Archiwum - Koty vol. IV
PALATINA - Wto Sty 17, 2012 21:02
Ja byłam pod wrażeniem kotów w hodowli, w której byliśmy.
Na wstępnie przywitała nas koteczka 4-mies (z wcześniejszego miotu). Przyjrzała się nam uwaznie, po czym położyła w kącie na posłanku. Idąc po schodach musieliśmy ominąć syberyjskiego kastracika, który leżał wyciągnięty na schodku jak owcza skóra i nie ruszył się nawet jak nad nim dawaliśmy kroka.
Z drapaka zwisał raguś, dorosły kastrat. Dał się nam wziąć na ręce, nosić, tarmosić, a odłożony na miejsce spał dalej.
Kocięta jak to kocięta. Cud, miód i orzeszki. Biegały z prędkością światła, wspinały się nam na kolana, rozpłaszczały jak przytulaki, mruczały, zasypiały.
Dokładnie to samo z ich matką. Dawała się głaskać, brać na ręce, tarmosić, a potem u naszych stóp położyła się karmiąc maluchy.
To zupełnie inne koty niż te, które pamiętam u mojej śp. cioci.
Czmychu nie dawał się ani dotknąć, ani nawet patrzeć na siebie, bo uciekał.
Łaciata kocica leżała na fotelu, ale strzelała pazurami szybciej niż zdążyłam pomyśleć o jej pogłaskaniu. Fukała, prychała i gryzła jak szalona.
Inne koty jakie znam są wycofane i w ogóle ich nie widać, gdy odwiedzam znajomych. Potrafią przez wiele godzin siedzieć w szafie z okazji mojego przyjścia itd.
mata - Wto Sty 17, 2012 21:38
no ja nie mam doświadczenia z kotami, od zawsze w rodzinie żyliśmy ze zgrają psów. dlatego Salem był dla mnie zagadką.
nie wiem, czy dobrze go wychowuję. nie wiem, czy tak serio da się kota wychować w rozumieniu tego słowa, które mi automatycznie kojarzy się z wychowywaniem psa.
Salem jest charakterny, czasami pokazuje pazury, w zabawie bywa niedelikatny i podgryza. nie rzuca się i nie atakuje znienacka, ale jeśli ma dość, daje to jasno do zrozumienia. wziąć na ręce mogę go zawsze, nawet jeśli jest nie w humorze, bywa, że nie jest chętny do współpracy przy obcinaniu pazurów, ale zazwyczaj jakoś udaje mi się go przechytrzyć. w tej chwili nabrałam już wprawy i bez problemu mogę podać mu tabletki. nie boi się gości i nie chowa po kątach, ale raczej trzyma dystans tak długo, aż się do danej osoby nie przekona. na pieszczoty przychodzi sam, mamy już nasz mały rytuał wieczorny, kiedy siedzę przy laptopie, Salem przychodzi, kładzie mi się na brzuchu, mruczy i doprasza głaskania i smyrania. świetnie dogaduje się z Muchą i uwielbiają się we dwójkę ganiać i siłować.
taki jest Salem - oswojony dzikus z działek.
a Hexa dla odmiany ocieka słodyczą - bardzo często pcha się na kolana, na ręce, wywala brzuchem do góry, chce uwagi, kontaktu i nie ma znaczenia, czy głaszcze ją domownik, czy osoba, którą widzi po raz pierwszy w życiu od kilku minut. pazury obcinamy bez żadnego halo, w sumie trochę bez sensu, bo Hexa w ogóle ich nie wyciąga ani w zabawie ani w czasie zabiegów pielęgnacyjnych. jeśli podgryza, to bardzo delikatnie i raczej w ramach zwrócenia na siebie uwagi i zachęty do zabawy. do wyczesywania sama się nadstawia. za to z psicą traktują się z dostojnym dystansem, tzn. obwą:cenzura:ą się, leżą w niewielkiej odległości od siebie, Hexa się Muchy nie boi, ale nie ma mowy o zabawach jakie urządza z Muchą Salem.
