Zachowanie, psychika i oswajanie - Uniwersalne, polecane sposoby na oswajanie szczurów
babyduck - Wto Mar 24, 2009 13:21
Wiesz też pewnie, że lepiej oswajają się dwa szczurki, niż jeden, oraz, że szczury to zwierzęta stadne i potrzebują kompana tej samej płci?
Niamey - Wto Mar 24, 2009 21:54
Cytat: | i oznajmili że jak nie będzie miał apetytu bądź będzie zbyt spokojny mam go zwrócić. |
Ja nie wiem... Może oni to mówią z dobrymi intencjami, ale czy nie łatwiej powiedzieć uczciwie, że szczur może być chory? (bo tak ruozumiem brak apetytu i ospałość), a nie jakieś głupoty o zwracaniu szczura. Co to jest? Wadliwy towar w sklepie? Jak szczur jest chory to go leczę, a nie !!! odaję !!! Plus, jak szczur jest chory to się go nie sprzedaje! (Szczęśliwie w niektórych sklepach widziałam karteczkę, że zwierzęta nie na sprzedaż i jak dopytałam, to powiedzieli, że szczury kichają i dlatego nie chcą sprzedawać)
Anonymous - Śro Mar 25, 2009 08:07
Pomóżcie mi z moim krzykaczem. Sprawa ma sie mianowicie tak:
Sefi jest u mnie ponad miesiac i oczywiscie od poczatku bralam go na kolana. Jako jedyny z moich maluszkow nie kupkal ze strachu Siedzialam z nim po kilka godzin codziennie, dawalam smakolyki itd. Jednak dalej nie lubil glaskania. Szybko chcialam go poznac z chlopakami, bo bardziej zalezalo mi zeby go przyjeli do stada niz zeby super mnie kochal od razu.
No i teraz maly jak sie boi to ucieka do nich zwykle (chyba, ze jestesmy u weta). Dalej bralam go na kolana, ale on jest taki ze musi ciagle zwiedzac i mu sie nudzilo i probowal zejsc pobiegac z kolegami itd. Musze tez dodac, ze akurat przybyl wtedy gdy wszyscy zachorowali na zapalenie pluc i niestety spieszac sie do weta nie moglam czekac az laskawie wyjdzie mi na reke tylko musialam go lapac
Teraz sprawa ma sie tak, ze maly w klatce ucieka od glaskania i staje na dwoch lapkach albo sie kladzie na plecki i sie nie rusza, ale jak przestaje go dotykac to kompletnie nie boi sie reki. Bawi sie z nia, wchodzi na nia, bierze jedzenie, zlizuje itd. Jak wezme go na kolana, to potrafi sie polozyc i nie protestuje jak go glaskam choc srednio mu sie to podoba. Najgorzej jest z braniem na rece, nawet jak robie to kompletnie go nie sciskajac itd. to ucieka z piskiem, a jak wczoraj musialam go spod szafki wyciagnac to mnie zlapal za palec darl sie i wyrywal, a pozniej sztywno lezal mi w dloniach na plecach i szczerzyl zeby. Chcialam go jakos uglaskac i dalam mu jesc, to jakby nigdy nic jadl z reki byle go nie dotykac...
Sam wchodzi mi na kolana i przychodzi na zawolanie, jak jest na kolanach to nawet da sie musnac po plecach i poglaskac, ale jak sam biega to odskakuje i odgania reke jak natarczywa muche. Ewentualnie moge go glaskac jak cos je.
Robilam juz wszystko: bluza z kieszenia (uwaza ja za bezpieczne miejsce, ale nie mnie), trzymanie reki w klatce, smakolyki, glaskanie przy jedzeniu, siedzenie z nim na kolanach, glaskanie glaskanie, ciche mowienie...
To taki charakter? (wiem, ze zawalilam z tym wyciaganiem z klatki, ale wtedy tak musialam robic niestety) Zaczynam tracic cierpliwosc, bo nie widze postepow Zatrzymalismy sie w martwym punkcie. Juz nawet chlopaki mu pokazuja, ze ja nie jestem zagrozeniem i laza po mnie (to wtedy on z nimi tez i daje sie glaskac).
