To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Psiaki vol.VII

Fauka - Nie Gru 20, 2009 13:19

Gdzie w Łodzi dorwę behawiorystę? Bohdziun nie daje szans takiemu psu w dodatku 100zł jedna wizyta domowa, i ile tych wizyt? nie stać mnie na wiecej niż trzy, nie mam tyle pieniędzy. Mając 11 lat i psa niewiadomo skad można doprowadzić go do takiego stanu, uwierz mi. W dodatku on od zawsze byl taki, nigdy nie był milym pieskiem. I uwierz mi, kupno Larego było doskonalym posunięciem bo dzięku Laremu nie ma problemu z jedzeniem Ajsa, bo je wszystko i złagodnial do zwierząt na dworzu, nie atakuje już psów na ulicy, zrobił się pod tym względem spokojniejszy. Nie zmieniło to jednak agresywnego stosunku do ludzi.
AngelsDream - Nie Gru 20, 2009 13:20

Mazoku napisał/a:
Fauka, jedynym wyjściem byłyby jakieś prochy, tak jak mówi Fea. na pewno wizyta u weta Cię nie ominie, trzeba ustalić przyczynę agresji, jeśli to coś neurotycznego to i trening nic nie pomoże.


Jest od groma dobrych leków dla psów - część niestety dostępna za granicą, ale są. Tylko, że warunkiem ich zadziałania jest współpraca całej rodziny i odpowiednie otoczenie wokół psa. Jeśli agresja jest tak skrajna, zapewne najlepszym wyjściem jest eutanazja, ale tylko po ustaleniu przyczyny powstania problemu. [Padaczka? Rak mózgu? Jakieś zmiany w obrębie czaszki?] A ja naskakuję dlatego, że od dawna już Fauka pisze o Ajsie i ostatnio też pisała, ale do weterynarza nie poszła. A z takimi zachowaniami nie powinno się czekać, choćby po to, by nie mieć tych cholernych blizn. :roll:

W całej tej sytuacji zadziwia mnie najmocniej nie pies i nie Fauka, ale jej matka, której postępowanie utwierdza mnie w pewnych osądach na temat rodzicielstwa.

Na wiele rzeczy mógł pomóc szczeniak, ale ten szczeniak dorósł - zastanawiałaś się, jak to mogło wpłynąć na tak "niepewnego/pewnego siebie" psa? Jakie to powoduje skoki hormonalne? Jak ich stosunki wyglądają naprawdę. Czy żyją ze sobą, a może obok siebie. To wszystko jest ważne. Tess, wybacz, że wyciągam, ale Beza przy Celarze też nagle zaczęła wykazywać mniejsze objawy lękowe, ale nie ma tylko plusów danej sytuacji są też minusy. I na deser dodam: tak, Baaj znacznie wyluzował przy Celarze na zostawianie go, ale z drugiej strony na spacerach bywa - właśnie przez to, że ma stado - nieznośny. Da się nad tym zapanować, ale to praca "na zawsze".

Edycja.

Ostrzegam, że podanie psu leków bez ustalenia przyczyny zachowania może spowodować pogorszenie sytuacji. Pies poczuje się zdezorientowany i zacznie atakować naprawdę wszystkich i bez żadnej przyczyny. Dlatego uważam, że podawanie leków tego typu na oślep - nawet ziołowych - nie jest dobrym pomysłem.

A co do pewnej bezsilności - jakby ktoś spotkał mnie, kiedy szukałam Baaja w lesie, na pewno pomyślałby, że mam coś z głową. Tak po prostu bywa i może się przydarzyć każdemu. Pies znajomej wyrwał się jej z ręki i zginął pod kołami samochodu - czasem smycz to za mało, a czasem cały sprzęt świata zawiedzie.

Tess - Nie Gru 20, 2009 13:30

Fauka, tak, wiem, co piszę. Mam duże problemy z psem, miałam i wiele większe. Pomijając nawet, że wszystkiego się boi i rzuca mi się na ludzi/psy/tramwaje na ulicy. Wiem, co to znaczy mieć w domu, psa, który się rzuca na domowników. Który ma skoki agresji bez żadnego powodu i który wpada w szał i rzuca się na oślep.
Jednak takich problemów już nie ma - praca, praca i jeszcze raz praca.

