To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

O szczurach ogólnie - Rasowy czy z zoologa?

gratis - Śro Gru 30, 2009 09:17

Off-Topic:
Nakasha, ale miot jest pod znakiem zapytania ;)

Anonymous - Śro Gru 30, 2009 09:30

poniekąd rozumiem, że niektórzy mogą się czuć rozgoryczeni, kiedy mimo długich oczekiwań nie dostają upragnionego malucha - bo miot nie doszedł do skutku, bo zdarzył się jakiś tragiczny w skutkach wypadek, bo nie urodził się malec o ich wymarzonych cechach, bo urodziło się akurat więcej samiczek i nie dla wszystkich starczyło samców, ALE...

mam szczury od kilku lat, hodowle obserwuje od samego początku, mam szczury rodowodowe - jak tak usiadłam i pomyślałam, to masakra, większość z moich rasiaków w ogóle nie była przeze mnie brana pod uwagę w okresie rezerwacji ;) co do pierwszego, Seniuta, to miał byc po prostu dumbo - marzyłam, wtedy dumbole dopiero się w PL pojawiały. owszem, gdzies mi się tam roiło, że chciałabym futro takie, kolor taki, ale w sumie do końca nie wiedziałam, jak będzie wyglądał. i trafił się, już troszke podrośnięty z czeskiej hodowli. dalej już z polskich hodowli - Nike była wolna jakiś czas po narodzinach - dopiero wtedy ją zarezerwowałam, bo pilnie potrzebowałam nowego towarzystwa w stadzie. Risa - chętna zrezygnowała, maluch nagle był wolny. Sepia - w tym miocie czekałam na jedną dziewczynkę, na początku nie mogłam zdecydować - Sepia czy Saskia, Saskia czy Sepia? padło na Saskię. ale jakiś czas później chętna na Sepię zrezygnowała - i siostry zamieszkały u mnie obie. w miocie J było sporo wolnych malców, a ja w ogóle nie myślałam w okresie ogłoszeń o maluchu z tego miotu - dopiero, kiedy zobaczyłam foty indywidualne, to mi się wierzyć nie chciało, że takie cudo nie ma zaklepanego domu - tak Jamajka trafiła do mnie. więc jak widać, można przy odrobinie szczęścia załapać się na malce z hodowli bez wcześniejszego półrocznego oczekiwania :)

Nakasha - Śro Gru 30, 2009 09:51

Off-Topic:
gratis, niby tak, ale właściwie to taki mały znak zapytania :D i mam mocne zaufanie w to, że jednak dojdzie do skutku :)


Ja to tylko na Orinoko długo czekałam. :)

klaraurs - Śro Gru 30, 2009 10:00

To nieprawda, że nowy forumowicz nie ma szans na rasowca. Trochę podczytywałam forum zanim się zarejestrowałam, a kiedy się już zarejestrowałam, zgłosiłam się do hodowli z tymi samymi obawami: "Czy uwierzą, że dam maluchom dobry dom?". W moim oczekiwanym miocie urodziły się tylko 4 szczurki i wszystkie poszły do hodowców. Ale zaproponowano mi 2 kluski urodzone tego samego dnia u tego samego hodowcy w innym miocie, na który wcale nie byłam zapisana. I dostałam 2 cudowne szczurzynki, mimo minimalnej wówczas aktywności na forum. :D

Teraz, planując powiększenie stada, ale nie już natychmiast (żeby nie wszystkie szczurki były w podobnym wieku), bardzo się cieszę, że mioty są ogłaszane z takim wyprzedzeniem. Dzięki temu od 2 miesięcy wiem, że jestem na liście oczekujących na miot marcowy i bardzo się cieszę tym oczekiwaniem i mogę sobie wyobrażać, jaki będzie mój maluszek przy obecnych latających rozrabiakach. :mrgreen:

Ja rozumiem, że kiedy potrzebuje się pilnie zwierzątka, długie oczekiwanie jest wadą, ale przecież w większości miotów jakieś maluszki już po narodzinach szukają domków i można się załapać bez długiego czekania, więc nie zawsze trzeba wybierać między rasiakiem a kundelkiem.

