Archiwum - Koty vol. IV
PALATINA - Pon Sty 30, 2012 15:54
| klauduska napisał/a: | | na tej samej zasadzie nie doszczurzajmy szczurów, bo potem mogą być walki.. |
Szczury to zupełnie inne zwierzęta. Zresztą ja sie teraz opieram tylko na informacjach z książki. Sama nie mam ŻADNYCH doświadczeń z kotami.
Zresztą i tak nie mamy miejsca na drugiego kota.
Choć kusi nas bardzo siostra naszego Racuszka.
Oj kusi!!
Ale mimo charakteru ragów, widziałam babcie naszego skarba i ona jest typowym kotem nie do trzymania w stadzie.
Stresuje się i atakuje inne koty. Hodowczyni mówi, że zaczyna już rozważać szukanie jej nowego domu, bo widzi, że kocica jest nieszczęśliwa. A mają spory dom i tylko 4 koty (+ kocięta chwilowo), a ona już sobie nie radzi w stadzie. Nie lubi się ze swoją córką. Wkurzają ją maluchy. Toleruje tylko jednego kastrata.
nezu - Pon Sty 30, 2012 17:27
Znajoma na 80 metrach ma 7 kotów i niekastrowanego kocura i jakoś scysji nie ma.
Mają sympatie i antypatie, ale szczury też je mają i wierz mi, to NIE JEST inna sprawa.
Zarejestrowana hodowla MCO.
Moje koty nie pałają do siebie przesadną miłością, ale żyjemy razem pod jednym dachem od 7 lat i nie ma z tym wielkich problemów. Poprzednia dwójka zaś to byli nalepsi przyjaciele, aż do śmierci.
Nie wiem skąd czerpiesz informacje o kotach, ale chyba z kosmosu...
Koty takie jak babcia (napisałam matka, przepraszam, pomyłka) tego miotu to nie jest norma, tylko ewenement.
klauduska - Pon Sty 30, 2012 17:30
PALATINA, tak bywa w stadach hodowlanych. nie wiem czy jest już ciachnięta, ale jeśli tak, to wszystko to tłumaczy. kotki hodowlane mają swoje rangi [tak samo jak u szczurów] i po sterylce mogą stracić pozycje w stadzie, do czego nie mogą się przystosować. i wtedy właśnie hodowcy postanawiają oddać kotkę do adopcji. jak się ma większe stado, to zawsze się ryzykuje, że ktoś może się z kimś nie lubić i będą walki. ale przy dwóch kotach, a już w szczególności małych, to ja bym się nie obawiała. u szczurów też nie zawsze się wszyscy lubią, a mam w stadzie wręcz się nie cierpiących przeważnie dwóch panów.
inne zwierzęta, inny gatunek, ale tak samo przechodzi się łączenie itd. u ludzi też nie zawsze wszystko jest super po pierwszym spotkaniu z nową osobą. trzeba czasu [jeśli się bierze z innych miotów].
i teraz przykład: moja Socia każdego nowego tymczasa nie cierpi z początku i na mnie jest wielce obrażona, że znowu coś przytargałam do domu. woli siedzieć ze mną niż z innymi kotami i mogłaby być kotem pojedynczym, na co ja się nie zgodzę, bo nie chcę, żeby była sama ciągle. jak trochę czasu minie, je normalnie razem z tej samej miski, pobawi się z resztą kotów, przytuli czasem, ale i tak ja jestem dla niej ważniejsza.
zawsze jednak łączenie przechodzi tak samo: warczenie, syczenie, walenie łapami, obrażka, a z czasem love-love.
drugi przyklad: moja tymczaska. dzikawa dosyc nadal, na wszystkie koty [nawet na swoją siostre] potwornie warczała i syczala. już trochę ją oswajam [przy okazji zdążyła wrócić z adopcji ]. myślałam, że nie nadaje się na dokocenie i chciałam ją tylko na pojedynczą kotkę wydać. no i co ostatnio zobaczyłam? jej usilnie mizianie się z drugim tymczasem i Socią, wylizywanie ich, zachęcanie do zabawy. po prostu potrzebowała czasu, żeby zrozumieć, że ani kot ani człowiek, to nie maszyny, które jej chcą krzywdę zrobić
PALATINA - Pon Sty 30, 2012 18:03
| klauduska napisał/a: | | nie wiem czy jest już ciachnięta, ale jeśli tak, to wszystko to tłumaczy. |
Nie, nie jest. To młoda kotka (2,5 roku ma).
| nezu napisał/a: | | Nie wiem skąd czerpiesz informacje o kotach, ale chyba z kosmosu... |
Napisałam czarno na białym, skąd czerpię.
A że nie czytasz, co piszę, to już nic na to nie poradzę.
nezu - Pon Sty 30, 2012 18:06
Przeczytałam dwa twoje posty po zasugerowaniu ci wzięcia drugiego kota przez pitu i jedyne co przychodzi mi do głowy jako twoje tłumaczenie skąd, to ta książka.
No chyba że sugerujesz się zachowaniem jednej kotki, babci miotu.
Jeśli tak, to nie skomentuję.
<dopisek>
Jaka to książka?
