Leczenie - WSZYSTKO O KASTRACJI (jaka śmiertelność, powikłania,opieka)
Pająk - Sob Mar 19, 2011 09:12
Jeśli nie ma takiej konieczności, to ja bym nie zakładałam. Avalon w kołnierzu był bardzo nieszczęśliwym szczurem, trudno mu było jeść, myć się, drapać i większość czasu spędził próbując to zdjąć, czym nabawił się otarć.
Z drugiej strony, kolejna wizyta u weta i ponowne zakładanie szwów to też nie jest przyjemność. Ale to zależy czy ma się pewność, czy szczur będzie tam grzebał, czy nie
Anonymous - Sob Mar 19, 2011 09:17
Layla napisał/a: | to nie jest operacja z otwieraniem brzucha | tylko, że to w ogóle nie jest argument za czy przeciw kołnierzowi.
Kołnierz zakłada się po to aby szczur się sam nie rozpruł (z tego samego względu trzyma się go bez towarzystw) ponieważ zagrożeniem jest ponowna, tak szybka narkoza aby ranę znowu zszyć.
Przykład: Kermit miał kołnierz, ale po 4 dniach go zdjęłam i okazało się, że za wcześnie. Kermit natychmiast zdjął 2 z 3 supełków i zrobiła się dziura. Żeby go znowu nie usypiać lek. wet. zmroziła miejsce i na żywca założył dwa supełki.
Efekt: Szczur przerażony wierci się jak wściekły, krew się leje, wszystko trwa wieki, bo bardzo ciężko jest trafić igłą, kilka prób wbicia się = kilka dziabnięć.
Po co? Po co, skoro można szczura zapakować w kołnierz na kilka dni. Szczur młody zagoi się w 4-5 dni, nie ma potrzeby trzymania go w kołnierzu 10 dni, aż do zdjęcia szwów.
Layla - Sob Mar 19, 2011 09:22
Viss, mi się szybko goiły szczury, a też rozpracowywały sobie te szwy. Jedynie Ludwik miał problemy, ale to z powodu uczulenia na nici (niezależne od kołnierza).
Anonymous - Sob Mar 19, 2011 09:30
Layla napisał/a: | mi się szybko goiły szczury | super, ale różne szczury ludzie mają, w różnym wieku, z inną szybkością regeneracji, odporności i gojenia, więc co ma piernik do wiatraka?
Kołnierz jest wyborem, ale faktami, o których trzeba wiedzieć:
- gojenie młodych w 4-5 dni, a starszych nawet do 8-9 dni,
- po rozpruciu zagrożenie ponowną narkozą lub szyciem na żywca
- także wylizywanie rany (zbyt częste i natarczywe nie pomaga gojeniu a wręcz przeciwnie)
Layla - Sob Mar 19, 2011 09:32
Ale ja nie neguję tego co piszesz, Vissnia.
Anonymous - Sob Mar 19, 2011 09:44
Layla, mnie chodzi o to, że to co robiły/nie robiły szczury kogoś nic nie znaczy, ponieważ naprawdę nie można zgadnąć czy szczur mający pierwszy raz szwy będzie w nich grzebał lub nie. Czasami się udaje zgadnąć, a czasem nie.
Dlatego namawiam, żeby kołnierz mieć choćby na wszelki wypadek pod ręką, ponieważ różnie bywa.
Cola - Sob Mar 19, 2011 10:34
szczur jest współlokatorki, która mu w końcu kołnierza nie założyła. ryzykownie, ale on ma gdzieś swojej jajka i leży na plecach i chce żeby go miziać zmienił się nie do poznania
Niamey - Sob Mar 19, 2011 20:29
Zakładanie bądź nie kołnierza uzależnione jest też od rodzaju szwów i fachowości lekarza - są takie szwy, które nie wymagają kołnierza, są takie przy których kołnierz musi być i to dość długo. A czasami po prostu weterynarz nie potrafi zrobić jakichś bardziej "wyrafinowanych" szwów. Kołnierz nie jest też potrzebny przy kleju, który w Polsce jest chyba dość rzadko stosowany i ma swoje wady, ale za to nie ma niebezpieczeństwa rozprucia.
blanny - Pon Kwi 11, 2011 23:56
Witam, dziś wykastrowałam jednego z moich chłopaków - Dantego.
