O szczurach ogólnie - Szczur dziki - odchów - dlaczego nie, a może tak?
Licho - Pią Wrz 23, 2011 11:52
Viss napisał/a: | Ludzie, od czego one zostały uratowane, przepraszam bardzo? Od życia jakie prowadzą od tysięcy lat? |
jak długie życie prowadzi 11to dniowy szczur bez mamy??
[ Dodano: Pią Wrz 23, 2011 11:54 ]
Viss napisał/a: |
na jakiej podstawie uważasz to za pewnik? |
na takiej, ze średnio na wolności szczur nie dożywa roku, a tych nie będzie miał kto nauczyć jak przetrwać na wolności, jak i gdzie szukać pokarmu....
Nikt ich nie obroni i nie przygarnie tak łatwo do stada.
AngelsDream - Pią Wrz 23, 2011 11:55
Licho, oddzielanie jednostki od jej gatunku i życia tego gatunku jako ogółu jest działaniem mocno nacechowanym emocjonalnie, nie sądzisz?
Licho - Pią Wrz 23, 2011 12:04
AngelsDream, sądzę, każde działanie, które spowodowane jest chęcią ratowania zwierzęcia jest działaniem mocno nacechowanym emocjonalnie.
Mangusta - Pią Wrz 23, 2011 12:08
Licho, przecież dziewczyny pisały że wypuszczenie odbyłoby się dopiero w 5 tygodniu życia. Poza tym ja jednak nie jestem za wypuszczeniem, moglibyśmy przypadkowo zniszczyć środowisko.
Sysa - Pią Wrz 23, 2011 12:16
Obserwuję takie dyskusje tylko, ale zawsze zadziwia mnie, że często osoby, które nie miały dzikusa wyrażają się o nich niepochlebnie, minusują i piszą, że nikt kto miał dzikusa nie chce go znowu, podczas gdy osoby, które dzikusa miały jednak znajdują plusy i ich aż tak nie demonizują.
To może o niczym nie świadczyć, to luźna uwaga.
Deratyzator okazał się człowiekiem, po prostu. Słabym, emocjonalnym czlowiekiem, a podejmowane sa działania, które mogą wręcz doprowadzić do jego ukarania. Ja nie rozumiem takiej nienawiści. Porozmawiać z nim można, ale żeby do firmy iść ze skargą w ramach jakiejś "misji"...
Każde zwierze było kiedyś dzikie. Nasze szczury też były kiedyś dzikusami wziętymi z dworu to oswojenia, z zachcianki. To była prawdziwa zachcianka, nie dyktowana jak w tym przypadku litością.
Ten podzial na szczury hodowlane, karmówkę i szkodniki naprawdę jest przykry. I czysto ludzki.
To co się stało, się stało. Po co tak dyskutować? Jeśli komuś sumienie pozwalałoby zabić takie szczury, jego sprawa. Jeśli ktoś postanowił się szczurkami zaopiekować, zdając sobie sprawę z tego, jakie to trudne zwierzęta, chwała mu za to. Można sobie słowa potępienia darować, bo to nie na narzekających spoczywa odpowiedzialność za te życia.
Layla - Pią Wrz 23, 2011 12:30
Sysa, pełna zgoda. Ja się prawdę mówiąc o tyle nie dziwię, że sama bym pewnie wymiękła, bo mimo rozsądku jednak pewne rzeczy łapią za serce. Nie popieram odławiania jako idei, ale dopatrywanie się w jednostkowych zjawiskach jakiejś tendencji (bo ktoś przeczyta na forum i poleci do piwnicy łowić) jest pozbawione sensu. Sysa napisał/a: | Porozmawiać z nim można, ale żeby do firmy iść ze skargą w ramach jakiejś "misji"... | To dla mnie też nie do pomyślenia, żeby szkodzić człowiekowi w taki sposób. W żadnym wypadku nie odważyłabym się potępić za odchowywanie zwierząt, bo nie mam żadnego prawa. Ale ja w ogóle nie pałam do "dzików" taką nienawiścią jak niektórzy na tym forum, bo choć zdaję sobie sprawę, że szkodzą, to jednak wiem, że są to dzicy przodkowie moich ukochanych zwierząt. Sysa napisał/a: | często osoby, które nie miały dzikusa wyrażają się o nich niepochlebnie, minusują i piszą, że nikt kto miał dzikusa nie chce go znowu, podczas gdy osoby, które dzikusa miały jednak znajdują plusy i ich aż tak nie demonizują. | Też to zauważyłam. I gdybym miała brać dzika, posłuchałabym osób, które je mają/miały, a nie tych, co sprawę znają z teorii.