Hexa urodziła się u kogoś w domu i od maleńkiego kociątka wychowała się w świetnym domu tymczasowym.
różnica jest kolosalna między nimi, ale kocham jedno i drugie. na swój sposób każde jest kochanym futrem.
furburger - Śro Sty 18, 2012 09:53
Ja też jestem osobą u której zawsze były psy i psy będą, ale od jakiegoś czasu to samo zdanie mam o kotach, już nie wyobrażam sobie nie mieć takiego zwierza, kilka razy przynosiłam już małe kociaki do domu z nadzieją że będą mogły zostać, niestety nigdy nie mogły więc szukałam im domu ale każdy z tych kotów który był u mnie był wpaniały, jak tylko mnie widział przylatywał i się łasił radośnie mrucząc...
Kleo jest pierwszym kotem "chcianym" przez moich rodziców pomimo iż jest moja
gdzieś kiedyś słyszałam że to kot sobie wybiera właściciela, nie właściciel kota i coś w tym jest, chociaż ja i Kleo bardzo dobrze się dogadujemy, ZAWSZE przybiega do mnie jak wstaję rano i mnie ogromnie wita (do nikogo innego tak nie podchodzi) jak przyjdę do domu również pierwsze co to przychodzi do mnie się przywitać, potrafi na mnie leżeć i spać godzinami a od innych jak najszybciej ucieka, nie wiem czy to spowodowane tym że tylko ja ją karmię i ogólnie zajmuję się jej sprawami
Problemów jako takich z nią nie mam nawet jeśli zaczyna broić wystarczy na nią psiknąć i powiedzieć nie wolno i już jej w danym miejscu nie ma
Kiedyś nienawidziłam kotów a teraz nie wyobrażam sobie życia bez nich
Ninek - Śro Sty 18, 2012 10:48
To ja widze, że niewychowany kot ma inne znaczenie u każdej osoby.
Miałam różne koty, bo koty mam od drugiego roku życia. I nie tylko moja siódemka sie przewinęła, ale też wiele tymczasów, podwórkowych kotów i kotów u znajomych czy rodziny.
Dla mnie niewychowany kot to kot łażący po stole, pakujący sie na kolana i wsadzający ryj do mojego talerza. Kot, który żąda głaskania, wspina sie po człowieku czy wskakuje mu na plecy (żeby sie położyć na ramionach). Opisuje w tej chwili kota mojego faceta. Dla mnie jest idealnie pokazowo niewychowanym kotem. Jednocześnie ma coś z ragdolla - jest szmacianą lalką jak sie go weźmie na ręce, jest przeuroczy i ciągle mruczy i chce być miziany.
Kot, który nie lubi głaskania i drapie, jak sie go do tego zmusza jest dla mnie normalnym kotem.
Miałam kotke, której nie dało sie dotykać. Z resztą pisałam o niej. Szarusia niedawno umarła i cholernie mi jej brakuje. To był prawdziwy kot. Jak chciała, to można ją było miziać, nawet wziąć na ręce. Ale jak nie miała humoru to bez kija nie podchodź. Jak byłam młodsza polowała na mnie, ale to była moja wina Ciągle ją gnębiłam bo lubiłam takie zabawy - więc potrafiła uczepić mi sie nogi jak przechodziłam niedaleko niej.
Była taka od początku, wzięliśmy ją jak miała koło roku. I była naszym ulubionym kotem. Kotem z prawdziwym charakterem a nie ciepłą kluchą. Miziastości oczekuje od psów, kot ma być kotem i miziać sie, jak ma taką ochote.
furburger - Śro Sty 18, 2012 11:06
to moja kicia jest wpół wychowana (chyba) na stół nie wchodzi ale na szafy już tak, nie wspina się po nikim, nie wskakuje na plecy, na początku próbowała się pchać do talerzy teraz już tego nie robi i ja tam się cieszę jak mi wchodzi na kolana gdy sobie oglądam tv, bo mogę ją sobie pokiziać
Ale najbardziej w niej mnie irytuje to że włazi mi na laptopa i się na nim kładzie
Ninek - Śro Sty 18, 2012 11:21
| furburger napisał/a: |
Ale najbardziej w niej mnie irytuje to że włazi mi na laptopa i się na nim kładzie |
Laptopy są ciepłe, większość kotów je lubi U lubego oba sie pakują na laptopa jego siostry.
