Archiwum - Psiaki XVI
Ninek - Nie Lut 24, 2013 18:51
AngelsDream, myśle, że Fox mimo swojego temperamentu nie dorasta Baajowi do pięt Choćby ze względu na to, że jest sporo mniejszy
Lama - Nie Lut 24, 2013 20:28
Nakasha napisał/a: |
Lama, no wiem, że pies nie powinien przerastać wzorca, ale duże są najwspanialsze. Oczywiście moim zdaniem. |
Moim też, większość małych mnie irytuje.
W zasadzie to ubolewałam nieco nad tempem wzrostu Falki, ale przestałam, jak urosła tak duża, że z własnej inicjatywy zaczęła spać na swoim legowisku, a nie ze mną i z Filipem w łóżku. Teraz już może rosnąć, ile chce.;]
sachma - Nie Lut 24, 2013 21:08
Ninek napisał/a: | Co innego jak sie na psa decyduje wspólnie a co innego jak jedna ze stron ma psa wcześniej. |
Lenny był wcześniej, znaczy zanim zaczęliśmy razem mieszkać, ale to nasz pies odkąd razem mieszkamy. Decyzje podejmujemy wspólnie - dlatego Lenny jeszcze ma jajka i dlatego chodzi w fryzurze wystawowej (Seba broni jajek a ja włosa )
Odie był już wzięty kiedy mieszkaliśmy razem, ale to ja przekonywałam do drugiego psa, mimo to jest to nasz pies.
AngelsDream napisał/a: | Ale podkreślam: dla mnie. Irytowałoby mnie, że coś tak ważnego, czasem poruszającego, czasem wkurzającego, a czasem wielkiego jak relacja z psem dla drugiej strony jest wymysłem nie wartym trzech sekund uwagi. |
myślę tak samo. Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy Seba nie kocha Lennego czy Odiego - to są nasze dzieci i jakikolwiek przejaw niechęci bardzo mnie boli - niechętnie zapraszam tą część rodziny, która nie lubi psów, bo sam fakt krzywej miny jest dla mnie czymś przykrym - nie wytrzymałabym, gdyby mój mąż robił mi taką przykrość na co dzień.
Bel napisał/a: | Mieszkamy razem, mamy wspólne "gospodarstwo" to i zwierzaki są "nasze" a nie tylko moje. Owszem, ja decyduję co pies będzie jadł czy jakimi zabawkami bawił ale to raczej wybór naturalny- o jedzeniu w domu decyduję ja co nie zmienia faktu, że M. nie ma na to kompletnie żadnego wpływu. |
u nas to samo, a decyduje ja tylko dlatego, że lepiej się na tym znam Seba tylko decyduje czy w tym miesiącu bierzemy droższą czy musimy brać tańszą Zabawki w sumie kupujemy razem bo i zakupy robimy razem..
My zasady ustalamy razem, jak któryś z psów choruje to razem się nim zajmujemy - Seba uczył się jak czytać Lennego, chciał nad nim panować.
Dużo chyba zależy od podejścia do związku - ja nie mogłabym być z osobą, której nie ufam - nie ważne w jakiej kwestii - albo ufam komuś w 100% albo z nim nie jestem. Ale to ja.
Nakasha - Nie Lut 24, 2013 21:12
Cytat: | chyba jednak nie od podejścia do psów zależy, a od związku. |
Mi też się tak wydaje. Nie wyobrażam sobie związku z kimś, kto oddałby nasze zwierzęta, gdyby mi coś się stało... Owszem, psy, koty i szczury są bardziej moje, niż Zbyszka. Ale sam mi mówił, że gdyby coś mi się stało, to oddałby szczury ludziom z SHSR (bo nie miałby na nie czasu), ale koty i psy by zostały. Nie dlatego, że je lubi, ale dlatego, bo to nasze wspólne zobowiązanie. Wspólna przyjemność i wspólny obowiązek... jak Nala zginęła, to razem ze mną jej szukał, zwalniał się z pracy, woził mnie do lasu, itp., mimo że Nalę średnio lubi. Ale jednak to robił, bo chciał mnie wesprzeć. Po części znaleźć Nalę, ale głównie mnie wesprzeć. Sam pies był w tym mniej ważny.
