Archiwum - Psiaki XX
wilczek777 - Sob Lut 07, 2015 22:18
katasza przynajmniej zareagował. Uwielbiam tych co się gapią, nie wiedzą co robić albo się boją własnego psa...
Sorgen - Sob Lut 07, 2015 23:10
No tylko reagować trzeba umieć a nie pchać ręce między psy. Mój kumpel tak stracił palca bo rozdzielał rotta i ca de boi i go któryś pies przypadkiem trafił. Samce się za łby wzięły i nic im w sumie nie było a kolega oberwał na całe życie.
wilczek777 - Nie Lut 08, 2015 00:24
Sorgen koleżanka miała akcję z bulwą która złapała szczenię jej mamy i gdyby nie szybka reakcja to nie byłoby co zbierać z malucha. Problem jest w tym, że wiele osób nie umie czytać sygnałów i sami stwarzają problem a potem nie wiedzą nawet co robić. Generalnie mało kiedy się zdarza, że "rasy agresywne" się tłuką. Zazwyczaj jak jest jakaś afera na wybiegu to pseudo labradory, małe kajtki drące papę itp. Tamta bulwa to wyjątek.
Sorgen - Nie Lut 08, 2015 12:15
Ja w pierwszym tygodniu posiadania Delty musiałam ja wydzierać z pyska briarda należącego do znanej krakowskiej pani szkoleniowiec, skończylo się na dziurze w karku u mojej suki i jej urazie do czarnych psów kosmatych. Pani szkoleniowiec oczywiście nie reagowała.
Kilka razy rozdzielałam psy, nigdy nie oberwałam ale może przez to ze wolę żeby pies byl do szycia a nie ja. Z Delta nigdy tego problemu nie miałam bo ona nie gryzie a obcym psom bez właścicieli podchodzić nie pozwalam. I może powiem cos za co mnie zjedziecie ale uważam że jak się nie ma drugiej osoby do pomocy przy rozdzielaniu to nie ma co psów rozdzielać. Psy robią więcej jazgotu i zamieszania niż realnie chcą się zabić. Jeśli nie ma dużej różnicy w gabarycie to cała akcja skończy się najpewniej na kilku szwach. Bo większość psów, nawet tych tzw. bojowych respektuje poddanie się przeciwnika.
Nakasha - Nie Lut 08, 2015 12:36
Kiedyś na wspólnym spacerze amstaf zaatakował Nemo i wbił mu się w szyję. Prawie wszyscy stali i się gapili (w tym właścicielka astka...), tylko my i jeszcze jedna babka rozdzieliliśmy psy, chwytając je za tylne łapy i odciągając. Psom nic się nie stało, Nemo nie miał nawet przerwanej skóry.
Sorgen - Nie Lut 08, 2015 19:34
Ja wychodzę z założenia że jak psa nie trzeba szyć to znaczy że się nie pogryzły. Nie mówię żeby stać i patrzeć jak się ma możliwość bezpiecznie psy z kimś rozdzielić ale bezpiecznie i zdecydowanie bo nieudolne rozdzielanie najczęściej tylko psy pobudza.
agutka84 - Pon Lut 09, 2015 12:42
Moja suka przez asta była szyta ale to była dosłownie sekunda jak złapał i machnął moim psem... szarpanie psów które się trzymają nic nie da nawet może pogłębić rany a także jak Sorgen napisała może tylko pobudzać do ataku niewłaściwy dotyk.
moje psy często się ścinały i to na ostro i niestety zawsze w obrębie walki byłam ja sama :p łatwo nie jest gdy pies większych gabarytów wojuje z zaciętym bulkiem .Zawsze czekałam na odpowiedni moment złapania jednego tak abym nie została poszkodowana . Każdy znajdzie swój sposób lub zwyczajnie będzie się bał wkraczać
Lavi - Pon Lut 09, 2015 15:03
A mój Astro i pit oraz staffik znajomych to najlepsi kumple Dwójka jest z adopcji z fundacji, trafili świetnie a i charakter mają boski - Nikita ADHD, kontakty z psami niepewnymi u niej wyglądają jak u Astro - na glebę i ogon pod siebie. Tyson widzi tylko patyki i patyki są jego miłością, jak Astro go zaczepia to robi ,,burubur" i odwraca łeb, jakby nie chciał się z takim szczylem zadawać Za to Astro i Nikita - Miłość wszech czasów Ostatnio dwa dni siedział u nich, bo pracowałam po 9 h a TŻta nie ma, więc wzięli go po południu a wieczorem go odbierałam. Tak szczęśliwego i wymęczonego psa dawno nie miałam
https://scontent-a-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/v/t1.0-9/p526x296/1911611_1052309904794637_3497515722291366663_n.jpg?oh=9fe8cfc5f52ece08a579a645494989b1&oe=555F410A
katasza - Pon Lut 09, 2015 15:52
No w tym calym zamieszaniu bral udzial moj pies Plus drugi podobny wielkosciowo kundelek, ktory zwykle chodzi w kagancu, tym razem sciagneli mu na minute, zeby oczyscic ze sniegu. Tamten pies biegl na mojego, odwolalam swojego psa, tamten podlecial znow, Blues wyslal mu milion CSow i tamten odszedl. Bluesik wrocil i szedl przy mojej nodze a tamten go kolejny raz zaatakowal.
