Archiwum - Psiaki XIV
Oli - Pią Lip 20, 2012 14:21
asia030984, ja wiem, że małe też mogą wnerwiać, ale tak jak pisałam - uważam, że duże są większym problemem, bo mogą większą krzywdę zrobić, a u mnie na osiedlu jest wiele np. labradorów, czy wyżłów, które samopas biegają i dają się sprowokować mojemu psu (robi to jedynie postawą i spojrzeniem, niczym więcej).
asia030984 - Pią Lip 20, 2012 15:23
Oli, widzisz, bo to zależy jaki właściciel. Bo jak on jest odpowiedzialny, to nie ważne czy mały czy duży pies, a będzie trzymał na smyczy i odpowiednio wyszkoli. A jak ktoś jest za przeproszeniem tępy, to nawet z łagodnego psa może zrobić agresora.
U nas jak już pisałam, jest że małe psy puszczane są luzem, a duże na smyczy. Teraz mam laba i puszczam tylko na polu. Wcześniej miałam kundelka, która szczekała, zaczepiała, lubiła przy nodze biegać i ujadać, dlatego tylko puszczana była na działce. Z resztą ona bez smyczy nie wychodziła. Więc, cóż wszystko zależy od człowieka.
Ninek - Pią Lip 20, 2012 19:05
Duże są większym problemem, jak już sie je spotka, ale małe są problemem zdecydowanie częstszym.
Niesamowicie mnie wnerwiają podbiegacze. Ja staje na rzęsach niemalże, żeby nie dopuścić do tego, żeby mój do kogoś podbiegł, a ludzie totalnie olewają to, że ich burek pędzi na innych ludzi.
Najbardziej mnie kiedyś wnerwiła baba z młodym labem (młodym, ale już dużym, koło 10 miesięcy mógł mieć). Środek jesieni, błoto wszędzie a piesek przybiegł sie ze mną przywitać (sama byłam, bez psów). Nawet głupiego przepraszam nie usłyszałam, za to że od wysokości biustu aż po stopy byłam z błota
Ebia - Sob Lip 21, 2012 00:37
Ja nie wyobrażam sobie spuścić psa i pozwolić mu swobodnie podbiegać do ludzi. Wyjątkiem są osoby, które Rockiego znają i lubią. Wtedy pozwalam mu podejść się przywitać. Chociaż raz miałam sytuację wczesnym rankiem, gdy nikogo nie było na dworze. Spuściłam go ze smyczy i szła sobie jedynie pani, którą znamy z widzenia. Nie zapinałam go więc, bo myślałam, że jak zwykle - oleje ją. Tamtego ranka jednak było inaczej Pani wracała ze sklepu mięsnego.. I Rocki ochoczo pobiegł za nią.. A ja na to Moja psina próbowała jej z koszyka szynkę wyciągnąć
asia030984 - Sob Lip 21, 2012 10:09
Ninek napisał/a: | Najbardziej mnie kiedyś wnerwiła baba z młodym labem (młodym, ale już dużym, koło 10 miesięcy mógł mieć). Środek jesieni, błoto wszędzie a piesek przybiegł sie ze mną przywitać (sama byłam, bez psów). Nawet głupiego przepraszam nie usłyszałam, za to że od wysokości biustu aż po stopy byłam z błota |
mam taką sąsiadkę, która ma laba i nic nie robi z tym, że on skacze. Wychodzę do sklepu i hop. Chociaż trochę teraz zmieniła podejście. Też mam laba i nie wyobrażam sobie, żeby na kogoś skoczył, a tym bardziej jak jest brudny
Sorgen - Sob Lip 21, 2012 12:24
Bo to jest taka głupia mentalność ludzi że jak lab, golden, bernardyn to będzie łagodne i kochane do dzieci od kopa i bez najmniejszej nauki a to przecież duże, silne psy z dużymi zębami i jak będą chciały to będą umiały tych zębów użyć. Jak ON to będzie mądry jak Szarik albo Cywil od szczeniaka i bez pracy nad nim. Że pudel głupi, owczarek szkocki (Lessi moje ulubione określenie ) wierny, york wredny a bullowate to tylko o mordowaniu myślą Taki mamy naród i taką wiedzę kynologiczną na marnym poziomie.