Kompletnie go nie rozumiem. Bawie sie z nim, karmie, nagradzam itd. a on tylko ciagle sie drze a juz przeciez wcale nie jest taki malutki bo ma 2 i pol miesiaca, a co bedzie jak bedzie duzy?
Anonymous - Śro Mar 25, 2009 10:07
tamiska napisał/a: | jak go glaskam | tamiska, błagam!! GŁASZCZĘ.
tamiska napisał/a: | Najgorzej jest z braniem na rece, nawet jak robie to kompletnie go nie sciskajac itd. to ucieka z piskiem, a jak wczoraj musialam go spod szafki wyciagnac to mnie zlapal za palec darl sie i wyrywal, a pozniej sztywno lezal mi w dloniach na plecach i szczerzyl zeby. Chcialam go jakos uglaskac i dalam mu jesc, to jakby nigdy nic jadl z reki byle go nie dotykac... | trochę mi szczęka opadła.. zachowuje się jak po jakiejś ciężkiej traumie. Jak go wtedy lapałaś, to jakos brutalniej? Wiem, że mu krzywdy nie zrobiłaś, ale skala jego strachu jest zadziwiająca.
Ja bym dała mu spokój na jakiś czas. Unikaj brania go w ręce. A za jakis czas zacznij od początku.
MOże być tez tak, że to taki szczur, strachulec i dzikus w sytuacjach gdy cos mu sie nie podoba. MOże powinnas oczekiwac czego innego od niego, a mianowicie pewnego kompromisu. Ja tak miała z Cypkiem, wszystko było super, ale pod warunkiem, że każde trzymało sie umowy.
S - Śro Mar 25, 2009 14:34
Moja Amiga miewa napady paniki przy łapaniu i podnoszeniu. Często miała jak była dzieciakiem, teraz bardzo rzadko. Trwało to do kilku dni, a teraz nie dłużej niż pół dnia.
Wygląda to tak:
Przy delikatnym złapaniu, wydziera się w niebo głosy, pręży i wyrywa. Zastanawiałam się czy to coś z psychiką, czy może wtedy coś ja boli. Do tej pory nie wiem o co chodzi. Być może coś ją boli - jest genetycznie obciążona gruczolorakiem (jej siostra i matka zeszły na to paskudztwo).
Anonymous - Śro Mar 25, 2009 14:41
To raczej psychika, nie wiem, ale zgaduję że z poziomem lęku jest związane. U mnie Cypis robił takie numery, łapałam go tylko i wyłącznie pod brzuch i było ok.
namorar_pelado - Śro Mar 25, 2009 16:17
Widzę że zgłaszając się po radę nie do końca dobrze zrobiłam. Chyba że Wy mnie nie do końca dobrze zrozumieliście. Chodzi mi o to że ze względu na odstawienie od matki szczur mógł być zestresowany i w takim wypadku miałabym go zawieźć do sklepu na 1,2 tyg. żeby pobył z matką, żeby nie stresował się za bardzo. O to chodziło.
Odnośnie poświęcania czasu... nie rozumiem dlaczego zostałam zjechana ?! Bo pytam się co mam zrobić skoro on jest strasznie płochliwy ? Nie chcę go wyciągać na siłę z klatki żeby zaoszczędzić mu stresu i traumy. Jest lepiej bo puściłam go w łazience jak czyściłam klatkę i biegał koło mnie i obwąchiwał, i na rękach też go już miałam ale na siłę go nie wyciągałam.
Anonymous - Śro Mar 25, 2009 16:35
namorar_pelado napisał/a: | Chodzi mi o to że ze względu na odstawienie od matki szczur mógł być zestresowany i w takim wypadku miałabym go zawieźć do sklepu na 1,2 tyg. żeby pobył z matką, żeby nie stresował się za bardzo. | jak żyję nie słyszałam takich rzeczy.
namorar, szczur po 5 tyg jest gotowy żeby opuścić matkę i rodzeństwo. Koniec. Trzymanie go 1,2 tyg z matką jest poronionym pomysłem, no chyba, ze ktoś liczy na ponowne zapłodnienie samicy i kolejny miot. Co w sumie nie zdziwiłoby mnie, sklep zoologiczny dający tak wybitne rady jestem skłonna ocenić jak najniżej.
namorar_pelado - Śro Mar 25, 2009 16:53
Viss, piszesz tak jakbyś miała pretensje do mnie że piszę jak było, co mi powiedzieli. Chyba nie jest to moja wina że mówią nie to co powinni ?
