To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Koty vol. VII

Trzynastka - Śro Gru 04, 2013 12:36

Ninek napisał/a:
Trzynastka napisał/a:
Poza tym, wydaje mi się, że utrzymanie dwóch kotów nie jest jakąś wielką różnicą niż utrzymanie jednego. Oczywiście biorąc pod uwagę tylko jedzenie i żwirek, bo koszty weta mogą sporo wzrosnąć.

Jak się nie pracuje to owszem, jest to ogromna różnica - jakby nie patrzeć koszty zwiększają się dwukrotnie.
Zwłaszcza jak kot nie je byle suchej karmy tylko barfa, który wychodzi sporo drożej.
Dla mnie miesięczne utrzymanie kota to około 150zł. Na samo żarcie i żwirek. No i nie liczę suplementów - samo mięso.
Do tego dochodzą ciągle dodatkowe koszty - tu drapak, tu szczepienie. A takich dodatkowych kosztów ciągle mam górę, spisanych w listę 'do zrobienia'.
Chociażby półki na ścianach - same się nie zrobią. A kot mieszka wyłącznie w moim pokoju i zwyczajnie zasługuje na więcej miejsca i urozmaicenie, choćby w postaci tych półek.
W styczniu czeka nas kastracja, z badaniami będzie to pewnie koszt 200-250zł.


No tak, wzięłam pod uwagę suchą karmę. Bez stałych dochodów sprawa też znacząco się utrudnia.

U mnie kastracja kota jest cholernie droga. W innych miastach gdzie bym się nie pytała to maksymalnie 100zł, u mniej najtaniej 160zł. Jedynie po znajomości poprzez fundację 70zł.

Ninek - Śro Gru 04, 2013 12:47

Trzynastka, na suchej to bym od razu mogła mieć ze 3 koty :P
Ale mnie barf wynosi sporo. W ogóle trudno u mnie o mięso, więc jak widzę świeże to biorę bez względu na cenę - uroki mieszkania w małym mieście :/

Ja w sumie nie wiem ile u nas kastracja, ale na pewno powyżej 100zł. Badania krwi chcę zrobić przed nią (ogólne plus kilka dodatkowych, żeby sprawdzić czy dobrze barf bilansuje, jak nerki i wątroba, itp).
Nie ma szans, żeby zejść poniżej 200zł. A na razie nie mam ani grosza odłożonego.

pizmol - Śro Gru 04, 2013 12:54

Ninek, rozumiem, że na akcję sterylizację w marcu kocurro nie doczeka? Wtedy jest taniej w niektórych lecznicach...
Ninek - Śro Gru 04, 2013 13:13

pizmol, u nas żadna lecznica nie bierze udziału.
No i do marca za daleko.

A tak w ogóle to jajka mu zeszły - wielkości czarnej porzeczki :lol:


DOPISANE
Muszę się jeszcze dowiedzieć czy miasto nadal finansuje kastracje bezdomniaków i kotów adoptowanych 'z ulicy'. Wiem, że jakieś zawirowania z tym były i chyba wycofali środki.

klauduska - Śro Gru 04, 2013 13:13

Trzynastka, zapraszam do Warszawy, dowiesz się co to znaczy wydawanie kasy na weta.. Bardzo wątpię, że jest jakiekolwiek droższe pod tym względem miasto w PL niż Warszawa.
Trzynastka - Śro Gru 04, 2013 13:16

klauduska napisał/a:
Trzynastka, zapraszam do Warszawy, dowiesz się co to znaczy wydawanie kasy na weta.. Bardzo wątpię, że jest jakiekolwiek droższe pod tym względem miasto w PL niż Warszawa.


Domyślam się ;) uroki życia w stolicy.

pizmol - Śro Gru 04, 2013 13:25

Może tu i drogo, ale mnogość specjalistów, lecznice całodobowe, więcej możliwości. Ja tam nie narzekam :)
Wampiwor - Śro Gru 04, 2013 13:29

Różnica jest taka, że nie ja decyduję o tym, co się dzieje z kotem. Dodatkowo laska, która koordynuje adopcję jest nadopiekuńcza i nie pozwoliła nam wydać kota do domu mojej koleżanki, bo... nie może tam jechać osobiście. Obawiam się, że laska nie zgodzi się na zamianę (nasza kota została zabrana z DT, który nie spełniał wymogów - nie wiem o co chodziło, chyba nie zabrali jej do weterynarza w terminie wyznaczonym przez 'koordynatorkę'). Współlokatorka pytała nas o zgodę na tego kota, zgodziliśmy się, nie czuję się uprawniona, żeby jej teraz kazać szukać nowego. Obiecałam sobie, że wytrzymam i po prostu o kolejnym nie ma mowy. Po prostu jest coraz gorzej.
Jestem zdenerwowana, nawet nie próbuję udawać, że nie. Mam swoje życie i zajęcia, planuję dni tak, by zdążyć ze wszystkim i takie pobudki są mi wybitnie nie na rękę, kiedy muszę odespać.
Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała - jak otwieraliśmy kotu drzwi (albo otwierała sama), to wcale nie wchodziła nam do łóżka, tylko kładła się w różnych miejscach, łaziła wszędzie. Rano miałam wszystkie powierzchnie w śladach łapek, ciuchy w kłakach (kot jest biało-czarny, więc białe ubrania przyciągają czarne kłaki, na czarnych widać białe :roll: ). Gdyby tęskniła, to chyba by przychodziła do nas na głaskanie? Może to jakiś lęk?
Ja sobie nie wyobrażam oddania teraz kota do DT/DS, gdzie nie będzie miała drugiego. Nie zrobiłabym takiego psikusa żadnemu chętnemu, bo to naprawdę ekstra uciążliwe.

