To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Koty vol. II

nutaka - Pon Mar 02, 2009 15:09

Wiem, ale żeby się ta odpowiedzialnośc sie we mnie "obudziła" potrzebna mi była pomoc paru osób. :wink:

Dziękuję.

Mangusta - Pon Mar 02, 2009 15:20

iskra, widziałaś warunki w schronisku w którym pracuję? mało który gabinet weterynaryjny może się czymś takim poszczycić, a weci zazwyczaj nie zgadzają się na zatrzymywanie zwierząt u siebie. rozumiem że jeśli wie się, że schron do którego wieziemy zwierzę to umieralnia to faktycznie lepiej pojechać do weta ale jeśli jest to jedna z najnowocześniejszych placówek w regionie to nie widzę dlaczego akurat schron miałby być ostatnią opcją.

kot którego zawiozłam DO SCHRONISKA (o mój borze), ma się dobrze - został odpchlony, koci katar opanowano, jest na kwarantannie razem z innymi znajdami i strzelił mi focha.

babyduck - Pon Mar 02, 2009 15:26

iskra, pomijając przypadek bernadety - nie każdy ma możliwość zabrania kota do weta (koszty, czas), a potem szukania mi dt czy ds (czas, energia, możliwa alergia), więc schron to i tak lepsze wyjście niż obojętność. Poza tym nie demonizujmy, nie każdy schron to mordownia.
iskra - Pon Mar 02, 2009 15:54

Mazoku..nie wiem w jakim schronisku pracujesz...
ale domyślam się, że znasz polskie schroniskowe realia i wiesz jak wygląda leczenie i szanse adopcyjne zwierząt w większości schronisk i dlatego nie powinna dziwić Cię moja wypowiedź.

babyduck..jeżeli ktoś ma czas żeby zawieść zwierzę do schroniska to wydaje mi się, że ma również czas żeby zawieść je do weterynarza..który zazwyczaj jest o wiele bliżej niż schronisko..nie wydaje mi się również, żeby takie zwierzę nie otrzymało u tego weta pomocy..
Nie demonizuję.. poprostu orientuję się nieco jak funkcjonują schroniska.. :(

Mangusta - Pon Mar 02, 2009 16:04

a ja znam realia jakie panują wśród ludzi i wiem że znajdzie się o wiele więcej osób, które zawiozą biedne zwierzę do schronu niż takich, którzy wezmą, wyleczą u weta za własne pieniądze, porobią foty, poszukają domu tymczasowego i w tym czasie przetrzymają u siebie. zawiezienie do schronu to 15 minut fatygi, a ile te wszystkie inne czynności?

pracuję tutaj http://www.schronisko-zwierzaki.lublin.pl/ . naprawdę nie jest tak tragicznie jak co poniektórzy myślą :roll: psy jak psy, wiadomo, ale kotom tu lepiej niż w niejednym prywatnym domu.

Bernadeta - Pon Mar 02, 2009 20:32

Layla napisał/a:
nie boisz się, że Twój kot zarazi się od wolno żyjących jakimś choróbskiem?

Jest szczepiony.
Mazoku napisał/a:
jak się widzi kota w złym stanie na dworze, to się go bierze i zawozi do schroniska

Jeszcze trzeba go złapać,to kocur-dorosły-nie mam sprzętu,nie podchodzi do ręki,jest dziki,nie daje się głaskać ,małe kociaki chore zawoziłam i do schroniska i do weta.Kota z uszkodzonym kręgosłupem po wypadku samochodowym również.
Osoby z fundacji Animalia powiedziały mi,że w schronisku po prostu go uśpią.Odezwali się emailem,że kot wygląda na chorego na koci katar wymaga regularnego podawania leków,oni na razie nie mają możliwości trzymania go - brak miejsc,odezwą się w tym tygodniu jak konkretnie można by mu ewentualnie pomóc.
Ja też go wziąć nie mogę,jedynie dostaje ode mnie w karmie mokrej Echinaceę w kroplach,ale też nieregularnie,bo pracuję na dwunastogodzinnych zmianach.
Wczoraj jego nos przynajmniej wyglądał lepiej,ale np w sobotę nie było go wcale,a dzisiaj nie wiem czy był bo dwanaście godzin byłam w pracy.
Kiedyś ze schroniska przyjeżdżali samochodem ze specjalnym chwytnikiem,teraz mówią,że nie mają czasu jak chcę mogę sama złapać i im przywieźć.To samo dotyczy darmowej sterylizacji kotek-zrobią ale gdy kotkę dowiezie się,przechowa u siebie do czasu zdjęcia szwów-ja nie mam warunków i możliwości.Więc takie są moje realia.

