Leczenie - Ropnie
mmarcioszka - Pią Maj 17, 2013 22:29
manka007, nie ruszaj, jeśli nic się z tym nie dzieje, obserwuj.
Cegriiz - Wto Cze 18, 2013 16:32
Po ostatnich sensacjach z moim Kwareczkiem, polecam wycinanie ropni gdy powstaną po kastracji.
U nas pierwszy, nieduży, pojawił się przez nierozpuszczone nici wewnątrz moszny, tuż po kastracji. Najprawdopodobniej z tego powodu wyszła mu również przepuklina. Przez 4 dni po operacji miał antybiotyk. Sam ropień był wpierw leczony keflexem, później, gdy zaczął "wychodzić" na zewnątrz- wyciśnięty. Po 6 dniach, nie było śladu.
Kolejny ropień pojawił się po 6 miesiącach od wyleczenia poprzedniego. Miał już jakieś 4 cm długości i wyglądał jak 3 jajo, tyle że większe. Powstał w tym samym miejscu co ostatnim razem.
Tym razem został usuniety chirurgicznie, a przepuklina naprawiona. Najprawdopodobniej, gdyby nie operacja, ropień by pękł wewnątrz organizmu, co spowodowało by sepsę.
wilczek777 - Nie Lip 14, 2013 21:45
Bardzo proszę o pomoc.
Pierwszy raz od lat mam styczność z ropniem...
Desant ma ropień wielkości niewielkiego groszku na pyszczku a dokładniej przy brodzie... Odległość od kącika pyszczka dosłownie 3 -4 milimetry. Jutro nie mam szans dostać się do weta - najwcześniej wtorek. Z tego co się doczytałam takie ropnie traktuje się antybiotykami. Jest szansa, że po takim leczeniu zniknie czy jednak trzeba to czyścić od razu? Nie ma TŻ a ja Desanta się troszkę boję (mocno testosteronowy samiec i "nie mój"). Nikt mi w przemywaniu/wyciskaniu póki co nie pomoże więc mi się to nie uśmiecha. Absolutnie nie wiem co z tym fantem zrobić. Tribiotic? Detromecyna? Zostawić?
limomanka - Nie Lip 14, 2013 21:55
wilczek777, rękawica i weterynarz
wilczek777 - Nie Lip 14, 2013 22:07
Czyli nie da się tego polubownie... Desant to kochany ogonek ale nie widzę go z naklejką na grzbiecie "dzielny pacjent". Zawsze się takie ropnie czyści? Nigdy nie zanikają po lekach?
limomanka - Nie Lip 14, 2013 22:31
wilczek777, czyści się, a antybiotyk dodatkowo. Ropa nie zniknie sama z siebie. A im dłużej utrzymuje się ropień, tym większa szansa na martwicę na skórze Póki ropień jest mały (oczywiście zależy to też od miejsca) powinno się to dać zrobić bez narkozy.
Na pocieszenie powiem, że szczury u weta zachowują się często spolegliwiej, niż w domu - lgną do znajomego zapachu
wilczek777 - Nie Lip 14, 2013 22:36
Ja go ostatnio dominuję i on się na mnie złości... Raz przy dominowaniu złapał TŻ za palec i gdyby nie to, że nie robi krzywdy żadnemu z szczurów to poszedłby na kastrację za świrowanie. Boje się,że przy tak bolesnym zabiegu po prostu ze strachu zatopi we mnie zęby. Nie jestem dobra w przytrzymywaniu zwierząt - nigdy nie musiałam tego robić - albo były grzeczne albo wystarczyło wystawić dupkę a reszta tkwiła w zgięciu łokcia.
wilczek777 - Wto Lip 16, 2013 18:23
Matko i borze lesisty oraz wszyscy śnięci - pękł! Jutro rano jadę do weta (dzisiaj nie dałam rady a moja wet do 14 tylko). Zmalał odrobinę a od dołu (tak że najpierw nie zauważyłam) widać brązowawą dziurkę. Próbować delikatnie nacisnąć? Przemyć czymś? (Rivanolu brak). Posmarować (mam tylko Tribiotic i Detromecyne). Straszliwe to jest o.0 Musi okropnie boleć takie świństwo w okolicy pyska. To tak jakby człowiek miał na sobie syfa wielkości jabłka! Ktoś zna przyczyny tego? Czytałam, że od pogryzień ale Desant jest tym dręczącym nie dręczonym i ani jednego wyrwanego włoska co dopiero ugryzienia na pysku nie miał Zęby dolne ma ładne więc nie jest to problem pyszczny.
