Leczenie - Ropnie
megson91 - Wto Mar 18, 2014 20:58
Pyl, zaopatrzyłam się w rivanol, wlot ranki u Kasi jest malutki 1-2mm średnicy, więc dzisiaj tylko przetarłam z wierzchu patyczkiem kosmetycznym, jutro z samego rana kupię wenflon. Jaki rozmiar będzie potrzebny? Myślisz, że jest sens u Basi smarowania niepękniętego ropnia maścią ichtiolową? Zaraz dziewuchy dostaną antybiotyk i znowu będzie pisk podobno jest o smaku waniliowym, a jak im podam po pyszczka i go połkną przychodzą do mnie na brzuch i wycierają pyszczek w moją bluzkę
Pyl - Wto Mar 18, 2014 21:02
Nie wiem jaki rozmiar - brałam jak leci, pewnie może być nie najmniejszy, żeby ten plastik był nieco grubszy i nie giął się przy wkładaniu do rany.
megson91 napisał/a: | Myślisz, że jest sens u Basi smarowania niepękniętego ropnia maścią ichtiolową? | Nigdy nie smarowałam. Nie wiem też czy ona nie jest niezdrowa przy spożyciu, a na pewno ogon to wyliże.
Annemon - Nie Mar 30, 2014 16:10
Odświeżam temat.
W ciągu jednej nocy (dosłownie!) mojej Troi straszliwie spuchł pyszczek "od górnej strony" - pomiędzy lewym okiem a nosem. Byłyśmy u veta, zrobił RTG (kość jest nienaruszona), obmacał i obadał, w końcu zdecydował się nakłuć. No i okazało się, że ropień - ściągnął jej trochę tej ropy ale, jak to określił, "ropień jeszcze nie dojrzał". Dostałyśmy antybiotyk na 2 tygodnie, do tego jakiś środek przeciwzapalny doustnie + probiotyk. Dzisiaj mija 4-ty dzień brania leków, zasadniczo na razie nie widzę dużych zmian - opuchlizna się utrzymuje, choć jest trochę mniejsza niż przed ściągnięciem ropy. Poza nieciekawym wyglądem pyszczka mała funkcjonuje (odpukać) całkiem normalnie, ma apetyt, reaguje na bodźce itd.
Chciałam zapytać osoby doświadczone w temacie ropni - czy mogę zrobić coś więcej, by pomóc Troi? Czymś przemywać opuchliznę czy nie ma to sensu? Vet generalnie powiedział, że zdecydowana poprawa powinna być widoczna po ok. tygodniu leczenia... Martwi mnie tylko ta "niedojrzałość" ropnia, bo to pewnie oznacza, że ropa dopiero się jeszcze będzie zbierała?
Pyl - Nie Mar 30, 2014 17:59
Annemon, w tym miejscu przemywanie jest raczej trudne, bo przy wyrywającym się szczurze łatwo nalać mu w okolice oka, a większość substancji nie jest dla oka przyjazna. Raczej sugeruję dopytanie o to weta i dość rygorystyczne przestrzeganie zaleceń - to bardzo paskudne miejsce i ropnie w tych okolicach są trudno wyleczalne - często niestety mają podłoże nowotworowe. Dobrze, że podany jest antybiotyk (wiesz jaki?) i przeciwzapalny. Szkoda, że nie został pobrany wymaz skoro był materiał. Jeśli po kolejnych kilku dniach nie będzie poprawy to nie czekaj do 2 tygodni tylko wal ponownie do weta.
Annemon - Nie Mar 30, 2014 23:44
Dziewczyny, ropień pękł i utworzył przetokę - dziurę w pyszczku Stało się to po 22 więc zadzwoniłam do veta na całodobowy numer. Stwierdził, że "spokojnie, to dobrze, że pękł" (?!) bo ropa ma teraz ujście i że mam podawać dalej antybiotyk, obserwować a w razie jakby się coś działo niedobrego - przyjeżdżać.
Wygląda to dość makabrycznie, ale Troja (odpukać) wydaje się być w dobrej kondycji, je, pije i prowadzi swoje szczurze aktywności. Dziurę ma trochę nad nosem, w kierunku lewego oka, w otworze nie widać ropy - szczura musiała sobie to własnoręcznie wyczyścić...
