Archiwum - Koty vol. III
AngelsDream - Pią Cze 25, 2010 15:25
polonistka, to te chwile, które ściskają za serce...
pituophis - Pią Cze 25, 2010 19:23
18 lat to piękny wiek. Współczesne persy i egzotyki, ekstremalnie płaskopyskie, często tyle nie żyją.
PALATINA, nie myślałaś nad BARFem? Moim zdaniem obecnie royal to karma dla szczura, nie kota - tyle zbóż... To właśnie nadmiar składników roślinnych powoduje tycie - koty tylko w niewielkim stopniu przyswajają węglowodany, to co przyswoją - przerabiają na glikogen i tłuszcz.
Koty na BARFie często chudną bez ograniczania ilości zjadanego mięsa Nawet, jeśli mięso się wydziela - kot jest bardziej najedzony. Moje koty jedząc tylko mięso jedzą 1-3 razy dziennie, suchą karmę podjadają po trochu po kilkanaście razy dziennie.
Jeśli Kubełek je ziemniaki i inne cuda szkodliwe dla kota - z przestawieniem na mięso nie powinno być problemu.
Ninek - Pią Cze 25, 2010 19:57
polonistka, niestety dokładnie wiem, co przechodzicie.
W tym roku pożegnałam moich dwóch perskich braci. Filipa w styczniu, Borysa dokładnie miesiąc temu. Urodzili sie w lipcu 1993r, więc to też były dziadki.
Niestety to ja decydowałam, że najwyższa pora ich uśpić, moja mama nie potrafiła. Z Filipem i tak zbyt długo zwlekaliśmy, ale któregoś dnia po prostu przyszłam ze szkoły do domu i widząc kota w tym samym miejscu w którym był gdy wychodziłam 7 godzin wcześniej, płaczącego na głos, zadzwoniłam po weta.
Borys do końca był silny, ale miał guzy na szczęce, nie był w stanie jeść. Mama chciała go ciągać po wetach, prześwietleniach, itp. Ja poszłam mu ulżyć.
katasza, postaram sie częściej robić im zdjęcia i wrzucać. Teraz jak mam je całymi dniami w łóżku będzie więcej okazji.
EDIT
Może ktoś będzie miał jakieś sugestie.
Zaczne od początku. Mieliśmy daaawno temu (rok 2001) zgraną szóstke kotów. Trzy 'pary', dwóch braci, dwie siostry i dwóch kastratów, gdzie jeden matkował drugiemu. Niestety ten matkujący zginął 'tragicznie' w wieku 3 lat (dostał zawału u weta, podczas badania). Postanowiliśmy wziąć szóstego kota do kompletu ale czekaliśmy na jakiegoś który 'sam sie znajdzie'. No i znalazła sie Szaruśka. Miała rok. Nigdy wcześniej nie braliśmy dorosłego kota. Klara od początku ją gnębiła, próbowała ustawiać. Później role sie odwróciły i doszło do tego, że każdy ich kontakt kończył sie rozlewem krwi!
Od lat (nie wiem od kiedy) są izolowane. Nie mają ze sobą najmniejszego kontaktu bo każda próba kończyła sie źle. Efekt taki, że Klara, jako iż lepiej znosi izolacje (Szaruśka lała po pomieszczeniu w którym była zamknięta...), siedzi sama całymi dniami w sypialni rodziców.
Teraz, gdy kotów jest u nas mniej, chciałabym spróbować je do siebie przyzwyczaić. Wiem, że nie ma szansy na to, żeby sie polubiły, ale niechby sie chociaż tolerowały na tyle, żeby nie bała sie o ich życie
Dzisiaj wzięłam Klare na ręce i podeszłam do Szaruśki. Była zainteresowana, Klara nie zareagowała. Dopiero gdy przysunęłam je do siebie na tyle, żeby mogły sie powąchać, Szaruśka zaczęła syczeć.
Utrudnieniem jest to, że ona jest sterroryzowana przez Sonie. Boi sie innych kotów, olewa tylko Karmela.
Może ktoś ma jakiś pomysł, jak je bezpiecznie do siebie przyzwyczajać?
Anonymous - Pią Cze 25, 2010 20:24
kocim psychologiem nie jestem, ale na podstawie tego, co czytałam o łączeniu.
po pierwsze nie trzymaj żadnego kota na rękach, bo dajesz do zrozumienia, że ten na rękach jest wyżej w hierarchii. która jest sterroryzowana przez inne koty? bo nie do końca zrozumiałam.
Ninek - Pią Cze 25, 2010 20:31
agu, innej opcji nie widze. Nie moge ich puścić luzem bo sie na siebie rzucą. Już raz miałam przebitą żyłe po rozdzielaniu ich, moja mama też. Powtórki nie chcemy.
Szaruśka była terroryzowana przez Borysa, Filipa i Sonie. Z tej trójki została tylko Sonia, najmniejsza i najstarsza w stadzie, ale ustawiła sobie wszystkie koty, Szaruśke regularnie tłucze.
Szaruśka sie jej boi, Klary nienawidzi. Klara z tego co widziałam, jest neutralna, ale sie boi.