Jeszcze jeden edit:// Nie, nie oczekuję, że kot będzie siedział tak, jak mu ułożę łapy, ani że ma być mi wdzięczny. Słowo "męczyć" i "nieszczęśliwy" to zbyt duże jak na tę sytuację moim zdaniem i do tego nawiązywałam. Kot nie jest męczony brakiem zabawy ani w żaden inny sposób, a także nie jest nieszczęśliwy. Do tej pory przez nasze mieszkanie przewinęło się dobre naście kotów, w tym dzika kocica z 4 maluszków i nigdy nie było problemu tej natury.

klauduska - Śro Gru 04, 2013 13:50

Wampiwor, jak jest kot zamknięty, to nie dziwne, ze jak się go wypuści, to zaczyna zwiedzać i wcale nie musi lecieć wam prosto do rąk.

Wampiwor napisał/a:
Rano miałam wszystkie powierzchnie w śladach łapek, ciuchy w kłakach

O nie! DRAMAT!

Wampiwor - Śro Gru 04, 2013 13:55

Off-Topic:
klauduska, czy to nie ty mówiłaś coś o sarkazmie? Jeśli nie umiesz pomóc - jakoś to przeżyję, ale nie życzę sobie komentarzy nt. męczenia kota. Studiuję, pracuję, jestem wolontariuszem. Nie mam całego dnia dla kota i nie zarabiam na kotach.

pizmol - Śro Gru 04, 2013 13:55

klauduska, to nie kot był zdaje się zamknięty tylko oni w sypialni.
Koty tak mają... Dżordż się już przyzwyczaił, że nie ma wstępu do sypialni. Jak wstaje rano to siedzi pod drzwiami. A jak usłyszy, że nie śpię to zaczyna miaukolić. Nic tego nie zmieni, ale do sypialni nie będzie wchodził, bo nie chce budzić się w nocy z japą pełną sierści. Nie ma zmiłuj.
Wampiwor, jedyna rada to albo przeczekać - kiedyś w końcu zrozumie, że miauczenie nic nie daje, albo szybko znaleźć jej dom z drugim kotem.

klauduska - Śro Gru 04, 2013 14:04

Wampiwor, ani razu nie użyłam słowa "męczyć" w swoim komentarzu, więc jak kierujesz uwagi, to kieruj je do odpowiedniej osoby..
Wampiwor napisał/a:
nie zarabiam na kotach.

A kto tu niby na kotach zarabia..?
Wampiwor napisał/a:
Do tej pory przez nasze mieszkanie przewinęło się dobre naście kotów, w tym dzika kocica z 4 maluszków i nigdy nie było problemu tej natury.

I nigdy wcześniej ci nie przeszkadzały kłaki i ślady łap? Teraz dopiero zaczęły? Przecież to zwierzak.
pizmol napisał/a:
klauduska, to nie kot był zdaje się zamknięty tylko oni w sypialni.

Różnicy nie ma żadnej w tym kto, gdzie jest zamknięty. Kot dostaje "nowe" pomieszczenie otwarte i leci zwiedzać. Normalne to jest zupełnie.

Wampiwor - Śro Gru 04, 2013 14:11

Off-Topic:
Nie wiem, dlaczego interesuje Cię, od kiedy denerwują mnie okłaczone ubrania, a także dlaczego moja sypialnia jest moja i kot nie ma do niej wstępu.

klauduska - Śro Gru 04, 2013 14:20

Wampiwor, :roll:
Wampiwor napisał/a:
dlaczego interesuje Cię, od kiedy denerwują mnie okłaczone ubrania

Nie interesuje mnie to kompletnie. To było pytanie retoryczne.
Wampiwor napisał/a:
dlaczego moja sypialnia jest moja i kot nie ma do niej wstępu.

A to już tym bardziej mnie nie interesuje.
Stwierdzam fakt, że to normalne, że kot sobie lata, jak gdzieś się go do zamkniętego pokoju wpuści
Zadałaś pytanie, aż je tutaj zacytuję, żebyś nie doszukała się kolejnego nie-wiadomo-czego:
Wampiwor napisał/a:
Gdyby tęskniła, to chyba by przychodziła do nas na głaskanie? Może to jakiś lęk?

to ci na nie odpowiedziałam.

Więc albo o czymś piszesz i zezwalasz na komentowanie, albo nie pisz wcale, jeśli ci odpowiedzi przeszkadzają i doszukujesz się ukrytych podtekstów, których po prostu nie ma.

smeg - Śro Gru 04, 2013 15:34

Dziewczyny, proszę o zachowanie kultury wypowiedzi. Wampiwor, ochłoń przed napisaniem kolejnego posta, nikt tu Cię nie atakuje.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group