Tak szczerze. Ile znasz pozycji czytelniczych na temat psów/szczurów które można uznać za wiarygodne? Wiadomo przecież że jest ich niewiele. Taka sama sytuacja jest w świecie książek o kotach. To że zawiera podstawy, nie oznacza że jest zbiorem prawd objawionych.
quagmire - Pon Sty 30, 2012 18:11
Ej, dziewczyny, przecież PALATINA może chcieć mieć jednego kota. Może mieć obawy przed łączeniem, bo to tak praktycznie Jej pierwszy kot. I ja zupełnie nie rozumiem, o co Wam chodzi.
Jeśli PALATINA i W. zdecydują się na drugiego kota, to to ma być ich decyzja, a nie nasza.
Podstawowa różnica między kotem a szczurami jest taka, że kot nie żyje 2-3 lata, tylko jednak dłużej.
nezu - Pon Sty 30, 2012 18:12
Tak, może.
Ale nie powinna w takim razie zasłaniać się argumentami z kosmosu, tylko napisać to wprost.
I tak szczerze, quag, ona chyba nie potrzebuje obrońcy.
Jest dorosła.
<dopisek po czasie, nie chcę pisać posta pod postem>
PALATINA, jeśli nie chcesz drugiego kota, lub masz obawy, napisz to wprost, w każdym razie sugerowanie się jedną książką (koci detektyw?), nie jest tu wskazane.
Poczytaj inne pozycje, rozejrzyj się po forach i wtedy decydujcie co dalej.
Właściwie umiem zrozumieć wasze obawy, psiska, kot, świniaki, szczury. No ale wystarczyło to jakoś wyszczególnić, a nie doszukiwać się w kocich charakterach w ogóle i szczególe elementów psychopatycznych...
PALATINA - Pon Sty 30, 2012 18:15
nezu,
Ta książka właśnie nie zawiera podstaw.
Dlatego może być nieobiektywna.
To w większość zbiór opisanych co ciekawszych przypadków, z którymi się spotkała autorka (która od kilkudziesięciu lat pracuje jako koci behawiorysta).
Są to opisy wizyt domowych u kotów sprawiających problemy (agresja do ludzi/kotów, depresja, dominacja, sikanie poza kuwetę, zjadanie niejadalnych przedmiotów np. wełna/bawełna/skóra), dociekanie prawdy, sugerowane rozwiązania i opis efektów pracy właścicieli.
nezu - Pon Sty 30, 2012 18:18
Koci detektyw jest książką ciekawą, to muszę przyznać.
Aczkolwiek przedstawia jedną stronę medalu.
W razie czego dopisałam coś wyżej żeby nie pisać posta pod postem a w międzyczasie dodałaś swój post.
Daleka jestem i będę od zmuszania cię do dokacania na siłę, zdecydujecie z czasem.
A na razie życzę wam radości z kociaka, bo jest naprawdę uroczy.
PALATINA - Pon Sty 30, 2012 18:21
Metraż mieszkania i liczba zwierząt zostały przecież przeze mnie wymienione na pierwszym miejscu w argumentacji "przeciw".
nezu - Pon Sty 30, 2012 18:24
Znam ludzi z większym zwierzyńcem na podobnej przestrzeni, ale wiem że do utrzymania ich w zgodzie, a mieszkania w normalnym stanie potrzeba wtedy więcej wysiłku, na który nie każdego stać.
To tak na marginesie.
O psicach przypomniałam sobie dopiero przy okazji dopisku, nie wiem czemu mi wyleciało z głowy, że przecież masz jeszcze je.
klauduska - Pon Sty 30, 2012 18:24
| PALATINA napisał/a: | | Nie, nie jest. To młoda kotka (2,5 roku ma). |
napisałam ci mega posta z przykładami z życia wziętych a'la ten twój "Koci detektyw", a ty skomentowałaś tylko to o kotce hodowlanej...?
| PALATINA napisał/a: | | Ta książka właśnie nie zawiera podstaw. |
podstawy opisujemy ci tutaj, podstawy znasz też z łączeń szczurów i podstaw też możesz się dowiedzieć z for kocich [miau to NIE jest jedyne forum kocie!]
klauduska - Pon Sty 30, 2012 18:26
nezu, to o dokoceniu wyszło z tego, że PALATINA wyjeżdża na działkę co weekend i psy zabiera i co ona ma zrobić z kotem wtedy, to doradzone było dokocenie się, żeby kot nie siedział sam w domu w razie czego.
edit:
myślałam, że post się sam doda do mojego poprzedniego.. scalcie
PALATINA - Pon Sty 30, 2012 18:28
Tak, mam dwa psy, średniej wielkości (16 i 20kg).
Na szczęście moje psy są bardzo pozytywnie nastawione do mniejszych zwierzątek w domu.
Do kota póki co boją się podchodzić, bo maluch na nie warczy.
Ale już warczy coraz mniej. Chyba się trochę oswoił z ich obecnością. Przed chwilą bawił się pluszową myszką tuż obok mojej śpiącej suki.
Warczy już tylko, gdy któraś z nich poruszy się gwałtowniej lub podejdzie za blisko, chcąc go powąchać. Pewnie za tydzień już będzie super między nimi.
nezu - Pon Sty 30, 2012 18:30
PALATINA, Rudi przez pierwszy tydzień na sam widok moich psic robił się dwa razy większy, pluł, fukał i kopał z półobrotu.
Po tygodniu ciumkał już Belisię (tę naszą nibyjamniorkę) w ucho.
Umiejętności przystosowawcze kociąt mnie nie przestaną zadziwiać i rozczulać.
|
|
|