Mam kilka pytań. Po pierwsze odnośnie zachowania. Szczur w kołnierzu, jeszcze w gabinecie, rzucał się tak w transporterze, że mało co z nim nie spadł na podłogę. Już w drodze do domu zdjął jakimś cudem kołnierz. Udało mi się go potem założyć. W chorobówce po dwóch godzinach zdjął go ponownie. Nie mogłam go założyć (piszczał i strasznie uciekał), więc dałam mu posiedzieć trochę bez niego. Leżał osowiały z otwartymi oczkami, skulony albo rozciągnięty jak długi. Zgrzytał ząbkami i pofukiwał czasem. Udało mi się ponownie założyć kołnierz w końcu. Rzuca się tak i piszczy, że nie wiem, czy czegoś sobie nie zrobi! Jestem bliska płaczu. Jak mu przejdzie, to kładzie się i zamiera. Kompletnie nie rusza. A potem nagle znowu lata, skacze, wali łebkiem w kołnierzu o kuwetę i pręty.
Czy to normalne?!
Po drugie: jako jedyny lek dostaliśmy do domu enrobioflox (tak mi napisano na kartce z dawkowaniem, tabletka o średnicy 1cm), z tym, że mamy go dopiero dawać od jutra, bo dziś już dostał przeciwbólowy z zastrzyku. Z tym, że pewna osoba z drugiego forum powiedziała mi, że enrobioflox nie jest lekiem przeciwbólowym, tylko antybiotykiem. Wychodzi na to, że nie dostaliśmy żadnego przeciwbólowego do domu?!
Dodam, że kastrowaliśmy się w Animie u dr Rzepki.
Niamey - Wto Kwi 12, 2011 00:06
blanny, pytałam kiedyś dr Rzepkę o przeciwbólowe i powiedziała mi, że za każdym razem ocenia indywidualnie, w zależności od tego czy musiała drastycznie przecinać tkanki, czy nie itp. Widocznie uznała, że jeden dzień na przeciwbólowym podanym w lecznicy wystarczy przy takim stopniu "pocięcia" szczura
klauduska - Wto Kwi 12, 2011 00:11
niedawno sterylizowałam moją Kiwę.
ma 1,5 roku. sterylka była robiona przy okazji wycięcia guza gruczołu mlekowego.
operacja była robiona u dr Kamińskiej i wszystko poszło gładko. dziewczyna wariowała zaraz po zabiegu i była męczarnia z założeniem jej bandażu i kołnierza .
2 razy musiałam jechać do weta, bo sobie go ściągała z uporem.
dostała enroxil [2x dziennie 1/5 tabl] i tofedrynę [1x dziennie 1/4 tabl].
na kontroli po 5 dniach byłam z nią u dr Rzepki i wszystko było w porządku. kołnierz miała zdjęty dopiero przy zdejmowaniu szwów po tyg od zabiegu.
jadła normalnie po powrocie do domu z kliniki po zabiegu.
susurrement - Wto Kwi 12, 2011 00:26
klauduska napisał/a: | tofedrynę |
tolfedynę
blanny, Twój szczur dostał do domu enrobioflox czyli antybiotyk (tabletka duża, ponieważ to enrobioflox 50 mg, dlatego podajesz 1/10 tej tabletki; a nie tak jak zwykle enroxil 15 mg, wtedy podajemy 1/3). od jutra, ponieważ dzisiaj dostał w lecznicy w zastrzyku. poza antybiotykiem dostał również przeciwbólowy, którego już do domu nie dostałaś, ponieważ nie ma takiej konieczności.