EDIT
Tam nie ma co wyciskać. Obmacałam dziurę. Dookoła rany jest opuchnięte ale spory groszek zamienił się w twardą część ze strupem...
limomanka - Wto Lip 16, 2013 20:46
wilczek777, dobrze by było to zdezynfekować jednak, no i jak najszybciej weterynarz i antybiotyk. Twarda część ze strupem może być martwicą, która odpadnie lub trzeba będzie ją usunąć u weta.
smeg - Śro Lip 17, 2013 14:13
Ja parę dni temu zauważyłam guzek o średnicy ok. 1 cm u mojej Pchełki, na szczęście na plecach, więc w miarę w neutralnym miejscu. Obserwowałam go przez kilka dni, urósł nieznacznie, ale pojawił się na nim strup i zaczął śmierdzieć ropą. Nie wiem, skąd się wziął, obecnie raczej nie ma bójek w moim stadzie. Wczoraj po prostu zerwałam strup, ropa wyleciała sama, nie musiałam za bardzo wyciskać. Po wszystkim psiknęłam do środka obficie Octaniseptem, wyglądało niezbyt estetycznie, bo została spora "dziura" w plecach. Dziś sprawdziłam i przemyłam jeszcze raz, zaczęła już się goić, na szczęście od środka, nie od wierzchu, więc nie musiałam znowu zrywać strupów. Chyba jej nie bolało, bo nawet nie pisnęła, wierciła się tylko niesamowicie.
W okolicy pyszczka to już niestety dużo bardziej niebezpieczne miejsce. Na Twoim miejscu zajęłabym się tym jak najszybciej, jeśli sama się boisz, to u weterynarza. Bo takie ropnie lubią się szybko rozwijać, a w tych okolicach często kończą się uśpieniem szczura. I tak już długo czekasz.
Oluś - Śro Lip 17, 2013 14:32
smeg napisał/a: | W okolicy pyszczka to już niestety dużo bardziej niebezpieczne miejsce |
Zgadza się, miałam szczura z ropniem na pysku, konkretnie na policzku. Pojawił się i urósł nagle, w ciągu jednej nocy zajął żuchwę. Do tego po oczyszczeniu ropień zaczął się odnawiać i zrobiła się przetoka. Efekt: szczur z odsłoniętą kością żuchwy i ropiejącą dziurą w gardle. Poddałam się, kiedy pojawił się drugi ropień - tym razem w jamie ustnej. Szczur do uśpienia.
Także ropnie w tej okolicy to nie żarty. Najlepiej iść do weta, niech to wyczyści porządnie.
wilczek777 - Śro Lip 17, 2013 15:09
Wczoraj ropień pękł i wyglądało, że będzie pięknie. Wieczorem Desant zleciał z górnego piętra i rozwalił sobie łapsko tylne (jak to zrobił tego nie wiem - siatka, hamak - dopiero dno klatki). Ropień oczyszczony ładnie i nie zaatakował żuchwy ale mamy łapsko grubości kicuka i ograniczenie łażenia 3 tyg -.- Jak nie urok to sraczka.
wilusia - Sob Lip 27, 2013 16:56 Temat postu: Problem (chyba ropa) Mam problem z moim Zdzisiem. W niedzielę zauważyłam, że spuchło mu dziąsło/szczęka. Pierwsza myśl - ropieje. Nie mogłam z nim w poniedziałek pojechać do weta bo wyjeżdżałam, więc poleciłam mamie go obserwować, patrzyć czy je i jak coś to dzwonić. Wszytko miało być OK. Wczoraj wieczorem jak wróciłam okazało się, że Zdzisiek rozdrapał sobie całe gardło. Do wetki mam możliwość pojechania dopiero w poniedziałek popołudniu. Czy do tego czasu mogę mu tą ranę jakoś przemywać (woda utleniona, sól fizjologiczna?) czy smarować jakąś "ludzką" maścią, typu detromecyna?
Nie linczujcie mnie że nie zorganizowałam mu weta w tygodniu tylko proszę dajcie jakieś rady.
Oluś - Sob Lip 27, 2013 17:05
A nie masz w pobliżu jakiegokolwiek weta, choćby od psów i kotów? Jakiś lek.wet. powinien to jednak obejrzeć, rany w tych okolicach to nie przelewki.
Póki co możesz przemywać rivanolem.
wilusia - Sob Lip 27, 2013 17:16
Właśnie dziś i jutro nie mam szans dostać się do weta. Dzięki, będę mu przemywała.
|
|
|