Jestem trochę osłabiona tym wszystkim (mam niską odporność na widoki otwartych ran itd. no ale ofc trzymam się, bo muszę) i sama nie wiem, czy lecieć jutro od rana do kliniki robić raban czy poczekać np. jeden dzień, dalej podawać leki i obserwować zgodnie z zaleceniem veta prowadzącego...
Jakieś sugestie?
P.S. Pyl, Troja dostaje marbox.
Pyl - Pon Mar 31, 2014 00:15
Najprościej zadzwonić jutro do prowadzącego weta i zapytać czy chce to skontrolować i ewentualnie oczyścić. Być może będzie zalecał utrzymywanie otwartej przetoki tak długo jak to możliwe, żeby mogło się oczyszczać. Panikować nie trzeba, raczej potraktować to jako rozwój sytuacji.
I fajnie, że wiesz co dostaje - na wypadek nagłej potrzeby wizyty u innego weta jest to bezcenne.
Annemon - Pon Mar 31, 2014 08:41
Pyl napisał/a: | Najprościej zadzwonić jutro do prowadzącego weta i zapytać czy chce to skontrolować i ewentualnie oczyścić. Być może będzie zalecał utrzymywanie otwartej przetoki tak długo jak to możliwe, żeby mogło się oczyszczać. Panikować nie trzeba, raczej potraktować to jako rozwój sytuacji.
I fajnie, że wiesz co dostaje - na wypadek nagłej potrzeby wizyty u innego weta jest to bezcenne. |
Pyl, dokładnie tak zrobię jak mówisz - jak tylko zacznie pracę to będę do niego dzwoniła. Mam w notesie zapisane przez veta prowadzącego leki, które mała dostaje + jego diagnozę i wyniki RTG, nakłucia itd. Wizyta u innego weterynarza była przewidywana i jest bardzo prawdopodobna, bo cały dramat ropniowy zaczął się podczas tygodniowej wizyty u rodziców w Toruniu i tam szukałyśmy pomocy. Teraz natomiast jesteśmy w Warszawie, bo tutaj obecnie mieszkamy na codzień. Wertuję listę polecanych warszawskich specjalistów...
Dzisiaj widzę, że z otworu sączy się niewielka ilość ropy, czyli ewidentnie rana się oczyszcza...
vika - Pon Mar 31, 2014 20:36
no to mam pierwszy ropień w małym stadku- Szyszce wyskoczył on chyba w sobotę - przez problemy logistyczne nie miałam jak dojechać do lekarza - dopiero wczoraj dałam radę to mnie odesłali bo nie mieli czasu i dziś trafiłam do dr Krefta - dziś on już i tak był mniejszy niż w sobotę - doktor oczyścił podał antybiotyk i powiedział, że przyjechać jutro na czyszczenie kolejne - nie dał żadnych antybiotyków powiedział, że to niepotrzebne - moje pytanie zaufać mu czy gdzieś jeszcze pojechać - z opinii wynika, że to dobry lekarz z podejściem i wiedzą... przemywać jej to jeszcze czymś dodatkowo?
Pyl - Pon Mar 31, 2014 23:37
vika napisał/a: | doktor oczyścił podał antybiotyk i powiedział, że przyjechać jutro na czyszczenie kolejne - nie dał żadnych antybiotyków powiedział, że to niepotrzebne | To dał ten antybiotyk czy nie? Jeśli jutro będziesz ponownie u doktora to pewnie oczyści i przemyje (najczęściej codzienna toaleta rany wystarcza, więc nie ma co panikować) i zapewne poda kolejną dawkę antybiotyku.
Na podstawie jakich przesłanek myślisz o ewentualnej zmianie weterynarza? Coś Ci nie odpowiada w leczeniu? Trudno na podstawie tego opisu cokolwiek niepokojącego znaleźć.
vika - Wto Kwi 01, 2014 07:36
chodziło mi że nie podał antybiotyków typowo do podawania w domu źle się wyraziłam, lekarz zrobił na mnie dobre wrażenie, tylko czytając poprzednie przypadki tutaj widzę, że inny weci podają dodatkowo antybiotyki do podawania w domu oraz dodatkowo przemywacie rany - bardziej mi o to chodziło.....
