To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Leczenie - Eutanazja

baradwys - Śro Paź 05, 2011 13:31

susurrement napisał/a:
. podejście do eutanazji i to wszystko co myślimy 'na sucho' to jedno, a to jak zachowalibyśmy się w rzeczywistości..
Tak jak kochałam za życia Smirnoffa, Matta czy Batona tak kocham ich nadal, byli TYLKO szczurami, oni pozbawili życia niewinnych maluszków (tak te maluszki było rozszarpane), ja nie miałam prawa pozbawiać ich życia. Nie wyobrażam sobie zabić szczura za to, że kierują nim instynkty. Dla mnie ten przypadek (przypadek Ledy) to nie poddanie eutanazji a morderstwo. Jestem dość emocjonalna w tych sprawach ale nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej.
Niamey - Śro Paź 05, 2011 14:08

Przepraszam, ale przy całej mojej niezgodzie na postępowanie Madzial nie mogę czytać tak mało merytorycznych i wnoszących do dyskusji stwierdzeń, jak:
Biała napisał/a:
Samo... gdyby pilnowała ich nie doszło by do tego...
Biała, jak możesz pisać coś takiego bez zająknięcia? Zwłaszcza, że post wyżej Oli pisze, że maluch został zagryziony mimo jej pilnowania? Wystarczy wyjść na chwilę. Leda siedziała z maluchem przez kilka dni, nie było żadnych czytelnych sygnałów, że dzieje się coś złego. Być może Madzial popełniła jakiś błąd i myślę, że warto by było przemyśleć na nowo różne metody łącznia, żeby uniknąć takich sytuacji, ale widzę, że ciężko o merytoryczną dyskusję, skoro padają oskarżenia o morderstwo :|
Layla - Śro Paź 05, 2011 14:15

Biała, pojechałaś ostro :? Sorry, ale ja po tym, jak szczury się przestają tłuc przy łączeniu też zostawiam je same! Myślałam, że myślisz racjonalnie, ale podajesz argumenty, które są ciosem poniżej pasa.
zuuzuushii - Śro Paź 05, 2011 14:36

Sama nie zachowałabym się tak jak Madzial (co nie znaczy, że nie rozumiem dlaczego tak postąpiła)

Ale mnie szczury nauczyły jednego, zawsze gdy stało się coś złego okazuje się, że można było zrobić wszystko inaczej. Można się więc zadręczać i wymyślać mnóstwo alternatywnych dróg wyjścia w danej sytuacji. Ale kiedy jest już po fakcie nie ma sensu myśleć co by było było gdyby.
Nikt przecież nie siedzi 24 godziny na dobę ze szczurami, ja swoje do tej pory przy łączeniu spuszczałam dość szybko z oczu. A mam samce, które podobno są bardziej nieobliczalne.
Tak więc takie zarzuty są zupełnie niesprawiedliwe.
Zresztą chyba bez sensu jest się teraz zastanawiać (i oskarżać o niedopatrzenie) nad tym, dlaczego doszło do tego wypadku.
Stało się, nigdy przecież nie można być pewnym zachowania swoich zwierząt.

Problem dotyczy chyba czego innego, a mianowicie działania pod pływem silnych emocji które doprowadziły do śmierci szczura. Niczego innego Madzial nie można zarzucić.

