To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Psiaki XIV

Layla - Pią Lip 20, 2012 10:29

PALATINA, nikt nie jest ideałem, ale akurat takie podejście chyba warto zmieniać? Ja rozumiem, że krzyczący babsztyl nie usposabia pozytywnie, ale złośliwym zostawieniem kupy na chodniku nie sprawisz, że babsztyl nabierze do ciebie szacunku, natomiast nabrudzisz w przestrzeni wspólnej.
babyduck - Pią Lip 20, 2012 10:43

Ej, a apropos brudzenia przestrzeni wspólnej - czemu właściciele wychodzących kotów nie sprzatają po swoich pupilkach?
Szura - Pią Lip 20, 2012 11:02

Bo są równie 'odpowiedzialni' co właściciele wychodzących samopas na 'spacerek' psów. ;)
Ninek - Pią Lip 20, 2012 11:04

Nie ma przepisu o konieczności sprzątania po kotach.

Poza tym kot wychodzi sam, więc jak właściciel miałby po nim sprzątać?

Nakasha - Pią Lip 20, 2012 11:06

Oj, nie wyobrażam sobie nie wziąć psów na smycz, gdy ktoś o to prosi, czy krzyczy - to mój obowiązek. Mam głęboko w 4 literach jak "proszą" o to ludzie - mogą krzyczeć, w końcu mają prawo się bać, ich sprawa. Moją sprawą jest to, aby nie stwarzać zagrożenia.

Zapinam psy również gdy idzie do nas ktoś z psem na smyczy, lub gdy widząc nas, bierze psa na smycz.

Z podbiegaczami nie mamy problemów, bo się nie zdarzają. ;) Raczej to moje podbiegają, więc muszę ich pilnować. Gdy spotykamy znajome psy to ok, niech sobie biegną, ale przy obcych nie mogę tak ryzykować.

Za to gdy jakiś pies podbiega do nas, nie mam nic przeciwko. Już wiele razy się zdarzało, że nawet "agresywne" psy do moich zachowywały się ok.


Cały czas nie mogę się nadziwić, gdy czytam Wasze historie, o agresywnych psach biegających luzem, rzucających się, itp. Mi to się naprawdę nie zdarza. Nie wiem, może specyfika osiedla? a może po prostu za mało czasu spędzam w parkach czy koło trawników, gdzie chodzi wiele osób z psami. My chodzimy na łąki i do lasu, więc też nie ma okazji do konfrontacji.

Tak samo sprzątanie po psie - psy załatwiają się na łąkach, nie na trawniku, więc nie mam czego sprzątać. ;) Niedawno sąsiadka z klatki obok pochwaliła mnie, jak to ładnie chodzę z psami na łąki i nie srają jej pod oknem i w ogóle mam je na smyczy i w kagańcach i że każdy tak powinien robić. :P

Ale jeśli ktoś chodzi do parków gdzie biegają inne psy, dzieci, itp. to musi mieć psa na smyczy... a jak jest luzem, to w kagańcu i musi być odwoływalny.

AngelsDream - Pią Lip 20, 2012 11:12

Szura, święta racja.

Podobnie "nie sprzątają" rodzice wychodzących samopas małych dzieci - wiedzieliście, że dla kilkulatka zabawką może być kupa w woreczku, który to zawiązany wyjmuje się ze śmietnika, rozwiązuje i rozwala zawartość?

Pomysł był tak idiotyczny w swoim geniuszu, że aż go nie skomentowałam. Ostatecznie psy mam odrobaczone i przebadane, a w takim przypadku to z rodzicem wolałabym rozmawiać, nie z dzieckiem.

Więc można uznać prosto, że o wiele spraw warto wpierw poprosić, powiedzieć na tyle normalnie, na ile się da. Wrzask wiele potrafi "zepsuć", bo druga strona się zwyczajnie blokuje. Dlatego ja już wiele spraw zmilczam, pies podbiegacz zostaje otupany/dostaje to, co chciał, czyli Baaja/olany. Na wesołe psy, które podbiegają, nie reaguję już wcale. I jedynie wieczni recydywiści, świadomi tego, że nie odwołają swojego rzucającego się na moje psa, a mimo to puszczający go luzem, słyszą ode mnie jakże ciepłe słowa.

Obecnie na liście są cztery psy: agresywna seterka, dwa labradory i mały, ujadający kundelek sąsiadki, która ma pretensje, że Baaj istnieje, ale sama uważa, że wszystko jej wolno. Jak na takie osiedle (tak duże) lista nie jest długa. Wprawdzie musimy uważać jeszcze na niezbyt zdrową na głowie właścicielkę labradora, ale on zazwyczaj zasmyczowany, więc łatwiej. Można się odwrócić i olać sprawę - zdrowiej dla nerwów.

babyduck - Pią Lip 20, 2012 11:25

Chyba oczywiste jest, że właściciel kota wychodzącego samopas po nim nie sprzątnie :roll: Ale widuję koty na smyczach, po których nikt nie sprząta.

