To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Psiaki VIII

Szura - Czw Cze 10, 2010 07:00

sachma, gdy Diego rzucał się na jakiegoś psa to siadał (albo sam, a jak już kompletnie nic do psa nie docierało to go sadzałam) i często już sama zmiana pozycji go uspokajała. Jeśli nie, unieruchamiałam go dodatkowo kolanami, przytrzymując na dole za obrożę i do tego spokojny głos. Nic go szybciej nie uspokajało. Z tym, że ja bardzo nie lubię metod siłowych, ale jeszcze bardziej nie toleruję agresji u psa.

LunacyFringe, jaką metodę (skuteczną...) oduczania agresji byś zaproponowała dla dorosłego amstaffa z przeszłością? Ciekawi mnie to, bo nie wykluczam, że jeszcze będę DT i chętnie wypróbuję czegoś innego.

Przez te pół roku próbowałam go stopniowo przyuczać że psy się olewa i całkiem nieźle szło (masa nagród i pochwał za dobre zachowanie, unikanie psów i nagradzanie na spokój w powoli zmniejszanej odległości od psów), ale podbiegające luzem burki uniemożliwiają zastosowania tylko tego, no i interesuje mnie, co robić, jak już pies się rzuca i nie daje się odwrócić jego uwagi.

AngelsDream - Czw Cze 10, 2010 09:23

Ja myślę, że Lu napisała to, co najważniejsze. Wszystko zależy od psa. Nie można wychowywać emocjonalnego, nakręcającego się wilczaka, który gryzie (łapie zębami, podszczypuje, szarpie rękawy), kiedy tylko sytuacja przekracza jego poziomy, a te są w szczenięctwie niskie, tak samo jak delikatnego bordera. Nagradzanie powoduje, że pies nakręca się mocniej, ręce już bolą, łzy cisną się do oczu. Nie ma się ochoty przebywać z własnym psem, nie ma się ochoty go nagradzać, bo smakołyki bierze tak, że potrafi krew się polać, zabawki go na tym etapie nie interesują. Szybko wyczuwa osłabienie pozycji u "dowodzącej osoby" w domu, zaczynają się problemy z posłuszeństwem w każdej dziedzinie, lądujemy na szkoleniu z siedmiomiesięcznym psem, który ma wielkie aspiracje. I tutaj rozwiązanie: mocna, twarda ręka i brak zawahania. Pies aspiracje przenosi na komendy, drugie szkolenie, chociaż powinno być trudniejsze nie jest, bo poprzedzamy je dwiema lekcjami indywidualnymi - trener psa nie oszczędza, a przypominam, że szarpnięcie smyczą to też nie wiaterek, ale Baaj jest czytelny, prosty i mocny pod tym względem jak mało który pies. Okazuje się, że komendy przebijają się nawet przez ciekawe bodźce, mimo połączenia nagród z awersją. W tej chwili więcej w nas pozytywów, ale... Przyjeżdża Beza, Baaj się nakręca, szuka rozwiązania na uwolnienie się ze smyczy i kantarka, więc łapie za dłoń Michała - krew się nie poleje, ale to boli, co ma zrobić Michał? Czekać? Gryzie psa w ucho, działa. Za chwilę pies próbuje tego samego ze mną, wystarczy ruch smyczą i spojrzenie, które mówi "pożałujesz tego" - zachowanie wygaszone. Kolejny sukces. Ale to działa, bo Baaj jest betonowy, a jednocześnie piekielnie nakręcony na pracę w swoim stylu. Widział Pitu, widziała Tess ostatnio.

W tym samym czasie jest Celar, którego nie karci się prawie nigdy. Wyjątkiem jest wpadnięcie w ujadanie, kiedy podnosi się głos, żeby nas usłyszał, tony nagród, klikera i docierania się z psem. W wyniku czego mam psa ufnego, ale nie przylepnego. Psa, który pójdzie za mną w ogień, ale wyjdzie na spacer z osobą, którą zna trzy godziny. Psa, który w trybie pracy minie innego psa bez smyczy.

I nie piszę tego, żeby ktoś sobie poużywał. Piszę po to, żeby pokazać, że życie wiele spraw rewiduje i trzeba być na to gotowym. Wszystkim specom od szkolenia i wychowania mogę pożyczyć Baaja, ale nie na dzień, tylko na dwa tygodnie. Zobaczymy, co zrobią, kiedy pies poczuje się pewnie i stwierdzi, że on wie lepiej. I nie mam na myśli ludzi z forum, a osoby, co mi doradzają np. w parku, żebym go nie karmiła, bo ma mnie słuchać, bo tak. Jakoś nikt nie chce.

babyduck - Czw Cze 10, 2010 09:34

Podpisuję się pod Angels.

