To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Koty vol. II

idaa - Nie Mar 08, 2009 11:14

Kiedyś chciałam zaopiekować się kotem. Piękny, ogromny, zaniedbany i niestety chory. Dałam mu posłanie, dobre jedzenie i mizianie. Do domu go niestety wziąć nie mogłam :( . Mieszkam na przedmieściach małego miasta i kotów jest dużo "pańskich" i bezpańskich. Kotek owszem jadł, spał, podleczył się, a potem wracał do brudu i smrodu , w którym mieszkał u prawowitego właściciela. Miał "pod ogonem" to, że chciałam mu polepszyć byt :P . Byłam wtedy w ciąży. Po tym kocie została mi toksoplazmoza. Długie leczenie, córeczka na szczęście urodziła się zdrowa. Od razu napiszę, że nie ma u mnie, ani w pobliżu (ok. 100 km Celestynów i "Paluch") schroniska. Nie ma więc możliwości podwiezienia kota do schroniska. Psy wyłapuje "miasto" i właśnie tam odwozi. Kotami nie zajmują się.
Mangusta - Nie Mar 08, 2009 12:01

Bernadeta napisał/a:
Obróżka - a jak się zawiesi na krzaku.Moja siostra z tego powodu obróżki nie daje ,ja też nie.Póki co nie ma takiego obowiązku.
że jak? to nie boisz się że kota przejedzie samochód, że go psy rozszarpią albo dzieciaki kamieniami obrzucą lub jakiś zwyrodnialec potraktuje siekierą czy trutką, ale obróżki nie dasz bo a nóż widelec o krzaczek zahaczy?! to jakiś kompletny absurd...
idaa - Nie Mar 08, 2009 12:18

Wiecie co? Ja tu czegoś nie rozumiem :oops: . Czy na tym forum są równi i równiejsi? Bo niektórzy z forum piszą, że wypuszczają swoje koty i nikt się ich nie czepia, a jak Bernadeta napisze o swoim kocie, to zaraz się na nią rzucacie. To czym się różni wypuszczanie kota przez Bernadetę od wypuszczania kota przez kogoś innego?

No i zaraz mi się dostanie :(

Layla - Nie Mar 08, 2009 12:24

idaa, ja się czepiam każdego kto wypuszcza swojego kota. Po to mamy zwierzę, żeby nad jego bezpieczeństwem czuwać.
Mangusta - Nie Mar 08, 2009 12:25

a kto jeszcze wypuszcza swoje koty? prócz Bernie nie przypominam sobie nikogo... Nutaka miała trochę inną sytuację.

dla mnie po prostu nie znakowanie kota "bo o coś zahaczy obróżką" jest jakąś totalną paranoją i hipokryzją, nie jestem w stanie zrozumieć czegoś takiego i chętnie się dowiem jaką logiką Bernadetta idzie w tej sprawie.

idaa - Nie Mar 08, 2009 12:26

Magnes napisał/a:
idaa, moja kotka wychodzi na dwór kiedy chce tzn. wtedy kiedy jest ciepło. Chodzi tylko po ogródku i posesji obok. Gdy siedzi w domu robi jedną wielka demolke. Uważam że są koty które powinny wychodzić na dwór, Tekila nie nadaje sie do siedzenia w domu przez cały czas :wink: najpierw wyjdź z kotą na smyczy żeby poznała teren są koty które po jednym wyjściu rezygnują z wychodzenia, bo sie boją :wink:

I nikt się nie czepia :P

EDIT:m Obróżki teraz robią takie z gumką. Normalnie nie spada, a jak się zwierzę zaczepi, to gumka się rozciąga i przechodzi przez głowę.

Layla - Nie Mar 08, 2009 12:29

idaa, nie zauważylam tego postu, bo nie śledzę tematu zbyt mocno. Magnes w takim razie także postępuje nieodpowiedzialnie, narażając swoje zwierzę na wypadki, zatrucie i inne zdarzenia zagrażające zdrowiu i życiu.
idaa - Nie Mar 08, 2009 12:33

Layla ja mieszkam w małym mieście i ludzie tu nagminne wypuszczają koty. Ja swojej kotki nie chcę wypuszczać, bo zaraz za bramą mam ruchliwą ulicę. Ale czy uda mi się uchronić ją od ucieczki? Tego nie wiem. Nie jestem w stanie zamknąć na głucho wszystkich okien i drzwi, mieszkam w starym, drewnianym domu. Dzieci często latem wybiegają na podwórko, a Kociambra tylko czeka, by wymknąć się. Na razie kotka jest młodziutka, ale co będzie potem? Chcę ją przyzwyczaić do smyczy. Czy da się tak przestraszyć kota, by nie chciał wyłazić przez okno?
Bernadeta - Nie Mar 08, 2009 14:08