jeśli chodzi o zachowanie Twojego szczura w kołnierzu.. w lecznicy było dokładnie tak samo. bez kołnierza był spokojny, w nim dostawał szału. nic nie jesteśmy w stanie na to poradzić, jak się podda i zaakceptuje, że musi w tym siedzieć to przestanie. jeśli zostanie bez kołnierza i zdejmie sobie szwy, może narobić sporych problemów. lepiej żeby wytrzymał chociaż te 3-4 dni, przecież na kontrolę i zdjęcie możecie przyjść już w piatek. to raptem 4 doby.
klauduska - Wto Kwi 12, 2011 00:34
Off-Topic: | dzięki za poprawkę sus. w sumie to dopiero teraz zauważyłam, że zrobiłam aż 2 błędy myślałam, że to się "toLfedryna" nazywa, ale zjadło mi literkę jak pisałam |
blanny - Wto Kwi 12, 2011 00:46
Bardzo, bardzo dziękuję za odpowiedzi.
Uspokoiłyście mnie troszkę. Czyli Dante nie został aż tak mocno pocięty, by bolało go długo i mocno, tak? To dobrze. Podglądałam mu w ogóle podwozie i muszę powiedzieć, że.. Bardzo ładnie to wygląda. Nigdy nie widziałam z bardzo bliska szczura bez jajek.. To coś nowego.
Kurcze, mam nadzieję, że on nie zdejmie sobie w nocy po raz trzeci tego kołnierza. Na razie po prostu nie idę spać i go pilnuję. Znowu się rzuca. Zapięłam mu teraz tak, że na ścisk, mocno wpychając od strony pleców, mieści mi się mały palec. Czy to nie będzie za ścisło?
Boję się, bo on nigdy nie był typem 'poddam się i będę grzeczny'.. Wczoraj w nocy wygryzł w kuwecie dziurę 20cm x 10cm! Nie wiem, jak to zrobił! No myślałam, że nie wiem, co mu zrobię. To taki koszmarny uparciuch jest, zawsze stawia na swoim.
Mam jeszcze jedno pytanie. On nie może w tym kołnierzu ani jeść, ani pić. Picie podaje mu pod pyszczek (trzymam mu poidło w ręku), a jedzenie daje mu na palcu (dziś jogurcik). Nie bardzo chciał jeść i nie wiem, ile powinnam w niego na siłę tego wcisnąć? Wiem jak to brzmi, ale nie chcę, żeby był głodny..
Przepraszam za moją 'panikę' i w ogóle, ale ja jestem strasznie wrażliwa na takie rzeczy i panikuję bardziej niż Dante chyba. Po prostu nie mogę patrzeć, jak on leży przybity 10 minut, a potem 3 minuty się rzuca.. Mam nadzieję, że szybko jakoś się to uspokoi..
Dziś w nocy będzie spał w klatce na moim łóżku, a ja obok..
susurrement - Wto Kwi 12, 2011 00:56
blanny, jeśli pod kołnierzem mieści Ci się palec to nie jest za ścisło, jest ok.
jeśli chodzi o jedzenie, ja ze zwierzakami w kołnierzach robię tak: wysypuję luzem trochę suchej karmy (szczególnie dobrze radza sobie z jedzeniem granulatów bez używania łapek: pro, complete, selective), daję sucha bułkę, ogórka/pomidora a na talerzyku gerber/jogurt, ew jeszcze w misce nutri drink. jeśli zwierzak słabo je to kilka razy dziennie karmię z łyżeczki. ale często tak ustawiaja się kołnierzem, że daja radę jeść z talerzyka. rzadko zdarza się taki łobuz, który się obrazi i nie chce jeść. niemniej sadzac po zachowaniu Twojego to może tak być.
ile powinien zjeść.. ciężko mi powiedzieć. ze 4 płaskie łyżki jogurtu jednorazowo?
ale jeśli będzie miał sucha bułkę, granulat i warzywa to powinien sobie to podgryzać sam.
teraz ma focha, ale spokojnie - przejdzie mu. w lecznicy zjadał chętnie gerbera z łyżki i uspakajał się w kołnierzu chwilami.
|
|
|