Oli - Śro Paź 05, 2011 15:50

zuuzuushii napisał/a:
Nikt przecież nie siedzi 24 godziny na dobę ze szczurami, ja swoje do tej pory przy łączeniu spuszczałam dość szybko z oczu. A mam samce, które podobno są bardziej nieobliczalne.
Tak więc takie zarzuty są zupełnie niesprawiedliwe.
to nie jest temat o łączeniu, ale o eutanazji. I nie chodzi o to, że madzial zostawiła czy nie same szczury, ale o to, że poddała eutanazji (w dodatku pod przymusem co mniemam po ociaganiu się weta) szczura, który nie kwalifikował się do tego. Jako argument podaje, że szczur nie przekazywał sygnałów, a prawda jest taka, że madzial nie wie, nikt nie wie co się stało. Może Leda się wkurzyła, bo mała na nią skoczyła, czy ją uszczypnęła w ogon, co dla malucha jest zabawą, a dla dorosłego szczura może być wnerwiające. Uśpiła szczura na podstawie domysłów i nieuargumentowanych teorii nie dając szczurowi szans. To mnie bulwersuje i tego nie jestem w stanie pojąć. Na forum stowarzyszenia L. wyraźnie napisała, że shsr nie miało nawet szansy zaproponować innego rozwiązania. W dodatku eutanazja powinna być ostatecznym rozwiązaniem, nawet w przypadku agresywnego szczura, a nie pierwszym, które nam do głowy przychodzi i od razu je realizujemy. Żeby stwierdzić,, że zwierzę jest agresywne potrzebna jest obserwacja odpowiednia, najlepiej przeprowadzona przez osoby postronne. Leda została pozbawiona wszelkich szans na normalne długie życie, bo madzial nie mogła na nią patrzeć. Ciekawa jestem, czy gdyby jej samica zabiła i zjadła swój cały miot, to też by ją uśpiła... Takie działanie pod wpływem emocji nie jest przeze mnie tolerowane i nigdy nie będzie. Równie dobrze mogła jej w domu kark skręcić, czy przez okno wyrzucić - efekt byłby ten sam.
Oli - Śro Paź 05, 2011 15:54

zuuzuushii napisał/a:
Problem dotyczy chyba czego innego, a mianowicie działania pod pływem silnych emocji które doprowadziły do śmierci szczura. Niczego innego Madzial nie można zarzucić.
otóż to, tylko, że powody tej śmierci jakie są podawane nie są dobrze uargumentowane. Poza tym mnie zastanawia dlaczego był łączony szczur, który wcześniej został określony jako niepewny charakterologicznie, sam na sam z maleńkim szczurem?
zuuzuushii - Śro Paź 05, 2011 15:55

Oli napisał/a:
to nie jest temat o łączeniu, ale o eutanazji.

a czy ja coś innego napisałam O_O ?
ZUU napisał/a:
Zresztą chyba bez sensu jest się teraz zastanawiać (i oskarżać o niedopatrzenie) nad tym, dlaczego doszło do tego wypadku.
Stało się, nigdy przecież nie można być pewnym zachowania swoich zwierząt. (...) Problem dotyczy chyba czego innego, a mianowicie działania pod pływem silnych emocji które doprowadziły do śmierci szczura.

Oli - Śro Paź 05, 2011 15:58

zuuzuushii, nie, nie napisałaś, ale nie wyciągaj z kontekstu mojej wypowiedzi słów, bo to jest nawiązanie tylko. :wink:
Lavi - Śro Paź 05, 2011 15:59

Oli napisał/a:
Poza tym Lokiemu dziwnym trafem przeszło, Leda nie miała szansy...


wrócę do tego, bo mowa o szczurze, który był u mnie i był także z miotu L.
Loki jako maluch łapał boleśnie za palce nawet podczas zabawy. Potem zaczął robić to nagminnie, podbiegał, popatrzył się, dziabnął i odszedł, żeby dziabnąć innego szczura. Myślałam nad kastracją, gadałam o tym z madzial, parę razy gadałam o tym z Bel. Nie zdecydowałam się jednak na kastrację. Przetrząsnęłam forum, poczytałam i postanowiłam na nowo go zresocjalizować, bo wydawało mi się, że był po prostu źle zgrany ze mną i stadem. I po okresie ,,buntu" szczurzego Lokiemu przeszło. Jak był niezadowolony albo miał gorszy dzień to potrafił przetrzepać chłopaków w klatce, ugryźć mnie w palec czy też skubnąć w udo. Jednak to było raz na jakiś czas, ta codzienna agresja znikła. 'Niejednokrotnie pisałam o agresji Lokiego w swoim temacie oraz w temacie miotu, bo czułam obowiązek poinformowania innych domków o takiej sytuacji u młodego szczura.
Jak historia z Lokim się zakończyła większość wie... I nie chcę do tego wracać, bo czytając teraz temat o Ledzie zastanawiam się, czy to Loki nie zaczął bójki. Ale na gdybania jest za późno, wiem tylko, że człowiek nigdy w pełni nie zrozumie zwierzęcia i moim zdaniem nawet nie musi dogłębnie próbować zrozumieć. Nie możemy zachowywać się jak zwierzęta. Wiadomo, że niektórzy mają słabe nerwy i ponoszą emocje. Ale to tylko zwierzę... Instynkt często jest silniejszy niż to, co człowiek go nauczył. I zawsze można znaleźć inne wyjście niż śmierć.
Nie chodzi tu tylko o szczury ale jest masa innych zwierząt, które dostają szansę nawet, gdy tej szansy już właściciele nie widzą.