Ja, dopóki nie miałam psa, też twierdziłam, że wszystko da się zrobić metodą pozytywną (w znaczeniu "wyłącznie wzmocnienie pozytywne"). Negra zmusiła mnie do zweryfikowania swoich poglądów. Czasem trzeba huknąć na psa, żeby nie wszedł człowiekowi na głowę. :roll:

AngelsDream - Czw Cze 10, 2010 09:44

babyduck, bo to tak jest. Ja też chciałam tylko dobrze, ale z tylko "dobrze" miałabym wilczaka, który biega po stołach, gości zjada na dzień dobry, bo przecież on decyduje, kto jest fajny, a kto nie. Nikogo się nie słucha, bo po co? Skoro człowiek mięknie, jak słyszy warkot albo szczekanie, a przecież można jeszcze ugryźć.

Mój znajomy powiedział coś ważnego: ja się na psach nie znam, ale cieszę się, że moja suka, chociaż duża i nieposłuszna jest kompletnie uległa i łagodna. <zerk na Baaja> i wymowna cisza.

Baaj nie jest agresorem, jego zachowania są czytelne i powtarzalne. Wyciągnęłam go z bronienia jedzenia i przedmiotów. Zrobiłam mu aport, nadal kocha psy, chociaż już dawno miał przestać. Nie ucieka, chociaż potrafi wyłamać przywołanie. Nie tłamsi Celara, jest dla niego wyrozumiały i okazuje mu szacunek. Kocha gości, czasem aż za bardzo, ale to się poprawia. Głupawki są coraz krótsze i mniej intensywne, ale to jest pies-żywioł. Kiedy człowiek się z nim szarpie zabawką nie ma jednak wątpliwości, że złapie zabawkę, mimo podbijania i nakręcenia. I to jest fajne. Będziemy się dalej rozwijać, oby tylko w dobrą stronę.

Tess - Czw Cze 10, 2010 11:00

Ja uważam, że nie wszystko da się zrobić pozytywnie, ale absolutnie nie jestem za metodami negatywnymi, a jeśli już to takimi, których pies nie kojarzy z właścicielem.

Całe szczęście nauczyłam się dogadywać z psem praktycznie bez żadnej awersji, okazało się, że kluczem do relacji z Bzem jest zrozumienie jej i zaakceptowanie taką, jaką jest. Nie próbuję walczyć z nią i jej schizami na siłę, pozwalam jej na dużo więcej niż kiedyś, a ona mi ufa i jest szczęśliwa.

W każdym razie zgadzam się, że wiele zależy od psa i jedne rzeczy się sprawdzają, a inne nie, ale uważam, że leżenie na pudlu to nie jest metoda dla takiego psa. Możliwe, że nic się nie stanie, możliwe, że sachma będzie miała okropne problemy w następnych latach z relacją z psem. Ja sobie uświadomiłam, że przez takie metody, słuchałam "znawców", bo byłam małolatą bez doświadczenia, mojemu psu zajęło 5 lat, żeby mi w pełni zaufać i polubuć dotyk, przytulanie itd. :roll:
A karania psa klatką nawet nie skomentuję, kilka osób już o tym napisało, więc nie ma po co.

Layla - Czw Cze 10, 2010 11:36

Moja przyjaciółka ma kundelka mocno rottkowatego. Psiak jest cudowny, ale bywa krnąbrny. Metody pozytywne dają tyle co nic ;) Niestety przytrzymanie głowy dość mocno (pies ten praktycznie nie odczuwa bólu :shock: ) jest najczęściej jedyny, skutecznym wyjściem. Nie wierzę w to, że metodami pozytywnymi wychowa się każdego psa.
yoshi - Czw Cze 10, 2010 11:49

Ja przez miłość do bullków i obserwację jak znajomi je wychowują ;) dawno przekonałam się że metoda pozytywna to no... spoko, ale kara też się przydaję, a i nie znam bulla, który by nie dostał plaszczaka... już się kiedyś śmiałam że to taka policzkowa rasa :wink:

Ja na Toudim nigdy się nie kładłam, nigdy go nie przyciskałam, już wolałam go w lekko w pyszczek śmignąć, i głośno krzyknąć nie, jest to szybki, bezbolesny i czytelny przekaz dla psa, gdyby porównywać zachowanie psa do psa, to matka częściej warknie i śmignie zębem szczeniaka niż się na niego położy. Teraz jak Toudi robi coś niedobrego wystarczy groźnie się popatrzeć i powiedzieć stanowcze NIE lub FE.

