To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Koty vol. IV

Ninek - Śro Sty 04, 2012 12:16

furburger, ale tu nikt nie widzi żadnego problemu. Tylko tak sie składa, że i ja i klauduska mamy z kotami duże doświadczenie. I akurat argument, że każdy kot poza rasowym jest kotem w worku to bzdura okropna.
Łatwiej powiedzieć jaki jest dorosły kot z dt niż co wyrośnie z kociaka wziętego z hodowli. A PALATINA twierdzi, że ona kota w worku nie chce.

Ja nie widze żadnego problemu w kotach rasowych. Ba, sama chciałabym mieć małą, domową hodowle MC - taką z dwoma kotkami i trzema miotami na krzyż.

furburger - Śro Sty 04, 2012 12:20

według mnie to każdy kot jest kotem w worku, nigdy nie wiadomo co z takiego wyrośnie i tak nie jest tylko z kotami
mata - Śro Sty 04, 2012 12:23

PALATINA, ale ja od razu zaznaczyłam, że ani nie chcę cię do niczego namawiać ani przekonywać :) przecież ja nie twierdzę, że ktoś, kto kupuje zwierzaka z rodowodem jest zły i nieczuły na krzywdę kundli. rozumiem "istotę" selekcjonowania ras, wiem, że dane rasy mają przez x lecia wypracowane jakieś wzorce czy standardy zachowań i wiem, że dla niektórych to ważne, jeśli szukają psa czy kota w "określonym" typie. i nie widzę w tym nic złego ;)

ale odniosłaś się w swojej poprzedniej wypowiedzi do roli i podejścia hodowcy w przypadku "problemów" ze zwierzakiem, dlatego dodałam od siebie, że w sytuacji adopcji kundla również można mieć podobny komfort psychiczny i wsparcie :)
i tylko o to mi chodziło :)

a tak poza tym, to Hexa wciąż stawia kupska poza kuwetą i to irytujące... Salem załatwia się pięknie do krytej kuwety z filtrem, od razu dokładnie zakopuje swój urobek i nie wiem, że mam kota w domu - nic nie czuć. przy Hexie gorzej, bo zwyczajnie śmierdzi jak cholera... wczoraj zrobiła znów kupę w kącie i przez kilkanaście minut krążyliśmy po pokoju, żeby zlokalizować źródło smrodu. staram się jej ograniczyć dostęp do miejsc, z których mogę mieć problem z posprzątaniem, no ale kurcze... boję się, że jej tak zostanie i całe życie będzie śmierdząca epopeja... a to jednak dość kłopotliwe, zwłaszcza, że mam w mieszkaniu psa gównożercę :/

Ninek - Śro Sty 04, 2012 12:24

furburger, no zgadza sie, z każdym kociakiem i w ogóle z każdym zwierzęciem. A w dt jest pełno dorosłych, cudownych kotów, które mają już wykształcony charakter, wtedy to już nie jest kot w worku :P
pituophis - Śro Sty 04, 2012 12:24

Strasznie demonizujecie nierasowe koty. Różne rasy kotów różnią się poziomem aktywności, nierasowe są zazwyczaj średnio aktywne. Koty jako gatunek nie są jednak tak różnorodne jak psy a jednocześnie w obrębie rasy kotów często jest różnorodność behawioru większa niż w obrębie rasy psów. Koty selekcjonowano mniej więcej na wygląd, w niewielkim stopniu na charakter, choć koty rasowe bywają mniej lękliwe, nieufne od nierasowych ogólnie jako grupa.Z kotem się nie pracuje, nie wychodzi na spacery - lękliwy kot nie jest większym problemem dla właściciela, chyba, że chce się z nim jeździć. Kot w lecznicy nie pokazuje swojego typowego charakteru ;)

Nigdy nie ma pewności, że kot nie będzie polował na gryzonie, niezależnie od rasy. Znam przypadek zabicia świnki przez kota. Na pewno większa szansa jest przy kocie spokojnym, niskopobudliwym - szybciej się przyzwyczai, będzie od początku mniej reagował. Warto jednak mieć możliwość izolacji zwierząt, choćby i dlatego, że nawet na bardzo łagodnego kota małe ssaki mogą reagować paniką.

Do ragdolli jestem uprzedzony - chyba nie kupiłbym kota rasy, która została wyhodowana przez nawiedzoną dziwaczkę o kontrowersyjnej polityce hodowlanej, deklarującej, że koty te zostały zmodyfikowane genetycznie przez przybyszów z kosmosu. Gdybym miał brać coś półdługowłosego, to pewno angorę/vana/kota Afrodyty.

furburger - Śro Sty 04, 2012 12:32

Ninek, no tak tylko nie każdy chce brać od razu dorosłego kota, ja np. bym nie chciała też ze względu na to że duże koty mnie od razu uczulają, a Kleo wzięłam w wieku miesiąca na początku trochę byłam zasmarkana a teraz nic się ze mną nie dzieje a gdy tylko dotykałam jakiegoś dorosłego miałam łagodnie mówiąc przekichane :P
PALATINA - Śro Sty 04, 2012 12:35

furburger napisał/a:
Ninek, no tak tylko nie każdy chce brać od razu dorosłego kota,

Zwłaszcza mając w perspektywie chęć oswojenia go ze świnkami, psami i weekendowymi wyjazdami na działkę.

