To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Mioty urodzone - rok 2007 - Miot "E" Rat's Troop

Tygrys - Czw Lip 12, 2007 10:05

szykują się, byłam na urlopie wczoraj wróciłam i dziś albo jutro będą fotki. aparat wpadł do wody, ale już działa :)

Pomijam fakt, iż 5 lipca szczurowe skończyły pół roku!!!!!! :urodziny: :urodziny: :zakochany:

czekamy na życzenia :P

Katie - Nie Lip 15, 2007 12:57

Jestem spóźniona aż 10 dni :oops: , ale i tak życzę rodzeństwu Esiego wszystkiego najlepszego :wink:

Mam nawet zdjęcia, dokładnie z piątku 13 :lol1:
Ugniata (zakamuflowanego) Dracona:

Z moją siostrą, Anią:

Ucieka:

Cieszy:

Wyczuwa zło :P :

Zamyślony:


Na niektórych zdjęciach widać malowniczą rankę koło ucha, którą zrobił mu Seth, dając mu tym samym do zrozumienia że nie, naprawdę nie zamierza zrezygnować z pozycji alfy, na którą od jakiegoś czasu czycha Es... :roll:
Ranka się ładnie goi, a na fotkach wygląda tak strasznie, bo była posmarowana maścią :-P

Pozdrowienia dla babci i rodzeństwa :mrgreen:

sachma - Nie Lip 15, 2007 12:59

Jaki misiek :) slicznosci z tych moich wnukow powyrastalo :)
Katie - Nie Lip 15, 2007 13:38

No pewnie :wink:

A ja się zastanawiałam, czy u rexowego rodzeństwa też się tak wąsiki wyprostowały?
Escanor na początku zakręcony był straszliwie, a teraz jego wąsiska są przepięknie falujące :serducho:

Heh, a najśmieszniejsze jest, kiedy się Esiego zacznie czochrać pod włos na grzbiecie :wink:
Momentalnie odjeżdża :lol1: W dodatku podczas zasypiania...macha ogonem :shock: Przy każdym dotknięciu sierści jego ogon lekko się prostuje, a potem znowu wygina :lol1:

marhef - Nie Lip 15, 2007 17:42

Katie, niesamowite te foteczki :D
Katie napisał/a:
Wyczuwa zło :P :

:hahaha:

sachma - Nie Lip 15, 2007 17:46

Katie, ile on wazy? one chyba wielkosc po mamie maja ;)
Katie - Nie Lip 15, 2007 20:09

Es ma talent do robienia śmiesznych min :lol1:

A waży 510-520g :wink:
Nie potrafi pozbyć się sadełka, a że na razie jeszcze jest puszysty, a nie otyły, ostrej diety nie wprowadzam...
Ja nie wiem, jak on to robi, ale jako jedyny w stadzie posiada tak efektowne fałdki :roll:

Tygrys - Pon Lip 16, 2007 09:20

Effendi też ma fałdki, jest największy, więc to chyba geny. Wąsiki ma trochę tylko prostsze niż miał jak do mnie trafił. nie ważyłam go, bo nie mam na czym. wybieram się do weta na kontrolę więc poproszę o zważenie całej obecnie 5 :)
Effi nie lubi jak się go głaszcze, tylko uwielbia drapanie za uchem :serducho:

sylviah - Wto Wrz 04, 2007 10:29

U nas Etain jest największa. Waży teraz ok. 490g, więc tak ja pisze Tygrys i Sachma to faktycznie jest rodzinne :)
Od początku upodobała sobie "polowanie" na jednego z naszych psów. Podchodziła do niego od tyłu i szczypała w ogon. Teraz na hasło "szczury będą biegać" psiak ucieka z pokoju :roll:


Edanka jest trochę mniejsza (ale tylko od swojej siostry :lol1: ). Pieszczoch z niej wyrósł ogromny.


Etain i Edana


Pozdrowienia dla Babci i rodzeństwa :serducho:

Tygrys - Wto Wrz 04, 2007 14:46

sylviah, dziękujemy :serducho: i nawzajem :serducho:

Dziewczynki piekne, ale mój Effi nie ma aż takich fałdek :P

rushon - Sob Wrz 08, 2007 02:05

No dziewczynki brzusie mają :D Sliczności tfu,tfu, tfu (żeby nie zauroczyć) :D :P
Anonymous - Sob Wrz 08, 2007 17:55

jeju, moze dziete wprowadzcie? Jak na moje oko to one sa juz nei zdrowo upasione :oops:
Co nie pozbawia ich uroku :serducho: Napewno fantastycznie sie je mizia po tym sadelku :DD :serducho:

sachma - Nie Paź 07, 2007 22:30

Jedna z dziewczynek Sywlii nie zyje.. w majlu napisala ze Edanka.. ale tytul majla mowi o Etain.. czekam na wiecej info...

na razie przekopiuje fragment majla :
Cytat:
"Monika, nie wiem jak mam zacząc...
....Edanka nie żyje.....
Wszystko potoczylo sie tak szybko, że nie moge dojsc do siebie.
Zaczelo sie w piątek... zaniepokoilo mnie jej szybszy oddech. Pedem polecialam do weta.
Osluchowo bylo bez zmian, żadnych wycieków porfiryny, ani braku apetytu. Zachowywala sie też normalnie. Nie byla osowiala. Na wszelki wypadek wetka jednak podala antybiotyk i srodki wzmacniające.
Ale z godziny na godzine, bylo coraz gorzej. Mala miala problemy z oddychaniem.
Postanowilam zrobic RTG natychmiast - żadnych zmian w plucach.
Bylo gorzej i gorzej... Pilnowalam ją calą noc, bo byla coraz slabsza.
W sobote jechalysmy na do weta..... Nie dojechalam, mala odeszla po drodze.
W nocy wetka zrobila sekcje..
Powiedziala mi, że cale pluca byly pokryte krwią. Nic w nich nie bylo tak jak wyglądac powinno.
Pobrala próbki do badania histopatologicznego.
Podejrzewa, albo mykoplazmoze, albo gruźlice rzekomą."


