Archiwum - Psiaki XIII
Oli - Czw Sty 19, 2012 15:59
no wiesz co?! bo się obrażę to jest w pełni moje dzieło, oprócz cytowanego tekstu, ale resztę sama wczoraj skleciłam
Eruntale - Pią Sty 20, 2012 20:35
A u nas powoli wszystko rośnie...
Pies dziś poczuł pomarańcze i prawie oszalał, błagając, skucząc i wręcz skacząc po kawałek. Nie dostała, ale nie sądziłam że cytrusy mogą taką ekscytacje wywolać
sachma - Pią Sty 20, 2012 20:38
Eruntale, Lenny uwielbia pomarańcze
a czemu nie dostała?
sachma - Pią Sty 20, 2012 21:31
kopiuje z FB
Cytat: | UWAGA!!! we Wrocławiu na psy:
Katarzyna Urbaniak napisała:
"W poniedziałek wieczorem ktoś "życzliwy" wrzucił mi do ogrodu kawał mięsa. Myślę, że był on przeznaczony dla moich psów, które zresztą natychmiast go znalazły. Nie podoba mi się taki sposób karmienia, więc dziewczyny oddały to, co mogły zjeść, w zamian za to dostały węgla.
Od wtorku są pod opieką lekarską w osłonie z leków.
Zatrucie kumarynami początkowo przebiega bezobjawowo, później następuje krwawienie ze wszystkich narządów.
Zatrucie glikolem również początkowo nie daje objawów – niszczy nerki, wątrobę.
W obu przypadkach, często w momencie wystąpienia objawów zatrucia może być już trochę późno.
I tu dochodzimy do sedna:
W nocy z wtorku na środę w lecznicy był z nami ciężko zatruty pies.
Dzisiaj na klinikach przy mnie odeszły trzy zatrute psy i nie były to jedyne przypadki w dniu dzisiejszym.
Podobne zdarzenia miały miejsce na klinikach parokrotnie w ostatnich dniach.
Psy, o których wiem – nie były to luźno biegające bezpańskie psy, miały domy, właścicieli i swój kawałek podwórka…
Nie wiem tak naprawdę co się dzieje, ale jak dla mnie to troszkę tego jest za dużo. Celowo piszę zatrute, a nie otrute…
Proszę uważajcie na swoje psy." |
Biała - Pią Sty 20, 2012 21:38
To jest przerażające!! Ale prawdziwe sama znałam dwa otrute śmiertelnie psy i jednego cudem odratowanego. Objawy pojawiają się kiedy już jest za późno...
sachma proszę podaj link do fb to się udostępni
Ninek - Pią Sty 20, 2012 21:42
Tak, koniecznie linka podaj, moje okolice, znajomych z Wro wielu, trzeba udostępniać.
sachma - Pią Sty 20, 2012 21:43
to nie jest wydarzenie, ale jako wypowiedz kogoś na swojej tablicy... masz mnie na fb? ja to zaraz udostępnię, to pójdzie dalej.
sachma - Pią Sty 20, 2012 21:44
w komentarzach Irena napisała :
Cytat: | ja zrobiłam wywiad u swojego weta, na Muchoborze takich przypadków nie było ale na Oporowie ktoś rozrzucał zatrute żarcie (czymś innym niż glikol) w parku na Grabiszyńskiej przy górce partyzantów |
tu macie tablice tej babki :
https://www.facebook.com/...100002620923046
Szura - Pią Sty 20, 2012 22:29
Sachma, a podaj swoją tablicę, mam sporo znajomych we Wro, chciałabym udostępnić im jakoś...
Lavi - Pią Sty 20, 2012 22:32
Udostępniłam też na swojej: https://www.facebook.com/owcoprzytulaczka
sachma - Pią Sty 20, 2012 22:33
https://www.facebook.com/monika.zdunczyk
Szura - Pią Sty 20, 2012 22:35
Off-Topic: | Zaprosiłam Cię do znajomych, powinno mi wtedy pokazać chyba. |
PALATINA - Sob Sty 21, 2012 00:02
W zeszłym roku w ten sposób otruto większość psów w pewnej hodowli.
Przeżył jeden.
Sorgen - Sob Sty 21, 2012 15:05
Mnie tak otruto sukę kundella w 3 dni spadła z 12kg na 6kg W bloku zdechło 5 psów, tylko moja suka jakoś się wylizała ale Kluska niezniszczalna jest, ma już prawie 17 lat
W Krakowie pewna baba truła psy, policja jej guzik zrobiła, skończyła jak jej psiarze połamali palce i grozili
yoshi - Sob Sty 21, 2012 16:20
Nie wiem nawet czy nie dawno znów nie było jakiejś afery z truciznami w Krakowie. W okolicach ul. Staffa.
Wczoraj miałam pierwszą sytuację w której musiałam ratować mojego głupkowatego psa. Toudi jak Toudi lubi sobie szczeknąć na inne psy, zwykle nie z agresją lecz aby zwrócić uwagę na siebie, bo gdy już poszczeka i podbiegnie do psa to macha ogonem, zaczyna się bawić, lub kładzie się na boku/plecach. Staram się go ciągle tego oduczyć, raz z lepszym skutkiem raz z gorszym. Zajmuję mi to długo bo przyznaję akurat w tym przypadku konsekwentna nie jestem i szczerze mówiąc uważam że to nasz jedyny problem to bycie głośnym. Ale też są takie dni, że Toudi na nic, i na nikogo nie szczeka... i takie że pożal się Boże W każdym razie... szliśmy sobie wczoraj, Toudi na smyczy, przechodziliśmy koło przystanku autobusowego. I widzę psa, owczarka niemieckiego, luzem ale w kagańcu, i panią kucającą, odpinającą smycz od słupa. Nie bardzo rozumiałam, co i dlaczego, ale szłam dalej, myśląc sobie że skoro pani luzem psa na przystanku puściła to potworem być on nie może Cóż myliłam się... Toudi zaszczekał, pies go zauważył i ruszył na nas. Toudi zmienił szybko szczek w pisk, i latały w okół mnie jak szalone. Ponieważ nie jestem przyzwyczajona do takich sytuacji nie zareagowałam zbyt szybko, bo z dwa kółka wokół mnie zrobić zdążyły. Aż w końcu złapałam tego owczarka za kolczatkę i oddałam go do rąk jego pani. Sytuacja ta wzbudziła we mnie straszne mieszane uczucia... bo z jednej strony chciało mi się strasznie śmiać... Z drugiej byłam trochę przerażona
Ale nic się nie stało i to najważniejsze
A za tydzień już zawody! Jestem strasznie podekscytowana i doczekać się nie mogę Co prawda spodziewam się że to przez większość czasu ja będę musiała ciągnąć Toudiego Ale damy radę
|
|
|