To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Koty vol. V

klauduska - Czw Lis 15, 2012 21:40

PALATINA napisał/a:
Chyba chodzi o wszczepienie czipa z hormonami, taką czasową i odwracalną kastrację (blokadę) kota.

dokładnie :)

Kocura nie kupuję, kilka hodowczyń kompletnie mnie od tego pomysłu odwiodły, bo skoro chcę mieć hodowlę, to na pewno jakiś kastrat z któregoś mojego miotu zostanie u mnie.

Ja BARFa chciałabym stosować tylko i wyłącznie jako dodatek. Nie mam czasu na robienie tego, ani miejsca na trzymanie tego w zamrażalniku.
Sucha karma to dla mnie podstawa diety moim kotów.
Loonie napisał/a:
Zazdroszczę takich widoków

Ja się nie mogę nimi nacieszyć :mrgreen:

PALATINA - Czw Lis 15, 2012 21:47

klauduska napisał/a:
Kocura nie kupuję, kilka hodowczyń kompletnie mnie od tego pomysłu odwiodły, bo skoro chcę mieć hodowlę, to na pewno jakiś kastrat z któregoś mojego miotu zostanie u mnie.

Szkoda, bo był cudnej urody.
Ale argumenty jak najbardziej sensowne.
No i kotki mniej Ci będę zazdrościć. :P

L. - Czw Lis 15, 2012 22:02

A ja chciałam trochę BARFować, ale mój kot oprócz tego, że poskubie trochę miesa czy ryby to nie zje tego w takiej ilości żeby nie być głodny. Więc potem chodzi i płacze, że jest głodny...

Jakieś propozycje jak go do BARFa przekonać?

PALATINA - Czw Lis 15, 2012 22:08

L.,
U mnie by się udało, bo hodowczyni zadbała o to, by kociak się nauczył jeść każdą z opcji karmienia.
Surowiznę wcina ze smakiem.
Ale nie wyobrażam sobie babrać się w mięchu, przygotowywać, mrozić...
Ja nawet własnemu mężowi nic nie ugotuje, bo widok kuchni, mnie odpycha.
Mąż chciał poBARFować, ale mu się znudziło zanim na dobre zaczął.
A skoro nawet on tego nie chce robić, to ja (antytalencie kuchenne) tym bardziej. :]

Przez kilka lat mieszkałam z dziewczyną, która BARFowała swojemu psu.
To nie dla mnie. Wyszukiwanie dobrego mięsa i nie za drogiego... Jeździła po bazarkach w całej W-wie.
Ja zamawiam przez net i pan kurier gotowe stawia w przedpokoju.
Dobrze mi z tym. Nie chcę zmian.

L. - Czw Lis 15, 2012 23:00

PALATINA, ale u mnie też hodowczyni o to zadbała.
tylko mu z wiekiem przeszło. to widzimisię się kota :]

klauduska - Pią Lis 16, 2012 08:23

L., BARFa powinno się zaczynać od mieszania mniejszej jego ilości z saszetkami/puszczkami, które kot je. Ja mojej dałam bez mieszania 200g porcję, zjadła połowę na 150x podchodzenia do niej. Kolejne 4 porcje w takim razie są dalej w zamrażalniku, bo mi się nie chce z tym babrać..
Dziwne to jest, bo surowiznę je, ale BARF strasznie śmierdzi jak dla mnie i w ogóle hodowczyni, od której kupiłam, mówiła, że koty ciężko się potrafią na niego przestawiać, a niektóre w ogóle tego nie zrobią.
Także mnie nie chce mi się bawić w "jeden je, a drugi nie".
Ja chcę spróbować na razie Sanabelle bezzbożową.

PALATINA napisał/a:
Szkoda, bo był cudnej urody.

Wiem.. Chciałam go na hodowlańca, bo w takim umaszczeniu chcę kocura hodowlanego [lub tygrysio pręgowanego], jeśli kiedyś będę miała. Ale hodowczyni nie sprzedaje na razie kocurów do hodowli po swoim.
PALATINA napisał/a:
Ale argumenty jak najbardziej sensowne.

Niestety nie dla wszystkich :( . Od jednej z hodowczyń usłyszałam, że powinnam oddać Soćkę, bo jest ze mną "tylko" rok [no i trafiła do mnie chora], a jednak kupić kastrata.. :evil: :evil:
PALATINA napisał/a:
No i kotki mniej Ci będę zazdrościć.

Poczekaj poczekaj, aż mioty będę miała :twisted:

PALATINA - Pią Lis 16, 2012 10:06

klauduska napisał/a:
Poczekaj poczekaj, aż mioty będę miała

Maluchów będę zazdrościć! 8)
Ale hodowli nie.
To nie dla każdego. Za dużo dylematów. Czy dzieciaki trafiają w dobre ręce, czy któregoś sobie zostawić, co zrobić z coraz większym stadem kotów, w którym niektóre koty albo już są wycofane z hodowli albo jeszcze nie, ale nie dogadują się z innymi itd.
Nie umiałabym podejmować takich decyzji i lęk przed nimi (oraz ciężar tychże decyzji) w moim przypadku byłby większy niż radość z hodowania.

