Archiwum - Psiaki vol.VII
Szura - Nie Sty 10, 2010 16:53
Nie uważam, żeby Lary zachował się nieodpowiednio, Fauka napisała, że tamten "się uwiesił", więc zaatakował. Lary się bronił i miał do tego pełne prawo.
Ja dziś na spacerze też miałam super przygodę. Pan sobie łaził z posokowcem luzem, pies zobaczył nas i z odległości 30-40 metrów zaczął lecieć w naszą stronę, zdjęłam Gastonowi kaganiec, powiedziałam panu, żeby zabrał psa, ale zanim pan podszedł pies się na Gastona rzucił. Przy czym Gaston przed atakiem stał cały spięty i nabuzowany, ale nie startował do niego, bo mu nie pozwoliłam. Cielak na szczęście robi więcej hałasu i zamętu niż czegokolwiek innego, ale wkurzyłam się na tego faceta niemiłosiernie. Mam w dupie, co by się stało z jego psem, ale a) był bez kagańca i mógł Gastonowi zrobić krzywdę i b) w wyciszaniu agresji do psów u Gastona to nie pomoże z pewnością.
AngelsDream - Nie Sty 10, 2010 17:21
Szura, błędne podejście. Najczęściej jak sie tylko da, to Ty powinnaś bronić psa - wyciągać go z konfliktu, a nie twierdzić, że ten pies "sam się prosił". Co do Gastona sama jego sylwetka wystarczyła, żeby pies zaatakował - mam Baaja, którego sztywnienie wiele psów wyprowadza totalnie z równowagi, ale na lekcjach indywidualnych trener wpoił mi jedną, mądrą rzecz: nieważne, co robi drugi pies, nieważne jak jest niegrzeczny czy agresywny - mnie powinno interesować, co robi MÓJ pies i jakie efekty będzie miało spotkanie, bo Baaj może sobie nie lubić wszystkich psów, ale ma je mijać i w miarę możliwości ignorować. Odkąd wzięłam to sobie do serca, moje spacery są dużo milsze i mniej nerwowe - ja załatwiam za psa konfilkt i zwykle tyle wystarczy.
Tam, gdzie jeden pies atakuje drugiego do krwi pojawia się bardzo niebezpieczny czynnik, w wyniku którego nawet najłagodniejszy, najbardziej cierpliwy pies może stać się "potworem".
Celar to szczekacz, ale to pozór. Widzę, gdzie celuje, jeśli wydaje mu się, że jest zagrożony. Baaj wydaje się ostry, ale wystarczy zobaczyć, na ile pozwala psom, żeby wiedzieć, że jest mistrzem teatru i oby jak najdłużej, najlepiej na zawsze.
A, żeby nie było - też kiedyś sądziłam, że pozwolenie Baajowi na jego metody jest najlepszym wyjściem, ale kiedy zobaczyłam, że w rękach trenera ten sam "dziki" Baaj stoi na komendzie dwa centymetry do psa i jest skupiony na człowieku, zmieniłam zdanie.
Szura - Nie Sty 10, 2010 18:18
Cytat: | Szura, błędne podejście. Najczęściej jak sie tylko da, to Ty powinnaś bronić psa - wyciągać go z konfliktu, a nie twierdzić, że ten pies "sam się prosił". Co do Gastona sama jego sylwetka wystarczyła, żeby pies zaatakował - mam Baaja, którego sztywnienie wiele psów wyprowadza totalnie z równowagi, ale na lekcjach indywidualnych trener wpoił mi jedną, mądrą rzecz: nieważne, co robi drugi pies, nieważne jak jest niegrzeczny czy agresywny - mnie powinno interesować, co robi MÓJ pies i jakie efekty będzie miało spotkanie, bo Baaj może sobie nie lubić wszystkich psów, ale ma je mijać i w miarę możliwości ignorować. Odkąd wzięłam to sobie do serca, moje spacery są dużo milsze i mniej nerwowe - ja załatwiam za psa konfilkt i zwykle tyle wystarczy. |
Oczywiście, że najczęściej, jak się da powinnam bronić psa, i to robię. Gdy mam jak. Psa nie dało się przepłoszyć, nie mogłam po prostu odejść, bo gdy tylko próbowałam, on atakował. Z buta też nie miałam jak dać, bo obchodził nas tak, żeby między mną a nim był Gaston.
