O szczurach ogólnie - KnAS, czyli Klub (nie)Anonimowych Szczuroholików
Papi - Czw Lis 06, 2014 12:59
Cegriiz, no to u mnie jednak mało zróżnicowane stadko. Trzy pierwsze dziewczyny z marca, dwie kolejne z czerwca i teraz maluszek, prawie wszystko z planem, a jednak...Docelowo miało być 4 do 6 sztuk. 3 razy po 2 w ciągu 2 lat, wyszło trochę inaczej Mam już 5 dziewczyn z tego roku i teraz 6-ta ale jak tu zabrać jedną jak można dwie. Jeszcze 10 dni męczarni, a potem już nie oglądam maluszków, żeby nie kusiło.
jokada - Czw Lis 06, 2014 14:11
Myślę że wiele osób które raz dobiły do swojej maksymalnej granicy - już inaczej patrzy/inaczej GRM czuje.
I Bardziej to GMR jest grozne na samym początki posiadania szczurów, gdy stado ma sie młode, i do tych rocznych, półtorarocznych (niechorujacych jeszcze) szczurów dobiera sie kolejne i kolejne....
mmarcioszka - Czw Lis 06, 2014 23:32
jokada napisał/a: | Myślę że wiele osób które raz dobiły do swojej maksymalnej granicy - już inaczej patrzy/inaczej GRM czuje.
I Bardziej to GMR jest grozne na samym początki posiadania szczurów, gdy stado ma sie młode, i do tych rocznych, półtorarocznych (niechorujacych jeszcze) szczurów dobiera sie kolejne i kolejne.... |
Tak, zdecydowanie się zgadzam. Kiedy osiągnie się już "dno" i granice własnej wytrzymałości, później walka z GMR jest łatwiejsza.
Od siebie mogę polecić planowane doszczurzanie, jak wiadomo każdy jest inny, ale dla mnie, to najlepszy sposób na niekontrolowane branie kolejnych ogonów "bo tak".
Pyl - Pią Lis 07, 2014 00:15
Tak, coś w tym jest. Powiedziałabym jednak, że po tym jak się sięgnie dna i nadal się cierpi na GMR to dopiero jest choroba. Wcześniej to raczej nieświadomość, zauroczenie, potrzeba przynależności do grupy (do tej "elity" z allo/fb/... co mają po naście-dziesiąt szczurów) - bardzo groźne, bo bez hamulców zdrowego rozsądku, ale częściej wyleczalne.
Gorzej, że odbicie się od dna bezpowrotnie niszczy ten błogi stan nieświadomości (chorób, kosztów, wysiłku, własnych ograniczeń...) i już nigdy potem dobieranie szczurów nie jest tak radosne i beztroskie jak na początku. "Po" daje inne radości - np. radość z długo wyczekiwanego doszczurzania, ale nie daje już tej beztroski.
mmarcioszka - Pią Lis 07, 2014 06:59
Pyl napisał/a: | "Po" daje inne radości - np. radość z długo wyczekiwanego doszczurzania, ale nie daje już tej beztroski. |
Ten etap faktycznie jest już dla wtajemniczonych, którzy faktycznie uderzyli głową w ścianę na pewnym etapie. Ostatnio dochodzę jednak do wniosku, że chyba lubię ten stan. Zdecydowanie sprzyja zdrowemu rozsądkowi w walce z GMR.
Nowych w szczurzym światku warto uświadamiać i edukować, choć i tak większość na początku nie widzi wielu problemów i zagrożeń dopóki sam ich (niejednokrotnie boleśnie) nie doświadczy.
cornflakegirl - Pią Lis 07, 2014 08:38
mmarcioszka napisał/a: |
Nowych w szczurzym światku warto uświadamiać i edukować, choć i tak większość na początku nie widzi wielu problemów i zagrożeń dopóki sam ich (niejednokrotnie boleśnie) nie doświadczy. |
Mi KnAS bardzo pomógł, co prawda na forum zaczęłam się udzielać, gdy moje dwie szczurzyce były już starsze (gruczolaki, przysadka i te sprawy), ale i tak gdyby nie ten wątek to nie wiem jakby z ilością tych moich ogonów było.