Dlatego gdyby coś mi się tymczasowo stało, to Zbyszek przejąłby moje obowiązki przy zwierzętach. Po prostu dlatego, że mnie wspiera i pomaga mi...
Osobiście nie wyobrażam sobie być z kimś, kto zachowałby się inaczej. Wiem, że nie każdy związek działa w ten sposób, ale jednak miło jest, gdy partner odkłada na bok swoje nielubienie czegoś dla naszego dobra.
Pies nie musi być wspólny pod względem decydowania o nim - wcale nie. Tutaj nasze psy są moje. Zbyszek nie decyduje co się z nimi dzieje. Ale pies może być wspólny pod względem zażyłości i pomocy w obowiązkach przy nim.
Lavi, a w jakim wieku szczeniak?
Nakasha - Nie Lut 24, 2013 21:18
Ninek, mój też nie miał pojęcia o psach. Ba, nawet w ogóle ich nie chciał mieć. A jednak ze względu na mnie się na nie zgodził i ze względu na mnie chodził ze mną i Nemo na szkolenie i ze względu na mnie uczył się o psach. Skutecznie. Ja bym nie chciała być z kimś, kto tego by dla mnie nie zrobił. Być może nie dla każdego jest to aż takie ważne, dla mnie jest. Nawet teraz psy są dla Zbyszka przyjemnością, ale nie cierpiałby gdyby ich nie było. No, może za Shirą by tęsknił, bo ją autentycznie lubi.
Cytat: |
Irytowałoby mnie, że coś tak ważnego, czasem poruszającego, czasem wkurzającego, a czasem wielkiego jak relacja z psem dla drugiej strony jest wymysłem nie wartym trzech sekund uwagi. |
Ja bym była tym bardzo zawiedziona. Tym, że jakaś ważna część mojego życia, jak psy, koty czy szczury, jest przez mojego partnera ignorowana lub całkiem odrzucana... dla mnie to nie do pomyślenia. Tak samo jak nie wyobrażam sobie nie interesować się tym, co ma i robi Zbyszek.
Ninek - Nie Lut 24, 2013 21:26
Nakasha napisał/a: | Nie wyobrażam sobie związku z kimś, kto oddałby nasze zwierzęta, gdyby mi coś się stało... |
Ja bym tego żądała i on nie miałby nic do gadania w tej kwestii.
Nakasha napisał/a: | Ninek, mój też nie miał pojęcia o psach. Ba, nawet w ogóle ich nie chciał mieć. A jednak ze względu na mnie się na nie zgodził i ze względu na mnie chodził ze mną i Nemo na szkolenie i ze względu na mnie uczył się o psach. Skutecznie. Ja bym nie chciała być z kimś, kto tego by dla mnie nie zrobił. Być może nie dla każdego jest to aż takie ważne, dla mnie jest. Nawet teraz psy są dla Zbyszka przyjemnością, ale nie cierpiałby gdyby ich nie było. No, może za Shirą by tęsknił, bo ją autentycznie lubi.
|
Od nikogo tego nie wymagam i nie mam zamiaru tego zmieniać. Nie lubi, jego sprawa. Mnie też koty doprowadzają do szału i nie mam zamiaru tego zmieniać.
PALATINA - Nie Lut 24, 2013 21:32
Ja myślę jak Bel.
I chyba też porównuję psy do dzieci.
Są nasze wspólne (nawet sobie nie umiem wyobrazić, że mogłabym inaczej myśleć).
Moje są majtki czy lakiery do paznokci. Zwierzęta są członkami naszej rodziny. Jesteśmy ich opiekunami.
I nie ma znaczenia, to że poznając mojego męża miałam swoje psy już ok 5 i 6 lat, a koty nabyliśmy wspólnie już jako małżeństwo.
On woli koty, ja wolę psy. Zajmuję się nimi i podejmuję znaczące decyzje (o karmieniu, o kastracji, o wszystkim) ja. Ponieważ mam większą wiedzę na ten temat, a mój mąż się nie zna.