Kumpela ma doga niemieckiego i yorka. Wychowywała tak samo i tak samo traktowała i usłyszała kilka razy że się nad yorkiem znęca bo na zwykłej smyczy chodzi i mu każe w mieście przy nodze iść
asia030984 - Sob Lip 21, 2012 17:04
Sorgen napisał/a: | Kumpela ma doga niemieckiego i yorka. Wychowywała tak samo i tak samo traktowała i usłyszała kilka razy że się nad yorkiem znęca bo na zwykłej smyczy chodzi i mu każe w mieście przy nodze iść |
no dosłownie patologia jakaś
Tak jak mojej kumpeli berneńczyk, niby łagodny, pracuje z dziećmi, a co??? Rzucił się na mojego psa, miała dziurę w szyi, na głowie itp., rzucił się na swoją kumpelę - ONka i ciężko było ich rozdzielić. Pies to tylko pies i nigdy nie można w 100% przewidzieć jak zachowa się do innego psa.
Nakasha - Sob Lip 21, 2012 18:26
Cytat: | się nad yorkiem znęca bo na zwykłej smyczy chodzi i mu każe w mieście przy nodze iść |
Nieładnie, nieładnie... za uczenie psa chodzenia przy nodze powinni sadzać w więzieniu.
Mi też kiedyś babka zwróciła uwagę, gdy Nemo był jeszcze szczeniaczkiem, że czemu go prowadzę na krótkiej smyczy?? Gdy jej odpowiedziałam, że nie chcę aby skakał na przechodzących obok ludzi, usłyszałam, że się nad nim znęcam, bo to przecież szczeniaczek.
Ninek - Sob Lip 21, 2012 19:54
Ostatnio widziałam dziewczyne z astem, mały szczyl, może z 10 tygodni miał. Uwieszony zębami na maksymalnie rozciągniętej flexi. Ona uradowana, śmiała sie z koleżanką 'jaki to on uroczy'. Ciekawe co powie za pare miesięcy, jak 20 kilo będzie jej tak dyndało zębami na smyczy i wyrywało ręce. Nie wiem skąd sie bierze przeświadczenie, że szczeniaka sie wychowuje 'luźno'. Przecież z nimi jak z dziećmi - czego sie nauczy będąc szczylem, to samo będzie robił jak dorośnie. A ludzie sie ograniczają do nauki czystości...
Chociaż patrząc na poziom wychowania obecnych dzieci, to akurat i psie wychowanie, i ludzkie, jest na tym samym poziomie
Dzisiaj shih tzu koleżanki skończył pod kołami samochodu. Rozbraja mnie jej 'smutny opis na fejsie'. Pies całe życie biegał luzem po wsi (do mądrych ani właścicielka nie należy, ani pies nie należał), więc czego sie spodziewała? I tak długo pożył, koło 3 lat miał.
