To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Koty ^^

marhef - Pią Lut 22, 2008 21:13

Ale ja nie piszę, żeby nie wypuszczać kotów.
Ja piszę, że mi tych niewypuszczanych szkoda.
I tyle.
Sama nie jestem za wypuszczaniem, bo taki wypuszczony kot najczęściej nie wraca.

Chociaż 11 kotów mojej chrzestnej żyje luzem, mają żarcie i legowiska w garażu, a jako swój teren mają ogromny ogród :)
Jedynie rasowiec - pers i kot, którego ona odkarmiła od dwudniowego oseska żyją w domu, ale też wychodzą wtedy, gdy mają na to ochotę.

edit/
A czemu nie wychodzić z kotem na smyczy?

AngelsDream - Pią Lut 22, 2008 21:17

marhef, ja nie wiem. Ja wychodziłam i było ok. :mrgreen:
nezu - Pią Lut 22, 2008 21:23

Nie każdy kot na to pozwala, z Zapałką próbowałam i poddałam się po 3 miesiącach nieudanych prób wyprowadzania, z Rudym w ogóle nie wychodziłam bo on na sam widok świata zewnętrznego dostaje oczu jak spodki i prycha ;) . A potem chowa się w najciemniejszy kąt w domu... :roll:

W wypadku Zapałki to już jest jej problem, skoro nie chciała po dobroci, to w ogóle nie będzie spacerków, o :]

LunacyFringe - Sob Lut 23, 2008 00:10

Miałam kota . Póki nie wychodził wszystko był ok .
Przyszlo lato , wyszła sobie , a wróciła umierająca ...otruła się :cry:

Layla - Sob Lut 23, 2008 06:31

LunacyFringe napisał/a:
Przyszlo lato , wyszła sobie , a wróciła umierająca ...otruła się :cry:


No właśnie :( O to chodzi, zbyt wiele niebezpieczeństw...

Anonymous - Sob Lut 23, 2008 07:24

Najlepsze w tym jest to,że wszyscy mamy swoje racje i wszyscy racje mamy.Każdy z nas jest inny,każdy ma innego kota o innym charakterze,o innych potrzebach.Wyrzucać z domu na siłę go nie chcę,ale tego kota i jego natury kociej nie zmienię,jego rodzice byli kotami wolno żyjącymi,dzikimi i on prawdopodobnie też taki jest.
Na siłę go nie wypuszczam,tylko gdy się tego domaga i gdy są warunki to znaczy wiem,że raczej będę w domu,bo mogę go wpuścić.Dopiero jak będę pewna,że będzie czekał na balkonie to wtedy będę wiedziała,że mogę wyjść z domu i że będzie czekał na mój powrót.
Poza tym on tak miauczy,że sąsiedzi oskarżą mnie o znęcanie się nad zwierzęciem,zabawki go nie bawią,jedynie natura.
Moja koleżanka ma kota na pół rasowego i przywiązuje go w ogródku na smyczy do kołka i kot siedzi,patrzy sobie.Zrobiłam jak mi radziła ,też chciałam go przywiązać,wył,drapał,szarpał.Chodzenie w puszorkach,też za bardzo nie zdaje egzamin,bo ja po krzakach i trawnikach chodzić nie będę.
Koty są różne,nie ma złotego środka,mi trafił się mały dzikusek i zamierzam to nawet wbrew samej sobie :( akceptować.

Poza tym ważna jest jeszcze jedna sprawa:kot to nie pies i to jest cały urok,że te zwierzęta różnią się od siebie. :)

A może ktoś ma ochotę zreformować Tofika,jak będę wiedziała,że będzie u kogoś kotem szczęśliwym zdecyduję się oddać go.
Co do niebezpieczeństw grożą wszędzie nawet w domu,a kot przecież czasami godzinami zostaje sam. :cry:
Przyznam,że moje możliwości co do posiadania zwierząt zawężają się coraz bardziej do: rybek i małych zwierzątek klatkowych: np. myszek ze względu na warunki jakie mogę im zaoferować by były szczęśliwe. :serducho:
Oczywiście każdy z nas może ma inne pojęcie szczęścia dla swojego przyjaciela-zwierzaczka,ja piszę tu z mojego punktu widzenia :)

Nie wiem,ale wygląda na to,że może to była jakaś lekcja dla Tofika,bo wyjrzał na balkon,wąchał ślady kotów,ale na schody nie poszedł,ponieważ dziś wychodzę więc nie chciałam kusić losu i wzięłam go do domu.

