Archiwum - Koty vol. II
Fea - Pon Mar 09, 2009 14:03
idaa napisał/a: | Każdy sam ponosi odpowiedzialność za to co robi. | Ida, jesu, ale to nie jest prawda! Zwierzę ponosi odpowiedzialność za głupotę własciciela!
Layla - Pon Mar 09, 2009 14:07
idaa, jest taka róznica między Bernadetą a Magnes, że Magnes jest jeszcze dzieckiem i wiele rzeczy nie zależy od niej, a od rodziców. Bernadeta zaś jest dorosła i siłą rzeczy powinna podejmować decyzje odpowiedzialne. Bo od jej postępowania zależy życie jej kota. To nie Bernadeta na swojej decyzji ucierpi. Ucierpi za to jej kot, który nie miał na to wpłuwy, bo jest zwierzęciem. To MY mamy być stróżami bezpieczeństwa naszych zwierząt.
babyduck - Pon Mar 09, 2009 14:12
idaa, no na litość boską, jaki szacunek? Jak możne szanować niewłaściwe decyzje? To trąci olewaniem! Hitler podjął decyzję o wybiciu Żydów - uszanujmy to.
Nie no, sorry za przerysowaną analogię, ale nie wszystko można tłumaczyć szacunkiem. Nie narażanie życia zwierzęcia.
Mangusta - Pon Mar 09, 2009 14:17
idaa, coś chyba niewiele jeździsz, ewentualnie nie rozglądasz się po ulicy.
jadąc w sobotę do Zwolenia naliczyłam się 3 rozjechanych kotów na odcinku 80km.
bywało, że doliczałam do 6-7 za jednym przejazdem, z tym że czasami rodzaj zwierzęcia był dość niepewny.
co do własnej ulicy - dwa razy widziałam koty potrącone, leżące jakieś 10m od drzwi kościoła. za pierwszym razem było to małe, może dwumiesięczne kocię które zdjęli dopiero ludzie z naszego schroniska, leżało na środku chodnika i nikt się nim nie interesował, na pewno bardzo cierpiało. za drugim razem kot był dorosły i wylądował na krawężniku pod kościołem jakoś pod koniec jesieni. wszyscy widzieli tego kota, księża także, ale zdjęły go dopiero na wiosnę służby porządkowe które zbierały piach z ulicy.
innym znowu razem, szłam sobie spokojnie przez centrum miasta i nagle czuję niewyobrażalny smród - taki że zaczęłam mieć odruchy wymiotne. patrzę, a tam totalnie rozłożony kot, sama skóra i masakryczny odór. co ciekawe - jakieś 30m od truchła stały domki jednorodzinne, nikt się nie pofatygował by chociaż to biedne zwierzę zasypać piachem.
aha, mówiłam już jak widziałam kota potraktowanego siekierą? bardzo urocze znalezisko, śnieg, mnóstwo krwi, w śniegu kot z urąbanymi nogami.
a może przypomnieć wszystkie przypadki zatrucia jakie pamiętam? jak administracja psikała muchozolem w pyski kotów, jak znajoma która miała wychodzącego kota straciła go po kilku godzinach walki z zatruciem? a może przytoczę przykład kilku życzliwych sąsiadów którzy notorycznie wystawiają zatrute puszki z kocim żarciem do piwnicy?
to nie kwestia tego, że my najeżdżamy, to nie kwestia uszanowania czyjejś decyzji. czyjąś decyzję można uszanować jeśli nie krzywdzi ona w żaden sposób innych stworzeń, a to co robi Bernadetta jest bezmyślnym uporem i odpornością na wszelkie argumenty.
idaa - Pon Mar 09, 2009 14:21
Dziewczyny, ależ ja nie neguję tego co piszecie. Tak, właściciel odpowiada za swoje zwierzę. Z tego właśnie powodu "pocięłam się" z koleżanką, która w imię "dobra" mojego psa spuszczała go z linki, gdy byłam w pracy (podwórko nie jest ogrodzone). Do dziś jest na mnie obrażona.
