To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Mioty adoptowane - CZARNE STOPY od wuwuny

wuwuna - Nie Lis 13, 2011 02:00

Hanami, ja od początku mówiłam, że Shi nie bez przyczyna miała przygodę w ogonkiem w młodości. Ona wyróżniała się nadpobudliwością na tle rodzeństwa. Nikt nie uciekał z kolan za bardzo, ona zawsze była pierwsza. Przy karmieniu ona karmiona chyba była zawsze najwięcej. Bo ciągle była u góry na poręczy transporterka.
I to Shi jako jedyna cykała i najwięcej gadała ze wszystkich. Pamiętaj, że przed urazem ogonka dostała jako pierwsza imię, bo wyróżniała się największym adhd.

Ciąg dalszy przygód.
Dziś IKI (mrófkowa dziewczynka) przed podróżą:

Śpieszyło mi się bardzo. Złapałam transporter i otworzyłam klatkę i złapałam za nasadę ogona IKI. Nie wiem co mnie podkusiło, ale lewą ręką (prawą trzymałam za ogonek) postanowiłam dziewczynke pogłaskać. Ale ona chyba wyczuła, że coś się święci i z całej siły złapała mnie za palec, oczywiście przecinając skórę. A ja wiedziałam, jedno, że puścić jej nie mogę, bo jak zwieje to szybko jej nie znajdę.
I wyglądało to tak, że ja trzymam ją prawą ręką, a ona trzyma zębami moją lewą rękę.
Ja zaczęłam się z nią szarpać w efekcie wyrwałam z całej siły moją lewą rękę z jej paszczy. (nie pytajcie jak po wyrwaniu i jej kilkukrotnym zaciskaniu zębów mój palec wyglądał- no krótko mówiąc był pocharatany jak po dziurkaczu).

Ale powiem jedno jestem bardzo bardzo dumna z siebie. Sytuacja jak każda inna nie zostawia czasu do myślenia.
A ja nie puściłam jej. Po prostu ciągnęłam szczura w prawo, a rękę dziabaną w lewo.

Nikt do tej pory mnie nie ugryzł tyle powiem. :roll:

Co dziwne, nic mnie palec nie boli teraz, mimo, że zakrwawiłam pościel, pół pokoju, łazienkę, transporter i co było po drodze.

I obawiam się niestety, że to nie koniec gryzienia.

No nic zobaczymy co dalej.
Jak to się mówi, nie miała baba kłopotu... :)

Na koniec IKI się jeszcze bardziej wkurzyła, bo zjadła moją bluzę, bo dotykała do transportera, ale to jak! cały rękaw od razu.

AngelsDream - Nie Lis 13, 2011 02:06

wuwuna, w sensie zmieniłaś po tej sytuacji definicję dla słowa "ugryzienie"?

Dla mnie osobiście to jednak za dużo. Mam nadzieję, że chociaż chłopcy dojrzeją bez przygód tego typu.

wuwuna - Nie Lis 13, 2011 02:18

AngelsDream napisał/a:
Dla mnie osobiście to jednak za dużo.
Dla mnie też jak dla zwierzęcia domowego.
Ale niekoniecznie miałam wybór. :wink:
Jakoś po wielu konsultacjach, nie miałabym sumienia wypuścić maluchów na wolność.
A czy dobrze zrobiłam to może dowiemy się za 10 miesięcy, po dojrzewaniu samców.

Ale mam pytanie do Licho, lub innych co miały, te wyjątkowo terytorialne, czy dominujące sztuki.
czy myślicie, że jednak takim zwierzętom lepiej by było na wolności mimo wszystko?

Bo ja ciągle zadaje sobie pytanie czy dla nich to nie krzywda, że ciągle się muszą stresować i mimo, że są w domu ciągle są na baczności.

Pyl - Nie Lis 13, 2011 02:23

wuwuna napisał/a:
(nie pytajcie jak po wyrwaniu i jej kilkukrotnym zaciskaniu zębów mój palec wyglądał- no krótko mówiąc był pocharatany jak po dziurkaczu).
Biedna wuńka :glaszcze: Niech się ładnie goi i niech dziki więcej już nie gryzą przyszywanej mamusi. To nie wypada!
wuwuna - Nie Lis 13, 2011 02:32

Pyl napisał/a:
Biedna wuńka
no, ale ja przecież napisałam, że prawie nic nie czuję. Jest bardzo dobrze. :) A niestety szczury od milionów lat mieszkające na dziko, nie będą milusińskimi to wiedziałam, bez złudzeń :] .
AngelsDream - Nie Lis 13, 2011 02:35

wuwuna, obyś jutro nie żałowała, że dziś nie czujesz.

To bywa chyba jednak złudne. :kciuki: :kciuki: :kciuki:

Szybkiego gojenia życzę i przy okazji dużo cierpliwości do podopiecznych dla wszystkich domków.

Nakasha - Nie Lis 13, 2011 08:34

Cytat:
wuwuna, obyś jutro nie żałowała, że dziś nie czujesz.

To bywa chyba jednak złudne. :kciuki: :kciuki: :kciuki:

Oj tak. :shock: :kciuki:

Przecież na wolności też byłyby w ciągłym stresie i czujne, tylko z troszkę innych powodów. ;) I nie miałyby szansy na przeżycie takiej jak teraz.

Niamey - Nie Lis 13, 2011 10:46

z kompetentnych ust ysłyszałam, że takie, odchowane przez człowieka szczury, po wypuszczeniu nie miałyby szansy przeżyć nawet kilku dni.

