Archiwum - Psiaki vol.VII
Fauka - Nie Gru 20, 2009 10:47
Po świętach idziemy do weta ale obawiam się że to nie choroba tylko pies, i co wtedy? co wtedy kiedy bedzie zdrowy i agresywny? rozmawiałam ze szkoleniowcami o tym, przeszukałam net, ksiązki, czasopisma i nic nie da się z tym już zrobić, Ajs to skumulowanie błędow wychowawczych i cech charakteru i to bląd nie do naprawienia. Przebadam go ale co jak wyjdzie że jest zdrowy? co ja wtedy mam zrobić? ja dłużej nie wytrzymam tego. Nie wyobrażacie sobie jak pies potrafi zatruć życie, ja czasem mam ochotę po prostu go wywalić za drzwi i mieć z głowy albo zatłuc pierwszą lepszą rzeczą pod reką byleby go uciszyć, uspokoić atmosfere. Wczoraj mu czyścilam oczy i smarowałam łapy wazeliną, wszystko w kagańcu bo nie da się inaczej. Już jako szczenie potrafił pokazać zęby a ja głupie dziecko sobie nie radziłam, nie miałam nawet dostępu do neta.
Anonymous - Nie Gru 20, 2009 10:59
Moja kolezanka miala takiego psa, ktoremu musiala rzucac jakies jedzenie aby mu np. nalac wode do miski, bo rzucal sie. Nie pozwalal usiasc obok siebie na kanapie itd. Mi sie wydaje, ze to byla kwestia hierarchii w stadzie... Rodzice kupili dzieciom duzego psa sklonnego do agresji i dzieciom kazali go wychowac Moze u Ciebie problem jest tej natury??
Ja bym chyba skonsultowala sie z innymi szkoleniowcami. Wydaje mi sie, ze ciezka praca, szkoleniem itd. da sie choc czesc rzeczy odwrocic. Moze skonsultuj sie z behawiorysta jesli okarze sie, ze pies jest fizycznie zdrowy??
Fea - Nie Gru 20, 2009 11:14
http://animalia.pl/produk...letki_uspokajające_30_tbl..html
Mój pies dostawał te tabsy, kiedy mieszkał ze mną w mieście, żeby nie zeżreć całej dzielnicy na spacerach. Efekt był taki sobie, ale był, mniej agresji i szybciej wygasała.
Fauka - Nie Gru 20, 2009 11:15
tamiska napisał/a: | Rodzice kupili dzieciom duzego psa sklonnego do agresji i dzieciom kazali go wychowac Moze u Ciebie problem jest tej natury?? |
U mnie było podobnie, miałam 11 lat i chciałam labradora, byłam przygotowana na takiego psa. Mama jednak kupiła mi Ajsa na bazarku od jakiejś alkoholiczki, nie wiadomo po jakich psach on jest. Jako szczeniak przejawiał już agresję, wyrósł na coś w podobie teriera. Nie proadziłąm sobie a pies byl tylko na mojej głowie, nikt inny się nim nie interesował i wyszło i wiem ze to moja wina. Joanna Bohdziun u której szkolilam Larego i na wiosnę tam wracam mówi, że z 6 letnim psem niewiele się zdziała, pisałam kiedyś do Zofii Mrzewińskiej i też uważa że niewiele da się tu naprawić. Nie mam pojęcia co dalej, nie stać mnie też na niewiadomo ile wizyt behawiorysty w dodatku z nikłymi szansami na efekt. Dzisiaj od rana wszystkich atakuje oprócz mnie.
AngelsDream - Nie Gru 20, 2009 12:10
Fauka napisał/a: | Nie wyobrażacie sobie jak pies potrafi zatruć życie |
Za to wyobrażamy sobie, jak człowiek może zatruć życie psu.
Wiesz - ja myślę, że Ty chcesz go uśpić i mieć problem z głowy, popłaczesz trochę, wszyscy pogłaszczą Cię po główce i będzie lepiej, a Ty zostaniesz ze swoim ukochanym blabladorkiem. To jest moje zdanie, które wyrobiłam sobie na podstawie Twoich wpisów w temacie psów.
Anonymous - Nie Gru 20, 2009 12:21
Fauka napisał/a: | z 6 letnim psem niewiele się zdziała |
Pozwolę się nie zgodzić. Moja koleżanka chodziła na szkolenia ze swoim briardem, ma znajomą treserkę (nie wiem co to dokładnie jest za treserka, wiem że przygotowywała jej psa do kursu na psa-przewodnika), która miała już psy starsze (około 9 letnie), ze schroniska, z traumami, agresywne i wszystkie wyprowadziła na normalne psy.
