Archiwum - Psiaki vol. III
Oli - Czw Lip 17, 2008 22:31
Nie powiem, niezłe te zdjęcia. Jedno mi się podoba (o ile można tu mówić o podobaniu się ) - mianowicie to: http://i311.photobucket.c...u/080717_11.jpg Halo! Cid! A może Ty mnie wypuścisz?
Czy mnie się wydaje, czy Baaj wyje przez chwilę, a potem patrzy czy nie przychodzicie?
AngelsDream - Czw Lip 17, 2008 22:35
Olimpia, nie zdaje ci się. On nie wyje dla wycia on nawołuje. Porównywaliśmy do wycia wilków - pasuje. Trochę pomylił adresata - Cid w tym czasie był u lekarza. Jutro będzie filmik - 15 minut powinno starczyć na wyprawę do cukierni
Oli - Czw Lip 17, 2008 22:41
AngelsDream napisał/a: | Cid w tym czasie był u lekarza |
Już miałam pytać, bo jak się bliżej przyjrzałam to zobaczyłam, że jego klatka jest otwarta i trochę się zdziwiłam...
Każdy pies wyje nie dla wycia, ale dlatego, że nawołuje stado. Tylko jeśli właściciele mieli okazję popełnić błąd reakcji na takie wycie (w sensie, że wchodzili do pokoju gdzie pies wył), to psiakowi się to utrwala i potem nie tyle nawołuje co po prostu chce zwrócić na siebie uwagę.
AngelsDream - Czw Lip 17, 2008 22:45
Olimpia, są wycia i wycia... Wiadomo, że każdy pies ma jakiś cel, ale Baaj jest nadal w tej fazie nawoływania. Kiedy wchodzimy do domu jest cicho - odkąd pewnego dnia wpadliśmy z zaskoczenia i nie wiedział, co ma robić, więc się uciszył. Generalnie na razie mu się nie pogarsza. Poprawą też bym tego nie nazwała, ale przynajmniej jeszcze nie niszczy.
Oli - Czw Lip 17, 2008 22:49
AngelsDream napisał/a: | Olimpia, są wycia i wycia... |
Każde wycie jest tym samym, dopóki się nie utrwali i jest stosowane jako zwrócenie na siebie uwagi, a nie nawoływanie. Pierwotnie jest zawsze tym samym, wilczaki w tym przypadku nie są jakimś cudownym wyjątkiem.
AngelsDream napisał/a: | Baaj jest nadal w tej fazie nawoływania |
To o zwracaniu uwagi napisałam nie dlatego, że uważam, że Baaj tak robi, ale po to żeby było wiadomo, że coś takiego jest.
Asaurus - Pią Lip 18, 2008 01:18
Olimpia napisał/a: | Każde wycie jest tym samym |
Tutaj się nie zgodzę. Są różne rodzaje wycia u wilków, z których każde oznacza co innego i akurat wilczaki nieźle rozpoznają te sygnały dlatego też mają problemy ze zrozumieniem szczekania psów. Testowaliśmy na Baaju ostrzegawcze wycie wilka typu "nie zbliżaj się" i bardzo żywiołowo na nie reagował. A zarazem wiele razy obserwowałem gdy obszczekiwał go pies a ten zupełnie nie wiedział co robić, czy uciekać czy atakować czy się bawić [gdzie przy wilczakach zupełnie nie ma tego problemu komunikacyjnego]. Akurat przede wszystkim pod tym względem wilczaki różnią się od pozostałych ras psów, że sposób komunikacji werbalnej mają czysto wilczy, niejako nieskażony wpływem człowieka przez co tak łatwo się porozumiewają między sobą, a bardzo ciężko z innymi psami. Łatwo to zaobserwować przy spotkaniach wilczakowych, gdzie łączą się w watahy w ciągu kilku minut często zupełnie ignorując inne psy.