Layla - Pon Mar 02, 2009 20:37

Ja mam koleżankę kociarę. Kiedy namierzy wolno żyjącego kota, pożycza żywołapkę. Łapie kota i wiezie do lecznicy, która ma umowę z TOZem i tam ją sterylizują. Po sterylizacji kota/kocur wraca na wolność.

Bernadeta, nie chce mi się komentować, dla mnie wypuszczanie kota w mieście to narażanie na wypadek/zatrucie lub inne straszne rzeczy i nie kumam, jak w imię rzekomej wolności zwierzaka można na to pozwalać.

Bernadeta - Pon Mar 02, 2009 20:42

Layla napisał/a:
Kiedy namierzy wolno żyjącego kota, pożycza żywołapkę

Może więc Fundacja Animalia o takiej żywołapce myśli żeby pożyczyć do złapania kocura,ale co z nim dalej gdzie i kto ma mu podawać leki,oni nie mają miejsc, ja też nie mam możliwości,ale może wpadną na jakiś rozsądny sposób rozwiązania problemu,albo kot.... :( A może on jest czyjś i ktoś go nie wykastrował,bo kastratem nie jest,może żyje przy jakimś domu -willi w ogrodzie,to jest raczej nie do sprawdzenia.
Kocurów za darmo nie kastrują-pytałam.A u mnie na osiedlu jest ich przynajmniej pięć.Sterylizują za darmo kotki,ale do zdjęcia szwów powinna być pod dachem.

Nihasa - Pon Mar 02, 2009 21:13

iskra, dzięki, jak tylko znajdę chwilę czasu to polecę do weta ;) i dam znać co ,i jak ;p
Bernadeta - Wto Mar 03, 2009 20:46

Kot o którym pisałam wygląda na to,że ma dom chociaż nie jest kastratem.Dzisiaj jego pyszczek wyglądał jakby go ktoś umył-był śliczny. :) Było zbyt ciemno,dlatego nie zrobiłam mu zdjęć.

[ Dodano: Czw Mar 05, 2009 14:32 ]
Tak wyglądał przedtem
http://img102.imageshack.us/img102/4512/046e.jpg
http://img244.imageshack.us/img244/4291/003xgr.jpg
A to dzisiejsze zdjęcia
http://img21.imageshack.us/img21/9626/032gsx.jpg
http://img21.imageshack.us/img21/4381/018u.jpg
A to jego partnerka
http://img21.imageshack.us/img21/9617/009x.jpg
http://img102.imageshack.us/img102/1345/003i.jpg

idaa - Czw Mar 05, 2009 21:22

No faktycznie chyba go ktoś umył. Czyli nie jest tak do końca dzikim kotem. Ani on, ani kotka nie wyglądają na zabiedzone zwierzęta. Może są kotami ogrodowymi lub wypuszczanymi bez ograniczeń?
Mangusta - Czw Mar 05, 2009 22:17

oby były wysterylizowane :/
Bernadeta - Pią Mar 06, 2009 08:18

Kocur nie jest kastratem - znaczy teren,a kotka trudno mi powiedzieć bo nigdy nie widziałam,żeby była kotna,ani małych kotów na szczęście na osiedlu nie ma od dłuższego już czasu.
Pewnie trzymają się przy którejś willi z ogrodem,sporo ich w okolicy gdzie mieszkam.
Przy wielu w ogrodzie widać kota.

Layla - Pią Mar 06, 2009 10:48

Ta moja kumpela, co wyłapuje kotki na sterylkę, od razu praktycznie może je potem wypuścić, bo sterylizują je laparoskopowo (?). W każdym razie nie ma cięcia jakiegoś na połowę brzucha.
Bernadeta - Pią Mar 06, 2009 10:50

To chyba ma jakiś dobrych znajomych u nas na razie nie ma wielu chętnych do pomocy- jeśli chodzi o pomoc w sterylizacji wolnożyjących kotek.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group