Chce zeby wszyscy wiedzieli ze cos sie dzieje z reszta miotu, bo uwazam ze do tego mamy prawo, my wlasciciele i ja hodowca.. dlatego tez w tym miejscu pragne podziekowac Sylwii za szybkie poinformowanie mnie i za to ze zrobila wszystko co w jej mocy zeby uratowac mala...

Tygrys - Pon Paź 08, 2007 09:54

sachma, czy to może być dziedziczne??
Nisia - Pon Paź 08, 2007 13:45

Tygrys, powiem tak (wszak takie historie to moje zawodowe hobby).

Po pierwsze, opis do złudzenia przypomina mi Fatkę. Też osłuchowo zero, zdjęcia ok, a wyraźnie jest coś nie tak. Fatka gadała i jakoś ciągnęła, ale ona miala łagodniejsze. Weci rozkładali ręce, dopiero kardiologa olśniło - stan zapalny płuc. Antybiotyk pomógł.
Pojawiało jej się to zawsze np. przy suchym powietrzu i nawracało.
Zgodnie z moją wiedzą, najpewniej miała wadę surfaktantu w oskrzelach.

Surfaktant to taka... hmmm... wodna mieszanina różnych cząsteczek i mikroorganizmów. Wyściela pęcherzyki płucne oraz oskrzela i oskrzeliki (zależnie od miejsca są różne typy). Ułatwia oddychanie (zmniejsza pracę płuc), usuwa stałe zanieczyszczenia a także broni przed zakażeniami (są tam m.in. mikroorganizmy, które zżerają drobnoustroje chorobotwórcze).
W przypadku, gdy coś jest nie tak, np. brak w surfaktancie któregoś z białek, zaczynają się problemy. Organizm nie może chronić sie przed mikroorganizmami (w zależności od białka są to różne mikroorganizmy). I powoduje to również pewną nieskuteczność w leczeniu, w najlepszym wypadku można zaleczać, ale bez transfuzji preparatu surfaktozastęczego nie da rady wyleczyć.

W wyniku wad surfaktantu rozwijają się też zapalenia. Niektóre mogą prowadzić do ALI, ostrego uszkodzenia płuc, które może się wiązać z zabiciem mikroorganizmów, zmianą składu surfaktantu lub nawet przerwaniem błony pęcherzyków i zalaniem płuc krwią.
W wyniku nieleczonego ALI może się rozwinąć ARDS, zespół ostrej niewydolności oddechowej, która może m.in. doprowadzić do śmierci przez uduszenie. U dzieci, które rodzą się z wadami surfaktantu, pojawia sie RDS, czyli zespół niewydolności oddechowej.

Generalnie w Polsce nie ma mozliwości oznaczenia składu białek surfaktantu u ludzi. A u zwierząt podobno nigdzie na świecie sie takich badań nie robi. Dla zwierząt nie opracowano też preparatu surfaktantozastępczego.

Wydaje się, że okreslony skłąd jakościowy surfaktantu może być dziedziczny. A więc, jeśli choroba Etain była związana z tym właśnie, to należy mieć na uwadze możliwość wystąpienia takich problemów u Jej rodziny. Oczywiście, nie muszą wystąpić, gdyż przecież wady genetyczne jednego osobnika nie muszą wystąpic u innych. Ale należy mieć to na uwadze, unikać zapaleń płuc, w razie najdrobniejszych podejrzeń podac od razu enrofloksacynę (Fatce pomagała). Unikac zakażeń Haemophilus influenzae i pałeczką ropy błękitnej (to takie "sztandarowe" bakterie w tym temacie). I w miarę możliwości nie rozmnażać, aby nie pozwalać na powielanie złego genu...

Oczywiście, to są domysły, bo, jak mówię, nikt nie oznacza białek surfaktantu u zwierząt (tj. nie wykonuje testu ELISA). Ale ten przypadek, jak i przypadki z rodziny małej, sugerują, że to może być to.

Jak dla mnie przyczyną bezpośrednią śmierci mogło być ARDS lub po prostu sepsa. Ale tego bez dokładnych badań (nie do zrobienia) się tego nie potwierdzi - ani nie wykluczy. I nawet wyizolowanie surfaktantu z płucek nic nam nie da.

Bo ani gruźlica, ani myko, ani zapalenie tak szybko, w ciągu doby, nie zabija. A te dwa wymienione wyżej jak najbardziej. Choć owszem, gruźlica lub myko mogły być powodem wszystkiego - ale nie tylko one.

Reasumując. Tak, Tygrys, to może być dziedziczne i trzeba uważać.

PS. Weci na moje przemyslenia o surfaktancie otwierali szeroko oczy - podobno na studiach wet się o tym nie uczą. Lekarze "ludzcy" tez rzadko o tym wiedzą (tu mnie zaskoczyła koleżanka póki nie powiedziała, że pracuje w Centrum Zdrowia Dziecka). Bo to stosunkowo młoda dziedzina.
Moja wetka powiedziała: no tak, w takim świetle, jest to możliwe. I tyle.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group