Fauka - Nie Gru 20, 2009 13:33

AngelsDream napisał/a:
ale jej matka, której postępowanie utwierdza mnie w pewnych osądach na temat rodzicielstwa.


Trafiłaś w sumie w sedno ponieważ gdy tak myślę, jakby to wyglądało gdybym z psami mieszkała sama to byłoby łatwiej. Ustalam zasady, spisuję nawet na kartkach, zaznaczam markerami artykuły w gazetach by przeczytała ale ona ma to gdzieś. Ajs jest zły bo ma czarne podniebienie a Lary jest labradorem i jest cacy i trzeba do niego mówić jak do dziecka i cały dzień niuniać. No i dostaję ochrzan za długie, zimowe spacery z larym bo jej "synek sie przeziębi". Natomiast na ajsa ciagle się pruje, myślę ze przez to jest nerwowy, tłumaczę jej że nasze psy znają takie i takie słowa i by mowila w danej sytuacji "nie" i wskazywała inną, wymaganą czynność nagradzając go ale jej łatwiej jest się pruć, pruje się całe dnie niemiłosiernie na Ajsa i robi mu wręcz awantury całymi zdaniami i nie rozumie że pies tego nie pojmie. Czasami jej już dogryzam mówiąc że łatwiej mi było nauczyć psa słowa "nie" niż ją ale ona jest po prostu chyba na to zbyt głupia. Psuje mi wszystko i nauczyla Larego żebrać. Jaki jest tego efekt? dwa psy stoją jej przy stole, żebrzą i na siebie warczą poniewać zaczyna się konkurencja, co ona robi wtedy? pruje się na nie i na mnie bym coś z tym zrobiła.

Mangusta - Nie Gru 20, 2009 13:37

Cytat:
W całej tej sytuacji zadziwia mnie najmocniej nie pies i nie Fauka, ale jej matka, której postępowanie utwierdza mnie w pewnych osądach na temat rodzicielstwa.
i co jej w tym momencie pomoże jak ponajeżdżasz na jej matkę?

dziewczyna jest zrozpaczona, możliwe też że trochę bezradna w tym wszystkim i zagubiona. jak się było w liceum to człowiek nie myślał tak racjonalnie, logicznie i szybko, do tego nie był w pełni samodzielny z oczywistych względów.

wiesz co Tess, ja na twoim miejscu nie moralizowałabym tak bo też święta nie jesteś - czyżby niewygodny kotek (jak jej tam było? "Bubajejku"?) już wyleciał z pamięci?

Tess - Nie Gru 20, 2009 13:41

Fauka, problemy z rodzicami też da się w dużym stopniu ominąć. I to też mówię z doświadczenia. Moi rodzice wielbią mojego psa, niestety w ten zły sposób. Nie da się im przetłumaczyć, żeby nie dokarmiali/nie psuli itd. Z takim psem, gdzie jesteś sama, a inni psują jest więcej pracy. Ale nadal się da.
Ja aktualnie mam psa, który uważa mnie za wspaniałość, mogę zrobić wzystko, jest na każde moje zawołanie. A rodziców olewa.
Wydaje mi się (nie znam sytuacji, dlatego mówię, że mi się wydaje), że gdy z psami będą mniejsze problemy, Twoja matka oleje je i nie będzie się na nie drzeć. Tylko tu jest najwięcej do zrobienia dla Ciebie niestety... :<
U mnie doszło do tego, że musiałam przychodzić do pokoju i mówić psu, że ma zejść z fotela, bo ojciec stał jak debil i nie mógł psa spędzić, bo się na niego rzucał.
Teraz jest naprawdę ok, a rodzice powoli zaczęli kapować, zobaczyli, że to działa. I drugiego psa mi nie zepsują, bo mamy konkretnie ustalone zasady, miałam długie dyskusje na ten temat nim zdecydowałam się na kupno drugiego psa...

AngelsDream - Nie Gru 20, 2009 13:43

Fauka, bo ja wbrew pozorom nie idę z Tobą na wojnę. Ja tylko uważam, że litość w pewnych sytuacjach jest zbrodnią i należy kogoś ocknąć.