Oli - Czw Cze 10, 2010 12:26

Layla napisał/a:
Niestety przytrzymanie głowy dość mocno (pies ten praktycznie nie odczuwa bólu :shock: ) jest najczęściej jedyny, skutecznym wyjściem.
ja wciąż powtarzam - metodę należy dostosować do psa, a nie na odwrót. Mam znajomego, który ma doga argentyńskiego, niestety nie jest on pierwszym właścicielem psa, tylko go "dostał" już jako dorosłego. Niekiedy przyłożenie temu psu z piąchy w pysk jest jedyną metodą wychowawczą. Nie chce żeby tu zaraz ktoś stwierdził, że znajomy się nad psem znęca, ale jak psiak się nakręci na coś mocno to świata realnego nie widzi i nie działają żadne komendy, metody pozytywne czy cokolwiek innego. Czasem musi dostać gonga żeby oprzytomniał. Nie da się każdą metodą wychować każdego psa, to jest oczywiste.
AngelsDream - Czw Cze 10, 2010 13:09

Oli, trener od metod pozytywnych powiedział mi kiedyś, że kara nie jest zła, o ile wie się, jak ją zastosować i jest jednostkowa, na tyle mocna, że nie trzeba jej powtarzać, a tu nie ma pewności. Uderzanie psa raz za razem nic nie da, a przynajmniej nic dobrego. I tego większość osób nie rozumie, że decyzja o metodach asertywnych ma pewne konsekwencje, dlatego warto zawsze przynajmniej spróbować innych.
Oli - Czw Cze 10, 2010 13:20

AngelsDream napisał/a:
Uderzanie psa raz za razem nic nie da, a przynajmniej nic dobrego.
ja nie pisałam, że pies jest bity raz za razem. To trochę jak przy histeryzujących osobach - spoliczkowanie czasem pozwala się uspokoić. Opisany przeze mnie wyżej psiak jak już nie ma wyjścia to dostaje jednego gonga (dosłownie) z pięści i jest spokój. W końcu to nie ring bokserski. Napisałam o nim tylko po to, by podać przykład, że smakami i nagradzaniem nie zawsze się uzyska jakikolwiek efekt pozytywny.
AngelsDream - Czw Cze 10, 2010 13:28

Oli, wiem, zrozumiałam. Chodziło mi o to, że większość osób popierających 'tradycyjne metody' tego nie rozumie. :roll:
sachma - Czw Cze 10, 2010 13:49

Tess napisał/a:
że leżenie na pudlu to nie jest metoda dla takiego psa. Możliwe, że nic się nie stanie, możliwe, że sachma będzie miała okropne problemy w następnych latach z relacją z psem.


jak mówiłam metoda "leżenia" na psie była stosowana tylko przy Dinie - Lennego nie unieruchamiam - to jest szczeniak, jak się nakręci wystarczy go usadzić i jest spokój, ale jakby ktoś chciał to może spróbować usadzić Dina :roll: ten pies się potrafi tak nakręcić że jak go próbujesz dotknąć to on zaczyna cały schiz przelać na ciebie i zaczyna gryźć.

Nie wiem co byście zrobiły, pies wam się nakręcił na innego psa, robi wręcz stójkę, ciągnie, rzuca się, szczeka - jest cały napięty, nie słyszy was, próbujesz go zając smakiem - nic, komenda siad w ogóle przechodzi bez echa, sadzasz go siłą i dostajesz dziaby to w jedną to w drugą rękę - pies przestaje się liczyć, teraz jesteś ty - robisz krok w tył pies jeszcze bardziej idzie na ciebie warczy i kłapie zębami, kolejny komenda - nic, smaczek? pies wygryza ci go z ręki a później gryzie rękę w której masz smycz - boli jak jasna cholera - i co? pozwalasz mu dalej czy idziesz na żywioł wpychasz mu rękę do pyska warczysz NIE, a jak to nie pomaga obalasz go i kładziesz się na niego - ja takich sytuacji miałam klika, nikomu nie życzę - masz wybór albo użyć siły albo pozwolić żeby pogryzł cię własny pies..

dodam że ten pies waży 35kg i ma łeb na wysokości twojego biodra..

LunacyFringe - Czw Cze 10, 2010 16:13

sachma napisał/a:
Nie wiem co byście zrobiły, pies wam się nakręcił na innego psa, robi wręcz stójkę, ciągnie, rzuca się, szczeka - jest cały napięty, nie słyszy was, próbujesz go zając smakiem - nic, komenda siad w ogóle przechodzi bez echa, sadzasz go siłą i dostajesz dziaby to w jedną to w drugą rękę - pies przestaje się liczyć, teraz jesteś ty - robisz krok w tył pies jeszcze bardziej idzie na ciebie warczy i kłapie zębami, kolejny komenda - nic, smaczek? pies wygryza ci go z ręki a później gryzie rękę w której masz smycz - boli jak jasna cholera - i co? pozwalasz mu dalej czy idziesz na żywioł wpychasz mu rękę do pyska warczysz NIE, a jak to nie pomaga obalasz go i kładziesz się na niego - ja takich sytuacji miałam klika, nikomu nie życzę - masz wybór albo użyć siły albo pozwolić żeby pogryzł cię własny pies..