Anonymous - Śro Mar 25, 2009 16:55
namorar_pelado, jestem wściekła, że wciskają ludziom taki kit. I tak, jak zwykle jestem niezadowolona, gdy ktoś świadomie bierze zwierzę ze sklepu zoo.
namorar_pelado - Śro Mar 25, 2009 18:31
Dla mnie po prostu pochodzenie zwierzaka jest mniej ważne niż sam zwierzak. Jednak istotniejsze jest to żeby każdy pupil był kochany, zdrowy i zadbany a nie skąd się go ma
Anonymous - Śro Mar 25, 2009 19:14
Cytat: | trochę mi szczęka opadła.. zachowuje się jak po jakiejś ciężkiej traumie. Jak go wtedy lapałaś, to jakos brutalniej? Wiem, że mu krzywdy nie zrobiłaś, ale skala jego strachu jest zadziwiająca.
|
No wczoraj jak go wyciagalam to musialam na sile, ale dla jego bezpieczenstwa w koncu. Tak poza ta sytuacja to normalnie i delikatnie go bralam jak byl na rekach to podtrzymywalam go i przytulalam mowiac cicho. Viss, ja bym nie pozwolila aby mu wlos z glowy spadl. Na poczatku tak sie zachowywal tez do moich szczurow, jakby ktorys porzadnie go pogryzl i zbil, a oni chcieli go powachac. Teraz jak go iskaja lezy spokojnie ale piska strasznie (zaden szczurek nigry tak nie robil).
Viss napisał/a: | Ja bym dała mu spokój na jakiś czas. Unikaj brania go w ręce. A za jakis czas zacznij od początku. |
Tez tak myslalam Jak sam mi wychodzi na otwarte dlonie to go biore i wtedy jest ok. Dzisiaj wzielam go delikatnie, ale nie zamykajac dloni na nim itd. to nie panikowal, ale szybko chcial zeskoszyc... Nie rozumiem takiego czegos...
Viss napisał/a: | MOże być tez tak, że to taki szczur, strachulec i dzikus w sytuacjach gdy cos mu sie nie podoba |
Tak mi sie wydaje. Pierwszy napad paniki, wrzasku i lezenia nieruchomo mial jak nie chcialam mu pozwolic zejsc z kolan na podloge. Za kazdym razem jak chcial zejsc delikatnie wkladalam go do klatki az za 4 razem wpadl w jakis szal i nic do niego nie docieralo. Poza tym zaczal skakac na wybiegu na rydzyka i wczoraj zauwazylam, ze zlapal go za futro i zaczal ciagnac... A jak Stary do niego raz podszedl a jemu sie nie podobalo to od razu na dwie lapki stanal.
Sam mi wchodzi na kolana i przybiega na zawolanie, bawi sie ze stopami i reka, byle go nie dotykac. Jak go muskam lekko to nie zawsze ale czesto szybko umyka. Spod reki sie wyslizguje itd. Natomiast na kolanach daje sie glaskac i nie wykazuje wielkiego leku. W klatce znow sie uchyla, mrozy oczy, staje na dwie lapki albo kladzie sie na plecy...
Viss, jakie Ty kompromisy wypracowalas? Moge go puszczac z chlopakami i wabic do klatki smakolykiem?
Anonymous - Czw Mar 26, 2009 10:54
namorar_pelado napisał/a: | Jednak istotniejsze jest to żeby każdy pupil był kochany, zdrowy i zadbany a nie skąd się go ma | nie zgodzę sie z tym. To skąd jest zwierzę ma ścisły związek z jego zdrowiem. Szkoda, że tego nie rozumiesz.