Swoją drogą cały czas zadziwia mnie jak bardzo hodowla kotów różni się od psiej.
Tam każdy pies teoretycznie może być reproduktorem. Jeśli jest lepszy od ojca, to "staruszku wybacz...". Tu na wszelki wypadek żaden synuś nie ma jaj, dopóki tatuś (jego właściciele) nie uznają inaczej. Trochę to wygodne.

NinaWi - Pią Lis 16, 2012 10:35

Cytat:
Tu na wszelki wypadek żaden synuś nie ma jaj, dopóki tatuś (jego właściciele) nie uznają inaczej. Trochę to wygodne.

Też odnoszę takie wrażenie.
Trochę mnie to kocio hodowlane środowisko przeraża. Znam jedną hodowlę innej rasy, w której hodowczyni oddała większość swoich "starych" zwierząt, które do tej pory rozmnażała na potęgę. Chcieć rozmnażać przestała, więc staruchy out, w zamian ma nowiutkie, które rodzą śliczne kociaczki. Kolejna - ma 15 kotów hodowlanych + 9 kastratów. Może ma warunki, nie mówię, że nie, nie byłam, nie widziałam, ale czy naprawdę każdy jej kot jest dopieszczony i zadbany na 100%? Ja rozumiem, że każdy ma cel hodowlany, ale nie wyobrażam sobie jego realizacji kosztem zwierząt.
Też mam w planach hodowlę. Ale malutką.


Klauduska, będziesz z Reą na wystawie 1.12?

Journey - Pią Lis 16, 2012 10:40

Mój kocur je suche ''z musu'', ale za mięsem szaleje. Ostatnio ukradł psom cały korpus i zaniósł na swoje legowisko - był szczęśliwy (i całego zjadł :shock: ).
PALATINA - Pią Lis 16, 2012 10:48

Loonie,
Tylko, że nie wszystko jest czarne lub białe.
Hodowczyni mojego Racucha oddała jego matkę, gdy się okazało, że kotka nie powinna być rozmnażana.
Miała już 2 kastraty (sprzed czasów hodowli). Gdyby zostawiła tą kotkę, to została by z 3 kastratami i jedną kotką hodowlaną. A ową jedyną kotkę hodowlaną i tak chciała oddać, bo się nie dogadywała z innymi kotami. Stresowała się bardzo i żadne feromony jej nie pomagały.
Zdecydowała, że odda ją do domu bez kotów.
Jednak to by oznaczało koniec hodowli.
Oddała matkę mojego kota, a wtedy okazało się, że znerwicowana kotka (jej matka) nagle całkiem się uspokoiła, bo źródłem stałego napięcia była jej córka, a nie ogólnie inne koty.

NinaWi - Pią Lis 16, 2012 11:13

Rozumiem, że mogą istnieć ważne powody, by oddać zwierzaka. Sama oddałam kiedyś szczury, przeżywałam to strasznie, ale taka była konieczność.
Matka Racucha nie była oddana tylko dlatego, że przestała nadawać się do rozmnażania. Ale skąd hodowczyni od Racucha wiedziała, że starsza kocica się uspokoi? Gdyby się nie uspokoiła też musiałaby być oddana. I to też oznaczałoby koniec hodowli. Czy coś źle zrozumiałam?

Jednak do zupełnie innej sytuacji doszło w tej hodowli, o której mówiłam na początku. Kobitka miała przez 6 lat kocura. Po 6 latach wykastrowała go, oddała, a sobie wzięła 2 nowe rozpłodowe sztuki. Dla mnie to niemoralne, choć może jest to zbyt poważnie brzmiące słowo. To takie traktowanie zwierząt jak rzeczy.

PALATINA - Pią Lis 16, 2012 11:35

Loonie napisał/a:
Matka Racucha nie była oddana tylko dlatego, że przestała nadawać się do rozmnażania. Ale skąd hodowczyni od Racucha wiedziała, że starsza kocica się uspokoi? Gdyby się nie uspokoiła też musiałaby być oddana. I to też oznaczałoby koniec hodowli. Czy coś źle zrozumiałam?

Wtedy zwolniło by się miejsce na nowe kotki hodowlane.

Loonie napisał/a:
Po 6 latach wykastrowała go, oddała, a sobie wzięła 2 nowe rozpłodowe sztuki. Dla mnie to niemoralne, choć może jest to zbyt poważnie brzmiące słowo.