AngelsDream - Pią Wrz 23, 2011 12:41
Sysa napisał/a: | podczas gdy osoby, które dzikusa miały jednak znajdują plusy i ich aż tak nie demonizują. |
Wiele wskazuje, że przynajmniej część szczurów z interwencji miała w sobie dużą domieszkę dzikiej krwi, choćby ich budowa. Tak się złożyło, że nasz szczur z tego źródła był jednym z tych "gorszych". Nagle z fajnego, domowego zwierzaka, mniej więcej ok. 2-3 miesiąca życia zmienił się nie do poznania. Uciekał od rąk albo je atakował. Czasem zamierał. Chował się za meblami, pod meblami, skakał z wysokości dwóch metrów. Był nieobliczalny, nieprzewidywalny, wiecznie "dziwny". Po przebojach z reakcją SPSu na opinię weterynarza, że zwierzę kwalifikuje się do eutanazji, trochę nam się zmieniło podejście i do adopcji, i do hurraoptymizmu na ratowanie wszystkiego, co żywe i niekoniecznie chciało zostać uratowane.
Deratyzator nie wykonał warunków umowy dotyczących swojej pracy, niestety. Zero-jeden. Daleka jestem od skarżenia na tego człowieka u jego pracodawcy, ale np. wolałabym, żeby był świadomy, że domki dla takich szczurów nie spadają z nieba. Powinien wiedzieć, że jego odruch serca to ciężar na wielu barkach innych osób.
Dzikusy uwielbiam - wolne i tylko wolne. Jeśli doczekam się domu, będzie tak zaprojektowany, żeby szczury nie miały, czego w nim szukać. Nie chcę ich zabijać, nie chcę ich gościć, choćby ze względu na mój zwierzyniec.
Nie sądzę, żeby ktokolwiek zaczął biegać po piwnicach, zbierać oseski i odchowywać. Należy jednak pomyśleć, co dalej, jeśli pan, który zmiękł raz, zmięknie kolejny i następny.
Oli - Pią Wrz 23, 2011 12:56
Bel napisał/a: | Już widzę nowe osoby czytające ten wątek i penetrujące piwnice osiedlowe w poszukiwaniu szczurów bo przecież na forum tak robią. | nikt tu tak nie robi i jest to wyraźnie napisane, że to nie my sobie odłowiliśmy szczury for fun.
Bel napisał/a: | Nakłania się obce osoby do usypiania miotów wpadkowych/celowych a dzikusy zostawia? | nigdy nikt z nas nie nakłaniał do uśpienia 12 dniowych maluchów
gdyby miały wściekliznę to już by nie żyły, bo gryzonie zarażone wścieklizną umierają w ciągu kilku godzin
Viss napisał/a: | A ja radzę je odchować do 4-5 tyg, kiedy jedzą juz same i wypuścić daleko poza miastem. | tym samym zwiększając populację szkodników? chyba nie powinniśmy tak działać?
babyduck napisał/a: | gdyby te zwierzęta nie były zabrane, a pan deratyzator zrobił swoje. | czyli zostawił je na pewną śmierć głodową, super podejście baby...
Viss napisał/a: | Wynika z tego, że wet jak najbardziej uśpi taki miot i nie wiem po prawdzie skąd pomysł, że tego nie zrobi. | ciekawe który wet? ze znanych mi lekarzy raczej nikt by się nie podjął uśpienia pełzających, owłosionych maluchów, które lada chwila otworzą oczy.
ja się zastanawiam czy te z Was, które tak bardzo podkreślają dzikość tych szczurów wiedzą, że te maluchy są w sytuacji jakby urodziły się w niewoli? w niejednym zoo jest dorosłe zwierzę, które zostało za młodu znalezione/złapane/uratowane i odchowane za kratami, innego życia nie zna. warunki życia nie są uwarunkowane genetycznie. jeśli taki maluch nie będzie wiedział co to wolność, a nie wie, to nie będzie czuł się źle odchowany w niewoli. nie przesadzajmy z taką nadgorliwością w postrzeganiu dzikusów.