Jednak gdyby coś mi się stało, wiem, że zajmie się nimi najlepiej jak tylko będzie potrafił.
Nie wyszłabym za niego za mąż, gdybym nie miała tej świadomości. Z dwoma psami szukając faceta, czułam się trochę jakbym szukała kogoś, kto pokocha moje kudłate córeczki, nie tylko mnie.
Wiem, może to się wydawać dziwne, ale ja tak właśnie myślałam i tym mnie W. ujął, że od samego początku bardzo się o nie troszczył.
Z drugiej strony, gdybym miała wybierać, nigdy bym się nie wahała.
Mąż jest nr 1. Psy to tylko psy... Są te, będą inne.
Bel - Nie Lut 24, 2013 22:01
PALATINA napisał/a: | Z drugiej strony, gdybym miała wybierać, nigdy bym się nie wahała.
Mąż jest nr 1. Psy to tylko psy... Są te, będą inne. | prawidłowo działające relacje nigdy nie wymuszą na Tobie konieczności dokonywania wyboru.
PALATINA - Nie Lut 24, 2013 22:04
Bel,
Myślałam raczej o ratowaniu z płonącego domu lub tonącej łodzi.
Mam nadzieję, że i taka ewentualność nigdy nie nastąpi.
AngelsDream - Nie Lut 24, 2013 22:18
PALATINA, a ja nie wiem, czy M. kiedykolwiek wybaczyłby mi i sobie, gdybym ratując jego, poświęciła psy, a zwłaszcza Baaja.
To przerażające, jak istota tak upierdliwa, tak nieznośna i krnąbrna jest jednocześnie tak ważna.
Szura - Nie Lut 24, 2013 23:23
Cytat: | wiem, że zajmie się nimi najlepiej jak tylko będzie potrafił. |
No i własnie może po części tu tkwi problem, bo dla mnie osobiście 'najlepiej jak tylko ktoś potrafi' wcale nie oznacza 'wystarczająco dobrze'. A jeżeli chodzi o moje zwierzęta, to wymagania mam niewiarygodnie wysokie. Tyle, że jednym jest wymagać od siebie, a drugim od innych.
Też sobie nie wyobrażam, żeby partner mi nie pomógł, jak jestem chora, tak jak i ja bym pomogła. I nie wyobrażam sobie, żeby nie lubił moich zwierzaków. Nie musi się nimi straszliwie interesować, ale życzliwe podejście obowiązkowe. I podkreślam, to, że z kimś + z psem we trójkę żyje, bawi, śpi, spaceruje, że wszyscy są do wszystkich przywiązani itd itp nie ma nic do tego, czy pies jest jednej osoby, czy wspólny.
Najbardziej marzy mi się związek z kimś, kto ma takiego samego fioła na punkcie psów, ma swoje psy i z nimi pracuje pozytywnymi metodami - mogłabym z kimś takim stworzyć cudne stadko. Mimo że każdy pies byłby CZYJŚ, a nie NASZ.
Cytat: | Mąż jest nr 1. Psy to tylko psy... Są te, będą inne. |
Pies jest numer jeden. Partner to partner, nie ten, to inny. Co więcej, nie zwiążę się z osobą, której Tonic nie polubi, a on jest wybredny.
rudziak - Nie Lut 24, 2013 23:48
Ja nie potrafię wartościować uczucia do partnera i do psa na jednej płaszczyźnie. Kocham obydwoje, są dla mnie jednakowo ważni ale jednocześnie jest to dla mnie zupełnie inny rodzaj relacji. Pies podlega porównaniu uczuć do dziecka bo czuje się za niego odpowiedziala w trochę inny sposób niż o partnera. O partnera się martwie, dbam o niego i go wspieram ale wiem, że sam jest w stanie sobie poradzić. Za psa jestem odpowiedzialna w 100% bo sam się sobą nie zajmie.
U nas obowiązuje model partnerski. Pies jest papierowo mój, był pierwszy i to ja podejmuje najważniejsze decyzje (bo tak jak PALATINA po prostu mam większą wiedzę) jednak na codzień opiekujemy się nim razem.