AngelsDream - Sob Lip 21, 2012 20:30
Nie wiem, co chłopcy na to, ale Baaj ma nową miłość: http://forum.szczury.biz/...p=772370#772370
Journey - Nie Lip 22, 2012 00:08
My mamy dwa psy, które mogłyby wszędzie chodzić luzem, bo reagują natychmiast na zawołanie, ale z zasady psy puszczamy tylko u nas na wsi (las, łąki), a będąc w Warszawie w parkach (o ile jest pusto). Zdecydowana większość ludzi spotkanych na spacerach jest naszym stadem zachwycona, pyta czy może pogłaskać, zagaduje, ale nie każdy musi psy lubić, niektórzy się ich boją i ja to rozumiem - do czasu. Nie cierpię chamskich, złośliwych i krzyczących BEZ powodu osób. Kiedyś szłam do lasu z kilkoma psami - wszystkie na smyczach, kobieta idąca z naprzeciwka zatrzymała się jakieś 500 metrów od nas i zaczęła się wydzierać, że jestem chora, a moje psy to mordercy i wezwie policję, bo na pewno zaraz ją rozszarpią etc. Odpowiedziałam, bardzo miło, że zapewne, gdyby były luzem z przyjemnością by to zrobiły Zrobiła oburzoną minę, zapowietrzyła się i poszła
Oli - Nie Lip 22, 2012 00:37
ja już jakiś czas temu stwierdziłam, że do opisu laba powinno być dopisane "ma tendencje do posiadania durnych właścicieli"
Ogoniasta - Nie Lip 22, 2012 22:45
Dziś byłyśmy z Białą na spacerze nad Odrą...oczywiście z całą sforą
Zapraszam do obejrzenia jak radzi sobie Olimpia na wózeczku oraz pływackich umiejętności Urilki Sabinkę też widać
Olimpia spaceruje
Olimpia spaceruje cz2
Uri pływa
Nakasha - Nie Lip 22, 2012 23:41
Ojej, jak Ola ładnie zasuwa na wózeczku. Niesamowite, jak ten pies nadal ma wolę życia i chć do eksploracji.
Pływająca Uri również jest cudowna. Super nakręcona na aport piłeczki.
Ebia - Pon Lip 23, 2012 12:04
To jednak 4 lata, odkąd nie mieszkam w domu, czyli pół życia mojego psa. Napotykamy trudności. Pierwsza - kąpiel. Rodzina nam w relacjach nie pomaga.. Rocki zawsze posłusznie wchodził do wanny na moją komendę. Pod moją nieobecność - miał zakładany kaganiec i zostawał tam siłą wkładany, bo podobno inaczej się nie dało Moim zdaniem zabrakło konsekwencji i cierpliwości w pracy nad nim, szczególnie bratu.
Dziś napotkałam jego opór. Wszedł do łazienki, położył jedną łapę na wannie, po czym się zawiesił i nic do niego nie docierało. Dałam mu odetchnąć. Przy kolejnej próbie zapukała sąsiadka i wszystko zniweczyła Przy ostatniej - mama koniecznie musiała się wtrącić i spróbować podnieść mu przednie łapy, przy czym on zaczął warczeć i to tak z głębi gardła (jego reakcja była do przewidzenia, dlatego nie próbowałam go podnosić). Po tym incydencie zaczął warczeć i siedzi teraz za karę sam na balkonie. Już sama nie wiem, czy dobrze, że go tam umieściłam, czy nie..
W każdym razie później czeka nas wyprawa do parku i ćwiczenie komend.
Mam wrażenie, że ten pies wchodzi nam na głowy. A ja mam coraz mniej cierpliwości na zaczynanie z nim pracy kolejny raz od nowa Niby na pierwszy rzut oka nie jest źle. Słucha się (w miarę) na spacerach, na co dzień nie warczy, ale.. ale gdzieś tam pokazuje, że będzie tak, jak on chce. Nie potrafi już chodzić przy nodze. Na spacerach trzeba mówić do niego po kilka razy, zanim łaskawie zareaguje..
A dziś autentycznie w jego oczach było coś, co mówiło - ugryzę. Spojrzenie, które niestety doskonale znam z początków pracy nad nim. Nie powinno się do takich sytuacji dopuszczać Ja już tracę cierpliwość i zaczynam mieć dość.
EDIT:
Nienawidzę tego w nim! Jest zazwyczaj kochany, pies do rany przyłóż. Pluszowy domowy miś.. ale mimo wszystko jest w nim coś, przez co trzeba zachować wobec niego w pewnych chwilach respekt
|
|
|