żeby psa wystawić za drzwi i nie wpuszczać w ogóle do domu, bo to już podpada pod znęcanie się.
pituophis napisał/a: | Przejdz sie po wiekszej wsi, zobaczymy ile razy bedziesz sie opedzac. |
Przez pięć lat dojeżdżałam na studia, codziennie dwa razy po półtorej godziny drogi przez wiochy. Fakt faktem, czasem trafił się jakiś mały kundelek szwędający się po ulicy, ale nie było to jakieś nagminne.
Po wsiach też łaziłam, mniejszych i większych. I nigdy osobiście nie spotkałam się z agresją ze strony psa. Może miałam po prostu szczęście, nie wiem. Ale nie zauważyłam, żeby sytuacja była aż tak fatalna jak próbujesz ją przedstawić.
AngelsDream - Pią Lip 11, 2008 16:29
marhef, może i monopolu nie mam, ale za to mam dobry argument, na który sensownej odpowiedzi nie znajdziesz. Przyjaciółka ma małą bratanicę, z którą w ciągu dnia wychodzi się na spcer, żeby się zdrzemnęła na powietrzu. Niestety, kiedy mała jest u babci taki drzemkowy spacer jest prawie niemożliwy, bo za płotem mieszka kundel piłujący ryja na wszystko, co się rusza. Ludzie byli proszeni, żeby choć na chwilę zabierali go z podwórka, ale skądże... Po co? Poza tym taki ujadający za płotem pies łamie też i polskie prawo, zresztą tak samo, jaki taki uwiązany pod sklepem... Ja widziałam malego psa, który przecisnął się pod bramą. Łagodnym bym go nie nazwała - niech żyją kopy. I co?
Sorgen - Pią Lip 11, 2008 16:50
Ja uwielbiam psy, ale jak czasem idę koło płotów zwyczajnie pies który nagle zaczyna ujadać potrafi mnie wystraszyć. Są na świecie ludzie którzy się psów boją. Mieszkam w bloku, moja sucz szczeka tylko jak ktoś zadzwoni albo zapuka i to nie jest dzikie ujadanie tylko kilka szczeknięć. Nie pozwalamy jej ujadać bo to męczące dla sąsiadów.
satanka666 - Pią Lip 11, 2008 16:51
a ja kocham szczekanie
i specjalnie podpuszczam moją sukę, bo kooocham jej głos
marhef - Pią Lip 11, 2008 16:52
AngelsDream napisał/a: | Przyjaciółka ma małą bratanicę, z którą w ciągu dnia wychodzi się na spcer, żeby się zdrzemnęła na powietrzu. Niestety, kiedy mała jest u babci taki drzemkowy spacer jest prawie niemożliwy, bo za płotem mieszka kundel piłujący ryja na wszystko, co się rusza. Ludzie byli proszeni, żeby choć na chwilę zabierali go z podwórka, ale skądże... Po co? |
Odwróćmy sytuację.
Mam być zmuszona do zamknięcia w domu mojego psa, który biega po mojej posesji i który zamknięty w domu piszczy pod drzwiami bo chce wyjść, dlatego, że jakieś obce dziecko nie może spać? To niech rodzice zabiorą je do domu i będzie po problemie.
AngelsDream napisał/a: | Ja widziałam malego psa, który przecisnął się pod bramą. Łagodnym bym go nie nazwała - niech żyją kopy. I co? |
To nie jest problem braku dozoru tylko debilizmu właścicieli.
Wystarczy odpowiednio zabezpieczyć posesję i pies nie przeciśnie się ani dołem ani górą.
Sorgen napisał/a: | Ja uwielbiam psy, ale jak czasem idę koło płotów zwyczajnie pies który nagle zaczyna ujadać potrafi mnie wystraszyć. |
Codziennie rano idąc na autobus przechodziłam obok posesji, po której biegał przeogromny wilczur. Cholernik był na tyle złośliwy, że słysząc idącego człowieka zamierał, przyczajał się i szczekał nieoczekiwanie dopiero gdy było się koło niego.
Osobiście to uwielbiałam
AngelsDream - Pią Lip 11, 2008 17:00
marhef napisał/a: | Odwróćmy sytuację.