Oli - Śro Paź 05, 2011 16:00

ja pisałam o tym, że zostały same w takim kontekście, że skoro były same to niby skąd madzial wie, że nie było sygnałów ostrzegawczych. nie wie tego i nikt tego nie wie, bo nikogo tam nie było. chodzi mi tylko o to, że ten argument, który został użyty jako ten przejawiający agresję i kwalifikujący szczura do eutanazji, jest bezpodstawny, a nie o to czy prawidłowym czy nie było zostawienie szczurów samych.

Lavi napisał/a:
człowiek nigdy w pełni nie zrozumie zwierzęcia i moim zdaniem nawet nie musi dogłębnie próbować zrozumieć. Nie możemy zachowywać się jak zwierzęta. Wiadomo, że niektórzy mają słabe nerwy i ponoszą emocje. Ale to tylko zwierzę... Instynkt często jest silniejszy niż to, co człowiek go nauczył. I zawsze można znaleźć inne wyjście niż śmierć.
Nie chodzi tu tylko o szczury ale jest masa innych zwierząt, które dostają szansę nawet, gdy tej szansy już właściciele nie widzą.
amen
Biała - Śro Paź 05, 2011 16:57

Off-Topic:
Rzeczywiście... może za dużo napisałam... choć wcześniej postanowiłam się nie wypowiadać dopóki madzial nie wyjaśni sama sytuacji...
Moje słowa napisałam tylko i wyłącznie opierając się na moim WYOBRAŻENIU sytuacji, które powstało na podstawie szczątkowych informacji... Nie miałam pojęcia, że samica z maluchem była już kilka dni w klatce, że było wszystko ok.
Napisałam tak, gdyż dla mnie sytuacja póki co wygląda tak, maluch jest łączony z niepewnym szczurem i zostawiony z nim. A pisząc, że by się to nie wydarzyło, miałam na myśli, że ( odkreślam, że ja myślałam iż to było w pierwszy dzień łączenia)gdyby ktoś stał nad szczurami byłby w stanie zareagować i maluch nie zostałby rozszarpany, bo oczywiście mógłby stracić życie... mnie samej podczas łączenia prawie się to przytrafiło a stałam NAD klatką...
A co do zostawiania szczurów, przy łączeniu z Hermioną już po nocy zostawiłam szczury same..
Nie pomyślałam pisząc to co napisałam, jak inaczej mogło być...
Teraz uważam, że nasze wypowiedzi są krzywdzące mocno i dla Madzial i dla stowarzyszenia, ja jak wcześniej postanowiłam poczekam na wyjaśnienia i Madzial i Stowarzyszenia z jakimikolwiek opiniami i "sądami"

olus0312 - Czw Paź 06, 2011 09:32

madzial13 napisał/a:
Ja podjęłam decyzję i poinformowałam o niej wyłącznie SHSRP, bo tylko i wyłącznie wobec tych ludzi miałam taki obowiązek.


Jetem mega zawiedziona powyższym stwierdzeniem. A właściciele szczurów z miotu L nie mieli prawa wiedzieć co się stało? W temacie miotu nie było ani jednego słowa o problemach z Ledą. Przejrzałam dokładnie temat i pojawiło się tylko enigmatyczne pytanie czy nie zaobserwowaliśmy objawów agresji u swoich szczurów, które zupełnie przeoczyłam wcześniej. Żadnych sygnałów, że Leda zachowuje się agresywnie ehh...