AngelsDream napisał/a: | Wiele wskazuje, że przynajmniej część szczurów z interwencji miała w sobie dużą domieszkę dzikiej krwi, choćby ich budowa. Tak się złożyło, że nasz szczur z tego źródła był jednym z tych "gorszych". Nagle z fajnego, domowego zwierzaka, mniej więcej ok. 2-3 miesiąca życia zmienił się nie do poznania. Uciekał od rąk albo je atakował. Czasem zamierał. Chował się za meblami, pod meblami, skakał z wysokości dwóch metrów. Był nieobliczalny, nieprzewidywalny, wiecznie "dziwny". Po przebojach z reakcją SPSu na opinię weterynarza, że zwierzę kwalifikuje się do eutanazji, trochę nam się zmieniło podejście i do adopcji, i do hurraoptymizmu na ratowanie wszystkiego, co żywe i niekoniecznie chciało zostać uratowane. | pomijasz jedną ważną kwestię w tym wszystkim - maluchy z interwencji były złapane kiedy były już w pewnym stopniu samodzielne, znały zwyczaje panujące w stadzie, znały stado i znały wolność, bo zostały wyprowadzone z gniazda. w tym przypadku tak nie jest. warto by było zapytać jak się mają maluchy od osób, które nie uśpiły miotów urodzonych już w niewoli (mimo nakazu eutanazji przez SPS wiem, że kilka osób miotów nie uśpiło).
stasimalgosia - Pią Wrz 23, 2011 13:10
Ponieważ wątek mocno naładowany emocjami podam tylko kilka "suchych faktów" z moich doświadczeń w obcowaniu z dzikusem.
1. Mam roczną dziką samiczkę i zdecydowałabym sie na kolejnego dzika.
2. Muka zgodnie żyje w swoim duzym, 23 szczurowym stadzie. Nie miała też problemów z zaakceptowaniem nowych członków stada.
3. Jest bardziej płochliwa i ostrożna, chowa się przed obcymi. Nasze szczury żyją na "wolnym wybiegu" w specjalinie dla nich dostosowanym pokoju. Pozostawiamy im pełną swobodę wyboru w tym czy chcą z nami przebywać czy nie (no może nie pełną, raz w tygodniu wszystkie na czas sprzątania ladują w dunie - wtedy kontaktu z nami, chcą czy nie, uniknąć nie moga )Muka sama przychodzi do nas na rece, oczywiście po uprzednim sprawdzeniu czy to napewno my i czy nie mamy zamiaru jej zamordować.
4. Nigdy mnie nie ugryzła, z dużym spokojem znosiła trwającą 2 tygodnie terapię antybiotykową, lek podawany był w iniekcji.
5. Jest niesamowicie sprawna i ma wielkie zapędy eksploratorskie, decydujac się na dzikiego szczura trzeba mieć swiadomość problemów związanych z zapewnieniem bezpiecznej przestrzeni do wybiegów.
6. Kłopotliwe może być podawanie dopyszcznie leków. Muka nie tknie niczego czego wcześniej nie zjadły inne szczury lub ja.
AngelsDream - Pią Wrz 23, 2011 13:21
stasimalgosia napisał/a: | 6. Kłopotliwe może być podawanie dopyszcznie leków. Muka nie tknie niczego czego wcześniej nie zjadły inne szczury lub ja. |
A to się zdarza także u szczurów odmiany BN, a także części hodowlanych. Pięknie pokazuje, że instynkt jednak się niesie i niesie.
Oli, przepraszam, ale ja nie wierzę w to, że zawsze i każde zwierzę zaczyna reagować w określony sposób tylko dlatego, że coś ma i to traci. Są rzeczy wynikające z głębszych mechanizmów, jak choćby, wspomniane przez obie posiadaczki dzikusów, większe zapędy do badania przestrzeni.
Oli - Pią Wrz 23, 2011 13:27
AngelsDream napisał/a: | Są rzeczy wynikające z głębszych mechanizmów | oczywiście, ale obecne maluchy już nigdy nie będą się równały z dzikusami, to nie będą 100% dzikusy, które sobie np. poradzą bez problemu an wolności, bo niby kto je nauczy jak unikać drapieżników, kto w ogóle jest tymi drapieżnikami (w budynku, a z dala od zabudowań to dwa różne środowiska), kto je nauczy co jeść, co jest jadalne, skoro nie będą miały nikogo za wzór? łatwo się mówi "wypuśćmy", bo wtedy mam wrażenie będzie według Was pozamiatane, tyle że dla mnie jedynie pod dywan.
babyduck - Pią Wrz 23, 2011 13:33
Oli napisał/a: | tym samym zwiększając populację szkodników? | Z dala od domów to nie szkodnik.