Devona - Śro Gru 30, 2009 10:21

Ja osobiście rozumiem ogłaszanie miotów z wyprzedzeniem - pozwala to hodowcom określić, który miot dojdzie do skutku, a tym samym wyznaczyć kierunek planów hodowlanych, a także zabezpieczyć się przed sytuacją, gdy zostaje się ze stadem szczurków, na które nie ma chętnych. Osoby, które decydują się na rezerwację z tak długim wyprzedzeniem rozumieją to i popierają działania hodowców. Ja sama czekałam na szczurka bardzo długo, na miot zapisałam się z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, dodatkowo wszytkie malce zginęły tragicznie, udało mi się jednak przepisać na inny miot, co prawda szczurek miał być inny, niż sobie wymarzyłam, ale miałam farta i niespodziewanie urodziły się łysole dumbo :) .

Rozumiem też osoby, które nie chcą miesiącami czekać, żeby się później dowiedzieć, że nic z tego. Ten problem by się rozwiązał, gdyby istniała chociaż jedna hodowla profesjonalna (w sensie nie amatorska, działająca na większą skalę), gdzie byłyby warunki na ewentualne zatrzymanie malców, które nie znajdą domu. Taki hodowca mógłby pozwolić sobie na większą ilość miotów, a tym samym byłoby większe pole do popisu dla tych, którzy nie chcą czekać.

Nakasha - Śro Gru 30, 2009 11:48

Devona, jak wygram w Totka i będe mogła do końca życia zrezygnować z pracy, to się może zastanowię nad założeniem większej hodowli. :lol: :lol: :lol: :lol: bo koszty utrzymania większej ilości ogonków są monstrualne :D i ilość czasu, jaki trzeba poświęcać dla każdego stada. :)
Devona - Śro Gru 30, 2009 12:00

Nakasha, zdaję sobie sprawę, że do takiego przedsięwzięcia są potrzebne ogormne pieniądze, mnóstwo czasu i miejsca. Dlatego coś takiego miałoby sens, gdyby szczurki były bardziej popularne i dało się tę hodowlę utrzymać ze sprzedaży malców.
Mangusta - Śro Gru 30, 2009 12:01

myślę że na tych zasadach na których teraz działają hodowle rodowodowe większa hodowla "profesjonalna" by nie przeszła. trzeba by iść przykładem ferm, które idą w setki szczurów i skupiają się stricte na linii a nie na młodych, z których nie pasująca część z racji oszczędności szłaby najpewniej na karmę. to tak jak w hodowlach rackowych u gekonów lamparcich czy innych mocno skomercjalizowanych gadów obecnie - jak się ma dwa-trzy gekony to tworzy im się idealne warunki do życia, dopieszcza i uczy kontaktu z człowiekiem. jak się ma tych gekonów sześć-siedem tysięcy to nie patrzy się na konkretne osobniki a na cały genotyp danej linii i pracuje nad tym, a zwierzęta mają zapewnione warunki minimalne - by przeżyły i były zdrowe.
nezu - Śro Gru 30, 2009 12:12

Tak naprawdę jeśli ktoś chce się zająć hodowlą profesjonalną, musi zaniedbać socjalizację.
Za granicą są molochy (rodowodowe, z medalistami itede), nie można im zarzucić że o swoje zwierzęta nie dbają (opieka weterynaryjna, współpracownicy czyszczący klatki, karmiący, zmieniający ściółkę), ale to co jest największym atutem szczurów z rodowodem idzie w odstawkę, bo te szczury rzadko są zsocjalizowane lepiej od zoologowców. Tylko trauma złych warunków odpada w przedbiegach.
Poza tym trudniej jest wyłapywać ewentualne problemy zdrowotne takich szczurów hodowlom które mają do 100 miotów rocznie.
Nawet one nie zostawiają sobie całych miotów, chyba że trafi się nowa mutacja barwna lub sierstna.