Bostony to sa mimo wszystko psy bojowe, moj pies sam nie zaczepia ale jak juz jest awantura to nie ma kotlowania i szczekania, tylko zlapal tamtego za ucho i przyciagnal mu pysk do ziemii.
Potem dowiedzialam sie, ze cala sytuacja bylaby inna, ale w momencie kiedy moj pies trzymal tamtego, do tamtego podlecial wiekszy pies i zaczal szarpac go za brzuch. No i w tym momencie wlasciciele spanikowali i chlopak podlecial, niestety od strony pyska, a ze jego pies byl trzymany przez mojego to lapal na oslep.
Nakasha - Wto Lut 10, 2015 19:49
Cytat: | szarpac go za brzuch |
O, kurczę, współczuję...
Sorgen, mój Nemo niestety nienawidzi samców. I każde takie spięcie, szarpanina z innym samcem podsyca jego agresję. Więc wolę ich unikać lub przerywać jak najszybciej się da...
Sorgen - Wto Lut 10, 2015 20:20
No i prawidłowo, ja serio uważam że jeśli ktoś się czuje na siłach i wie jak to robić to psią bijatykę należy jak najszybciej przerwać, nie jestem fanką psiej jatki żeby nie było Tylko uważam że w takiej sytuacji trzeba myśleć najpierw o swoim bezpieczeństwie a potem o bezpieczeństwie psa. Bo raz że jednak pies się szybciej zagoi niż człowiek, dwa że psy są bardziej odporne na ślinę innego psa niż ludzie (pogryzienia przez psy fatalnie się goją), trzy że jak pies rozwali komuś żyłę, odgryzie palec lub zupełnie przeniesie agresję na człowieka i pójdzie na ostro to już wtedy psów nie rozdzielimy.
A mnie smutno straszliwie, właśnie rozmawiałam z Anką i Centurion jednak nie trafi do nas, znalazła gościa z Krakowa który straszliwie się napalił i zaoferował za niego kupę kasy plus zgodził się na warunki Anki więc nie dość że psa sprzedała i to drożej niż planowała to jeszcze zarobi na jego pierwszym kryciu. No i z jednej strony ją rozumiem bo wiadomo że chce zarobić na miocie a z drugiej mi przykro. Znamy się tyle lat, od dawna chciałam psa od niej (zawsze jej mówiłam że jak druga bullwa to od niej), ostatnio mi pisała że jeszcze na 100% nie wie co z Centuriona wyrośnie ale jeśli będzie chciała go zostawić na współwłasność to jesteśmy pierwsi w kolejce. No a okazało się że tak nie jest bo lepiej upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, sprzedać, nie płacić za wystawy i jeszcze mieć kasę za krycie jeśli właściciel psu uprawnienia zrobi. W czwartek kupujemy auto, w ciągu najbliższych dni jedziemy obmacać szczyle i jakoś nie jestem w stanie się teraz z tego cieszyć...Została jeszcze suka biała na razie nie na sprzedaż bo się Anka zastanawia czy jej nie zostawić na warunku no i ciekawa jestem czy się odezwie coś na jej temat do nas czy zostaniemy z niczym. Ehh no nic, najwyżej będziemy czekać na miot Yoko tak jak było w planach.
wilczek777 - Wto Lut 10, 2015 20:59
Sorgen ale jak to przecież to było już pewne... nie rozumiem. Może inaczej - znam hodowców którzy by na taki układ nie poszli wiedząc, że mają lepszy sprawdzony dom i to jeszcze po znajomości - przecież planowałaś go wystawiać itd. Rozumiem, że hajs jest ważny ale na hodowli (takiej jak powinna być) więcej się traci niż zyskuje. To jest drogie hobby a nie hajs - jak jest z tego hajs to jest hodowla z tyloma psami, że nie sposób policzyć. Szczerze ja bym szczyla (ja podkreślam) nie wzięła. Mam teraz zupełnie inne pojęcie o hodowlach niż kiedyś i teraz celuję w taką gdzie dając 2 tysiące funtów hodowca powie mi "nie" i muszę się z tym liczyć ale przynajmniej będę wiedziała dlaczego i będę się z tym zgadzać.