A co do oddania psa pod opiekę komuś innemu to gdybym była czasowo wyłączona z możliwości opiekowania się Santą to całkiem możliwe, że trafiłaby na ten czas do moich rodziców. Ale nie dlatego, że M nie umie czy nie chce, ale dlatego, że moi rodzice mieliby po prostu więcej czasu, żeby się nią zajmować. Poza tym to też zależy w jakich relacjach są te osoby w stosunku do psa. Ja miałam psa mieszkając jeszcze z rodzicami, Santa była więc też po części ich i traktuje ich jak swoje stado (do tego mieszkam blisko rodziców, często w tygodniu do nich wpadam razem z nią, czasem zostaje u nich na 1-2 dni, a i oni średnio raz na tydzień wychodzą z nią na spacer)
PALATINA - Pon Lut 25, 2013 08:39
Szura napisał/a: | Pies jest numer jeden. Partner to partner, nie ten, to inny. |
Skoro tak, to nie ma o czym mówić.
Ja bym się nie związała z osobą, dla której pies jest na pierwszym miejscu.
Będąc facetem, pewnie też nie związałabym się z kobietą z dzieckiem, bo dla niej dziecko zapewne jest najważniejsze (a przynajmniej tak na logikę powinno być, bo bywa niestety różnie).
AngelsDream napisał/a: | PALATINA, a ja nie wiem, czy M. kiedykolwiek wybaczyłby mi i sobie, gdybym ratując jego, poświęciła psy, a zwłaszcza Baaja. |
Ja wiem, że mój W. ma takie podejście do tematu jak ja.
Kochamy nasze zwierzęta bardzo, ale oboje traktujemy je jak zwierzęta.
Oboje nie lubimy zbytniego uczłowieczania ich (choć o kotach mówię per synusiowie ), oboje jesteśmy zbulwersowani kampaniami na rzecz zwierząt, które zrównują je z dziećmi (np. dziecko przy budzie itd). Owszem, rozumiemy o co chodzi i się zgadzamy, a jednocześnie stawiamy wyraźną granicę (na szczęście oboje w tym samym miejscu).
Dlatego poświęciłabym nasze psy dla męża. Nawet bym się nie zastanawiała. On na pewno zrobiłby tak samo. Miałabym opory przed poświęceniem zwierząt dla dalszych członków rodziny.. Tu już nie umiem powiedzieć, co bym zrobiła.. Na pewno byłabym rozdarta.
Dla kogoś obcego już bym ich nie poświęciła, ale w duchu miałabym wyrzuty sumienia, bo moja hierarchia stawia ludzkie życie wyżej niż psie.. ale emocje sprawiają, że mój pies jest mi po stokroć bliższy niż obcy człowiek.
agacia - Pon Lut 25, 2013 12:18
U nas psy są wspólne i razem się nimi zajmujemy, razem chodzimy na spacery, na bieganie i nie ma problemu z tym, że jedna osoba będzie musiała się nimi zająć jak druga zachoruje czy jej coś wypadnie. No, ale u nas do związku zarówno ja wniosłam psy i mąż też. Na Rune zdecydowaliśmy się wspólnie, chociaż to ja marudziłam, że chcę rudzielca. Tylko moje to były szczury i nimi tylko ja się zajmowałam.
katasza - Pon Lut 25, 2013 16:22
Ja Froda przyciagnelam do domu bez pytania TZta o zdanie, bo nie mieszkamy razem. To ja go szkole, wychodze na spacery, karmie, czesze, kapie i wszystko inne. Kuba jest od zabawy i glaskania, czasami wyjdzie rano z nim na siku, ale nie odwazylabym sie powiedziec ze Frodo jest tylko moj bo bym dostala w zeby
Myslicie, ze mozna uzywac na psie odzywki bez splukiwania? Mam taka w sprayu z schaumy i Frodo ma po niej sliczna siersc, ale nie wiem czy mu nie zaszkodzi na skore?
|
|
|