AngelsDream - Pią Lip 18, 2008 01:29
Asaurus napisał/a: | Łatwo to zaobserwować przy spotkaniach wilczakowych, gdzie łączą się w watahy w ciągu kilku minut często zupełnie ignorując inne psy. |
Choćby kilka psów na Galicyjskim. Były zupełnie poza nawiasem. Uważam, że jest to zupełnie naturalne. Każda rasa ma swoją cechę niepowtarzalną, a takiej komunikacji, tak jasnych synałów nie widziałam u żadnych innych psów. Wiadomo po co on nawołuje - po to, żebyśmy wrócili. Tak samo nawoływałby matkę. Ba! Tak samo ją wołał. Tyle, że faktycznie nie zadziałało, więc przestał. Z wyciem w samotności zawsze będziemy mieć problem. Jabbo został z nami. Miał Zmorę, Sabata i Baaja do męczenia, a jednak wył co jakiś czas, jakby sprawdzając, czy to już... Tak - wilczaki są psami. Jednak wszystkich miarek nie da się do nich przyłożyć. Wilk w szóstym pokoleniu, to jednak trochę bliżej niż w innych rasach, a może się mylę?
AngelsDream - Pią Lip 18, 2008 11:45
Jak napisałam w Weselniku dziś dotarła do mnie przesyłka od serwisu pies.onet.pl
Przesyłka owa zawierała: Balsam dla Duszy miłośnika psów wydawnictwa Rebis i Psi rok Jona Katza wydane przez Galaktykę.
Kiedy wybierałam psią literaturę myślałam nad tymi książkami, ale zrezygnowałam na poczet książek o wychowaniu i rozwiązywaniu psich problemów. Widać książki były mi 'przeznaczone'. Jestem bardzo ich ciekawa. A może ktoś już którąś czytał?
babyduck - Pią Lip 18, 2008 12:40
Usunęłam posty nie wnoszące nic do dyskusji a tylko prowokujące awanturę.
Cytat z regulaminu:
Cytat: | 7. Forum jest miejscem dyskusji – nie kłótni, czy potyczek słownych. Staraj się ich nie prowokować, a jeśli już się pojawią – nie wdawać się w nie. |
Olimpia, bardzo proszę, abyś swoje uwagi przekazywała w grzeczniejszy sposób i nie obrażając nikogo. A ta wypowiedź:
Olimpia napisał/a: | Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać - uwielbiam takie zmiany niewygodnych tematów... |
była zbędna i wygląda na prowokację. Ostrzeżenie słowne dla Olimpii. babyduck
AngelsDream - Sob Lip 19, 2008 09:17
http://wiadomosci.o2.pl/?s=258&t=519501 Żal mi psa...
Anonymous - Sob Lip 19, 2008 10:33
Cytat: | Swoje życie zawdzięcza swojej troskliwej opiekunce Jeanenne Teed z Wielkiej Brytanii, która wydała ponad 2,5 tysiąca funtów na kosztowne operacje swojego pupila. |
Ale chyba dobrze, że ma tak troskliwą opiekę Na zdjęciach też nie wygląda na nieszczęśliwego
AngelsDream - Sob Lip 19, 2008 10:43
Ren, pewnie, że dobrze... Chociaż ja nie wiem, czy taka walka za wszelką cenę jest dobra...
nutaka - Sob Lip 19, 2008 11:47
foty kochanych szczenioli dziś jeden próbował odgryzc mi palca chodz mają dopiero 4 dni
idaa - Sob Lip 19, 2008 11:48
Ja o Barrego walczyłam długo. Jakieś pół jego życia, a żył 13 lat. Od kilku lat chodził w butach, bo jak łapał go bezwład (miał obustronną dysplazję), to tylne łapy zdzierał do krwi. Szczególnie zimą na lodzie, wtedy chodził z ręcznikiem pod brzuchem. Najgorzej mi go było wyprowadzać, jak byłam w ciąży. Do tego ostra alergia pokarmowa, wieczne kłopoty ze skórą i uszami i nowotwór. Nie było miesiąca, kiedy nie musieliśmy iść do weta. A ten wariat kochał chodzić do lecznicy, wciągał mnie tam po prostu W końcu przestał czuć, że się załatwia. Miał wtedy taki wzrok, jakby zrobił coś strasznego . A w sumie dla psa wychowanego w domu, w czystości to trauma prawie. Skapitulowałam w tamte wakacje. Prawie oślepł i stracił słuch. Uderzył uchem o coś i ucho spuchło jak bania, Wymagało interwencji chirurgicznej. Miał małe szanse . Nie chciałam go już męczyć. Wiem, ze podjęłam wtedy słuszną decyzję, chociaż jeszcze dziś jest mi bez niego źle
nutaka - Sob Lip 19, 2008 11:51
idaa napisał/a: | Nie chciałam go już męczyć. Wiem, ze podjęłam wtedy słuszną decyzję |
bardzo dobrze zrobiłas
|
|
|