To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Psiaki XVII

Nakasha - Czw Sie 22, 2013 13:29

Cytat:
Musi tez isc zawsze pierwszy, tzn jak najbardziej z przodu. Nie wiem co to znaczy?

Wiele osób powie, że to oznaka dominacji. Moim zdaniem więcej w tym chęci parcia do przodu, jak najszybszego dojścia do celu, a czasami za wolne tempo. Np. jak ja biegnę z moimi NN truchtem, to się zrównujemy i Nemo wtedy sam z siebie biegnie obok mnie. A mógłby szybciej i mógłby mnie wyprzedzić, żeby być pierwszy, ale tego nie robi. Oczywiście to zależy od konkretnego przypadku. ;)

Ninek - Czw Sie 22, 2013 14:26

Ja wolę jak psy idą przede mną. Widzę co robią.

Ja chyba muszę sięgnąć po metodę, której unikałam. Odnośnie nieciągnięcia. Po prostu będę się zatrzymywała za każdym razem jak Fox napnie smycz. Trudno, będą krótkie, mega wolne spacery jakiś czas.
Nie wiem czego innego mogłabym spróbować. Komendy się na to nie da wymyślić bo chcę przecież, żeby cały czas tak chodził a nie komendę. Jak próbowałam nagradzać za luźne chodzenie to miałam psa przyklejonego do nogi (nienawidzę!). Brakuje mi pomysłów.

Szura - Czw Sie 22, 2013 15:18

Ninek, A zmienianie kierunku za każdym razem, jak pies napnie smycz?
Z Tonikiem trochę zmodyfikowałam tę metodę i jak napinał, to odwracałam się i szłam w drugą stronę kilka/kilkanaście kroków, po czym znowu szłam tam gdzie najpierw. Jeśli po trzech takich zawrotkach dalej ciągnął, to stawałam na minutę. Jak i to nie pomagałam, to szłam inną drogą. Szybko załapał, wtedy zaczęłam zmniejszać ilość kroków, na jakie się wycofywałam, aż finalnie wygląda to tak, że jak pies pociągnie na smyczy, to sam się odwraca, obchodzi mnie na około, mówię mu komendę na luźną smycz i idziemy dalej.

Za to na szelkach Tonic chodzi jak powalony, totalnie jak chce. :D

A Yuki ładnie chodzi na luźnej smyczy, bo mu nigdy nie pozwalałam iść na napiętej. Ma chwile, kiedy próbuje napinać, ale wtedy go lekko szarpię, jak to nie pomaga, to się zatrzymuję/zmieniam kierunek. Jest na tyle fajnie, że często przypinam jego smycz do szlufki w spodniach i dzięki temu mam jedną rękę wolną.

nezu - Pią Sie 23, 2013 13:51

O, na fajny temat zeszłyście, też skorzystam. ;)

Szura, chętnie spróbuję twojej metody, bo na Bońka na przykład zatrzymywanie się jak ciągnie nie działa wcale.
Ten pies ciągnie prawie cały czas. Chyba, że (co mnie zawsze nieodmiennie bawi) deszcz pada. Wtedy Bonio grzecznie chodzi tiptopkami i ma taaaką pokrzywdzoną minę, że go po deszczu prowadzę.
Przecież ZMOKNIE, fufu. ;)
I idzie ładnie...
Ale tylko wtedy.

Szura - Pią Sie 23, 2013 14:05

nezu, musisz na spacer chodzić ze zraszaczem do kwiatków. :lol:

Nasze nowości z DS:

Ninek - Pią Sie 23, 2013 17:39

Szura, taki banał a ja o tym nie pomyślałam! Spróbuję na pewno :)
A tymczasem od wczoraj po prostu nie dopuszczam do ciągnięcia. Zagaduję go, wołam tuż przed końcem smyczy, itp. Chcę żeby się odzwyczaił od ucisku na szyi bo jak na razie korekta przez lekkie szarpnięcie nie zrobi na nim wrażenia - chodzi jak czołg i wisi mu, że obroża wżyna mu się w szyje.


