Archiwum - Psiaki VIII
AngelsDream - Wto Maj 25, 2010 11:16
| agrawa69 napisał/a: | | No wiesz ,to specyfikacja rasy, ale wiadomo,że są wyjątki. |
Co dokładnie masz na myśli?
Szura - Wto Maj 25, 2010 11:19
| Oli napisał/a: | Szura, czy ludzie, od których masz na dt psa wiedzą, że popierasz zabijanie psów? Bo właśnie się przyznałaś, że to popierasz i jak dla mnie nie różnisz się niczym od tych ludzi, na których tu narzekamy, nieodpowiedzialnych durni. Jak można myśleć "a nich zabije drugiego pieska, byle jemu nic się nie stało"... |
Gdybym popierała to by już dawno jakiś pies nie żył. Robię absolutnie wszystko, aby nie doszło do konfliktowej sytuacji, jak widać skutecznie.
Nieodpowiedzialni durnie to ci, którzy mimo masy mojego wysiłku włożonego w ostrożność (smycz, kaganiec, kontrola nad psem, w ramach możliwości natychmiastowy odwrót gdy widzę psa luzem) doprowadzają do sytuacji, kiedy temu psu kaganiec ściągam.
Ludzie, od których mam psa na DT ufają, że nic mu się u mnie nie stanie. A ja ufam sobie (bazując na doświadczeniu), że uda mi się o to zadbać samej, bez 'pomocy' Diego. Co nie zmienia faktu, że gdy np. z kilkudziesięciu metrów wystartował do nas dorosły posokowiec z zębami i warkotem, na tyle sprytny, że pilnował, żeby między mną a nim zawsze był mój pies, gdzie fizycznie nie miałam możliwości nic zrobić, a gdy prosiłam Diego żeby się wycofał posokowiec atakował ze zdwojoną siłą - to tak, wolałabym, żeby Diego go zagryzł niż tamten go poważne poranił. Wtedy trwało to około 5 minut, bo po czterech pozwoliłam Diego odgonić psa, gdyby Diego miał kaganiec, byłby przez ten czas, albo i dłużej, gryziony. Bo właściciel stał kilka metrów dalej bez słowa i na moje "proszę zabrać psa" było "ale ja się go boję".
Oli - Wto Maj 25, 2010 11:22
| Szura napisał/a: | Gdybym popierała to by już dawno jakiś pies nie żył. Robię absolutnie wszystko, aby nie doszło do konfliktowej sytuacji, jak widać skutecznie. |
| Szura napisał/a: | | to tak, wolałabym, żeby Diego go zagryzł niż tamten go poważne poranił | to się wyklucza i sorry, ale nie zrozumiem i nie chcę zrozumieć takiego podejścia, że "wolałabyś śmierć innego psa niż szycie własnego" i Ty się śmiesz nazywać miłośnikiem psów?
agrawa69 - Wto Maj 25, 2010 11:24
| AngelsDream napisał/a: | | agrawa69 napisał/a: | | No wiesz ,to specyfikacja rasy, ale wiadomo,że są wyjątki. |
Co dokładnie masz na myśli? |
Różnicę między sposobem walki TTB ,a sposobem walki większości innych psów.
Szura - Wto Maj 25, 2010 11:27
Oli, tak, śmiem. Ale najpierw jestem odpowiedzialną za psa pod moją opieką, a potem miłośniczką psów. To, że np. kopnę psa atakującego mojego nie znaczy, że nie sprawia mi to ogromnej przykrości.
Anonymous - Wto Maj 25, 2010 11:30
ale skąd w ogóle pomysł, że szura dopuściłaby kiedykolwiek do zagryzienia psa? nie pogryzienia, tylko zagryzienia?
Oli - Wto Maj 25, 2010 11:31
| Szura napisał/a: | | To, że np. kopnę psa atakującego mojego nie znaczy, że nie sprawia mi to ogromnej przykrości. | wiesz, ale uraz czy sprawienie bólu to jednak co innego niż śmierć. chciałabyś, by ktoś tak podszedł do Twojego psa? chciałabyś usłyszeć "no co, zagryzł go, ale wolałem/łam to niż żeby mój miał być szyty"... no nie ogarniam tego, po prostu mi się w głowie nie mieści jak można uważać, że lepiej by umarł czyjś pies, został zagryziony niż mój pies miał co najwyżej rany do szycia. To się nie nazywa bycie miłośnikiem psów, to jest jakiś niewytłumaczalny dla mnie egoizm i stawiam go na równi z egoizmem objawiającym się psami puszczonymi samopas na zasadzie "piesek musi się wybiegać, jeśli sprawia problem to nie moja wina i zmartwienie".
[ Dodano: Wto Maj 25, 2010 12:35 ]
agu, | Szura napisał/a: | Oli napisał/a:
Szura napisał/a:
Dla mnie absolutnym priorytetem jest nie dać zranić psa, którego mam pod opieką.
nawet kosztem życia tego drugiego? chyba mniejszym złem jest pozszywanie ran u psa, niż posiadanie na sumieniu życia jakiegoś innego...
Nawet. |
| Szura napisał/a: | | to tak, wolałabym, żeby Diego go zagryzł niż tamten go poważne poranił |
Szura - Wto Maj 25, 2010 11:37
| Cytat: | | chciałabyś, by ktoś tak podszedł do Twojego psa? chciałabyś usłyszeć "no co, zagryzł go, ale wolałem/łam to niż żeby mój miał być szyty" |
Byłoby to dla mnie całkowicie zrozumiałe i gdyby to z mojej winy mój pies zaczepił drugiego, nie miałabym pretensji do właściciela, tylko do siebie.
