Archiwum - Koty vol. II
Bernadeta - Nie Mar 08, 2009 18:29
AngelsDream, Najczęściej odjeżdżają nie myśląc o kocie,sama widziałam. Fea napisał/a: | Berna, a to osławione 'bądź odpowiedzialny za to, coś oswoił'? Głupie to jest? Bez sensu? |
Z sensem.
Fea napisał/a: | Poza tym miałam kota niewychodzącego z miotu dzikich kotów mieszkających na dworze, problemu nie było |
Miałaś łatwy dostęp do podwórza?
[ Dodano: Nie Mar 08, 2009 18:30 ]
AngelsDream napisał/a: | bronimy każdego życia, |
Obrona życia -to zupełnie co innego,a zwłaszcza ludzkiego życia.
Fea - Nie Mar 08, 2009 18:33
Bernadeta napisał/a: | Z sensem. | To się stosuj może. Bernadeta napisał/a: | Miałaś łatwy dostęp do podwórza? | Miałam, idealny, w dodatku mieszkalismy na parterze i sama nierzadko wyłaziłam na podwórko przez okno.
Bernadeta - Nie Mar 08, 2009 18:49
Fea napisał/a: | Miałam, idealny |
To znaczy?
Cytat: | w dodatku mieszkalismy na parterze i sama nierzadko wyłaziłam na podwórko przez okno. |
Ja nie muszę wychodzić przez okno,kot też nie,bo mam schody na balkon i na podwórze , też mieszkam na parterze.
Fea napisał/a: | To się stosuj może. |
Stosuję się,bo dla mnie odpowiedzialność za zwierzę kojarzy się z zapewnieniem mu opieki, ale bez przesadyzmu w sensie przewidywania tego co mogłoby być gdyby było...,bo tego nikt nie przewidzi co by było gdyby, nawet w stosunku do siebie.
Anonymous - Nie Mar 08, 2009 22:04
Cytat: | Ja nie muszę wychodzić przez okno,kot też nie,bo mam schody na balkon i na podwórze , też mieszkam na parterze. |
no widzisz, nie wszyscy mają tak dobrze. fea nie ma drzwi, niefajna sytuacja, a ty się z niej nabijasz, nieładnie.
Bernadeta - Pon Mar 09, 2009 08:07
aga napisał/a: | a ty się z niej nabijasz, nieładnie. |
To nie nabijanie się.Mój kot ma takie warunki,że może być wychodzący,ktoś inny takich nie ma a więc kot siedzi w domu.Ktoś inny nie chce,żeby jego kot wychodził,ja mu tego nie wyrzucam,a więc uważam,że nie ma co dłużej nad tym debatować.
H. - Pon Mar 09, 2009 10:44
Off-Topic: | rany, chyba ktoś tutaj nie zrozumiał ironii padłam |
Layla - Pon Mar 09, 2009 10:54
Bernadeta napisał/a: | Mój kot ma takie warunki,że może być wychodzący | Aha, to jak ja mam psa, to mogę go puszczać po mieście luzem i siedzieć sobie w tym czasie w domu? Dziwi mnie, że o psy się denerwujemy, a o koty nie. Też miałam kotkę ze wsi, nie było żadnego problemu, żeby była w domu. Gapiła się też na ptaszki przez okno, ale wszystkie koty jakie znam, robią to
Fea - Pon Mar 09, 2009 12:18
Oczywiście wszystkie jesteśmy głupie fanatyczki, a ja to nawet drzwi w domu nie mam, co mnie dyskwalifikuje już w ogóle, ale poświęciłam się i poszukałam linka. Tam wypowiadaja się spece od kotów, którzyz pewnością też są głupimi fanatykami, ale doświadczenia odmówić im nie można. http://forum.miau.pl/view...ht=wypuszczanie
A tu taki fajny opis bliskiego spotkania trzeciego stopnia kota z samochodem. http://forum.miau.pl/view...zczanie&start=0
A tu kotka, która wlazła we wnyki, ostrzegam, drastyczne foty - http://forum.miau.pl/view...zczanie&start=0
A tak się dzieje, jak kot natknie się na psa, też mięcho na wierzchu - http://www.fothost.pl/sho...ntynka.jpg.html
Więcej? To cytacik.