Fea - Sob Lut 23, 2008 12:09

Ewa, znaczy się Bernadeta, sorry ; ) a może załatw Tofikowi jakieś kocie towarzystwo? Im więcej zajęć będzie miał w domu, tym mniej będzie chciał zwiewać na samotne wędrówki.
Layla - Sob Lut 23, 2008 12:35

Właśnie, może jakiś kompan/ka? :)
Anonymous - Sob Lut 23, 2008 14:17

Nie mieszkam sama i nie mogę mieć dwóch,a poza tym ktoś wziął kompana dla swojego kota i kompan wyskakiwał z I piętra oczywiście bezpiecznie lądując na trawniku do kociego towarzystwa na osiedlu poznańskim i kot został bez kompana,bo tamten wraca na lepsze jedzenie co 3 tygodnie-czeka pod drzwiami mieszkania. :roll:
Koty potrafią zaskoczyć :wink:

nezu - Sob Lut 23, 2008 14:25

Bernadeta, a dlaczego uogólniasz?
W więszkości przypadków kompan właśnie POMAGA.

Kot ma zajęcie i drugiego kolegę i nie przejmuje się już tak potrzebą wyjścia na świat zewnętrzny.
A jak jest sam to myśli tylko o tym jak tu zwiać. :roll:
Przypadek o którym piszesz jest marginalny i nie można go brać za zasadę, do licha.
To tak jakby uznać że wszystkie szczury gryzą do mięcha, bo sąsiadka miała takiego. Zrobiłabyś tak?Gdzie tu logika? poproszę o merytoryczne argumenty przeciwko naszym, bo TO argumentem nie jest.

Poza tym obowiązkiem właściciela kota mieszkającego na wyższym piętrze powinno być osiatkowanie okien, jak widać wysokość nie działa na kota hamująco, a gdyby to było 8 piętro? W ogóle nie byłoby kota. Są całe firmy siatkujące okna i balkony dla bezpieczeństwa kotów, twoja znajoma nie postąpiła odpowiedzialnie otwierając niezabezpieczone okno.

Layla - Sob Lut 23, 2008 14:29

No skoro Bernadeta dwóch mieć nie może to sprawa jasna i tu nic się nie da zrobić. Choć może? ;)

Bernadeta, może na kocim forum coś ci ktoś poradzi? Ale pewnie powiedzą tam coś podobnego, w końcu nezu i Fea mają koty, więc ich wiedza bierze się z praktyki 8)

PS: Jak miałam kota, to miałam siatki na oknach i sprawdzały się :)

Anonymous - Sob Lut 23, 2008 14:29

nezu, ależ ja naprawdę nie chcę wam udowadniać,że mam rację ja, a wy nie bo rację macie,a przyklady moje wynikają raczej nie z chęci spierania się ,tylko z wyjaśnienia czemu mam jednego kota. :)
Poza tym chyba Tofik na razie myśli nad życiem bo nie zwiewa :)
Layla niestety dwóch mieć nie mogę w domu,bo właściwie mam dwa,a nawet trzy:Tofik-kot domowy,Fikus-kot podwórzowy,kotka bezimienna-kot podwórzowy.

nezu - Sob Lut 23, 2008 14:32

Bernadeta, i oby tak zostało. Mnie po prostu martwi los tego kota, zbyt często słyszałam takie same argumenty jak twoje, a potem właściciel szczęśliwego, towarzyskiego, wychodzącego kotka wył, płakał i wyrywał sobie włosy z głowy bo jakis ***** mu jego przyjaciela rozjechał..
Anonymous - Sob Lut 23, 2008 14:38

nezu, Jakby ,może to okrutnie zabrzmi ,był rozjechany to jeszcze,chociaż i tak bym ;( ,ale gdyby zginął bez wieści to byłoby okropne jeszcze bardziej ;(
Layla jeszcze co do dwóch kotów,dwa by były wychodzące więc dwa stresy.
:roll:

Layla - Sob Lut 23, 2008 14:40

Bernadeta, no właśnie jakby były dwa, to miałyby zajęcie w domu ;) Dla mnie w mieście pojęcie "kot wychodzący" nie istnieje po prostu.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group