smeg - Wto Kwi 01, 2014 08:30
Jeśli podał antybiotyk i kazał przyjechać następnego dnia, to pewnie przy kolejnej wizycie też poda Wtedy nie ma potrzeby podawania w domu. Poza tym to zależy od miejsca ropnia - przy takich łatwych do oczyszczania ropniach, które szybko się goiły, np. na plecach, zajmowałam się nimi sama i też nie podawałam antybiotyków. Konieczny jest przy potencjalnie bardziej niebezpiecznym umiejscowieniu ropnia, np. blisko pyszczka.
vika - Wto Kwi 01, 2014 13:26
ropien jest pod pyszczkiem z prawej strony nie przeszkadza w jedzeniu piciu i myciu... szczur nawet nie jest nim zainteresowany... jeszcze jak bede dzis to sie zapytam czy dodatkowo to czyms przemywac...
aha i jeszcze jedno w jaki sposob pozbyc sie pozniej tego okropnego zapachu ropy...
Annemon - Wto Kwi 01, 2014 20:28
Ciągnę dalej temat... Sytuacja u nas raczej bez zmian: dziura na pyszczku jak była, tak jest. Powoli sączy się z niej ropa - bladożółta, ładnego zapachu ofc nie ma ale raczej nie śmierdzi, nie czuć w klatce/pokoju (to mnie zastanawia: czy to dobry znak czy zły Wiem, że śmierdząca ropa u człowieka = bakterie i to niedobrze ale jak to się ma do szczura, nie wiem). Wiele z Was pisało, że ropa śmierdziała...
Troja ma dobre samopoczucie (odpukać!), nie wygląda na to, żeby ta rana ją bolała. Objawów martwicy nie widać (naczytałam się jak to wygląda i raczej bym zauważyła) - rana jest różowa, sączy się z niej wspomniana ropa, czasem troszkę krwi no i przeźroczysty płyn (limfa?). Dookoła jest trochę opuchlizny, ale zakładam, że to normalne jak ma się dziurę w głowie...
Wczoraj rozmawiałam z naszym vetem prowadzącym - potwierdził, że pękniecie ropnia = dobrze. Powiedział, że rana będzie się samoczynnie oczyszczała, a ze względu na rozmiar może to trochę potrwać. Na moje pytania o jakieś działania z mojej strony odpowiedział, żebym nie próbowała sama nic tam czyścić (np. wacikiem/patyczkiem higienicznym). Zalecił tylko wkraplanie do otworu rivanolu, co robię 2 razy dziennie. Wytyczne mamy takie, że dalej antybiotyk, do piątku obserwacja, jeśli nie będzie zmian to albo przyjechać do niego, albo zgłosić się do innego veta.
Dziewczyny doświadczone w temacie - co o tym wszystkim sądzicie? Nie chodzi o to, że kwestionuję autorytet veta (sprawdzony, specjalizuje się w nieudomowionych) ale niepokoi mnie (czy też zastanawia) to rzekome samoczynne oczyszczanie się rany... Z tego, co czytałam w temacie, większość z Was w takim przypadku chodziła na czyszczenia/łyżeczkowania albo same to robiły. Bardzo boję się o Troję, nie chcę niczego zaniedbać
smeg - Wto Kwi 01, 2014 20:55
Wkraplanie rivanolu to już oczyszczanie ropnia Ja bym nie wkraplała jakoś super delikatnie, tylko przemywała bardziej energicznie, przepłukując go, np. wstrzykując do rany ze strzykawki, pod ciśnieniem. Pozbędziesz się wtedy ropy, a rana się zdezynfekuje.
Annemon - Wto Kwi 01, 2014 21:00
smeg napisał/a: | Wkraplanie rivanolu to już oczyszczanie ropnia Ja bym nie wkraplała jakoś super delikatnie, tylko przemywała bardziej energicznie, przepłukując go, np. wstrzykując do rany ze strzykawki, pod ciśnieniem. Pozbędziesz się wtedy ropy, a rana się zdezynfekuje. |
Właśnie chyba nie mogę takich rzeczy robić, bo to jest jednak niedaleko od oczka Po prostu wpuszczam jej tam z zakraplacza po kropelce ale może to faktycznie za mało... Wiem, schizuję ale czuję się mega zdeterminowana, żeby maksymalnie pomóc dzieciakowi.
|
|
|