Ale zielono! :mrgreen: Śliczne.

Ebia - Pią Sie 23, 2013 18:29

Mój Rocki ciągnął jak oszalały. Nasilało się to w obecności innych psów (kilka razy szarpnął tak, że przewróciłam się jak długa na chodnik), przywiązany do czegoś potrafił w sekundę zerwać najgrubszy karabińczyk. Próbowałam różnych metod, ale żadne pozytywne wzmacnianie nie działało. Może to mało dla mnie chwalebne, ale podziałało karcenie. To pies o silnych skłonnościach do dominacji, bywający czasem agresywny (teraz mniej). Musiałam nauczyć się po jego minie i ruchach rozpoznawać, kiedy zaatakuje idącą osobą/psa/kota. Wtedy szybko ustawiałam się w odpowiedniej pozycji, aby go utrzymać. Po kilku razach zobaczył, że jestem silniejsza. Za każdym razem towarzyszył mi surowy ton i odpowiednia mina. W kilka dni pojął, że ciągnąć nie należy. Za to nie używałam wobec niego karcącego tonu, gdy wracał do mnie po ucieczce i pogonieniu innego psa (gdy był spuszczony na łąkach). Najwięcej czasu zajęło nam wypracowanie komendy "ignoruj", czyli obojętne przechodzenie obok innych psów i wciąż musimy tą naukę odświeżać

Za to ze schroniskową Sońką pracuję zupełnie inaczej, bo i ona jest całkowicie inna od Rockiego. Zaczęłyśmy od nauki siad, podaj łapę, zostań. Spacery zaczęłam później (gdy i ona poczuła się pewniej). Ona ma olewactwo we krwi. Za każdym razem, jak ciągnie zatrzymuję się i mówię "stój", jeśli jest podekscytowana, pada "siadaj" i tak siedzi, póki się nie uspokoi. Gdy zejdzie z niej napięcie i interesuje się mną, głaszczę ją, czasami daję smakołyk.

Schroniskowy Pucek to chodzący pies - posłuszeństwo, więc z nim kompletnie nie ma problemów

Szura - Pią Sie 23, 2013 19:44

Ostrzegę tylko, że słyszałam o ze dwóch osobach, które po nauce takim sposobem jak ja miały psy biegające w kółko pańci najarane. :lol: Ale to w przypadku psów ciągnących z silnej ekscytacji.
Nakasha - Pią Sie 23, 2013 20:43

Dlaczego karcenie słowne ma być czymś niechwalebnym? ;) Karygodne jest bicie psa za nieposłuszeństwo, a nie stopowanie jego agresji swoją postawą ciała i słowną komendą.

Kiedy oduczałam Nemo skakania na zaczepiające go psy, gdy mijaliśmy się na wąskim chodniku, Nemo był na kolczatce, zapiętej ciasno i wysoko na szyi. Dopiero ostra komenda i krótkie szarpnięcie smyczą oduczyło go atakowania nachalnych psów. Potem miał obrożę półzaciskową wysoko na szyi, a teraz ta obroża jest zapięta luźniej i to wystarczy, aby go zatrzymać przed atakiem. Coraz częściej jesteśmy w stanie przejść całą wioskę w miarę spokojnie - kiedy muszę wydać mu komendę "zostaw" i szarpnąć smyczą tylko 3 - 4 razy.