Karmel to ofiara losu i nie sprawia problemów w kontaktach z innymi kotami (do wszystkich sie przytula i dostaje 'packi' po głowie).
Fea - Pią Cze 25, 2010 21:34
Jak ja łączyłam koty (Szkota z Luftkatze), to miałam non stop włączone Feliway w dwóch pomieszczeniach i smarowałam koty tuńczykiem w sosie własnym. Szczury też smarowałam tuńczykiem przy łączeniu. Ja w ogóle wszystko i wszystkich mogłabym smarować tuńczykiem, bo go lubię.
Anonymous - Pią Cze 25, 2010 21:38
czyli masz ogólnie problem z pozycją kotów w stadzie, nie tylko z tymi dwoma. jak się nie dogadują, to moim zdaniem powinnaś sama ustalić, kto tam rządzi. skoro sonia jest alfą (z tego co piszesz) to powinniście konsekwentnie dawać jej pierwszej jedzenie, z nią pierwszą się witać, etc. nie pozwalać innym kotom podchodzić do jej miski, żeby nie musiała non stop walczyć o utrzymanie tej pozycji. nie wiem kurde jak z ustalaniem hierarchii następnych, bo czytałam tylko o dwukocich stadach.
co do łączenia, to nie powinnaś tego robić na 'czyimś' terytorium, tak jak ze szczurami. dlatego szaruśka syczała, bo przyniosłaś jej wroga w miejsce, które uważa za swoją własność. jak nie masz jakiegoś pokoju, który nie jest traktowany przez koty, jak ich terytorium, to może weź je na szelkach na dwór. w dwie osoby, tak, żeby zajmowały się każdy swoimi sprawami, ale widząc się. nie przysuwając ich do siebie na siłę, ani nic, bo to powinno się robić małymi kroczkami. nawet przez parę tygodni. jak już się przyzwyczają do swojego widoku, to ponoć trzeba je zacząć karmić razem, tzn tak, że widzą się nawzajem, ale z odległości kilku metrów. najlepiej w szelkach, żeby w razie czego móc zareagować. tylko nie wiem jak z tym karmieniem, skoro to ma być na neutralnym terytorium. w każdym razie chodzi o to, że koty najpierw powinny się spotykać w obcym miejscu i dopiero jak zaczną się dogadywać gdzie indziej, to można zacząć je łączyć na stałe.
zaznaczam, że żadnym psychologiem nie jestem, to tylko na podstawie tego, co wyczytałam na innych forach.
Ninek - Pią Cze 25, 2010 21:50
Sonia po prostu terroryzuje. Żadna z niej alfa. Odwaliło jej jakieś 2-3 lata temu.
Karmel od zawsze jest jaki jest. To kot ułomny. Klara z Sonią dogadują sie rewelacyjnie (jest między nimi tylko rok różnicy, są siostrami).
Jedzenie moje koty mają zawsze w miskach. Do Soni gdy cokolwiek je żaden kot ani pies nie podejdzie, bo sie boi.
Wynoszenie na dwór nie wchodzi w ogóle w gre. Moje koty nie mają kontaktu ze światem zewnętrznym. A jak Szaruśke raz wyciągne, to będe miała przechlapane. Bo ona jest wzięta z dworu i ciągle chciałaby tam wrócić, a niestety w mojej okolicy wychodzić nie może.
Miejsca neutralnego też nie mam.
Feliway można o kant tyłka rozbić. Próbowałam tego. Poza tym, że koty lubiły spać przy kontakcie gdzie był włączony, nie było żadnego efektu (podobno przestają sikać, robią sie mniej agresywne, itp)
Anonymous - Pią Cze 25, 2010 22:06
no dobra, ale jeśli chcesz, żeby się polubiły, to musisz włożyć w to chociaż minimum wysiłku. chociażby ustalić ich hierarchię. nie to, kto kogo lubi, a kto kogo nie, ale kto ma jaką pozycję. od tego się zaczyna, bo to pozwala zrozumieć ich zachowania. a najlepiej wejdź na jakieś forum kocie, tam ci pomogą ludzie z doświadczeniem w łączeniu. na miau możesz zginąć w tłumie, więc może coś mniejszego. i opisując sytuacje pomiń te koty, których już nie ma, bo ja np. przez nie miałam problem, żeby to ogarnąć.
przy łączeniu moich diabłów posmarowałam tuńczykiem koty, bo mi fej kazała i efekt był taki, że jeden zwiał do pokoju i sam się wylizał, a drugi został w kuchni i też się sam wylizał. a potem się kleiły przez trzy dni, bo nie miałam jak ich wykąpać;p ale cóż, małpa powiedziała, że to pomoże kotom, a ja uwierzyłam, wtedy nie wiedziałam, że czerpie z tego psychopatyczną radość.
polonistka - Pią Cze 25, 2010 22:14
I już...
Właśnie mama zadzwoniła - tata poszedł z Arną dziś do weta, nie mógł patrzeć, jak się męczy...
18 lat to sporo, ja wiem...
Tylko nawet się nie mogę rozryczeć porządnie, bo siedzę w pracy...
Nie wyobrażam sobie tego domu bez kota, po prostu...