Jeżeli jest atakowany, pies ma prawo się bronić i tyle. I doprawdy, nieważne jak prowokującą sylwetkę mógłby mieć Gaston, to był on pod całkowitą kontrolą i nie atakował, a jeśli inne psy to tak w oczy kłuje, że z kilkudziesięciu metrów (gdy Gaston nawet go jeszcze nie widział) startują do ataku, to powinny być wyprowadzane przynajmniej na smyczy. To nie był yorczek i ja nie będę ryzykować, że mi psa poharata, wolę zdjąć kaganiec.
Gaston wielu psów nie lubi, co nie zmienia faktu że nad tym pracujemy i na chwilę obecną mijamy je zazwyczaj nawet bez burknięcia, a coraz częściej potrafi takiego psa całkiem olać. W większości nie odwarknie nawet psu, który szczeka lub miota się parę metrów od niego. Na agresywną sukę tylko zamerda ogonem. Ale jeśli dochodzi do sytuacji jak dziś, gdzie jest atakowany i ja mu nie daję sygnału, że biorę to na siebie (bo nie mam jak wziąć), to daję mu wolną łapę. Mogę próbować go wyciszyć, ale karać? Za to, że się pogryźć nie daje?
AngelsDream - Nie Sty 10, 2010 18:34
Szura, jest wiele różnych kroków między pozwoleniem psu na atak, a ukaraniem go za reakcję na innego psa. Wiadomo, że żaden pies nie powinien latać luzem, jeśli atakuje i nie ma odwołania, ale szkoda psuć sobie pracę z psami. Czasami nie ma wyjścia - psu już są w trakcie rozwiązywania konfliktu, czasem długa smycz przeciągnie środek ciężkości i lecisz za psem. Czasem pies obchodzi Baaja i leci do Celara i Baaj dostaje białej gorączki i też musimy się nakombinować. Jestem zdania jednak, że najlepiej jednak przynajmniej usiłować zgłaszać. Czemu? Bo człowiek, który olewa swojego psa na tyle, że pozwala na takie akcje, mało przejmie się też cudzym psem, a mandat zawsze boli w kieszeń.
Oli - Nie Sty 10, 2010 20:01
muszę sobie wydrukować taki transparent http://demotywatory.pl/69...-dotykac-pieska
agacia - Nie Sty 10, 2010 20:18
A to króciutki filmik z wczorajszych nart Psy ciągną mnie
http://s42.photobucket.co...nt=S5002360.flv
Niestety dzisiaj z powodu nadmiaru śniegu na nartach z psami się jechać nie da
babyduck - Pon Sty 11, 2010 01:13
Przeczytałam artykuł. Tak, mam chamskiego, prostackiego i bezczelnego psa, który nie potrafi uszanować innych psów. Jak JA, nie inny pies, mam mu wskazać właściwe zachowanie? Mam odciągać przy próbie skakania? Mam stać nad nim i chwalić za grzeczną zabawę?
Stosunek Negry do innych psów mnie przeraża. Tak jakby nigdy nie zaakceptowała, że jej stado składa się z ludzi i jakbym ja nie była dla niej żadnym autorytetem w zestawieniu z psem. W południe odwiedzili nas znajomi z dużą, trzyletnią suką. Była nad wyraz spokojna. Negra wręcz odwrotnie, musiałam ją wziąć na smycz, bo gość był wyraźnie zmęczony jej nachalnością. Na wspólnym spacerze Negra dostała dwa wychowawcze dziaby, które poskutkowały... na jakiś czas. A wzięta na smycz zapomniała jak się na niej chodzi - była gotowa się udusić.
Pół godziny temu, na pustej ulicy, miałam psa idealnego - chodziła przy nodze, reagowała na napięcie smyczy, równała, zawracała, zostawała w marszu i nawet nie zauważyła, że smycz wlecze za sobą.
Noszę ze sobą smaki, zabawki i tony entuzjazmu w głosie - jak jeszcze mogę się starać być atrakcyjna? Ogona sobie nie doprawię
Oli - Pon Sty 11, 2010 01:20
Ponieważ przeżyłam spacer z Negrą, to muszę niestety przyznać rację, że ona niezbyt szanuje zasady psiego bon ton. Na mnie ona robi wrażenie super zsocjalizowanej z ludźmi, ale wogóle nie zsocjalizowanej z psami. baby, jak to było w hodowli? Wiesz coś o jej socjalu?