Cóż, jeśli nie widzisz różnicy między priorytetem ochrony stworzenia, za które jest się odpowiedzialnym a postawą "piesek musi się wybiegać, jeśli sprawia problem to nie moja wina i zmartwienie", to ja Ci jej nie pokażę.
AngelsDream - Wto Maj 25, 2010 11:42
Ja tylko nadmienię, że w odpowiednio dobranym kagańcu dobrze wyuczony pies może się świetnie bronić.
Oli - Wto Maj 25, 2010 11:42
Szura, można jednocześnie chronić swoje zwierzę i nie uważać zagryzienia za coś w porządku, a dokładniej przedkładać to nad rany do szycia. Sama mam problematycznego psa, jednak staram się myśleć nie tylko w obronie mojego psa, ale także w obronie innych psów. No i jednak nie wiem jak śmierć może być lepsza od ran, które po zaszyciu się wygoją...
Szura - Wto Maj 25, 2010 11:49
| AngelsDream napisał/a: | | Ja tylko nadmienię, że w odpowiednio dobranym kagańcu dobrze wyuczony pies może się świetnie bronić. |
Jak wyuczyć psa obrony w odpowiednio dobranym kagańcu?
agrawa69 - Wto Maj 25, 2010 11:49
Tak wogóle zacznijmy od tego,że aby zwarcie między psami skończyło się śmiercią któregoś (ja nie mówię o "starciu" np asta z yorkiem), trzebaby ich zostawić samym sobie i pozwolić im na to stojąc z boku przez jakiś (stosunkowo) dłuższy czas. A kto o zdrowych zmysłach mógłby do czegoś takiego dopuścić? Wiadomo,że zawsze zareaguje się na taką sytuację i w razie czego psy rozdzieli, więc nie mówmy o hipotetycznym zagryzieniu drugiego psa, a może raczej o pogryzieniu. Każdy właściciel dużego psa powinien się liczyć z możliwością wystapienia takiej sytuacji i nauczyć się jej zapobiegać, czy na nią reagować.
Choć wiem,że często jest tak,że psy rozdzielane są przez jednego z właścicieli,a drugi stoi z boku i piszczy
| AngelsDream napisał/a: | | Ja tylko nadmienię, że w odpowiednio dobranym kagańcu dobrze wyuczony pies może się świetnie bronić. |
Chodzi Ci o kantarek?
AngelsDream - Wto Maj 25, 2010 11:56
Szura, większość psów, mając dobry kaganiec, sama łapie, że można nim bić. Ja w naukę tego się nie bawiłam, bo bojowy kaganiec dla Baaja to spory wydatek, a incydentów naprawdę poważnych było naprawdę może kilka. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że cios kagańcem może z drugiego psa zrobić kalekę. Wszystko zależy od proporcji. Mniej mnie wkurza taranujący Baaja labrador, niż mały kundelek, który rzuca się na Celara. Baaj ma grube futro, pięknie broni się łapami i czołem, nie kąsa, a już na pewno nie gryzie... Naprawdę mieliśmy szczęście, bo obawiałam się, że będą koszmarne przeprawy, znając dojrzewanie wilczaków.
Nie, nie chodzi mi o kantar. W nim możliwość obrony jest oczywista. Inna sprawa, że u nas to wciąż kaganiec uzdowy. Oo" Co mnie trochę szokuje.
agrawa69 - Wto Maj 25, 2010 12:14
| AngelsDream napisał/a: |
Nie, nie chodzi mi o kantar. W nim możliwość obrony jest oczywista. Inna sprawa, że u nas to wciąż kaganiec uzdowy. Oo" Co mnie trochę szokuje. |
No właśnie wiem,że w kantarku, to prawie tak, jakby pies nie miał wcale nic na pysku Dlatego się zdziwiłam, bo tu niby rozmawiamy o tym,że nie wolno pozwalać na uszkodzenie drugiego psa, a tu nagle kantar, który doskonale to umożliwia.
Chodzi Ci o np. cos takiego? :
http://www.pelna-miska.pl...ct&prod_id=3546
Szura - Wto Maj 25, 2010 12:33
AngelsDream, dzięki za wyjaśnienie.
agrawa69, my mamy chopo, ale nie bojowy, tylko zwykły fizjolog pokryty gumoplastikiem, zakochałam się w tym kagańcu, wszystkim polecam, są lekkie, wytrzymałe, toleruje je nawet część psów, która nie znosi kagańca, bo są dla psa wygodne. Świetna jakość przy fajnej cenie.
Diego w kagańcu na smyczy próbuje robić uniki, co jakiś czas stara się odtrącić agresora głową, ale to jest niezgrabne cielsko, a nie zwinny i zwrotny psiak, więc mu nie wychodzi. Natomiast gdy atakuje go jakiś pies, gdy jest w kagańcu, ale na lince i ma więcej pola do manewru, stara się zepchnąć psa do obrony praktycznie na niego włażąc, taranując (nie głową czy bokiem, po prostu leci na psa ). Nie czuje się dobrze zepchnięty do obrony, za to ładnie kontroluje sytuacje będąc w natarciu - albo przestraszy i odgoni psa, albo przynajmniej nie da sobie zrobić krzywdy.
Swoją drogą - przez tydzień po operacji oczu Diego chodził bez kagańca. 70% mniej psów go zaczepiało, część sama z siebie rezygnowała, ale i właściciele nagle jakoś zbystrzeli...
|
|
|