Nie masz pieniędzy na szkoleniowca - rozumiem. Na serio, bo wiem, ile kosztowało wyuczenie Baaja niektórych zachowań. A czy masz zaufanego weterynarza, który będzie przynajmniej próbował dobrać leki? I przede wszystkim, czy masz na to siłę? Wyobraź sobie swoje życie bez Ajsa i z nim - on nigdy nie dojdzie do idealnego poziomu - moim zdaniem jest na to za późno. Twoja matka jest osobą niewyuczalną, więc zawsze będzie Ci bruździć - Ajsowi również, a to mu nie pomoże. Czasem uśpienie to dobre wyjście, bo i Ty i pies zaznacie odrobinę spokoju, ale zastanów się, czy udźwigniesz taką decyzję. Kolejna sprawa, że badania, które pomogłyby ustalić przyczynę też najtańsze nie będą, niestety.

Myślę, że boisz się odpowiedzialności za podjęte działania, ale wiedz, że to zupełnie normalne i naturalne. Jednak, mimo wszystko, nie powinno Cię to paraliżować. :glaszcze: Rozumiesz?

Mazoku, nie napisałam o matce Fauki nic, czego ona sama by nie potwierdziła lub wcześniej nie wspomniała.

Tess - Nie Gru 20, 2009 13:46

Mazoku, nigdzie nie powiedziałam, że jestem święta. Sytuacja była zupełnie inna, ale nie o to tu chodzi. Ja przynajmniej podjęłam jakąś decyzję i nie wypieram się jej, jakkolwiek trudna i niefajne by nie była.

Fauka, ja też Ci źle nie życzę, staram się tylko zwrócić uwagę na to, co można zrobić i że powinnaś w końcu podjąć jakąś decyzję. Jaka by nie była, ale zrobić cokolwiek. :]

Fauka - Nie Gru 20, 2009 13:47

Cytat:
U mnie doszło do tego, że musiałam przychodzić do pokoju i mówić psu, że ma zejść z fotela, bo ojciec stał jak debil i nie mógł psa spędzić, bo się na niego rzucał.

Mam dokładnie to samo.

Tess napisał/a:
miałam długie dyskusje na ten temat nim zdecydowałam się na kupno drugiego psa.

Ja też.

Tylko u mnie wygląda to tak, że oba psy są we mniw wpatrzone jak w obrazek, bywa że Ajs nie chce wyjść z mamą więc muszę ja się ubrać i z nim iść bo ze mną pójdzie na koniec świata. Podobnie lary który niezbyt lubi to całe niunianie. Oba psy się mnie włuchają, schodzą z łożek kiedy im kazę, wychodzą z pokoju na moje zawołanie, ida na miejsce kiedy im każę ale mam dosyć tego wołania co 5 sekund do psa. Np. jest taka sytuacja że ktoś robi coś w kuchni i wejdzie Ajs, wtedy nie można się ruszyć bo on zaczyna warczeć i co? i od razu krzyk do mnie "zrób coś z tym kundlem bo go wyrzucę!" więc idę, mówię spokojnie "Ajs, wyjdź" on pomruczy, spuści łeb i wyjdzie ale nie potrafię mamy nauczyć tego, by spokojnie ale stanowczo kazała mu wyjść a przecież to by pomogło.

Szura - Nie Gru 20, 2009 13:49

Mazoku, kota bym tu nie wyciągała, ponieważ akurat z kotem wszystko było od początku ustalone - że jeśli wszystko wypali, kot zamieszka ze mną, Tess i przyjacielem, a jeśli nie, to razem poszukamy mu dobrego domu. Bo w lecznicy dobrze mu nie było, był nieodrobaczony, z brudnymi uszami...

No i nie wypaliło, więc Tess znalazła jej domek. I wierz mi, nie raz i nie dwa myślała o tym, żeby kot u niej został, ale wiedziała, że jej rodzina nie jest odpowiednia dla takiego kociaka, nie było jej łatwo, ale podjęła słuszną decyzję.

Fauka - Nie Gru 20, 2009 13:53

Cytat:
A czy masz zaufanego weterynarza, który będzie przynajmniej próbował dobrać leki?

Ma, zajmuje się wszystkimi moimi zwierzętami od wielu lat i ma naprawdę powołanie do tego.

AngelsDream napisał/a:
Wyobraź sobie swoje życie bez Ajsa i z nim - on nigdy nie dojdzie do idealnego poziomu - moim zdaniem jest na to za późno.

Wiem że nie dojdzie, nie musi dawać się głaskać ani brać na ręce, wystarczy tylko by nie warczał ciągle i nie atakował bez powodu.