Cytat: | To MY mamy być stróżami bezpieczeństwa naszych zwierząt. |
To też prawda. Tylko myślę, że ktoś mieszkający w dużym mieście ma nieco inne podejście do tego, niż osoba mieszkająca na przykład na wsi. Wegetarianin widzi w świni żywą istotę, a mój kolega szynkę i schabowe. I tego nie zmienię.
Mangusta - Pon Mar 09, 2009 14:23
idaa, ale Bernadetta mieszka w Poznaniu i o ile dobrze pamiętam to wydaje mi się, iż jest to nadal duże miasto.
Anonymous - Pon Mar 09, 2009 14:26
idaa, jezus coś ty się tak tej magnes czepiła. wywlekłaś jakiś post sprzed pół roku, którego nikt nie zauważył i na jego podstawie bronisz berny. tym bardziej, wszyscy tu piszą OGÓLNIE o wypuszczaniu kotów, a nie o wypuszczaniu tofika. nutaki też nie głaskaliśmy po główce, znalazła wspaniały dom dla kota, uważasz, że skrzywdziliśmy tego kota nie szanując decyzji nutaki? kilka osób napisało że nie widziało posta magnes i że fakt, ona też robi źle, ale to puściłaś mimo uszu.
nie dziw się, że do nastolatki mamy wiecej cierpiwości niż do dorosłej zdawałoby się inteligentnej kobiety, która ma w dupie wszystkie argumenty które nie spadają z mównicy w kościele, a nas traktuje jak idiotów.
nie wiem, jak możesz pisać, że powinniśmy szanować cudze decyzje o narażaniu zwierząt na krzywdę.
Tygrys - Pon Mar 09, 2009 14:35
Nie, no, opadło mi wszystko.
Berna, narażanie innych istnień stworzonych przez Boga (również zwierząt!!) JEST według Biblii grzechem. I nie mów, że go nie wsadzasz pod autobus. Sama wiedza o tym, że tak może być, i nie powstrzymywanie tego to grzech i to nawet jest sklasyfikowany według katechizmu jako grzech ciężki, bo świadomy. jako katoliczka wiesz o takim podziale prawda? grzech lekki i grzech cieżki. Wszystkie grzechy popełnione nie pod wpływem chwili, nierozumienia, emocji (jak lekkie typu przeklinanie, złorzeczenie, wyzywanie, kłótnia z inną osobą) to grzechy ciężkie. Ty świadomie narazasz kota na śmierć, ponieważ zdajesz sobie sprawę z zagrożeń, i zdajesz sobie sprawę, że tylko TY jesteś w stanie uniknąć zagrożenia, nie wypuszczając Toffika.
Natomiast nie mów, że on tęskni za wychodzeniem, czy za ptaszkami, czy za podwórkiem, bo NIE ZNASZ jego uczuć. Ja też lubiłam jako dziecko popatrzeć na ptaszki za oknem, a to nie znaczy, że mama wypuszczała mnie oknem/balkonem/drzwiami na dwór, żebym za nimi polatała. Toffik uwielbia patrzeć przez okno, i też piszczy jak widzi ptaszki, bo też chciałby się z nimi pobawić, ale czy ja go wypuszczę? nie!! i też nie ma tu bezpańskich psów (aha, na widoku, bo co dzieje się w nocy na osiedlu to NIE WIESZ, i nie wciskaj nam tu, że nie ma bezpańskich psów bo ich nie widzisz. bakterii też nie ma bo ich nie widzisz?). nie ma tu chuliganów, są same dokarmiające ptaszki i kotki starsze kobiety, ale ja psa nie puszczam w samopas bo JESTEM ODPOWIEDZIALNIA ZA SWOJE ZWIERZE KTÓRE PRZYGARNĘŁAM ŻEBY NIE DZIAŁA MU SIĘ KRZYWDA. i stosuje się do tego, staram się, aby krzywda mu się nie działa. mimo, że chciałby wyjść na dwór. chciałby zjeść mi kapcia. chciałby pogonić kota. ale ja mu nie pozwalam, bo wiem, że dzięki takiej zabawie może stać mu się krzywda!!!!!!