Sorgen - Wto Lut 10, 2015 21:16
Z tego co ja zrozumiałam to on nie jest na współwłasność czy warunek sprzedany tylko Anka powiedziała gościowi że sprzeda mu psa pod warunkiem że jeśli zrobi mu uprawnienia to ona ma kasę za pierwsze krycie. Wiem że na 100% gościa sprawdziła i pies będzie miał dobrze, zwłaszcza że będzie go miała praktycznie pod nosem. Może uznała że nie jest na tyle wybitny że chce go sobie zostawić na taką typową współwłasność i dlatego nie trafi do nas. Sama nie wiem zamurowało mnie trochę, w sumie dobrze że najpierw zadzwoniłam a potem weszłam na fejsa bo tam jego zdjęcie z info że zostaje w Krakowie, wtedy by mi dopiero przykro było. No nic jeśli się uda kupić auto w czwartek to w piątek jedziemy do szczyli (przed chwilą rozmawiałam z mężem i stwierdził że jedziemy najszybciej jak się da) i dowiem się na żywo co i jak. Może nam nie jest pisany pies z tego miotu, może to znak żeby czekać na miot kolejny choć szczerze powiedziawszy to właśnie siedzę i psy do adopcji oglądam
Pućka - Wto Lut 10, 2015 22:48
A ja mam problem z Remusem. Mam go od samego początku, ale od jakiegoś czasu wydawało mi się, że zmalał. Jednak dziś się przekonałam, że nie. Chodzi o zostawanie samemu w domu. Od dłuższego czasu zostawiam psa samego w pokoju, a sama siedzę w salonie. Dopóki pies wie, że jest ktoś w domu, jest absolutnie cicho, nawet 4-5h. Przed chwilą wróciliśmy z restauracji, i nagraliśmy psa na dyktafon. Nie było nas 1,5h. Pies od trzydziestej minuty najpierw piszczał, chwila przerwy, potem zaczął coraz głośniej aż tak zawodził jak waleń z chwilami przerwy. Przed wyjściem byłam z nim 1,5h na polu mokotowskim, więc się wyszalał, był zmęczony i dodatkowo zostawiłam mu kosteczkę do znalezienia w pokoju. Okazało się ze kosteczkę znalazł, chwile pochrupał, jednak ważniejsze było ujadanie.. Kurcze no, już myślałam, że jest lepiej, zostawał całe południa (10-15) sam w pokoju i nawet nie pisnął - spał, ale wiedział, że jesteśmy w domu...
Oczywiście za każdym razem wychodzę bez pożegnania, wracam bez przywitania, zostawiam psa wymęczonego i najedzonego, z zabawkami i czymś smacznym do gryzienia.. Na początku uczyłam go zostawania samemu w pokoju (bo nawet z tym miał problem, wył cały czas i drapał w drzwi) tak, że wychodziłam, wracałam po chwili o ile był cicho i delikatnie nagradzałam bez zbędnych emocji. Po pewnym czasie jakoś, nie wiem kiedy, ale załapał. Potem już nie ćwiczyłam w ten sposób. Mam o tyle kiepsko, że mieszkamy w 5 osób w mieszkaniu, więc zazwyczaj ktoś jest i pies tak na prawdę mało kiedy zostaje sam w mieszkaniu, a jeżeli już to na krótko.. Nie wiem co robię źle, może Wy widzicie i macie jakąś radę.. Wiem, że do tego trzeba czasu, cierpliwości i konsekwencji, jestem na to przygotowana, ale on ma już 10 miesięcy, powinien już się przyzwyczaić do samotności
noovaa - Śro Lut 11, 2015 08:39
Od soboty mieszkamy w "chacie". Blisko ulicy, przez co wyraźnie słychać szum samochodów. Lilo właśnie pierwszy raz spokojnie usnęła przy mnie w pokoju który zajęliśmy ... do ściany przy ulicy wciąż podchodzić nie chce ... Kiedy ona się przyzwyczai
Wczoraj pierwszy raz puściłam ją na siku bez smyczy. Na smyczy oprowadzałam ją po podwórku. Wyznaczałam jej granicę od ulicy, gdzie ma nie wychodzić ( ogrodzenie jest niekompletne ), puściłam i patrzyłam gdzie pójdzie. Do ulicy nawet nie próbuje podchodzić. Za to dziś rano obleciała podwórko sąsiada zadowolona . Wlazła w krzaki i nie widziałam że znalazła tam dziurę, więc i nie zdążyłam jej odwołać. Sąsiad na szczęście chyba nie widział .
|
|
|