AngelsDream napisał/a:
ale zastanów się, czy udźwigniesz taką decyzj

Nie udźwignę, jak oddawalam psa któremu pomagalam i miałam go 2 dni to wyłam jak głupia wykrzykując że go zdradziłam i nie mogłam sobie z tym poradzić.

Ja po prostu jestem w kropce, stoję w miejscu i nic nie mogę zrobić, bo co mi daje czytanie i wprowadzanie tego wszystkiego w życie skoro każdy mi rzuca kłody pod nogi? to mnie pies się slucha ale przez innych mnie też gryzie, wszystkie decyzje spadają na mnie bo nikt inny nie poczuwa się do odpowiedzialności. W dodatku rodzina twierdzi że to moja wina że on taki jest. Nie jestem w stanie nawet uzbierać pieniędzy na szkoleniowca bo ciągle mama je "pozycza" i już nie oddaje.

Anonymous - Nie Gru 20, 2009 14:01

AngelsDream napisał/a:
A ja naskakuję dlatego, że od dawna już Fauka pisze o Ajsie i ostatnio też pisała, ale do weterynarza nie poszła.
ano właśnie i tu AD poprę.
Brak doświadczenia jest wielką przeszkodą w radzeniu sobie z trudnym zwierzęciem, jest to mam nadzieję dosyć jasne. Nie każdy także ma na to siły, czasem to zwierze i jego problemy pokonują człowieka. Nie lubię teorii, że właściciel powinien sobie poradzić z każdym swoim zwierzęciem. Jednak Fauka nic nie robi, nic nie robiła i jakoś średnio chyba będzie, bo wizyta u weta dopiero po świętach.

Anonymous - Nie Gru 20, 2009 14:21

Ja tylko dodam, ze te treserki to do duszy sa i tyle.

Slyszalam, a takze widzialam w tv, ze nawet psy, ktore uczestniczyly w walkach psow udalo sie doprowadzic do stanu "uzywalnosci", ale trwalo to bardzo dlugo, pracowala nad nimi rzesza trenerow i malymi krokami wrocily na lono spoleczenstwa. No, ale kosztowalo to mnostwo pracy i cwiczeni 24h. I nie byly to szczeniaki i dorosle psy, dlatego mysle, ze opieranie sie tylko na dwoch treserach i bez sprobowania mowienie, ze sie nie da jest pojsciem na latwizne.

Moim zdaniem najpierw powinien byc wet i wykluczenie chorob fizycznych wszelkich, pozniej behawiorysta i treser. Jak pies uwaza, ze jest najwyzej w hierarchii i wymknie sie spod kontroli to moze byc masakra. Oczywiscie po konsultacji z wetem mozna podawac jakies leki. Ponoc dobrze dzialaja psie feromony, ale nie wiem...

Pamietam jak moja kolezanka plakala, bo wielki owczarek ustawial ich jak chcial i bali sie we wlasnym domu poruszac w ogole, az w koncu go oddali do budy na wies, bo tak bylo najlatwiej.

AngelsDream - Nie Gru 20, 2009 15:11

Fauka napisał/a:
Nie udźwignę, jak oddawalam psa któremu pomagalam i miałam go 2 dni to wyłam jak głupia wykrzykując że go zdradziłam i nie mogłam sobie z tym poradzić.


Ale możesz sobie w takim razie nie poradzić również z tym, co czeka Cię w przypadku układania Ajsa od nowa. Moi rodzice zresztą swego czasu pokazali mi, jak kończy się, gdy lekceważy się psa, który słucha tylko jednej osoby w domu. I to nie tak, że weszłabym do Ciebie i ułożyła Ajsa w 5 minut - prawdopodobnie nawet zawodowy trener od trudnych przypadków potrzebowałby na to przynajmniej dwóch tygodni.

Pies, który terroryzuje domowników jest naprawdę ciężarem i mi tego nikt nie musi pisać. Baaj nie jest słońcem na niebie i mityczną tęczą. Naprawdę daje w kość, jeśli nie szkoleniowo, to zawsze zostaje problem lęku separacyjnego. Tyle, że mam pewność, że nawet w największym szale - swoim i jego - wyciszę go, jeśli nie głosem, to siłą. Do krwi dziabnął mnie raz celowo, jeszcze jako szczenię i raz przez przypadek - myślałam, że z bólu narobię w spodnie za drugim razem i składam serdeczne modlitwy o to, żeby trzeciego razu nie było. Celar zresztą też anielskich skrzydeł nie nosi, ale on z człowiekiem nie walczy, woli się wycofać. Gdybym mieszkała z rodzicami, nie zdecydowałabym się na psa, bo widzę, jakie oni mają zapędy. Baaj ważyłby 50 kilogramów, a Celar wszystkiego się bał, bo przecież biedny pieseczek ze schroniska, to trzeba go na rączkach nosić i nad nim pleplać.