Nie czytam wszystkich tematów na allo, ale śledzę te które dotyczą moich pociech i jestem zawiedziona, że madzia nic o tym nie napisała. Gdybym nie weszła na forum Stowarzyszenia do tej pory nie wiedziałabym o problemach naszej siostrzyczki. Uważam, że coś tu jest nie tak. Brak informacji w temacie miotu uważam za karygodny.

Może gdybym wiedziała wcześniej, że Leda ma takie problemy z agresją zachowanie Loli wzbudziłoby we mnie większe podejrzenia, a tak myślałam sobie, że ona jest alfą w stadzie i ma prawo tak się zachowywać.

Przepraszam za długi wywód nie na temat samej eutanazji, ale musiałam to napisać.

EL - Czw Gru 08, 2011 16:21

Dzisiaj był ten dzień kiedy musiałam pomóc odejść Łiski.. samą decyzję podjęłam już w nocy gdyż było bardzo ciężko stan szczury się pogorszył. Piszę tak szybko bo eutanazja kojarzy się z czymś smutnym, tragicznym.. ale niekoniecznie. Przytoczę naszą historię pożegnania. Rano pojechałyśmy do weterynarza, Łiski całą drogę była ruchliwa ale też bardzo spokojna. W gabinecie położyła się na boczku jakby wiedziała, że tak trzeba. Pani zrobiła pierwszy zastrzyk, tylko delikatnie drgnęła i od razu zwinęła mi się na rękach w kuleczkę. Jeszcze rozejrzała się po świecie i całkiem odpłynęła. Kolejny zastrzyk dosercowy i bardzo szybka reakcja organizmu. Serduszko się po prostu zatrzymało. Jeszcze chwilę ją trzymałam, delikatnie drgały jej nóżki. W pierwszej chwili jak patrzyłam na to małe ciałko było mi strasznie smutno po czym poczułam ulgę i w pewnym sensie radość, że Łiski już nie cierpi i nie musi się męczyć. Niestety czasami antybiotyki, sterydy, najlepsza opieka nie pomagają i jedynym wyjściem jest uśpienie. Po tygodniu walki z ciężką chorobą widok jak ona spokojnie zasypia, jak się rozluźnia, jak nie ma niepokoju w oczkach był najpiękniejszym i najbardziej kojącym.
paullla17 - Pon Sty 16, 2012 20:09

Rufus zachorował na (zgaduje bo wszystkie objawy wystąpiły) zapalenie mózgu nieco ponad 3miesiące po Barym. znacie się lepiej a ja nie wiem co robić, pomyliłam wczesne objawy ze starzeniem się z resztą upewniali mnie w tym weterynarze.. to tylko 35g on już stary jest... itp jak schudł był u pani Ani akurat na dobieraniu leku na niedokrwienie kończyn w tedy słabe nogi były dodane do objawów fioletowego ogonka. w ostatnich 2 dniach skumałam się bo nie był nie poradny a już chory i teraz jak to bywa choroba go dobija, dostał leki ale ja nie myślę optymistyczne pamiętając o barym i porównując ich stan.
moje pytanie brzmi: kiedy mam go uśpić? dziś dostał znowu leki ale on od wczoraj wyraża ból a u weta odlatywał, mam go leczyć czy już jutro go uśpić? mi w głowie wita tylko.. o jeszcze chodzi może jeszcze dzień mu dam... nawet je pewnie jeszcze jeden dzień... a może mam wykonać to jutro? na razie sytuacja do mnie nie dociera... błagam zdecydujcie, niby może z tego wyjść dostaje leki ale no.. ja nie wiem pomocy! oby dwa miały tylko 1,5 roku.. jak tak można :( teraz będę wyczulona na te objawy

babyduck - Pon Sty 16, 2012 20:13

paullla17, znasz swojego szczura na tyle, że wiesz, czy ten stan go męczy czy nie. Szczury maja dużą wolę walki i rzadko dają znać, że coś jest nie tak. Z pewnością argumentem "za" jest odmawianie jedzenia, bo wtedy jest już bardzo źle. Ale to może być też wcześniej. Nigdy nie wiadomo, kiedy jest ten właściwy moment.
Pewne jest tylko, że lepiej uśpić za wcześnie, niż za późno. Być może wbrew nadziei, ale za to zanim szczur zacznie umierać w męczarniach. :(



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group