babyduck - Pon Sty 11, 2010 01:23
W hodowli jest kilka psów, my odebraliśmy ją "w terminie", jednak nie wiem, jak wyglądała socjalizacja z psami w hodowli. Bo hodowca niby pisał, że socjalizowana, ale nie pisał jak. poza tym nie byliśmy wpuszczenie na podwórko, a o pokazanie matki musiałam prosić. "Wystawili" nam tylko Negrę.
edycja:
Ej, a tak w ogóle ja pitolę, czemu robi się tyle hałasu o tej cholernej socjalizacji, że psy muszą się spotykać i bawić i to dużo i często, żeby się na bał, a jak człowiek weźmie sobie to do serca, to potem okazuje się, że zawalił sprawę na całej linii, bo to nie tym polega. Ja się tak nie bawię. Czuję się jak kretynka.
Oli - Pon Sty 11, 2010 01:34
baby, ja mam wrażenie, że Negra nie rozumie sygnałów wysyłanych przez psy jak im się jej zachowanie nie podoba i dodatkowo mała jest mega zafascynowana każdym psem jakby miała wiecznie mało kontaktu "z tymi cudownymi stworami".
babyduck - Pon Sty 11, 2010 01:40
Ja mam wrażenie, że rozumie, bo sama takie wysyła (tzn uspokajające, nie dystansujące), ale ich nie szanuje. Jej racje/potrzeby/zasady są ważniejsze.
Co do drugiej teorii - może się tak wydawać i tego nie rozumiem, bo nigdy nie utrudniałam jej kontaktu z innymi psami.
AngelsDream - Pon Sty 11, 2010 01:44
babyduck napisał/a: | Przeczytałam artykuł. Tak, mam chamskiego, prostackiego i bezczelnego psa, który nie potrafi uszanować innych psów. Jak JA, nie inny pies, mam mu wskazać właściwe zachowanie? Mam odciągać przy próbie skakania? Mam stać nad nim i chwalić za grzeczną zabawę? |
Myślę, że na każdego psa jest jakiś sposób. Celar często szczeka do psów, Baaj z daleka umie wystraszyć - ten artykuł, choć na pewno pożyteczny - jest moim zdaniem tylko wskazówką, a nie napiętnowaniem. Inaczej: chodzi o to, żeby nad swoim psem pracować. Dziś panowie biegali w miejscu, w którym jeszcze w lato w ogóle nie odpięłabym im smyczy, ale to wszystko kwestia dzisiejszego dnia, pory, śniegu i tego, że ostatnio obaj panowie trochę więcej myślą i pracują. Baaj, gdy był młodszy bywał paskudnie nieznośny: dziś potrafi leżeć, gdy Celar się bawi, potrafił wyluzować, gdy graliśmy w rzutki, w końcu umiał odpuścić Bezie, ale powiedzmy to wprost - ona pokazuje nad wyraz skutecznie, że pies ma się odstosunkować.
Dziś Celar obszczekał psa, który stał za rogiem - nie karciłam go, bo sekundę wcześniej kazałam mu iść za Baajem i go "szukać" - do psa nie dotarł, uspokoiłam go, pies i tak go nie widział. Zresztą to norma, że jak panowie są we dwóch, to wszystko rozbija się o Baaja. Nie mam zamiaru umierać ze wstydu. To tylko pies, a ja nie mam oczu w pupie. Przyszłości też nie przewiduję, ale gdyby był luzem i doleciał do psa, przeprosiłabym, bo to zmienia sytuację o bardzo istotny czynnik, czyli ilość kontroli nad psem.
W praktyce okazało się, że wystarczy zmienić niewiele, żeby zmieniło się bardzo dużo.
Fauka - Pon Sty 11, 2010 08:56
babyduck, chodzisz na jakies szkolenie? może potrzeba jej pracy w grupie?
satanka666 - Pon Sty 11, 2010 09:41
babyduck, mam to samo z Dilim
babyduck - Pon Sty 11, 2010 10:00
Fauka, chodziłyśmy do przedszkola. Uczyła się szybko - to nam pozwalało na indywidualny tok nauki, tzn. (przykład) grupa ćwiczy zostawanie, a my zostawanie z marszu. I o ile sama nauka nowych rzeczy zajmowała nam pół godziny, to drugie pół traciłam na skupienie na sobie uwagi psa, który szarpał się do innych, szczekał i generalnie mnie olewał. Tak więc jeśli chodzi o stosunek do innych psów i pracę w grupie - rezultat zerowy.
|
|
|