Wracając do Laylowego porównania szczurów do kota, to zauważ, że nie chodziło o naturalny pociąg do wychodzenia z klatki tylko o gryzienie kabli. Nie wiem czy jestem do tyłu, czy ktoś coś nowego wymyślił, ale o ile się orientuję to szczury należą do GRYZONI????????? taaaaaaak?????? więc ich naturalnym zachowaniem i to bez względu czy są udomowione czy nie jest GRYZIENIE KABLI RÓWNIEŻ. myszy też!!!!!!
aha i czy wiedząc, że naturalnym odruchem myszy jest gryzienie, pozwalasz im na gryzienie kabli? nie? o, wooooow, to jesteś WYBIÓRCZA!! kotu pozwalasz na wychodzenie wiedząc, że go może coś zabić, ale myszy nie pozwalasz na gryzienie kabla, bo wiesz, że może ją zabić,prawda? jaka jest między nimi różnica? ja nie widzę.
idaa - Pon Mar 09, 2009 14:36
aga nie czepiłam się, tylko jak objeżdżać, to równo wszystkich. Dobra już się nie odzywam. Tylko jeszcze dodam, że ja znalazłam inne rozwiązanie dla swojej Kociambry. Wypuszczam ją do nieużywanej przez nikogo części domu. Zimniej tam, niż na dworze i pełno różnych gratów. Po prostu raj dla kota. Mała wraca nastroszona, dumna i zadowolona. Latem też będzie tam mogła łazić, bo to jedyne miejsce, gdzie są metalowe siateczki w oknach.
Tak więc jestem poprawnie odpowiedzialna . Szczepię swojego kota, odrobaczam i niedługo będę sterylizowała.
Layla - Pon Mar 09, 2009 14:41
idaa, no i git
Bernadeta - Pon Mar 09, 2009 16:25
Tygrys napisał/a: | narażanie innych istnień stworzonych przez Boga (również zwierząt!!) JEST według Biblii grzechem |
Cytat proszę,również z katechizmu na który się powołujesz.
Fea napisał/a: | mimo że pewnie jawię ci się jako potwór wypruwający z ludzi flaki |
Fea napisał/a: | Oczywiście wszystkie jesteśmy głupie fanatyczki, |
aga napisał/a: | a nas traktuje jak idiotów. |
Dlaczego tak dziwnie patrzycie na siebie,ja nigdzie tak was nie oceniłam,a jak tak oceniłam proszę zacytować gdzie.
Tygrys napisał/a: | kotu pozwalasz na wychodzenie wiedząc, że go może coś zabić, |
Może nie musi,tak samo jak przebywa sam w domu przez czternaście godzin,może mu się coś stać,nie musi.
Tygrys napisał/a: | ale myszy nie pozwalasz na gryzienie kabla, bo wiesz, że może ją zabić,prawda? |
Nie pozwalam na gryzienie kabli,bo przestanie mi działać komputer,telefon,tv.Myszy póki co nie mają ochoty na gryzienie kabli.
Miki przegryzła kabel telefoniczny-telefon przestał działać,a jej się nic nie stało.
No i na koniec : czy nie uważacie że czas skończyć.Tofik żyje i pewnie długo pożyje.
Mangusta - Pon Mar 09, 2009 16:41
nie, nie czas skończyć. czytałaś moje posty? post Fei? linki od niej? czy w ogóle do Ciebie coś dociera, czy odbija się grochem o ścianę bo skoro się z czymś nie zgadzasz to nawet nie przeczytasz argumentacji?