Obecnie są cztery w różnym wieku, mieszkają razem, spokojnie sobie z opieką nad nimi radzę, sprawia mi to przyjemność, w razie jakiś chorób finansowo mnie nie rujnują (póki co). Mogę sobie spokojnie pozwolić na jakieś tymczasy.
Miałam ostatnio niezły napad GMR, ale KnAS jak zwykle przyszedł z pomocą, wystarczyło poczytać.
Nie wiem, jak to tam z tą allo "elitą" jest, ale chyba nie na tym polega opieka na zwierzętami, żeby ich nabrać kilkanaście o potem nie mieć dla nich czasu/pieniędzy na leczenie, nie mieć nawet mądrego weterynarza. Nie mówię tu oczywiście o nikim konkretnym, ale przypuszczam, że i takie przypadki się trafiają. Szczurza starość jest bardzo przykra, nie wyobrażam sobie przeżywać jej kilka razy jednocześnie, bo chyba bym już w ogóle szczurów nie miała.
Wolę nie wiedzieć jak to jest być na szczurzym "dnie", chociaż jak oglądam te słodkie kluseczki bywa ciężko. Podobnie jak widzę taką wielką michę szczurów Wtedy z pomocą przychodzi klatka na maksymalnie 5 ogonów, powtarzanie, że nie ma już miejsca na kolejne, a dobra duża klatka uderza po kieszeni na dzień dobry i otrzeźwia umysł Nie wiem czy gdybym miała 6,7, 8, 10 szczurów też bym sobie poradziła, może i tak, pytanie tylko czy nadal z takiej miłości, jaką pałam do swoich dziewczyn, czy już bardziej z poczucia obowiązku.
Także dziewczyny KnAS spełnia swoją rolę bardzo dobrze, przynajmniej w moim przypadku
jokada - Pią Lis 07, 2014 08:39
Pyl napisał/a: | "Po" daje inne radości - np. radość z długo wyczekiwanego doszczurzania, ale nie daje już tej beztroski. | cóż - odpowiedzialność nigdy nie łączy się z beztroską
Nadal można mieć z tego radość
mniej spontaniczną, bardziej odpowiedzialną - ale radość
limomanka - Pią Lis 07, 2014 11:14
Ja sądzę, że duża klatka to przekleństwo. "Przecież moja klatka pomieści nawet 10 ogonów, to co za różnica, czy mam teraz 7 czy ten 8 dojdzie"...
Oli - Pią Lis 07, 2014 17:52
Pyl napisał/a: | i już nigdy potem dobieranie szczurów nie jest tak radosne i beztroskie jak na początku. | lepiej tego ująć nie mogłaś!
Skopiuję swoją wypowiedź z tematu marcioszki, bo tam się zaczęło w sumie moje ponowne zastanawianie się "a może jednak", by znów się doszczurzyć. Na mnie przez wiele lat działało usprawiedliwianie się, że ktoś mocno zaszczurzony lub ktoś kto się zarzekał, że szczura nie weźmie, robił jednak wyjątek. Wtedy biorąc szczura też się czułam swego rodzaju usprawiedliwiona, bo skoro on/ona może i daje radę to ja też. Jest to zgubne, ale wcale nie tak rzadko spotykane. Teoretycznie te bardziej doświadczone w chowie szczurów osoby powinny być przykładem, czyli de facto bardziej rozsądne i opanowane. O tym usprawiedliwianiu się piszę z własnego doświadczenia. Tak swego czasu dobiłam do 29 sztuk szczurów, również przez bycie bardzo aktywną w świecie hodowców i bycie dobrym domem (o ironio). Wspominam te czasy z wielkim wzruszeniem i sentymentem i nigdy więcej bym nie powtórzyła tego, chociaż nie żałuję. Teraz mam 6 szczurów. Czytam, że dla kogoś 4, czy 5 szczur to za dużo, już ma takie wielkie GMR i uśmiecham się ironicznie, bo ja mam 6 i wiem, że z 29 dawałam radę, więc i z 7 czy 8 bym dała. Tylko byłoby to dawanie rady od choroby do choroby, od śmierci do śmierci. To jest mój jedyny hamulec jaki powstrzymuje mnie przed pomyśleniem "przecież jeszcze jeden nie zaszkodzi", bo wiem, że nie zaszkodzi, do czasu... Chyba faktycznie jestem zmęczona umieraniem, kolejna faza po pewnym zobojętnieniu przy wielu odejściach. Tak jak pisze Pyl - koniec beztroski, koniec dziecinnie niewinnej radości. Szczury dają mi szczęście, ale patrząc na 1,5 rocznego szczura już myślę o tym na co za chwilę zachoruje, na co za pól roku, rok umrze, bo to wbrew pozorom już za chwilę. Tego mnie nauczyły szczury - czas mija szybko i niespodziewanie. Ostatnie odejście Grafiego, gdzie w 2 tygodnie ze szczura zdrowego (pozornie jak się okazało) był szczurem martwym, bardzo mnie przybiło i odrobinę uchyliło furtkę "doszczurz się", ale ją zamknęłam. I w sumie z tej mojej długiej wypowiedzi można by wywnioskować jedno - jeśli wydaje Ci się drogi szczuromaniaku, że z kolejnym szczurem dasz radę to zastanów się czy dasz radę z kolejną śmiercią. Na mnie to pytanie działa jak kubeł zimnej wody.