Wczoraj młodszy stracił jajka. Jakieś pół roku chyba ma, rudzielec mały
Tygrys - Śro Sty 18, 2012 11:41
Hmm Maniek nie rzuca się, ale jak się bawi ze mną i goni po pokojach to czasem się zaczai i jak wchodzę do pokoju to skoczy, ale nie z pazurami i nie czepia się nogi, tylko skoczy zza futryny i czmycha mnie to śmieszy akurat. Do gości jest nastawiony ostrożnie, ale po paru minutach podchodzi, wącha i jak mu się gość spodoba to można go miziać, podkłada brzuszek do miziania. Jak mu się znudzi to idzie sobie, nie jest nachalny.
Jedyny problem to wskakiwanie na stół, żebranie o jedzenie i wsadzanie nosa w talerz, ale miał tak od samego początku, od pierwszego dnia, więc podejrzewam że nikt mu tego nie bronił,a teraz ciężko oduczyć. ma ktoś jakieś sposoby?
Aha, a te kaszlo-kichanie to kłaczki muszę kupić pastę odkłaczającą.
PALATINA - Śro Sty 18, 2012 11:52
| Ninek napisał/a: | | Kot, który nie lubi głaskania i drapie, jak sie go do tego zmusza jest dla mnie normalnym kotem. |
Właśnie takiego kota nie chciałabym nigdy mieć.
Dlatego szukałam czegoś, co będzie pewnym kompromisem między moją psią "naturą", a chęcią mieszkania z kotem.
Ninek - Śro Sty 18, 2012 11:57
| Tygrys napisał/a: | ma ktoś jakieś sposoby?
|
Być bardziej upartym niż kot I zrzucać za każdym razem jak wlezie. Moje sie prędzej czy później nauczyły.
furburger - Śro Sty 18, 2012 12:04
u mnie wystarczyło psikać na małą
PALATINA - Śro Sty 18, 2012 12:05
Przyszedł transporter. Wielki na kilka kotów.
Moja Jagna się tam mieści, tylko obrócić się nie może.
Czata nie, bo wyższa i musiałaby się położyć.
Na westa jest idealny. Akurat trymuję jednego u siebie w domu i sprawdziłam.
Tygrys - Śro Sty 18, 2012 12:47
Ninek, jestem uparta już od 3 miesięcy
Rany, 3 miesiące jest u nas, jednak ja się czuje jakby był zawsze
Na psikanie Maniek patrzy na mnie z politowaniem
I on jest sprytniejszy niż mi się wydawało...nauczył się wskakiwać na blat kuchenny, co mnie strasznie irytuje bo tam są kable, krajalnica, chlebak, naczynia które on wylizuje
I kiedy widzę że idzie w stronę kuchni wołam go. on patrzy na mnie. znów idzie, wtedy ja "nie wolno"! on normalnie robi zdechł kot i zaczyna się wylizywać, z miną "myślałaś że tam idę a ja tylko chciałem się tu położyć haha", znów po chwili spokoju on sie podrywa i wskakuje na blat. i od poczatku. jaja sobie ze mnie robi
mata - Śro Sty 18, 2012 12:53
Tygrys, Salem zachowuje się identycznie
Tygrys - Śro Sty 18, 2012 12:57
mata, mam na to chwilowy sposób jak nie chce mi się wstawać - drapię paznokciami w kanapę/ścianę/podłogę. Maniek wtedy biegnie "cotoktotodawajzjem"
mata - Śro Sty 18, 2012 13:00
a jak mi się nie chce wstawać to z powodzeniem nasyłam na niego Muchę jak kot kombinuje coś zakazanego i olewa moje psikanie i nie wolno, to wołam - Munia, goń kota!!! a jeśli Muńka jest na tyle blisko, że słyszy moje psik, to sama wie, że trzeba kotu wybić z głowy głupie pomysły
|
|
|