Bernadeta napisał/a: | narażanie innych istnień stworzonych przez Boga (również zwierząt!!) JEST według Biblii grzechem
Cytat proszę,również z katechizmu na który się powołujesz. | ech no tak, czyli jak coś nie jest zapisane w biblii mimo że jest dość oczywiste, logiczne i niesprzeczne ze wszystkimi zasadami ogólno pojętego rozumu to już nie istnieje i jest złe? w takim razie skoro nic w biblii nie ma o samochodach to znaczy że nie istnieją?
znalazłam linka, specjalnie dla ciebie Bernie, PRZECZYTAJ GO I POWIEDZ CO MYŚLISZ O TYM: http://psubraty.zrodla.org/9/jehowa.html
cytaty:
Cytat: | Bóg pozwala nam używać zwierząt do naszych potrzeb. Zabijanie ich w celu uzyskania pokarmu, surowców do sporządzenia odzieży lub po to, by uchronić się przed poniesieniem szkody, nie narusza zasad biblijnych (Rodzaju 3:21; 9:3; Wyjścia 21:28). Ale życie Bóg uważa za święte. Człowiek ma panować nad zwierzętami w sposób zrównoważony, odzwier-ciedlający szacunek dla życia. Biblia potępia niejakiego Nimroda, który zabijał zwierzęta, a może i ludzi, prawdopodobnie jedynie dla dreszczyku emocji (Rodzaju 10:9). |
Cytat: | W Księdze Przysłów 12:10 Bóg wyraźnie przedstawił swój pogląd: "Prawy dba o duszę swego zwierzęcia domowego, lecz zmiłowania niegodziwców są okrutne". |
nutaka - Pon Mar 09, 2009 16:47
Przeczytałam, całą dyskusję i stwieradzam, ze naprawdę mówic do Ciebie Bernadeto, to mówic jak do ściany. I jest to bardzo przykre, ze narażasz swojego kota na niebezpieczeństwo, WIEDZĄC, ŻE ROBISZ ŹLE.
Mogłabys chociaż przez pare dni spróbowac nie wyspuszczac Tofika? Przeciez to nie tragedia, ze sobie kociak popłacze. Później się do tego przyzwyczai i będziesz miała spokojne sumienie.
Bernadeta napisał/a: | Cytat proszę,również z katechizmu na który się powołujesz. |
Czy jest to w Biblii, czy nie, uważam, że jest grzechem narażanie niewinnego stworzenia na śmierc. Bo Tofik nie wie, że robi źle.
Mam nadzieję, że przemyślisz to wszystko i choc spróbujesz postąpc zgodnie ze wskazówkami, a nie twardo upierac się na swoim. Wiem, że to cięzko, po długiej dyskusji powedziec "macie rację" "postaram się" "już nie będę" Sama miałam nie taką ale podobną sytuację. Nie mniej trzymam kciuki za włściwą decyzję.
EDIT/
Z innej beczki
Kiciek ma się dobrze. Na szczęscie mam dobry kontakt z Martą i nie musze się dopominac o informacje, ona sama codziennie(prócz łikendów bo jest w Poznaniu)pisze mi na gadu, lub wysyła smsa/mmsa
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tego wyboru. Łącznie po Kicie zgłosiło się 5 domków
Narazie dostaję komórkowe zdjęcia, ale Marta obiecała, że odkopie aparat
Bema - Pon Mar 09, 2009 18:20
tak jak ktoś napisał, ja się nie odzywam, bo jeżeli ma się inne zdanie niż powiedzmy większość, to ciężko, żeby argumenty mniejszości trafiły do większości...Każdy ma swoje racje, a ja dodam jeszcze, że mój Bandzior też był kotem wychodzącym i niestety ślad po nim zaginął, o czym też wspominałam, zwłok nie znalazłam, nie wiem co mu się stało...Może nie kochałam swojego kota (nie lubię tego gatunku za bardzo i nie chciałam mieć kota, sam się wprosił, o czym też pisałam)...na swój sposób tak... Mam go na sumieniu, w pewnym sensie... Nie czepiać się tego " w pewnym sensie" proszę I uważam, że bez sensu jest dalsze wałkowanie tematu, skoro, jak też ktoś stwierdził, żadne argumenty do Ewy nie trafiają...
Anonymous - Pon Mar 09, 2009 18:58
nutaka, jak tak dobrze z kicią poszło, to może pomyślisz nad zostaniem DT dla innych kotów?
|
|
|