Tygrys - Śro Sty 04, 2012 12:38

Mój Maniek zeżarłby filtr gdybym tego nie zauważyła. wyciągnęłam go, a Maniek tak zakopuje jak Salem, nic nie czuć. poza tym ja sprzątam mu kuwetę 3 razy dziennie, a mamy tak już regularnie podawane posiłki że wiem kiedy będzie kupa :P

Maniek rośnie, widzę to codziennie, on rośnie "w oczach" :lol: nie jest już słodkim kociakiem, ale miny dalej strzela takie, że można się posikać ze śmiechu, np. ostatnio często jak się czymś zainteresuje/zaaferuje to otwiera tak bardzo szeroko oczy i wystawia koniec języka, wygląda jak chory psychicznie :lol: albo bardzo często otwiera pyszczek i tak siedzi, dopiero jak go zawołam to sie obliże i zamknie go. i zawsze otwiera mordkę jak go po brzuchu targam, no łapy w górę i pokaz uzębienia :lol:

Aha, zauważyłam że ma te mleczne kły na swoim miejscu, ale z jakby obnażonymi dziąsłami,a przyklejone z tyłu ma już nowe kły, to normalne czy mam iść do weta usunąć mleczaki?

Ninek - Śro Sty 04, 2012 12:39

furburger, ja mówie w tej chwili o argumencie pod tytułem - tylko rasowy to kot pewny a nierasowy to kot w worku.
Ja gdybym miała brać pierwszego kota, mogłabym myśleć o dorosłym, mi to bez różnicy. ale jak w domu jest już inny dorosły kot, to tylko kociak wchodzi w gre.


Tygrys, moje koty długo miały podwójne kły. Same wypadły po jakimś czasie.

furburger - Śro Sty 04, 2012 12:41

Tak po Kleo też widać że nie jest już słodziutkim kociakiem, pokazuje wredny charakterek, jeśli chce się pomiziać to musi sama przyjść nie radzę jej brać bo zaczyna gryźć :D
Layla - Śro Sty 04, 2012 12:41

Pitu ma rację :) Nie chodzi o to, żeby nie kupować rasowych, ale i tu i tu może być "kot w worku" :) Palatina, nie bój się tak tego kota, koty są moim zdaniem jakoś tak łatwiejsze do ogarnięcia niż psy, w zasadzie taką symbiozę z mieszkaniem stanowią (bo się z reguły nie wychodzi z nimi).
PALATINA - Śro Sty 04, 2012 12:47

Przecież nie jestem ufoludkiem, wiem, że w życiu nie ma nic pewnego (poza śmiercią i podatkami). Chodzi mi raczej o prawdopodobieństwo to raz, a dwa że ragdolle mi się strasznie podobają. Ja nie chcę mieć kota (mój mąż chce po prostu kota, a najlepiej dużego kota). A ja chcę mieć ragdolla - jeśli już ma być w domu jakiś kot. :wink:
Te koty mnie zauroczyły parę lat temu. Teraz "spojrzałam" na inne rasy, ale bez przekonania i raczej szukając argumentów przeciw niż za.

Layla napisał/a:
Palatina, nie bój się tak tego kota, koty są moim zdaniem jakoś tak łatwiejsze do ogarnięcia niż psy

Tylko ja psy mam od zawsze. Nigdy nie było tak, żebym nie miała psa.
A kota nigdy nie miałam. Tak nigdy nigdy. Dlatego się boję.
W dodatku to długoterminowa sprawa. Nie jak ze szczurem. Szczury miałam brane z różnych źródeł, także dorosłe agresory. Było mi obojętne, bo za 2-3 lata i tak konto się zerowało.
Z kotem tak nie będzie. Liczę, że spędzimy razem długie lata. Gdy będzie odchodził mogę mieć już 50tkę!

Ninek - Śro Sty 04, 2012 12:53

Koty są, ale tak jakby ich nie było ;) Tzn u mnie dopóki nie pojawiły sie psy, wszystkie koty sie zbiegały jak wracaliśmy do domu. Ale raz sie je smyrnęło i szły dalej spać. Wszyscy zawsze pytali "gdzie te wasze koty, żadnego nie ma!'. Było ich wtedy sześć i faktycznie nie było wiadomo, że są.
PALATINA - Śro Sty 04, 2012 12:56

Ninek,
A wyjazdy na weekend? Jak mam to pogodzić, "zapominając" o istnieniu kota.
My jeździmy. Weekend w W-wie uznajemy za zmarnowany. staramy się zawsze gdzieś wybyć. Zwykle do moich rodziców pod w-wę lub do mamy Wojtka, pod Ostrołękę.
Nadal nie wiem, czy uda nam się przyzwyczaić kota do podróży, czy też będzie musiał zostawać na 1,5 dnia sam (co mnie smuci, bo nie chce, żeby był sam).

Ninek - Śro Sty 04, 2012 13:05

PALATINA napisał/a:
Ninek,
A wyjazdy na weekend? Jak mam to pogodzić, "zapominając" o istnieniu kota.

Nie wiem co masz na myśli.

Moje koty od zawsze zostawały w domu - nigdy nigdzie z nami nie były. Często były same dłużej niż 2 dni. Jak jeździliśmy nad morze to przez 2 tygodnie mój brat przychodził co drugi dzień je nakarmić i sprzątnąć kuwety.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group