Oli napisał/a: | czyli zostawił je na pewną śmierć głodową, super podejście baby... | nie, skoro: Viss napisał/a: | deratyzator działa na 3 sposoby:
- truje i padnięte zwierzęta utylizuje
- złapane żywe wywozi poza miasto i tam wypuszcza
- znalezione małe, te co sobie same nie poradzą zanosi do weta na uśpienie. |
AngelsDream - Pią Wrz 23, 2011 13:34
Oli, wcale nie łatwo. Właśnie w tym rzecz, że np. dla mnie każda taka akcja to nie tylko pisanie na forum, ale także pewne odczucia, opinie i przede wszystkim przemyślenia. Co można zrobić? Jak można zrobić, żeby było lepiej? Etc.
Dla mnie np. istotną informacją jest to, że pan nie tylko je wyniósł, ale także się nimi interesował. Źle to świadczy o jego profesjonalizmie, ale za to dobrze o nim, jako o osobie. Czyli jeden problem rozwiązany.
Na razie ogony są małe, dopiero otwierają oczy, uczą się i chłoną, może być tak, że będzie dobrze. Ja w tę opcję chcę wierzyć. Z drugiej strony wolałabym, żeby to było tylko i wyłącznie incydentalne. Jakby nie było, ratowanie (czy jest nim do końca, kwestia pojmowania słów) dzikich zwierząt jest wyrywaniem ich ze środowiska. I nie wiem, czy jest sens się zasłaniać tym, że wszystkie szczury kiedyś były dzikie. Udomowiono je z pewnym przeznaczeniem, domowe stały się dlatego, że wzrosła świadomość ludzi. Jednak ta sama świadomość może także zaślepiać.
pituophis - Pią Wrz 23, 2011 13:39
Ja nadal uważam, że trochę za bardzo demonizowane są problemy związane z POSIADANIEM dzikich szczurów. To są małe gryzonie, nie jadowite węże, wilki, wilczaki czy żbiki Być może faktycznie będzie problem ze znalezieniem domu, mogą być problemy z powodu ew. przenoszenia chorób - to są argumenty za uśpieniem. Moim zdaniem argumentem za uśpieniem NIE JEST jednak sam charakter dzikiego szczura. Niezależnie od tego, jak się zachowuje - to jest małe zwierzę, nie trzeba pchać do niego rąk bez potrzeby.
W UK, w Niemczech są hodowle szczurów śniadych, szczurów wędrownych. Kiedyś z Niemiec dostałem ofertę zakupu młodych urodzonych w hodowli. Wypytałem hodowcę o szczegóły, stąd moje informacje dotyczące np. łączenia szczurów wędrownych z 'domowymi', agresji samców, agresji wewnątrzgrupowej, dużej zdolności do ucieczek, niszczenia i faktycznie większych możliwości fizycznych i większej potrzebie stymulacji - takie doświadczenie miał hodowca niemiecki. Podkreślił też, że są to zwierzęta raczej wolierowe, do obserwacji a nie głaskania, puszczania na spacery, choć może młode odkarmione ręcznie bardziej się oswoją, tego nie wiem. Ogólnie oba gatunki wypadają na łatwiejsze w hodowli od gambianów. Nie przeżywają jakiegoś potwornego stresu z powodu zamknięcia w klatce, normalnie odchowują młode, mając urozmaicone otoczenie prawidłowo funkcjonują.
Dzikie szczury średnio żyją tylko kilka miesięcy, malce wychowane w zupełnie innych warunkach, wypuszczone do nieznanego sobie otoczenia, najpewniej nie przeżyją. Jeśli przeżyją, to mogą stać się problemem dla kogoś... Ja od razu mówię, że mając inną sytuację życiową i finansową od razu wziąłbym bez specjalnego lęku może nawet wszystkich chłopaków (jako potencjalnie trudniejszą płeć) - mnie trzymanie zwierząt wolierowych nie przeraża.
Sysa - Pią Wrz 23, 2011 13:40
AngelsDream, chodziło mi o to, że te same dzikie stworzenia jednak były w stanie z człowiekiem żyć i współpracować, dzięki czemu stało się możliwe ich pełne udomowienie. Dlatego nie wierzę tak super w to, że każdy dzikus to potwór z genów. Zwłaszcza po pozytywnych opiniach osób, które z takimi szczurami żyją/żyły.
To że Pan raz uratował szczury z litości, nie znaczy, że to się powtórzy. Zwlaszcza, że napisano, że rozmowa z nim zostanie przeprowadzona.
Ja nie popieram wyrywania zwierząt ze środowiska siłą, uważam, że miejsce dzikiego zwierzecia jest na wolności, ale ta sytuacja jest dla mnie czymś zupełnie innym niż wylapanie dzikiego miotu dla przyjemności.
|
|
|