Cytat: | Miałam ogród i kotkę wychodzącą.
Kiedy miała 2 lata, wróciła z łapą trzymającą się na pasku skóry. Długa operacja, czyszczenie, gwoździowanie - łapkę udało się uratować.
Przez pewien czas siedziała w domu, ale domagała się wyjścia i wypuściliśmy ją.
Kiedy miała 4 lata, wróciła po tygodniu, w stanie szoku (ledwie mnie poznała). Okazało się, że miała bardzo poważne obrażenia wewnętrzne, m.in. śledzonę w kawałkach. Znów długotrwała operacja, tym razem kicia ledwie przeżyła. Podobno taki uraz mogło spowodować kopnięcie kota w brzuch.
Zdaję sobie sprawę, że gdyby nie świetny chirurg, kotka by nie przeżyła. Został jej też uraz psychiczny - pogodna kicia, która wskakiwała na kolana wszystkim gościom, zaczęła bać się ludzi. |
Anonymous - Pon Mar 09, 2009 13:13
co za idiota kota po wypadku znowu wypuszcza.
fea, poszukaj w biblli, może jak mister j. coś wspominał o wypuszczaniu kotów to dotrze;p
Fea - Pon Mar 09, 2009 13:15
I kurna, aż sobie dopiszę.
Berna, ja naprawdę nie chcę dla ciebie źle, mimo że pewnie jawię ci się jako potwór wypruwający z ludzi flaki. Przeciwnie, chcę dobrze, ale cholera mnie już bierze. Traktujesz nas wszystkich jak agresywnych debili, totalnie ignorujesz, jedynym twoim argumentem jest to twoje klepane w nieskończoność 'kto dla kogo'. Już ci odpowiedziałam, kto jest dla kogo. Ty jesteś dla kota, nie kot dla ciebie. Dla ciebie to jest twoja lodówka, mikrofalówka czy ewentualne pluszaki. Biorąc kota wzięłaś na swoje barki cholerną odpowiedzialność. Wszystko, co mu się stanie dlatego, że został wypuszczony, będzie tylko i wyłącznie twoją winą. Narażasz go każdorazowo na śmierć w bólu i strachu i kolokwialnie mówiąc wali cię to, bo w twoim mniemaniu nie będziesz miała grzechu, więc rączki czyste. A ja ci powiem inaczej - będziesz miała potworny grzech zaniedbania. Zrób coś z tym. Ze sobą coś zrób. Niech ta twoja osławiona katolicka empatia sięgnie czegoś więcej, niż czubka twojego nosa i karteczki do spowiedzi. Pojawiasz się wszędzie tam, gdzie ktoś dopuścił się rażącego zaniedbania i tiutiasz, słodzisz, zacierasz temat, jakby nic się nie stało. To jest złe i nie powinnaś takich kocopołów wypisywać publicznie, bo a nuż się ktoś zainspiruje. Przemyśl to. Mi naprawdę latają przejawy twojej wolności osobistej, jak dla mnie możesz wysmarować się czerwoną farbą i śmigać w bikini na hulajnodze po Poznaniu, ale twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się dobro twoich zwierząt. Na tym gruncie to ty musisz się dostosowywać do ich dobra, a nie one do twojego widzimisię. Błagam cię, ten jeden raz zastanów się nad sobą. Nie bądź egoistką. Nie składaj kota na ołtarzu swojego pokazowego uporu.
A jak znowu powycinasz z mojej wpowiedzi pojedyncze słowa i okrasisz to całym morzem jakichś kretyńskich emotek, to z całą odpowiedzialnościąza własne słowa składam publiczne przyrzeczenie, że taką aferę zrobię, że przez tydzień będziesz miała ciary na myśl o tym temacie. Jak masz pisać dla samego pisania, to nie odpisuj mi nic. Na priv też nie.