Oczywiście ma nagrody za dobre zachowanie. ;)


Jeśli w grę wchodzi czyjeś zdrowie i życie (naszego psa, innych psów, kotów, itp.) to sądzę, że - o ile inne metody nie działają - trzeba zareagować ostrzej, a nie pozwolić się ciągnąć na smyczy jak balast. ;)

Z kolei Nala prawie nigdy nie reaguje na inne psy, a nawet jeśli spojrzy w ich stronę, to wystarczy zwykła komenda słowna, nawet zupełnie bez szarpnięcia za smycz. I od razu potem mnóstwo pochwał. :) ostrzejsze karcenie Nali totalnie ją rozbija i jest zupełnie niepotrzebne. Ale Nemo czasami na normalny ton nie reaguje i trzeba na niego huknąć. ;)

Z kolei Shira zrobi wszystko za uwagę, pochwałę i jedzenie, więc szkolenie jej jest czystą przyjemnością, bo słucha się, cokolwiek i jakkolwiek powiem. :P

sachma - Pią Sie 23, 2013 23:21

niewiarygodne.. od września uczymy Odiego polecenia "zejdź" - jego zdaniem "zejdź" to "zapieraj się ze wszystkich sił, byle nie dało się ciebie zrzucić z łóżka, a jak już cię zrzucimy to szybko wracaj znów na łóżko!".
Ponieważ moim psom się ostatnio w dupkach poprzewracało i uznały, że miejsce na kanapie się im należy i mają prawo się wpychać na chama taranując nas przy okazji, doszliśmy do wniosku, że dość tego dobrego i skoro one są już tak chamskie to mają zakaz wchodzenia na kanapę, nie tylko jak my tam siedzimy, ale w ogóle.
i sukces pedagogiczny - Odie schodzi z kanapy natychmiast po wydaniu polecenia! bez ociągania, tak jak Lenny :) a myślałam, że tego głupka już nic nie da się nauczyć :lol:

Ebia - Sob Sie 24, 2013 10:13

Nasz pies z racji rozmiarów od zawsze miał zakaz wchodzenia na kanapę, a ze względu na sierść zakaz wchodzenia do kuchni (malutkiej zresztą). Od szczenięcia cała rodzina to respektowała i dla niego jest oczywiste jak to, że dostaje jeść. Za to przy Pucku się łamię (bo przecież tak cudnie pięknie pcha się na kolana, do tego jest puchatym kurduplem..) i już widzę, że przy całej swej posłuszności zaczyna włazić na kanapę jak nikt nie widzi.. no bo jak to? Raz pozwalają, a raz nie? Na szczęście po babcinym powrocie do zdrowia wracają na działkę (no, może Sońka później, zależy kiedy załapie się na sterylkę) i zostanie tylko Rocki
Nakasha - Sob Sie 24, 2013 20:55

Trochę zdjęć psiaków z lipca, ze wspólnego spaceru ze znajomymi i ich malamutką.




wilczek777 - Sob Sie 24, 2013 21:06

Nakasha, ładnie to tak powodować ślinotok? :mrgreen:

Ja bym całe to stado: Om nom nom nom! Kizi mizi! Love love :serducho:

Miałam okazję zobaczyć i wygłaskać psiaka który pojawił się u znajomych przez urok suki moich rodziców. Stwierdzili, że owczarek szetlandzki to jest to i wzięli kudłacza kiedy nasza suka miała coś koło roku. Widziałam go parę razy ale teraz to on wygląda jak kula futra! Mika wyliniała do zera i wygląda kostropato a on jak w futrze zimowym. WIELKI jest przez to futro ale miękki jak puch. A moi rodzice jak zwykle "jakie piękne by były szczeniaki". Cieszę się, że szybko przestają marudzić kiedy rzucam motyw o szczeniakach - w sensie ilości powyżej 5 psiaków.

mmarcioszka - Sob Sie 24, 2013 21:31

Czarek już jutro idzie na zdjęcie szwów i co dla niego ważniejsze kołnierza :D
Nakasha - Sob Sie 24, 2013 21:51

wilczek777, szetlandy to cudowne futrzaki. :serducho: Ale jak na mój gust za małe. :P

mmarcioszka, kastracja?


Filmik - psiaki zmęczone spacerem, tylko Shira dokazuje. ;) Czerwiec 2013.

http://www.youtube.com/wa...eature=youtu.be



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group