----------
tamiska napisał/a: | Dzisiaj wzielam go delikatnie, ale nie zamykajac dloni na nim | dobry pomysł, póki sie mieści na ręce tamiska napisał/a: | Viss, jakie Ty kompromisy wypracowalas? Moge go puszczac z chlopakami i wabic do klatki smakolykiem? | Puszczaj jak się upewnisz, że złapiesz, czy że przyjdzie.
Z Cypkiem było tak, że najpierw go wykastrowałam, bo hormony działają nie tylko na poziom agresji ale także na poziom lęku. U Cypka kastracja wiele dała, myślę, że Sefiego też dobrze by wykastrować (jeśli problem nie zniknie sam). Po 1,5 miesiąca dało sie z nim juz normalnie pracować. Kompromisy polegały na tym, że ja go nie głaszczę, nie biorę na ręce, póki sam nie przyjdzie. A zaczął z czasem przychodzić. Brałam go tylko jak musiałam i zawsze pod brzuch, właśnie nie zamykając dłoni na nim i kładąc go od razu na ramię, wtedy czuł sie bezpieczniej. Na wybiegach uważałam, żeby go nie wystraszyć. Przez utrudnioną sytuację pracowałam szczególnie nad wołaniem po imieniu, żeby nie musieć go łapać. Cypek szybko załapał, że jak przyjdzie to mu sie nic nie stanie, jak nie przyjdzie, to będzie niemiło. W ogóle on sie niemal po ludzku starał, to było doskonale widać jak stale próbował kontaktować sie z nami. Był wspaniały.
Ty masz podobną sytuację, Sefi przychodzi chętnie do ciebie, wykorzystaj to. Najpierw go nauczyc przychodzenia na zawołanie, potem wypuszczaj na teren mniejszy, lepiej kontrolowany. Tylko trzeba być wściekle konsekwentnym. U mnie złamanie zasad powodowało zmniejszenie zaufania, więc jak nie łapiesz, to nie łapiesz i koniec. Warto wziąć to pod uwagę wypuszczając takie zwierzę. Może potrwac o wiele dłużej zapędzenie do katki, może sie czegos wystaszyć i zaszyć, wiesz, takie sprawy.
Ale warto, naprawdę warto sie wysilać.
Anonymous - Czw Mar 26, 2009 11:05
Wlasnie o to chodzi, ze on nie chce miec ze mna nic wspolnego. Z kazdego miejsca ucieka... Tez myslalam o kastracji, ale to dopiero za min 2 mies. Nie moge go narazie puszczac z chlopakami, bo kazda proba nawiazania kontaktu konczy sie fiaskiem i tym, ze maly jeszcze bardziej szaleje. Poza tym tez zaczal stawiac sie do chlopakow i stary zaczal go intensywnie dominowac. Dzisiaj nie moglismy spac, bo maly byl iskany przez chlopakow i darl sie tak jakby go rozrywali conajmniej. Teraz zaszyl sie w szparze pod monitorem i nie chce wyjsc znow... A ja mu od poczatku nic nie robilam. Staralam sie, na kolana go bralam, dawalam smakolyki i wydawalo sie, ze robimy postepy bo nawet zaczal przychodzic, az zaczelo sie od 1 napadu jak nie chcialam go na podloge puscic. Teraz jest coraz gorzej i on coraz gorzej sie zachowuje. Drapie, kopie, drze sie, a ja sama nie wiem o co mu chodzi...
Anonymous - Czw Mar 26, 2009 11:11
tamiska napisał/a: | Wlasnie o to chodzi, ze on nie chce miec ze mna nic wspolnego. Z kazdego miejsca ucieka... | ale jest różnica między tym, że przychodzi do ciebie, a tym, że nie siedzi z tobą. Liczy sie chęć kontaktu. Z tego co pisałaś wcześniej zrozumiałam, że przychodzi, ale nie chce zostać. Trudno, ważne, że przychodzi. tamiska napisał/a: | A ja mu od poczatku nic nie robilam. | widac w jego przypadku to nie ma znaczenia. Ma facet duży problem, pewnie psychiczny. Jest niezrównoważony, nieprzystosowany. A skąd go masz?
|
|
|