Fauka, jesteś osobą młodą i zależną od mamy. Dlatego uważam, że decyzja powinna być podjęta wspólnie. Święta to zwykle nerwowy i stresujący okres - w zeszłym roku wilczako odchorowywało je przez kilka dni, nie wspominając o tym, iż utwierdził się w przekonaniach (niezbyt przyjaznych), co do ojca Michała. Dla Ajsa tym bardziej nie będzie to czas łatwy - dużo zamieszania, gotowania, sprzątania. Spróbuj jednak pójść do lekarza w poniedziałek. Jeśli chcesz spróbować z lekami, nie czekaj na po świętach, bo potem przecież jest Sylwester, który też nie należy do ulubionych psich dni. Myślę, że dobrze zrobiłaby Ajsowi klatka - pełna, plastikowa - miejsce, które byłoby tylko jego, w którym mógłby się wyciszyć. Wrzaski i suszenie mu głowy tylko potęgują niepewność, a ta zawsze w końcu prowadzi do ataków bez uprzedzenia. Niech sobie mieszka w Twoim pokoju, Ty wyprowadzaj psy na spacer, ogranicz ich kontakt z mamą - no i ja bym nie reagowała na wrzaski o zrobienie coś z psami, ale to ja. Ty jesteś młodsza, więc zamiast się stawiać, po prostu ogranicz ilość takich wydarzeń do minimum. Nie do wszystkiego konieczny jest behawiorysta, a już na pewno nie ma sensu go wzywać, gdy nie ma możliwości ciągłego kontaktu z nim.

Wycisz siebie, wycisz psa. Przemyśl, co chcesz osiągnąć, a jakoś się wymyśli, co można zrobić w tym kierunku, ale nie licz, że na forach czy stronach znajdziesz złotą radę. Jeśli pies wystaje poza normy, większość ogólnych poradników można sobie wsadzić jedynie w buty.

Oli - Nie Gru 20, 2009 15:18

Fauka napisał/a:
na myśl o uśpieniu serce mi staje
jeśli pies jest grożny dla otoczenia i/lub dla siebie samego to niestety, ale jak najbardziej kwalifikuje się do skrócenia mu cierpień. Jeśli faktycznie, tak jak podejrzewasz ma guza mózgu (a może mieć), to zapewne go masakrycznie to boli. Moja ciocia umierała z powodu guza mózgu i objawy bólowe są przy tym nie do wyobrażenia, ludzie stają się agresywni, a co dopiero pies, a Ty chcesz po świętach iść?! Kobieto, do jasnej anielki - bierz psa do weta NATYCHMIAST, a nie po świętach. Nosz, aż mi się nóż w kieszeni otwiera jak czytam takie wywody jak Twoje...

Fauka napisał/a:
z 6 letnim psem niewiele się zdziała
taaak? moja suka w wieku 12 lat w 2 tygodnie nauczyła się komendy "obrót", a nie jest dziko nakręconym na pracę z człowiekiem psem. Ja ją trenuję umysłowo, by właśnie jak najbardzije opóźnić symptomy starczej demencji. I tak, już na dworze nieraz zrobiła kupę na chodniku (co jest objawem demencji), ale poleceń nie zapomina, chętnie uczy się nowych, więc nie pleć bzdur, że się nie da. 6 lat pies to w kwiecie wieku psiak, to tak jakbym z Duszkiem nic nie mogła zrobić. Porażka normalnie... I weź tu człowieku nie wrzucaj do jednego worka wszystkich właścicieli labladolków... :roll:

Fauka napisał/a:
Nie mam pojęcia co dalej, nie stać mnie też na niewiadomo ile wizyt behawiorysty w dodatku z nikłymi szansami na efekt. Dzisiaj od rana wszystkich atakuje oprócz mnie.
ZRÓB MU BADANIA. Może to wcale nie być kwestia behawioryzmu, a zwykła reakcja na ból.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group