Bo żeby prowadzić hodowlę profesjonalną, nie trzeba mieć miejsca na 30 psów i wakatu dla 3-5 pracowników, tylko na kilkaset szczurów.
A to jednak pewna różnica...
A jak się ma tyle zwierząt, to jak mieć czas na oswajanie miotów?
Nawet jeśli ma się współpracowników?

Ja tego niestety nie widzę.
W przypadku hodowli szczurów istnieje tylko albo albo.
Albo dobra socjalizacja i oswojone maluchy, albo hodowla profesjonalna w której się ją zaniedbuje.
Przykłady są w Holandii.

Więc tak naprawdę to albo ktoś ma w czterech literach czekanie i bierze dzikawego szczura z "profesjonalnego" molocha, do oswojenia już w domu (co nie zawsze się udaje), albo chce mieć przyjaciela i bierze się go z amatorskiej.
Ja się w każdym razie na profesjonalkę pisać nie będę, nawet jeśli wygram w lotka.

Bel - Śro Gru 30, 2009 12:14

Ja do jakiegoś czasu byłam za sklepem zoologicznym.Do pewnego czasu.Ale gdy zobaczyłam jak chociażby "wyjmowane"są szczurki...za ogonki.... to ma być profesjonalna "obsługa"?Ci ludzie nie wiedzą tak naprawdę skąd są maluchy.Są bo je zamówili.Nie mają nawet wpływu na to jakie im szczurki pzywiozą.Jeśli za duże-zwrot.I co się z nimi stanie?Do innego zoologa.Jeśli tam ich nie przyjmą to do kolejnego aż trafią jako karmówka.
Mój dumbo jest z zoologa.I żałuję,że nie znam jego przodków,na własną rękę muszę określać poprzez domysły jacy mogli być jego rodzice patrząc na sierść.Nie wiem na jakie choroby jest podatny i jakie geny za sobą niesie.A szkoda.Rezerwując maluszka u hodowcy przynajmniej mam pewność,że jest zdrowy i odchowany.Że nie będzie dzikusem,którego tygodniami będę musiała oswajać,co przy zoologicznych jest normą i niestety nie zawsze da się go przekonać do człowieka.Wcale się nie dziwię.Gdybym nie zaznała pieszczot od urodzenia a rękę widziała tylko w momencie gdy mi miskę wstawią z karmą do klatki,następnie trafiła do plastikowego pojemnika na żywność i kartonu... to czy chciałabym poznać człowieka?Nasz nowy "bękart" :wink: ma nieznaną przeszłość.TŻ zabrał go od kolegi,który dostał go w "prezencie"jako myszkę.Myszką się nie stał więc co z nim?Na szczęście trafił do nas.Zapewne też jest z zoologa choć pewności mieć nigdy nie będę.Nie wiem w jakim jest wieku.wet określił go na 3-4tyg max),nie wiem nic oprócz tego,że trafił do mnie chory.Tego samego dnia w którym TŻ go przyniósł poszliśmy do weta.Okazało się,że jest na maxa chory(przeziębienie)no i ma gnidy.Malec na szczęście nie miał kontaktu i nie ma z resztą stada.Siedzi sam w klatce w drugim pokoju :( Czy to samo uzyskam gdy kupię szczurka od hodowcy?101%pewności,że nie.Maluch byłby wypieszczony,wychuchany i wydmuchany.

Devona - Śro Gru 30, 2009 12:18

Wiadomo, że jedna osoba nie ogarnie tak ogromnego przedsięwzięcia, ale nie chodziło mi też o skrajny przypadek ferm gryzoni, a raczej o dużą hodowlę, w której jest kilka razy więcej miotów rocznie niż u wszystkich obecnych hodowców i można dostać maluszka prawie w każdym momencie. Wiadomo, że trochę ucierpi na tym socjalizacja, ale wszystko ma swoją cenę. Ja w każdym razie uważam, że jedna taka hodowla w wersji midi bardzo by się w Polsce przydała. Gdybym była bogata i nie musiała pracować, na pewno sfinansowałabym takie przedsięwzięcie :) .
nezu - Śro Gru 30, 2009 12:22

Devona, Blue Moon jest midi, a szczury do zsocjalizowanych nie należą.
I nie mówię tu, przypominam, o fermach na kilka tysięcy gryzoni i hale produkcyjne, tylko właśnie o profesjonalce na kilkaset.