Mazoku napisał/a:
ale obróżki nie dasz


Póki co nie daję,bo przejechanie,otrucie itp może nastąpić albo nie,podobnie zresztą jak wypadek nieszczęśliwy w domu -raz wszedł mi za kanapę i głowa mu utknęła między ścianą i kanapą-byłby się udusił, na szczęście działo się to na moich oczach.Natomiast jeśli chodzi o obróżkę to wiem,że teoretycznie kot ma się z nich bez problemu uwolnić,ale Filip-kot mojej siostry zaczepił się obróżką o krzaki i szarpał się,mimo to nie uwolnił się i dopiero ona go odczepiła, dlatego obróżki więcej nie daje.
Gybym wypuszczała kota we własnym ogródku i nie wychodził by poza teren to tak,ale gdy chodzi po osiedlu,między płotami kolejnych willi,przez różne dziury i żywopłoty póki nie ma obowiązku zakładania obróżek mój kot i nie tylko mój chodzą bez.
sachma napisał/a:
ja po prostu miałam dość że dwa razy do roku rodziło się 5 - 6 kociąt, które później wyjadały z misek naszych psów.. i wychodziło na to że karmimy nie tylko nasze dwa psy ale i 10kotów..

Nie dziwię Ci się,bo ja też miałam dość wiecznego jeżdżenia by uśpić kolejnego zaropiałego,ledwo żywego małego kociaka i nareszcie problem się skończył.

falka - Nie Mar 08, 2009 14:28

Bernadeta, idąc Twoim tokiem rozumowania, może się zaczepić obróżką albo nie. Przyjmujesz tylko to, co dla Ciebie wygodne.
Mangusta - Nie Mar 08, 2009 15:07

falka napisał/a:
Przyjmujesz tylko to, co dla Ciebie wygodne.
dokładnie, jak skończy pod kołami to "Bóg tak chciał" ale jak się zaczepi o krzaczek to "łolaboga, zła obróżka!"

paranoja...

Fea - Nie Mar 08, 2009 15:30

Cytat:
dokładnie, jak skończy pod kołami to "Bóg tak chciał" ale jak się zaczepi o krzaczek to "łolaboga, zła obróżka!"
Święta racja, łapy opadają. Berna dżizas, daj ty temu swojemu nieszczęsnemu kotu jakieś szanse na powrót do domu. Pieprznie go w końcu jakieś auto i nawet się o tym nie dowiesz.
Bernadeta - Nie Mar 08, 2009 16:31

Jeden taki mieszka na narożniku ruchliwej ulicy, willa tak jest położona i wraca i żyje już tyle lat.Dlatego zdecydowałam się w końcu na kota,gdy widziałam tamtego i to ostatni kot w moim domu.Lubię go,ale teraz już wiem co znaczy przysłowie:"Nie kupuj kota w worku".
Macie swoje racje,ja swoje.Co do obroży zapomniałam napisać,że ta o której pisałam to była obroża przeciw pchłom też miała się odpiąć,Filip zawiesił się na spince.

Mangusta - Nie Mar 08, 2009 16:37

no to faktycznie, spinka jest wyjątkowo niebezpiecznym narzędziem. o wiele bardziej niebezpiecznym niż kilkutonowy, rozpędzony samochód czy rozjuszony pies. o latających cegłach czy truciźnie od życzliwych sąsiadów nie wspominając. no straszność! trzeba się koniecznie pozbyć wszystkich obroży i spinek w domu, bo a nuż któraś się rzuci z wściekłością czy przejedzie...
Bernadeta - Nie Mar 08, 2009 17:18

Mazoku, Dorzucę - dla bezpieczeństwa jak się wychodzi najlepiej zamknąć w klatce :roll: ,bo gdy zostanie sam przez 13-14 godzin nigdy nie wiadomo gdzie wejdzie i co narozrabia i czym to się dla niego skończy .
Rozumiem o co wam chodzi,ale mówimy w tej chwili o Tofiku,a on nie chodzi po ulicach,a psów niebezpiecznych też w okolicy nie ma,sąsiedzi lubią koty a co niektórzy na osiedlu mają własne wychodzące i nie wychodzące i dokarmiają je a nie trują.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group