Ja ma taką sytuację i wiem co robię, na pewno nie to co ty. Praca z psem agresywnym, bo to jest pies agresywny wymaga czasu, a nie warczenia na psa . Choćby mialo mi to zająć sto lat, nie użyję siły na psie, bo wg mnie to nie jest nic dobrego. Ja wiem , znam psy i widzę po swoim , że praca jedynie pozytywna jest możliwa i działa, więc proszę mi nie wmawiać, że się nie da. Da się. Tylko to nie jest takie szybkie rach ciach. Jakby mnie ktoś w mordę cstrzelił tez bym sie uspokoiła ale co z tego ? Skoro ludzie szkolą orki, delfiny i inne morskie ssaki TYLKO pozytywnie, to czemu nie da się z psem? Bo łatwiej go zbić ?Nigdy tego nie zrozumiem.
Sachma ja mam takiego samego psa jak ty i dalej podtrzymuję swoje zdanie. Jest to wulkan energii, bardzo impulsywny pies.
Są różne metody pozytywne , ktore można dostosować do różnych psów, właśnie dlatego jest ich tak wiele, żeby było w czym wybierać. Dla mnie żadna metoda, która wymaga fizycznego oddziaływania na psa nie jest dobra. Pies musi mieć wybór, bo inaczej robi coś tylko po to żeby unikać konsekwencji. Takie psy są smutne, wygaszone , nie czują sensu żeby cokolwiek robić i to są te popularne " grzeczne" psy.
Layla napisał/a:
Metody pozytywne dają tyle co nic

Wiesz, są metody i "metody" ;) Trzeba je stosowac umiejętnie żeby cokolwiek dały.
Cytat:
LunacyFringe, jaką metodę (skuteczną...) oduczania agresji byś zaproponowała dla dorosłego amstaffa z przeszłością? Ciekawi mnie to, bo nie wykluczam, że jeszcze będę DT i chętnie wypróbuję czegoś innego.

Wiesz, nie czuję się niestety kompetentna, żeby udzielać takich porad. Zachowania agresywne bardzo mnie interesują, ale niestety jestem jeszcze laikiem. Musiałabym poasystować specjaliście przez parę lat , żeby ci doradzić. Ale myślę, ze tez nikt ci nie doradzi przez internet. Każdy przypadek jest inny, szkoleniowiec moża zauważyć coś czego ty nie widzisz, bo nie umiesz, albo po prostu jesteś zbyt skupiona na psie i na ratowaniu sytuacji. Jedyne co ci mogę poradzic to pójscie do specjalisty od zachowań agresywnych, który zobaczy psa i pomoże dobrać najlepsza metodę. Chciałabym pomóc , ale nie czuję się na siłach.


A i jeszcze coś. Sachma, Lenny to szczeniak. Nie ma idealnych szczeniaków, one mają to do siebie , ze szczają , brudzą , niszczą. To nie jest jeszcze dorosły pies, który umie panować nad emocjami i myślę, że musisz się pogodzić z niektórymi stratami. Najważniejsze są regularne ćwiczenia, ale marne szanse , że szczeniak prześpi całą twoją nieobecność, bo to jeszcze dziecko i ciężko mu nad sobą panować ;)

Oli - Czw Cze 10, 2010 16:28

LunacyFringe napisał/a:
Dla mnie żadna metoda, która wymaga fizycznego oddziaływania na psa nie jest dobra.
widziałaś kiedykolwiek bawiące się psy? :wink: pomyśl nad zacytowanym zdaniem, bo jak dla mnie starsza się udowodnić, że to pies ma rozumieć nasz język, a nie my mamy się posługiwać językiem psów. :]
Szura - Czw Cze 10, 2010 16:32

LunacyFringe, nie podałaś ani jednego nawet pomysłu co zrobić z 30+ kilowym psem, agresywnym... A np. dla Diego nawet poszarpanie się na smyczy do innego było zachowaniem samonagradzającym, nie było możliwości go całkiem od psów odizolować. Miałam to szczęście, że mu mogłam nawet w amoku wsadzić łapę do pyska, ale co z psem jak Dino?

Dużo gadania, a mało konkretów... A przy agresji, szczególnie do ludzi, skuteczność jest BARDZO istotnym czynnikiem.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group