AngelsDream - Nie Gru 20, 2009 12:27
Ren, bo tak działa normalny trener.
Pomijam, że przez net da się napisać tak, żeby uzyskać pożądaną odpowiedź.
sachma - Nie Gru 20, 2009 12:30
śnił mi się dziś Niko.. tak strasznie za nim tęsknie.. jakoś tak dziwnie.. jadę do "psów" a wita mnie tylko pies.. nie mogę się przyzwyczaić.. jak jest zimno zaraz się zastanawiam czy Nika zabrali na halę, czy nie marznie - Dino wie do czego służy buda, Niko zawsze jej nie lubił.. w największe mrozy spał na ziemi.. kupowaliśmy mu palety żeby na ziemi nie leżał to korzystał z nich tylko w ulewy, w zimie cały czas na śniegu..
Tess - Nie Gru 20, 2009 12:32
Fauka, sorry, jak możesz w ogóle pisać, że Twój pies zatruwa Ci życie? I jak możesz przedstawiać to w taki sposób, jakby to była jego wina? Wina nie jest psa, tylko Twoja.
Mam zepsutego psa, tragicznego, bardzo ciężko mi z nim w Warszawie. Tak jest ciężko, ale to nie jest wina psa, moja, psu łatwiej nie jest.
Tak samo tu, nie rozumiem, jak w ogóle można przedstawiaćsiebie i psa w takim świetle.
Pomijając oczywiście, że z psem w wieku Ajsa można zrobić bardzo wiele. Trzeba oczywiście chcieć, a myślę, że z tym jest tutaj problem.
Fea - Nie Gru 20, 2009 12:47
Oj nie łapcie jej za słowa, do cholery. Ok, pies nie zatruwa nikomu życia celowo i to jest jasne, ale problem z psem potrafi to życie naprawdę skomplikować i nie ma co labidzić, że omg zła pańcia bo nie wyrabia. Sama mam problematycznego psa. Ile razy ryczałam i klęłam po powrocie ze spaceru, nie zliczę. Ilu sposobów próbowałam, też nie zliczę. Problemy zniknęły dopiero wtedy, kiedy wyeliminowałam czynnik stresogenny w postaci psów - Jurand ma ogród i sobie lata, wreszcie przestałam bać się wychodzenia z nim, ale o wyjściu na ulicę nadal nie ma co gadać. Jak idziemy do weta, a to jakiś kilometr od mojego domu, to mam oczy dookoła głowy, bo futro potrafi sprowokować najspokojniejszego psa - a to wiocha i psy latają luzem, w tym duże. Po dwóch miesiącach z psem w mieście byłam totalnie wykończona, mimo że cholernie go kocham i do głowy nie przyszłoby mi uśpienie. Gdyby jeszcze wykazywał agresję w stosunku do domowników, chyba by mnie diabli z nerwów wzięli.
AngelsDream - Nie Gru 20, 2009 13:03
Fea, ale Ty próbowałaś rozwiązać problemy, a nie wyeliminować psa z życia.
Ajs był problematyczny już wcześniej, ale Fauka wzięła szczeniaka, chociaż już wtedy narzekała na zachowanie psiaka.
Tak, trudny pies utrudnia życia. Tak, płacze się przez niego i klnie. Można mieć dość. Ale wtedy trzeba coś robić - robić w dobrym kierunku - a nie tylko biadolić i płakać.
Gdyby padło: "mam go dość, uśpię go", wyglądałoby to przynajmniej szczerze, a nie... jak "pocieszajcie mnie, bo jestem biedna", podczas gdy najbiedniejszy jest Ajs, bo to on prawdopodobnie zapłaci życiem za to, co zrobili z nim ludzie. Ludzie w ogóle, nie tylko rodzina Fauki.
Fauka - Nie Gru 20, 2009 13:04
Linczować wam jest mnie bardzo łatwo, czepiać się labradora oczywiście też. Angels vel jawiemwszystkonajlepiej, nie widzisz tego, sądzę że nie miałaś nawet kontaktu z psem, który bez powodu jest w stanie pocharatać cię tak, że masz zwolnienie bo nie jesteś w stanie podnieść dlugopisu. Tak, to są moje blędy, błędy domowników ale ja za to wszystko płacę, bo gdy Ajs atakuje babcię to ja muszę go łapać, bo wtedy wszyscy prują się na mnie i odciągając psa obrywam ja. Mam ręce z bliznach które już nigdy nie zejdą, to nie jest ugryzienie ot takie, to są glębokie rany i to nie jest jednorazowe ugryzienie tylko szarpanie do momentu aż jakoś nie wyrwę się z jego ataku. Czy kiedykolwiek pogryzl was TAK pies? czy kiedykolwiek mialyście zwolnienie i brałyście leki przeciwbólowe bo mialyście tak rozwaloną rękę/nogę? raz rzucil mi się do twarzy i rozwalił mi polik i wargi, jak dobrze że po tym nie zostały mi ślady bo już ręce mam okropne. To jest tragedia, latwo wam mówić, pisać, być najmądrzejszymi i mnie linczować ale sądzę że gowno wiecie o przebywaniu pod jednym dachem z psem, który jest w stanie was zaatakować gdy śpicie, wystarczy że nie poczuję jak wskoczy mi do łożka a ja ruszę nogą, wtedy atakuje.