Mangusta - Pon Mar 09, 2009 13:24
aga napisał/a: | co za idiota kota po wypadku znowu wypuszcza. | spoko, jeszcze niedawno w psim temacie pisałam o ratlerku który biega tutaj w Zwoleniu luzem - pies ma może ze trzy lata, ostatnio zupełnie osiwiał i stracił przednią łapę, co oczywiście nie przeszkadza właścicielom dalej go wypuszczać - cóż, taka ino wola Boża.
ciekawa jestem czy w tych wszystkich arcy miłościwych portalach z których Bernadetta zaczerpuje własne zdanie jest napisane cokolwiek o szacunku dla zwierząt i odpowiedzialności za nie... a nie, zaraz, według biblii to nie ma duszy, to po co w ogóle się o to martwić, zdechnie, rozmemła się po drodze, czyjś pies się nażre, luz... kupi się drugiego.
idaa - Pon Mar 09, 2009 13:47
Fea
To również cytat ze strony, której link podałaś
Cytat: |
P.S. Na forum jest wielu wlascicieli kotow wychodzacych, ale ten temat jest na forum tematem drazliwym, wiec mysle, ze sie nie odezwa Cool Kilka razy byly tu tematy o kotach wychodzacych i zawsze konczyly sie klotnia. Twisted Evil |
Cytat: | a szkoda , bo każdy powinien uszanowć decyzję innych Confused |
Cytat: | Podpisuje sie pod tym |
Tak więc zdania nie tylko tu, na naszym forum są podzielone. Ja myślę, ze ilu ludzi, tyle zdań. I tak jak ktoś napisał, każdy powinien uszanować decyzję innych.
Ja mieszkam przy naprawdę ruchliwej ulicy (od 14 lat). I w ciągu tego czasu widziałam jednego rozjechanego kota i jednego potrąconego psa, który za ściągnięcie z ulicy i opatrzenie odpłacił mi się dwa miesiące później ugryzieniem . Na dodatek był nieszczepiony, bo jego właściciel o to nie zadbał
Layla - Pon Mar 09, 2009 13:53
Ale jak tu szanować decyzję o ryzykowaniu życiem własnego zwierzęcia? Spoko droga koleżanko, twojemu kotu wyszły flaki po wypadku, ale szanuję twoją decyzję? Idaa, no błagam... Ja miałam w oknach siatki, uważałam przy wychodzeniu, kot mi nie zwiewał, bo wszyscy UWAŻALIŚMY. A co do szanowania decyzji - od dziś moje szczury będą chodzić na wybieg do piwnicy. Albo zjedzą trutkę, albo nie, ale taka jest moja decyzja i proszę ją uszanować
Fea - Pon Mar 09, 2009 13:57
idaa napisał/a: | I tak jak ktoś napisał, każdy powinien uszanować decyzję innych. | Ani mi się śni szanować czychś decyzji, jeśli mogą za sobą pociągnąć bolesną i straszną śmierć zwierzęcia.
idaa - Pon Mar 09, 2009 14:01
Layla no błagam. Chodzi mi tylko o szacunek. Fea podała linki stron. Przeczytałam dyskusję na ten temat. Tam nikt nie rzucał się na osoby wypuszczające koty, przynajmniej na tych stronach, które czytałam. Tylko rzeczowe argumenty. To jest tak, jak pisałam wcześniej. Jak Magnes pisała o swoim kocie, to nikt się na nią nie rzucił, jak Bernadeta pisze, to robi się z tego problem. Czy to oznacza, że jedni mogą ryzykować życiem własnego zwierzaka, a inni nie?
Szczególnie podoba mi się jedna wypowiedź w cytowanym z miau wątku i pozwolę sobie ją zacytować
Cytat: | naprawdę każde pytanie o kontrowersyjną czy trudną sprawę musi kończyć się awanturą i udowadnianiem, kto ma rację?
Każdy może wejść, wyrazić swoją opinię, a założycielka wątku czytać umie, myśleć też, więc nie traktujmy jej jak idiotki. Sama wyciągnie wnioski.
Cudze zdanie i postępowanie może się nie podobać. Ale to nie jest powód do nawracania do własnych poglądów. Każdy sam ponosi odpowiedzialność za to co robi. Koniec kropka. |
EDIT: Ja akurat nie zamierzam wypuszczać mojej kotki i to moja decyzja. Moja koleżanka (mieszka ulicę dalej) swoje wypuszcza i to jest jej decyzja. Czy mam ją za to zmieszać z błotem?
|
|
|