jokada - Pią Lis 07, 2014 17:59
Ja osobiście sobie nie wyobrażam opieki nad 15-20 i więcej szczurami...
nie mając życie zawodowe (8-9 godzin) i jeszcze do tego mając psy...
czas, po prostu zabrakło by mi czasu na życie, wyjścia i zajmowanie się czymkolwiek innym niz szczurami
mmarcioszka - Pią Lis 07, 2014 17:59
Oli, pytanie o kolejną śmierć a nie kolejnego szczura bardzo prawdziwe. Podobnie jak spokojne przemyślenie swojej sytuacji finansowej i wolnego czasu na jeżdżenie do weta... To są rzeczywiste szczurze sprawy, mizianie maluchów schodzi na dalszy plan.
Pyl - Pią Lis 07, 2014 18:03
Oli napisał/a: | jeśli wydaje Ci się drogi szczuromaniaku, że z kolejnym szczurem dasz radę to zastanów się czy dasz radę z kolejną śmiercią | Na mnie działa inne, choć podobne gatunkowo pytanie - czy dasz sobie radę z kolejną długotrwałą wyczerpującą chorobą i decydowaniem czy to już ten moment, żeby zwierzakowi pomóc odejść. Albo długotrwałą chorobą kilku ogonów równocześnie (dokarmianie, podawanie leków, mycie, wizyty u weta, dogrzewanie, operacje, opieka w dzień i w nocy... i stałe myślenie czy to teraz czy już czy kiedy).
Nic lepiej mnie nie dobija.
jokada, w najgorszej fazie, gdy nie radziłam sobie z utrzymaniem oczekiwanego przeze mnie standardu opieki nad szczurami poprosiłam szefa o pół roku pracy na pół etatu - bo doba ma 24h niezależnie od ilości szczurów, które masz pod opieką. Dobrze, że skończyło się to tylko pretensjami szefa, ale pracę zachowałam. Ale czy tak powinna wyglądać świadoma opieka nad zwierzętami?
jokada - Pią Lis 07, 2014 18:12
Pyl napisał/a: | Ale czy tak powinna wyglądać świadoma opieka nad zwierzętami? | bardzo ryzykowne to - na pewno - i w sumie duże twoje szczęście - że mogłaś taką prace podjąć i że byłaś w stanie z połowy środków siebie i stado utrzymać
nie każdy ma taki komfort (baaa - takie szczęści)
Pyl - Pią Lis 07, 2014 18:21
jokada, z oszczędności, bo z połowy pensji by się nie dało
Ale czy ktoś w ogóle rozważa takie problemy myśląc o kolejnym ogonie? Ja przed "dnem" nie rozważałam.
jokada - Pią Lis 07, 2014 18:26
ja rozważam - no, ale może dlatego się wypisałam z KnASu
na chwile obecna jestem minimum raz w tygodniu u weterynarza - i to już mnie meczy i więcej bym nie chciała...
Ja już swoje maksimum przeżyłam z 8 lat temu
wtedy mnie przerosło 7 szczurów, ale też czasy były inne, zarabiałam znacznie mniej i dostęp do weterynarzy i skuteczność leczenia była inna
|
|
|