To nie są szczury domowe i nie trzeba do nich przykładać domowej miary. Z drugiej strony życie z człowiekiem nie jest tak całkowicie przeciw ich naturze - one od wieków żyją obok człowieka, więc łatwiej im zrobić krok w stronę życia z, niż kompletnie dzikim zwierzętom.

quagmire - Nie Lis 13, 2011 11:09

A ja podziwiam, że zdecydowaliście się mieszkać z dzikimi zwierzętami w domu. Ja bym po prostu nie chciała.
Czytam i trzymam kciuki za jak najmniej stresów :kciuki:

wuwuna - Nie Lis 13, 2011 11:22

A ja jeszcze jedną zależność zauważyłam.
W grupie dzikich jest im łatwiej.
Na mój dzwięk moje szczury biegną od razu do miziania, dzikie nie. Jak były w grupie było dobrze, zauważyłam, gdy IKI gdy wyjechała Arha i została sama była jeszcze bardziej przerażona.
I jednak te maluchy powinny od 4-5 tyg. chyba jednak od razu jechać do domu, mniejszy byłby dla nich stres. Myśl, że po prostu pojechała IKI za póżno.

A palec się bardzo dobrze czuje, ponieważ chyba w tym miejscu jest mało czuły, po za tym ona mi paznokcia nie przegryzła, więc wygląda całkiem dobrze.

AngelsDream - Nie Lis 13, 2011 13:57

Niamey, ale jednak jakąś miarą trzeba je mierzyć, choćby po to, żeby wiedzieć, na co można sobie przy nich pozwolić, a na co nie... Nie są dzikie, nie są domowe. Są gdzieś pomiędzy. Jedne pewnie lepiej się w tym odnajdują, inne gorzej.
Hanami - Nie Lis 13, 2011 15:14

A ja właśnie cały czas rozkminiam Małą Shi i nie dochodzę do żadnych wniosków - czy jej zachowanie wynika z ogromnej dominacji, czy z ogromnego strachu.
Ogólnie jescze nie mam zdania na temat dzikich sczurów, bo przecież jej siostra Sirinia leży mi na ręce, daje się miziać, przymyka ślepka i widać, że jest jej z tym baaardzo dobrze.

wuwuna - Nie Lis 13, 2011 15:19

Hanami, wydaje mi się, że z dominacji. Ona była najśmielsza, więc to nie jest strach, jak na kolanach leży ci cała kupka szczura, a ten jeden musi biec przed siebie ciągle i wciąż.
mrófka - Czw Lis 17, 2011 01:52

IKI przyjechała do nas w niedzielę zaledwie, a materiału na opowiadanie zebrało się już tyle, że nawet sama nie wiem od czego by tu zacząć :drap:
Może właśnie od tego, że na samym wstępie kiedy próbowałam ją zobaczyć po podróży, czy wszystko ok, dostałam powitalnego dziaba w przegub dłoni.
Tłumaczę to raczej jej przerażeniem związanym z transportem niż agresją, choć zrobiła to w dość zdecydowany sposób.
By dodać jej trochę pewności siebie postanowiłam, że zamieszka na początek w dunie z najspokojniejszym szczurem z mojego stada, rzekłabym nawet, że ciapą, Ifkiem.
.. i tu spotkało mnie kolejne zaskoczenie, bo po początkowym zainteresowaniu nim, IKI po niedługim czasie zaczęła go zupełnie ignorować. Kiedy miała ochotę wychodziła z legowiska, biegała, jadła, robiła sobie z niego podest służący jedynie temu żeby być bliżej prętów, po czym z powrotem zakopywała się w szmatki by sobie pospać.
Nie wiem czy jest tak inteligenta i ma tak rozwinięte zmysły, że hodowlany szczur może okazał się być dla niej niegodnym uwagi towarzyszem? :roll: Zupełnie nie wiem jak to wytłumaczyć.
W każdym razie to nie koniec wrażeń, bo kiedy wróciłam wczoraj do domu po pracy, z przerażeniem stwierdziłam, że w dunie poza Ifkiem jest jeszcze wygryziona dziura :shock: Kolana się pode mną ugięły tym bardziej, że mamy jeszcze kota. Udało mi się uciekinierkę zlokalizować w jednej z bardziej ulubionych skrytek naszych szczurów, ale nim ubrałam rękawiczki (bo tak się na razie zabezpieczam przed IKowymi ząbkami) już jej tam nie było.. i w ten oto sposób mieliśmy w pokoju istną rewolucję.. łóżko rozłożone na części pierwsze, wszystko wyniesione do przedpokoju a Michał nawet rozmontował cokoły w segmencie. Nigdzie tej małej zołzy nie było i do tej pory nie mam bladego pojęcia gdzie była ukryta, w każdym razie grubo po północy znalazłam ją w rurze na szczurzym wybiegu :lol:
Kiedy już się znalazła w transporterze była tak wściekła, że rzucała się na jego wieko by mnie pokąsać. Na razie jest sama i doszłam po tych przygodach do wniosku, że z łączeniem wstrzymuję się do czasu, kiedy ona oswoi się z otoczeniem na tyle, by choć trochę się rozluźnić i mi zaufać.
Dziś było o tyle lepiej, że powąchała smakołyk, który trzymałam w palcach i dała się delikatnie choć nie długo, posmyrać po plecach i łepku.

.. a śliczna jest taka, że normalnie chciałoby się wycałować i wytarmosić bez opamiętania :wink:

Pyl - Czw Lis 17, 2011 01:58

Tia... dobry ma start maleńka... :roll: Powodzenia mrófko - niech wam duny/kuwety całe będą. I ręce też.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group