Ninek - Pią Cze 25, 2010 22:17
Gdybym nie chciała to bym w ogóle tutaj nie pisała
Sonia rządzi. I co mi to niby daje? Nic. To paskudna terrorystka, która nawet mnie potrafi dziabnąć, jak mam rękach buczącą Szaruśke (goni mnie i potrafi sie rzucić na noge).
Fora kocie to ogólnie masakra. Byłam chyba na dwóch, czy trzech i szybko uciekłam.
Ja kotów nigdy nie łączyłam. Zawsze brałam kociaki, które sie po prostu dostosowywały. Nigdy nie było żadnej alfy. Koty sobie były, był spokój.
Wydaje mi sie, że swoje robią też psy. Majka lubi czasami pogonić za kotem. Moje sucze są szczekliwe. Koty mogą być po prostu zestresowane.
Anonymous - Pią Cze 25, 2010 22:57
no ja nie mówię, że nie chcesz, ale mam wrażenie, że masz trochę słomiany zapał. nie miałaś problemów z łączeniem kociąt, więc teraz cię frustruję, że się samo nie zrobiło. faliway o kant dupy rozbić, kocie fora błe, hierarchia niet. na dwór nie wyjdziesz, bo coś tam.
moim zdaniem powinnaś się jednak przekonać do kocich for, przełknąć wszystkie tamtejsze emotki, qpalki i kociusiesłodziusie i spróbować uzyskać pomoc, bo kurde, sytuacja w domu jest ważniejsza od tego, że ci się atmosfera na forum nie podoba. też mam alergię na sposób pisania tamtejszych osób i fakt, że coś sensownego trzeba wyskubywać spomiędzy 10 idiotycznych postów, ale mimo wszystko siedzę i dużo problemów ci ludzie pomogli mi rozwiązać.
a świadomość, że sonia rządzi, nic ci nie daje właśnie dlatego, że nie zainteresowałaś się, co się z tym wiąże. moim zdaniem ona uważa, że rządzi nie tylko kotami, ale też tobą, dlatego cię atakowała, jak przyniosłaś drugą kotę, czego sobie nie życzyła. ale jak mówię, ja się znam tylko pobierznie, naprawdę zgłoś się do kogoś, kto będzie umiał ci pomóc, jeśli chcesz to zmienić.
Ninek - Pią Cze 25, 2010 23:33
agu napisał/a: | faliway o kant dupy rozbić, kocie fora błe, hierarchia niet. na dwór nie wyjdziesz, bo coś tam. |
Tak sie składa, że wszystko z tego co tu wymieniłaś ma swoje podłoże. Feliwaya próbowałam. Wydałam na to kupe kasy i g... dał. Na kocich forach nie jestem w stanie NIC znaleźć. Hierarchii jako takiej u nas zwyczajnie nie ma, poza tym, że to Sonia dominuje a Karmel to sierota i podporządkuje sie wszystkiemu. A na dwór wyjść nie moge, bo nie mam zamiaru znowu robić kotu, który CHCE i POWINIEN wychodzić na dwór, wody z mózgu.
Ludźmi Sonia akurat nigdy nie rządziła, nie rządzi i rządzić nie będzie. Ja jestem jej panią, moge z nią zrobić wszystko, ludzi uwielbia. Niose kota, który na mnie syczy i wyrywa sie, ona go nienawidzi - Sonia broni. Robi tak zawsze. Nie ważne czy Szara syczy na mnie, czy na psa (którego Sonia regularnie leje), czy na innego kota. A że wtedy akurat do nóg sięga
Fea - Sob Cze 26, 2010 10:51
agu napisał/a: | ale cóż, małpa powiedziała, że to pomoże kotom, a ja uwierzyłam, wtedy nie wiedziałam, że czerpie z tego psychopatyczną radość. | Sesesesese!
A serio, moim pomogło, wylizywały się i był względny spokój, a potem już jakoś poszło. Co prawda cały dom niemiłosiernie junął rybą, ale czego się nie robi...
Ninek - Sob Cze 26, 2010 11:24
Eeee.... masakra.
Tyle moge powiedzieć o moich kotach.
Pisze na forach, czytam, itp żeby je połączyć a one co?
Wczoraj wzięłam Klare do siebie do pokoju, żeby troche pobyła z ludźmi. Koło północy zaniosłam ją z powrotem do sypialni rodziców. Ojciec już spał, mama i babcia oglądały film w salonie. Koło 2 w nocy słyszałam miałczenie, jakby jej, ale byłam przekonana, że to z sypialni.
O 9 rano budzi mnie mama: czemu Klara jest w przedpokoju?
Okazało sie, że musiała czmychnąć jak mama wchodziła do pokoju. Nigdy tego nie robiła, ale widocznie spodobało jej sie u mnie.
Całą noc spędziły razem. Szaruśka jest mocno zdezorientowana, Klara troche sie boi łazić po mieszkaniu.
Ale przeżyły wspólną noc!
Jestem w ogromnym szoku!
Chyba mi sie kotki starzeją Jeszcze z rok temu prały sie łapami na oślep nawet przez drzwi
|
|
|