Leczenie - Udławienia, pierwsza pomoc, "wymioty"
Nisia - Pon Lut 25, 2008 09:40
Rzeczywiście dziwne. Zgadzam się z dziewczynami, że rtg byłoby najlepsze.
Ale mnie osobiście nie wydaje się, aby to było coś bardzo poważnego, skoro je i pije normalnie i bez przykrych następstw. Może po prostu akurat tę marchewkę je zbyt zachłannie, nie rozdrabnia jej, marchewka się przykleja do gardła/przełyku i powoduje kłopoty?
Moja Fatka kiedyś zadławiła się zbyt zachłannie jedzonym płatkiem kukurydzianym. Od tej pory, ilekroć nie rozdrobniła go zbyt dobrze, "zwracała". Może z tą marchewką po nawilżeniu jest tak samo jak z płatkiem? Łatwo się przykleja?
Ja bym osobiście odstawiła na próbe tylko marchewki w postaci suchej. No i rtg. Możnaby też obejrzeć gardło.
Oli - Pią Mar 21, 2008 01:28
Elton zrobił dzisiaj coś dziwnego - wyglądało to jakby mu się ulewało... Po jedzeniu zaczął cofać głowę jakby chciał zwymiotować i ulewała mu się biało-kremowa substancja. Zrobił tak kilka razy, nie wyglądał na przerażonego, żadnych objawów bólu. Wzięłam go na ręce i usłyszałam , że "klika" nosem, nie charczy, czy gada, tylko klika. Otworzyłam mu pysk i cały był w tej białej wydzielinie. Trzymałam go głową w dół i poklepałam kilka razy po pleckach, delikatnie, ale stanowczo. Jak narazie mu przeszło. Jeśli się to powtórzy to jutro jedziemy do weta. Dziwne to było, naprawdę...
EDIT/
Dodam, że on to zjadał z powrotem. Część tej substancji zjadł Ojej, bo Eltona wzięłam na ręce.
Nisia - Pią Mar 21, 2008 09:14
Olimpia, Henia też tak raz miała, taką wydzielinę. Czytałam też, że czasem szczurki to zjadają, to normalne.
Ale jesli to tylko "udławienie", to powinno się nie powtarzać. Czego wam życzę...
Oli - Pią Mar 21, 2008 15:54
Jak narazie się nie powtórzyło. Zastanawiam się czy to nie jest tak jak u psów, że jak za dużo i za szybko zjedzą to potem "zwracają", czasem nawet bez wcześniejszych objawów wymiotów. Jak Eltonowi sprawdzałam później pyszczek i dzisiaj to był czysty.
Nisia - Pią Mar 21, 2008 15:57
Olimpia, Heni wtedy się przykleił "gdzieś tam" płatek kukurydziany. To co jej wypływało to była ślina... Dużo gęstej śliny...
wanna - Pon Mar 24, 2008 12:08
Moja Beza i Entaza też tak czasem maja jak jedzą zbyt zachłannie, a zwłaszcza suchy chleb. Entaza rzeczywiście czasem wypluwa to co pogryzła, żeby sobie zjeść mniejsze kawałki. Tak zrobiła kiedyś właśnie z marchewką i ostatnio z chrząstką, ale suchego chleba staram się jej już nie dawać, bo po nim miała straszny atak. Też wydawała dziwne odgłosy, nadymała się i zwracała taką chlebową papkę... okropnie śmierdzącą... Wtedy widziałam to pierwszy raz i starałam się jej jakoś pomoc. Jedyne co wymyśliłam to masowanie brzuszka od tyłu w przód, ale Entaza poradziła sobie i bez mojej pomocy...
Z Entazą jest wszystko ok, ale niepokoi mnie Beza, bo zauważyłam że bardzo często tak zwraca jedzenie przy dużym ślinotoku i nie ma apetytu, schudła okropnie i ciągle tylko leży w kącie... a co dziwne ziarna chyba je normalnie, chociaż i tak w małych ilościach.
helen.ch - Śro Maj 07, 2008 07:15
Znalazłam dziś Dixi w kąciku na półce, siedziała napuszona i bała się, nie chciała dać się wziąć. Wokół pyszczka mokro, w pyszczku piana. Nie wiem co się stało, nie widziałam co jadła, wieczorem dostały gotowany makaron, ale od razu go zjadły, a ja późno poszłam spać. Nic się nie działo. Teraz śpi mi na kolanach, ale pysio nadal mokre. Przestała cofać główką. Nie wiem jak długo to już trwa. Próbowałam ją ratować potrząsając w pionie, ale nie wiem, czy faktycznie sie zakrztusiła. Jest osowiała, ciężko oddycha, nie wydaje juz żadnych dźwięków, ale wcześniej furkotała i zgrzytała ząbkami. Niech juz będzie 11-sta, żebyśmy mogły jechać do lecznicy.