Dla mnie dbanie o to, żeby nikomu kupa mojego psa nie śmierdziała pod oknem czy nie była miną na trawniku, to kwestia etyki, a nie prawa, więc brak odpowiedznich przepisów nie jest dla mnie argumentem.

Ninek - Pią Lip 20, 2012 11:31

Nie spotykam kotów na smyczach więc nawet bym nie wpadła na to, że może o takowe chodzić.
Layla - Pią Lip 20, 2012 12:12

Off-Topic:
Koty na smyczy to nie jest mimo wszystko częste zjawisko, większość kotów domowych jest jednak raczej w domu. Ogólnie mamusie koło plaży nie sprzątają kup po swoich dzieciach bo po co. Nie ma dla mnie usprawiedliwienia na niesprzątanie.

babyduck - Pią Lip 20, 2012 12:33

Ale abstrahując od skali zjawiska - jeżeli mój pies narobi komus podmoknem, to sprzatam. Jaśli kot sąsiadki wyprowadzany na smyczy zrobi to samo, to ona nie sprząta. Uważam, że to niesprawiedliwe i nie można tego tłumaczyć skalą zjawiska.
PALATINA - Pią Lip 20, 2012 12:48

Layla napisał/a:
ale złośliwym zostawieniem kupy na chodniku

Nigdy w życiu nie zostawiłabym kupy na chodniku! To szczyt bezczelności.
Jak nie mam torebek, to chusteczkami lub liśćmi z chodnika sprzątam. Po chodniku się chodzi!
Trawnik to już inna sprawa.

Co do kota, to ja sobie nie wyobrażam kota nasmyczowego (u mnie jest ich sporo - kolejny powód, dla którego moje suki nie chodzą po osiedlu bez smyczy), który by się załatwiał na spacerze.
Raczej znam odwrotne przypadki (np. kot moich rodziców). Koty wychodzące wracają do domu na siku czy kupkę, bo na dworze nie ma żwirku, do którego są przyzwyczajone.
Jeszcze inna sprawa - moja suka potrafi zrobić po dwie kupy na każdym spacerze (Mam dwie suki, więc bywa, że zrobią one nawet i 12 kup dziennie). Nasz kot robi jedną dziennie lub raz na dwa dni.

Ninek - Pią Lip 20, 2012 13:15

PALATINA napisał/a:

Koty wychodzące wracają do domu na siku czy kupkę, bo na dworze nie ma żwirku, do którego są przyzwyczajone.

Znam jednego kota wychodzącego, który załatwia sie wyłącznie w domu.
Koty mojego brata prawie nie używają kuwety w domu (a są wychodzące dopiero rok, wcześniej 7 i 10 lat mieszkały w bloku), koty jego teściów tak samo. Koty mojego lubego wychodzą na kilka godzin dziennie (pod nadzorem ludzi i tylko na ich działke) i też bez problemu sie na dworze załatwiają.
Znam nawet domy, gdzie wychodzący kot nie ma kuwety w domu.

Nakasha - Pią Lip 20, 2012 13:27

No widzisz, a koty moich rodziców nie załatwiają się na podwórku - wychodzą codziennie na kilka godzin. Ba! Każdy kot musi mieć swoją własną kuwetę w domu.

Gdy my swoje koty wzięliśmy na tydzień na działkę, też nie robiły na podwórku. Musiały mieć w domku kuwety.

Swoją drogą byłoby fajnie, gdyby właściciele wychodzących kotów po nich sprzątali, tak samo jak opiekuni dzieci. I właściciele psów - zawsze. Byłoby czysto i przyjemnie. ;) A tak gdy chcę wejść na trawnik koło bloku to muszę nakładać kalosze. ><

Oli - Pią Lip 20, 2012 13:37

asia030984 napisał/a:
Właśnie najbardziej denerwujące są małe kundelki, bądź inne maluchy biegające luzem i agresywne!
a ja uważam zupełnie odwrotnie - najgorsze są duże psy puszczone samopas, ale ja patrzę z perspektywy właściciela posiadającego niewielkiego psa prowokatora, a Duszek umie sprowokować każdego psa samca. I nie raz i nie dwa miałam serce w gardle i zastanawiałam się czy zostanę pogryziona czy nie broniąc swojego psa.

Co do dotykania moich psów to strasznie nie lubię jak ludzie chcą głaskać moje psy, wprawdzie one często podchodzą się łasić, ale dzieci żadne z nich nie lubi - Kora warczy jak ją głaszczą dzieci i ogólnie ją stresują, a Duszek panicznie się boi dzieci.

asia030984 - Pią Lip 20, 2012 14:11

Oli, u mnie małe biegają luzem, szczekają, gryzą, a właściciele myślą, że skoro są małe to mogą robić wszystko i nie potrzebują smyczy!! W ogóle się nie słuchają itp. A jak zwrócisz im uwagę, to wielce obrażeni.
No, ale to zależy zarówno od ludzi - nie wszyscy powinni mieć psy i od samego psa - a właściwie jego wychowania.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group