Ale to są ciemne strony hodowli.
Nigdzie nie zajdziesz, jeśli będziesz trzymać wszystkie swoje zwierzaki, bo zaraz Ci się ich zrobi kilkadziesiąt.
Znam hodowle (psie), które nie oddają zwierząt wycofanych już z rozrodu i w efekcie mają teraz ok 30 psów, z czego tylko kilka rozmnażanych, a reszta to staruszki.
Inna hodowczyni dla odmiany, oddaje zwierzęta, których już nie wykorzystuje i ma cały czas stadko kilku sztuk tylko. Mówi, że musi sobie co jakiś czas nowe zostawiać, bo inaczej jej hodowla nie miałaby żadnego sensu, skoro fajny materiał genetyczny, który otrzymała wymyślając skojarzenia i jeżdżąc na drugi koniec świata na krycie, miałaby sprzedać (i to jeszcze w niehodowlane ręce).
A nie ma warunków na 30-40 psów. :|
Są też malusie hodowle, które mają 1-3 kotki (suczki) i od czasu do czasu jakiś miot.
Ale to jest wg mnie całkiem amatorska hodowla, nie mająca większego wpływu na kształtowanie rasy, bo ma dość małe możliwości, mało materiału do pracy, mało pokoleń zdąży puścić w świat itd.

Mnie osobiście to wszystko przeraża i hodowcą (niczego) nigdy nie będę.

Tygrys - Pią Lis 16, 2012 11:52

3 tygodnie starań,ale jest!!! Maniek ociera się o rączki Weroniki :mrgreen:
klauduska - Pią Lis 16, 2012 12:01

PALATINA napisał/a:
Czy dzieciaki trafiają w dobre ręce

to już mam przetestowane na szczęście :) . 24 koty wyadoptowałam, zwrotów z adopcji 2 miałam :)
PALATINA napisał/a:
Tam każdy pies teoretycznie może być reproduktorem. Jeśli jest lepszy od ojca, to "staruszku wybacz...". Tu na wszelki wypadek żaden synuś nie ma jaj, dopóki tatuś (jego właściciele) nie uznają inaczej.

Nie nie, źle mnie zrozumiałaś. Hodowczyni z Atlasu ma kocura sprowadzone ze Szwecji. Może w umowie miała [może, bo umowy nie widziałam], że nie może sprzedać do innych hodowli w PL. Inna hodowczyni ma sprowadzonego kocura z Niemiec. Powiedziała, że może sprzedać kocurka po nim do hodowli, ale jego syn conajmniej 3 lata nie może mieć kocurków hodowlanych sprzedanych w PL.
To są zabezpieczenia dla hodowców, ponieważ mają sprowadzone kocury [db w typie].

Loonie napisał/a:
Trochę mnie to kocio hodowlane środowisko przeraża.

Jak każde środowisko hermetyczne, światek hodowlany nie jest za super-extra. Szczególnie w NFO, bo część ludzi jest "pokłócona" z inną częścią i np. nie sprzedadzą ci kotki/kocura lub nie pokryją repem, bo nie lubisz koleżeńskiej hodowli innej albo kupiłaś kotkę/kocura z "innej" grupy.. Ech.. :roll:

Loonie napisał/a:
Klauduska, będziesz z Reą na wystawie 1.12?

Będę z nią w obydwa dni :)
Cytat:
Jednak do zupełnie innej sytuacji doszło w tej hodowli, o której mówiłam na początku. Kobitka miała przez 6 lat kocura. Po 6 latach wykastrowała go, oddała, a sobie wzięła 2 nowe rozpłodowe sztuki. Dla mnie to niemoralne, choć może jest to zbyt poważnie brzmiące słowo. To takie traktowanie zwierząt jak rzeczy.

Loonie, tak, jak pisze PALATINA, nie wszystko jest czarna i białe. Hodowla to nie zarobek, to przede wszystkim pasja. Dom z gumy nie jest i nie zawsze kokosy zarabiasz, żeby sobie postawić chatę, która pomieści sztuk 30. Czasem hodowcy oddają po karierze hodowlanej kotki/kocury, żeby dobrać na ich miejsce kolejne. Robi się tak, ponieważ mając plan hodowlany, dążąc do jakiegoś celu, chcesz ten cel osiągnąć. Rozmawiałam na ten temat z wieloma hodowcami, którzy są za i przeciw wyadoptowywaniu po karierze hodowlanej. Każdy ma swoje racje. Ja np nie mam zielonego pojęcia, czy będę miała hodowlę, która osiągając stan 5. kotów zakończy swoją "karierę", czy jednak zdecyduję się na prowadzenie linii wytworzonej u siebie.
Poza tym, nie do wszystkich kotów przywiązujesz się jednakowo. Nie wszystkie kotki mogą mieć kociaki do 6. rż [i dalej], czasem okazuje się, że nawet w ciążę zajść nie mogą. To co? Wziąć i wykastrować i zostawić u siebie kolejnego kastrata, czy jednak poszukać dobrego domu adopcyjnego? Mogłabym się rozpisywać na ten temat :D

klauduska - Pią Lis 16, 2012 12:05

PALATINA napisał/a:
Ale to jest wg mnie całkiem amatorska hodowla, nie mająca większego wpływu na kształtowanie rasy, bo ma dość małe możliwości, mało materiału do pracy, mało pokoleń zdąży puścić w świat itd

Ano właśnie. Dla mnie to też jest bezsensu trochę. Jasne, że są hodowle, które mają np świetne kocice w typie i ich potomstwa zdobywają najwyższe tytuły [kastraty], ale co z tego? Ile razy co roku można mieć to samo krycie?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group