Mam być zmuszona do zamknięcia w domu mojego psa, który biega po mojej posesji i który zamknięty w domu piszczy pod drzwiami bo chce wyjść, dlatego, że jakieś obce dziecko nie może spać? To niech rodzice zabiorą je do domu i będzie po problemie. |
No cóż. Może mam inne podejście do kultury wśród psiarzy... Psu korona by z głowy nie spadła.
Cytat: | Codziennie rano idąc na autobus przechodziłam obok posesji, po której biegał przeogromny wilczur. Cholernik był na tyle złośliwy, że słysząc idącego człowieka zamierał, przyczajał się i szczekał nieoczekiwanie dopiero gdy było się koło niego.
Osobiście to uwielbiałam |
Pytanie, czy tak samo, jak osoba, która ze strachu przed takim szczekaniem odskoczyłaby do tyłu np. na ulicę...
Szczerze? Obraźcie się na mnie wszyscy, ale ja po prostu jeszcze pamiętam, jak to jest nie mieć psa i ich nie lubić i się obawiać. Szanuję to, że nie wszyscy kochają wycie Baaja, jego szczekanie i inne cudowania i staram się, żeby nie był uciążliwy dla innych, co zresztą muszę robić zgodnie z prawem.
Baaj nie szczeka ani na dźwięk dzwonka, ani na domofon, ani na przechodzących korytarzem ludzi. Zdarza mu się szczeknąć, gdy odwiedza nas ktoś, kogo bardzo lubi, ale wtedy jest uciszany. To ja mam psa, a nie pół bloku. To ja mam psa, a nie pół ulicy.
idaa - Pią Lip 11, 2008 17:05
AngelsDream ma w pewnym sensie rację. I rozumiem ją. Mój Barry nigdy nie chodził po chodniku luzem. Zawsze na smyczy i przy nodze. I byłam kilka razy obiektem ataku (a raczej Barry) ze strony "przelatujących nad płotem" psów. I wiecie co? Jeszcze mi się dostało że tamtędy szłam. A przecież chodnik to miejsce publiczne. Paranoja, prawda?
AngelsDream - Pią Lip 11, 2008 17:09
idaa, właśnie... Najwyraźniej powinnaś fruwać, bo pies przecież służy do szczekania i rzucania się przez płot.
marhef - Pią Lip 11, 2008 17:11
AngelsDream napisał/a: | Psu korona by z głowy nie spadła. |
Dziecku również.
AngelsDream napisał/a: | Pytanie, czy tak samo, jak osoba, która ze strachu przed takim szczekaniem odskoczyłaby do tyłu np. na ulicę... |
Po której nic nie jeździ... Zresztą, nevermind. Dopóki pies jest na mojej posesji, to spokojnie od 6 do 22 może sobie szczekać na całe gardło. A ja od 6 do 22 mogę sobie szczekać razem z nim, i tego też mi nikt nie może zabronić.
AngelsDream napisał/a: | To ja mam psa, a nie pół bloku. To ja mam psa, a nie pół ulicy. |
I stąd też może wynikać u nas różnica w podejściu.
Bo ja nie mieszkam w bloku.
A na ulicy na jedną rodzinę przypada średnio jeden pies, więc wszyscy są przyzwyczajeni.
idaa napisał/a: | I byłam kilka razy obiektem ataku (a raczej Barry) ze strony "przelatujących nad płotem" psów. I wiecie co? Jeszcze mi się dostało że tamtędy szłam. A przecież chodnik to miejsce publiczne. Paranoja, prawda? |
Prawda.
Tak jak pisałam - kwestia nieodpowiedniego zabezpieczenia posesji. Ewidentna wina właścicieli. Którzy nie chcą się do tego przyznać, więc zganiają winę na wszystkich naokoło.
AngelsDream - Pią Lip 11, 2008 17:14
marhef, w Polsce wszyscy są przyzwyczajeni. Do psów bez odwołania. Drących się na całe gardło. Do obsranych trawników i do wielu rzeczy, do których w cywilizowanym kraju kulturalny człowiek nie powinien się przyzwyczajać.
marhef - Pią Lip 11, 2008 17:17
AngelsDream, nie wiem do czego przyzwyczajeni są wszyscy, bo nie jestem wszyscy i nie mam prawa się za wszystkich wypowiadać.
Wiem za to do czego są przyzwyczajeni moi sąsiedzi, bo mieszkam z nimi po sąsiedzku od jakichś 24 lat z hakiem. Tu każdego psa "ma pół ulicy" i nikt nie robi z tego problemu.
|
|
|