Layla - Śro Maj 07, 2008 07:34
helen.ch, wygląda mi to na zadławienie. Aria jak jej się to zdarzy to potem idzie spać i śpi długo. Ja mam jakieś "szczęście" do zadławień, ale pocieszę Cię, że żaden szczur nie potrzebował akurat u mnie pomocy weta. Kiedyś Dominik Arię zabrał, ale chyba ją wytrzęsło w drodze czy jak, bo w lecznicy szczurcia ożyła i zaczęła się myć. Moim zdaniem będzie dobrze, Helenko
helen.ch - Śro Maj 07, 2008 07:53
Layla napisał/a: | Moim zdaniem będzie dobrze, Helenko | dzięki, mam nadzieję, poszła spać do transporterka, dałam ją tam, bo jakby coś, to z rury jej nie wyciągnę, a ona śpi tylko w rurze. Zobaczymy, dziękuję.
edit.
wykrztusiła jakieś małe białe coś, taki skraweczek, może makaron? Pospała, a ja zrobiłam sobie śniadanie, wcześniej nie chciała ani jeść chlebka ani pić, podsunęłam jej kawałek salami (wiem, że to nie dla szczura jedzenie ) wręcz wyrwała mi i zjadła, dałam jej więc chleba z masełkiem i wiem już , że może przełykać... jak na razie ufffff, ślina już nie leci.
Andzia - Śro Maj 07, 2008 09:31
helen.ch, to dobra wiadomość
helen.ch - Śro Maj 07, 2008 10:57
Andzia napisał/a: | helen.ch, to dobra wiadomość |
oj żebyś wiedziała, Nata mi rozpaczliwe smsy ze szkoły śle :"Mamo, co z Dikusią? Napisz, żyje? Proszę Cię" ... chyba mi coś nie wierzy, że już wszystko ok.
Młoda siedzi mi na kolanach i już chyba nie pamięta, że jej coś było.
Zanim wykrztusiła to coś, zrobiłam tak jak było wyżej gdzieś napisane, głową w dół potrząsnęłam. Piany poszło dużo i porfiryna z nosa, ale chyba pomogło. Musiało to trwać długo, bo ona już jakaś zimna była i miała sine koło pyszczka. Ale teraz jest już wszystko ok.
Pacyfka - Śro Maj 07, 2008 14:26
helen.ch, ciesze się, że już dobrze i oby tak dobrze zostało do końca maja
Oli - Czw Maj 08, 2008 00:04
Ech, te udławienia... U mnie Elton tak ma - objawy identyczne jak u Dikusi. Za pierwszym razem dostałam zawału, za drugim już tylko wyjęłam go z klatki i lekko przechylając głową w dół klepałam po pleckach, też lekko. Pomogło i obecnie pomaga za każdym razem.
helen.ch - Czw Maj 08, 2008 07:50
Olimpia napisał/a: | Pomogło i obecnie pomaga za każdym razem |
czyli, że to się może powtarzać, z tego co piszecie, tak bywa , co będzie jak jej się to przytrafi, jak będziemy na urlopie, kto jej pomoże? Teść nie da rady, nie będzie z nimi cały czas. Ona wczoraj przez chwilę, zaraz po wyjęciu z klatki, była w bardzo kiepskim stanie, miała siny pyszczek, pokładała się, była chłodna i napuszona, szczęki miała ściśnięte i całe pysio w pianie. Mam wrażenie, że to moje nieporadne ratowanie uratowało ją w ostatniej chwili.
Layla - Czw Maj 08, 2008 07:54
helen.ch, naprawdę nie ma się czego aż tak bać. Teraz, po tylu przypadkach, sama oceniam czy zwierz sobie poradzi. Luter zawsze radzi sobie sam. W ostateczności pomagam, zazwyczaj pomaga to, co robi Olimpia. Helen, nie panikuj, będzie ok, naprawdę.
|
|
|