Bo jak sama wiesz, amatorskie również miewają po kilkadziesiąt. I kilkudziesięcioszczurza hodowla to nigdy profesjonalka nie będzie.
Ja w najbardziej zaszczurzonym okresie swojego życia miałam ich prawie 40, w Anglii są hodowcy którzy mają ich po 80 i również znajdują się w gronie amatorskich.

I jest jeszcze jedno.
Profesjonalki pozbywają się swoich szczurów po okresie reprodukcyjnym.
Oddają do adopcji lub skarmiają.
Widzicie to jakoś? Ja nie.
Nie chciałabym hodowcy z takim podejściem w szeregach SHSRu.
W imię czego, widzimisia chętnych?

Poczekają, albo adoptują jeśli poczekać nie chcą.
Jeśli mimo wiedzy jaką mają o zoologach, kupią szczura w takim przybytku, to nie będzie raczej dobrze o nich świadczyć, prawda?

<edit>
No a poza tym regulamin SHSR od samego początku zabrania hodowli profesjonalnych, już drugim punktem regulaminu hodowli szczurów rasowych w SHSR jest:

§ 2

Hodowla szczurów rodowodowych prowadzona przez członków SHSRP jest hodowlą amatorską.

Nakasha - Śro Gru 30, 2009 12:32

Profesjonalni hodowcy mają nie kilkadziesiąt szczurów, a kilkaset - i oddają do adopcji reproduktory po kryciu. Socjalizacja jest minimalna, ale za to dużo miotów i ciągła rotacja szczurów "reproduktorów" u danego hodowcy. Niby jest "praca nad liniami", ale możliwości kontrolowania tego, co dzieje się z miotami i oddanymi repami jest mocno ograniczona. I kontakt z chętnymi jest mooocno ograniczony. Inaczej się nie da przy np. 10 miotach miesięcznie.

Osobiście tego nie popieram i nie widzę takiego podejścia u kogoś, komu naprawdę zależy na zwierzętach.

Chętni mogą sobie poczekać na mioty, poza tym już pisałyśmy, że co chwila są jakieś wolne malce, więc wcale nie zawsze trzeba czekać miesiącami. ;)

Devona - Śro Gru 30, 2009 12:34

nezu napisał/a:
I jest jeszcze jedno.
Profesjonalki pozbywają się swoich szczurów po okresie reprodukcyjnym.
Oddają do adopcji lub skarmiają.
Widzicie to jakoś? Ja nie.
Ja też tego nie widzę, mam własny pomysł na taką hodowlę. Socjalizacja ucierpiałaby na pewno, ale nie w takim stopniu, jak piszesz. Niestety, wszystko rozbija się o pieniądze.
nezu - Śro Gru 30, 2009 12:37

Devona, duże hodowle też mogą być amatorskie.
Żeby hodowla mogła być profesjonalna, wide, mogła być zarejestrowana jako odrębny podmiot gospodarczy, szczury musiały by na siebie i na podatki zarabiać.
A żeby tak było, szczurów nie może być kilkadziesiąt, tylko kilkaset.

Bo to nie są wbrew wszystkim przypuszczeniom drogie w sprzedaży (nie mówię o utrzymaniu) zwierzęta.

A żadnej działalności gospodarczej nie da się na debecie prowadzić.
Samą miłością tej działalności nie utrzymasz, bo nie będziesz miała z czego płacić US, pracownikom i utrzymywać zwierząt.

A poza tym wkleję raz jeszcze. :]
§ 2

Hodowla szczurów rodowodowych prowadzona przez członków SHSRP jest hodowlą amatorską.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group