I nie szukam pocieszenia tylko jakiś konkretów.
AngelsDream - Nie Gru 20, 2009 13:11
Fauka, to dlaczego doprowadziłaś psa do takiego etapu?
Czemu wcześniej pies nie miał badań? Możesz się na mnie fochować, obrażać i proszę cię bardzo, ale kolejność prawidłowa jest taka: dobry wet, komplet badań, dobry behawiorysta i uśpienie. Jeśli nie masz na to siły, uśpij go choćby dziś, tylko potem nie rób z siebie ofiary. A do labradora się czepiam, bo wzięłaś szczeniaka w momencie, kiedy z pierwszym psem już były problemy z agresją w stosunku do domowników. Ja nie twierdzę, że masz Ajsa ratować na siłę, kosztem swoich rąk, kolejnych blizn czy nawet czyjegoś życia, ale nie biadol. Podejmij męską decyzję, konkretną i ZRÓB coś, bo płakanie na forum nie pomoże.
Cytat: | sądzę że nie miałaś nawet kontaktu z psem, który bez powodu jest w stanie pocharatać cię tak, że masz zwolnienie bo nie jesteś w stanie podnieść dlugopisu. |
To bardzo źle sądzisz.
Dostałaś konkrety, ale najwyraźniej to nie są te konkrety, które chciałaś przeczytać, więc napisałam to bardziej wprost.
Mangusta - Nie Gru 20, 2009 13:14
a ja jestem w stanie zrozumieć Faukę, to młoda dziewczyna i faktycznie może sobie nie radzić ze zwierzęciem. jest zrozpaczona, szuka pomocy, nie rozumiem czemu na nią tak naskakujecie.
Fauka, jedynym wyjściem byłyby jakieś prochy, tak jak mówi Fea. na pewno wizyta u weta Cię nie ominie, trzeba ustalić przyczynę agresji, jeśli to coś neurotycznego to i trening nic nie pomoże.
Fea - Nie Gru 20, 2009 13:15
AngelsDream napisał/a: | Tak, trudny pies utrudnia życia. Tak, płacze się przez niego i klnie. Można mieć dość. | Gdybyś mnie zobaczyła po jedym ze spacerów, kiedy Jurand zerwał mi się ze smyczy (tak, bez większych problemów zerwał metalowy karabińczyk) i rzucił się na jakiegoś spokojnego labradora, albo kiedy w pierwszych miesiącach bycia u nas otworzył sobie drzwi na dwór i pogryzł jamnicę sąsiadów, jak rzucam bluzgami, beczę i nie mam pojęcia, co zrobić, to pewnie i o mnie rąbałabyś posty w rodzaju 'bo ty nie robisz nic'. Takie działanie jest długofalowe. Trzeba wiedzieć, od czego zacząć i trzeba przede wszystkim mieć odwagę do konkretnych działań, a to nie zawsze przychodzi w minutę. Nawet do kolczatki nie mogłam się przekonać, bo się bałam, że pies zrobi sobie krzywdę (i pewnie by zrobił, rozwiązaniem okazała się kolczatka z plastikowymi osłonami na kolce, wywołuje dyskomfort, ale nie rani). Przyznam szczerze, że nie chciałabym być w sytuacji, w której mój ukochany pies startuje z zębami do mojej starej i słabej babki. Ni cholery nie wiem, co bym wtedy zrobiła. A wszystko to z prostej przyczyny - bo przed Jurandem nigdy nie miałam trudnego psa, przez co doświadczenia nie miałam żadnego w tej kwestii. Uczyliśmy się siebie długo.
Cytat: | a ja jestem w stanie zrozumieć Faukę, to młoda dziewczyna i faktycznie może sobie nie radzić ze zwierzęciem. jest zrozpaczona, szuka pomocy, nie rozumiem czemu na nią tak naskakujecie. | Toteż właśnie.
Fauka, kupuj te prochy. Czytałam też o melatoninie, ją możesz nawet dzisiaj dostać w aptece, załatwi problem przynajmniej do jutra.
|
|
|