To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Koty vol. VII

smeg - Pon Lut 03, 2014 11:11

Strasznie mi przykro :( Do śmierci szczurów można się przyzwyczaić, ale nie wyobrażam sobie teraz stracić kota, w dodatku tak młodego... Trzymaj się :glaszcze:
PALATINA - Pon Lut 03, 2014 11:12

Też sobie jeszcze nie umiem wyobrazić śmierci kota.
Nawet nie próbuję. :| To zupełnie inny kaliber niż szczur.

Ninek - Pon Lut 03, 2014 11:13

limomanka, strasznie przykro, taki młody.
Trzymaj się :przytul:


My też przez serce straciliśmy kiedyś kota. Miał 3 lata i umarł na rutynowej wizycie u weta. Miał wadę zastawki i przez stres umarł na coś w stylu zawału...


DOPISANE
Co do śmierci kota. Niewyobrażalnie boli. Szczury to przy tym pikuś. A jeszcze jak się traci kota tak nagle, młodego i pełnego życia... Nawet przy staruszkach to masakra.

PALATINA - Pon Lut 03, 2014 11:21

Z kotem pewnie jak z psem.
Mimo 11 lat ciągle nie jestem gotowa na śmierć Czaty i ciągle wypieram to z głowy, wmawiając sobie, że jeszcze miesiąc, jeszcze może dwa...
Z kotem Imbirem też jestem szalenie związana i zupełnie sobie wyobrażam życia bez niego.
Mam nadzieję, że będzie z nami długo.

Nie wiem, czy łatwiej jest, jak się traci stare zwierzę. Z jednej strony łatwiej się pogodzić, wytłumaczyć sobie, ale z drugiej - ma się z nim spędzony kawał życia, jego życie jest mocno wrośnięte w nasze i to rozerwanie boli. Przy młodym inaczej. Ale czuje się pewną "niesprawiedliwość losu". :(

klauduska - Pon Lut 03, 2014 11:32

limomanka, bardzo, bardzo mi przykro :( :(
Trzymaj się!!

Ninek - Pon Lut 03, 2014 11:41

Wiele zależy od samego kota, rodzaju śmierci, itp.
Dla mnie śmierć Remika (tego od serduszka) była największą traumą. Miałam 10 lat i byłam z nim u weta w chwili jego śmierci, razem z moim 17-letnim bratem. Mama była akurat chora.... To był cudowny kot (nigdy wcześniej ani później nie mieliśmy tak cudownego, uroczego i łagodnego kota) i w dodatku pierwsza śmierć zwierzęcia, jaką musiałam przeżyć. Tydzień nie chodziłam do szkoły i bez przerwy płakałam.
Później nasze dwa staruszki, obaj po 17 lat. Byli strasznie schorowani więc ich uśpienie było ulgą. Sonię zniosłam tragicznie. Też nie była najmłodsza ale gdyby nie konieczność usuwania kamienia nazębnego, żyłaby dłużej. Po narkozie wysiadły jej nerki. Z Klarą w ogóle nie byłam zżyta więc jej uśpienie zniosłam dość łagodnie. A sama poszłam ją uśpić. Szarusia to też było coś strasznego. Na to złożyły się wszystkie aspekty - wiek (miała 10 lat), charakter (największa zaraza za którą szalałam) i poczucie niesprawiedliwości (miała ogromnego guza na narządach wewnętrznych, nieoperacyjnego).

rudziak - Pon Lut 03, 2014 12:20

limomanka nawet nie wiem co powiedzieć, byłam pewna, że będzie dobrze :( tak nagle, tak szybko, taki młody... trzymajcie się ciepło, bardzo wam współczuje :( :glaszcze:
Devona - Pon Lut 03, 2014 13:37

przykro okrutnie :( :( :glaszcze:
Cyanide - Pon Lut 03, 2014 13:50

limomanka, tulę bardzo mocno :glaszcze: . Strasznie mi przykro, nawet nie wiem co powiedzieć... :glaszcze: .
Zizollo - Pon Lut 03, 2014 13:51

straszna wiadomość :( trzymajcie się :glaszcze:
Tygrys - Pon Lut 03, 2014 14:12

Bardzo mi przykro :glaszcze:
nezu - Pon Lut 03, 2014 14:13

limomanka, mogę tylko wirtualnie przytulić... :(
Serce mi pęka jak cię czytam...
Też przeszłam kiedyś przez nagłą śmierć młodej, niespełna rocznej koteczki, dla której oddałam kawał serca i z którą ten kawał serca straciłam...

To jeden z powodów mojego panicznego lęku o Etinkę, kiedy była tak ciężko chora.
To jest inny kaliber.
I też zawsze będzie za szybko, za krótko, a już jak kot jest młody i pełen życia, a zaraz później go nie ma... :(

mmarcioszka - Pon Lut 03, 2014 15:10

limomanka, strasznie mi przykro :glaszcze:
Oli - Pon Lut 03, 2014 15:21

PALATINA napisał/a:
Nie wiem, czy łatwiej jest, jak się traci stare zwierzę.
według mnie nie jest, wiem to po tym jak po 14 latach razem pożegnałam Korę. Jej starość była już męcząca, dla nas wszystkich, chociaż jak zwykle po prostu, stała się rutyną. Jak miałam 15 lat zmarł nasz niespełna 5 letni jamnik, była czarna rozpacz. Przy Korze ta rozpacz była może nieco szara, ale równie ciężka. Jej śmierć pozwoliła mi zrozumieć pewną rzecz, bo była pierwszym tak długo żyjącym ze mną zwierzęciem, że czas jest nieistotny. Boli z powodu przywiązania, boli z powodu miłości i przynajmniej w moim wypadku, nie ma znaczenia czy to szczur, czy pies. W przyszłości będę musiała zmierzyć się też z odejściem kotów, gdyż do naszego domu "w posagu" wniósł je mój K. Jeśli traktujemy zwierzaki jak członków rodziny, to żadne odejście nie jest łatwiejsze. Ja przynajmniej tak to widzę i czuję.
NinaWi - Pon Lut 03, 2014 16:20

limomanka, strasznie mi przykro. Trzymaj się.

Wiem, co znaczy przedwczesna śmierć kota. Do tej pory płaczę po Emisiu, który pół roku temu zmarł. Też nagle, miał 5 lat. Minęły trzy dni od dnia, kiedy pokazał, że coś mu jest do śmierci. Koty to dziwne stworzenia, nie pokazują, że są chore do ostatniego momentu.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group