Zachowanie, psychika i oswajanie - [STADO] Depresja po śmierci szczurów ze stada
agacia - Czw Kwi 03, 2008 23:39
Jingles nie umarl ze starosci,ale zachorowal. Oni moze nie mieszkali doslownie razem,ale jednak w jednej klatce oddzieleni tylko kratka,no i Sasza mial inne objawy niz Jingles. Ja nie wiem czy odejscie Jingsia mialo wplyw na Sasze. Poprostu Saszy zaczelo sie pogarszac po jego smierci.
Lama - Pon Kwi 07, 2008 17:16
Dobra, znalazłam sposób na przekonanie szczurasów do siebie - trzeba jednego wziąć na operację, wtedy ten operowany będzie miał traumę zabiegową, a ten, który został - traumę samotniczą i w efekcie po ponownym połączeniu zaczną się kochać jak nigdy wcześniej.;)
Anonymous - Pon Kwi 07, 2008 17:57
Miki zaczęła się dziwnie zachowywać tj. uciekała z klatki gdy Fiki zachorowała. Najchętniej przebywała na kanapie lub rozkładanym fotelu,gdy Fiki odeszła za TM Miki całkowicie skończyła z klatką.Strach przebywania w klatce nasilił się bardzo nawet zostawienie otwartych drzwiczek nic nie dawało,a zamknięcie ich to była tragedia dla niej,Nigdy nie zapomnę rozpaczliwie wyciągniętych łapek, przez szczeble,otwartego pyszczka jakby chciała mi coś wykrzyczeć i tego panicznego strachu w jej oczach ,który mijał gdy tylko dostała się na swój ulubiony fotel czy kanapę.
Mimi dużo młodsza od niej nie zastąpiła jej Fiki,akceptowała ją ale uciekała na fotel i kanapę i tak.Potrafiła na nich siedzieć dowolnie długo nawet jak byłam w pracy 12 godz.,czyli zjawiałam się po ok 14 godz. od wyjścia z domu,nie drgnęła siedziała jakby pogrążona w śnie czy depresji do mojego powrotu i wtedy na moment się ożywiała.
W klatce z Mimi nie chciała być.
Wieczorem gdy robiłam sobie łóżko,przybiegała do pokoju,wspinała się na moją pościel i spała w nogach mojego łóżka.Niestety jedynym mankamentem tego było to,że kupki robiła też poza klatką,ale starałam się by załatwiała się na szmatki.Nawet gdy zdjęłam górę klatki do dolnej części też nie weszła by się załatwić.
Jadła tylko,ale tak bardzo malutko i miałam wrażenie,że czeka na odejście za TM,którego się bała.
Gdy odeszła Miki,całym "szczurzym światem" dla Mimi stałam się ja. Była już chora i po niecałych 3 miesiącach dołączyła do swoich starszych koleżanek,a przecież była taka młoda.
Off-Topic: | Zawsze gdy o nich piszę,choć mija prawie rok to |
Kagero - Sob Cze 28, 2008 21:32 Temat postu: Utrata zaufania do opiekuna po stracie jedynej towarzyszki? Nie wiem co mam zrobić, żeby nie pogorszyć sytuacji. A wygląda to tak:
Jak pewnie sporo osób już wie, miałam dwa szczury. Samicę i samca-kastrata. On zawsze miał towarzystwo - najpierw w sklepie z rodzeństwem, później z Charlie przez kratki, i w końcu - po kastracji - był już z nią, naprawdę razem.
Po śmierci Charlie najpierw zachowywał się, jakby nie dowierzał, że jej nie ma. Biegał, szukał, węszył, obwąchiwał wszystkie miejsca, w których ona była, na których leżała. To było wczoraj wieczorem, kiedy wróciłam z naszego małego pogrzebu. Przy czym Chrupek miał z nią kontakt przed uśpieniem, później po powrocie od weta nie zajmowałam się nim, a nią. Teoretycznie nie wiedział, że ona nie żyje. Chrupkiem zajęłam się dopiero, kiedy pochowałam Charlie. I wtedy było niedowierzanie.
A dzisiaj zachowuje się już, jakby przestał mi ufać. Tak, jakby bał się, że jego też mogę "się pozbyć". Nie przychodzi, kiedy wołam. Waha się, czy wyjść z klatki. Unika moich rąk. Jeśli już podejdzie, to badawczo mnie obwą:cenzura:, pojednawczo liźnie po palcach, ale dotyku unika. Ucieka, kiedy widzi, że chcę go dotknąć, podnieść. Jeśli już go zabiorę na ręce, siada na ramieniu. I znów: unika głaskania, tylko pojednawcze liźnięcia, odwracanie się ode mnie.
Może panikuję, może on się potrzebuje z tym wszystkim oswoić. Ale je normalnie, może troszkę mniej niż zwykle. Leży w hamaku. Węszy, jakby oczekiwał, że to jakiś ponury żart i ona wróci. Ale wydaje mi się, że przestał mi ufać - bo mu ją zabrałam. Wyszłam z domu z nią, wróciłam bez niej.
Tematy, które znalazłam traktują o zmianie zachowania po śmierci towarzystwa, owszem. Ale kiedy zostają jeszcze jakieś szczury. Dlatego zakładam temat, bo chcę wiedzieć, czy ktoś już przez to przechodził i co ja mam zrobić: czy dać mu czas, czy próbować go do siebie przekonać?
PALATINA - Sob Cze 28, 2008 21:36
Wydaje mi się, że on nie wiążę faktów aż tak bardzo, by Ciebie obwiniać o swoją samotność.
Ale na pewno czuje się nieswojo i dlatego zachowuje się inaczej niz normalnie.
Musi się oswoić z nową sytuacją.
Daj mu czas.
Layla - Sob Cze 28, 2008 21:36
Kagero, ja myślę, że on jest w szoku. Raczej nie wiąże straty towarzyszki z Tobą, wg mnie (a straciłam już 7 ogonów ). Daj mu czas, bądź przy nim. Czy za jakiś czas jest cień szans na towarzystwo dla niego?
Kagero - Sob Cze 28, 2008 21:43
dziewczyny, trochę mnie to uspokaja.. postaram się poczekać, chociaż dla nas obojga to jest nowa sytuacja, stąd moja panika, chyba..
Layla, cały czas próbuję się dogadać z rodzicami. wspominam, żeby wziąć ze dwie dziewczyny (mama jest alergiczką), ale stawiają opór: dla odmiany nie dlatego, że "szczury śmierdzą, gryzą, itd." ale "przecież widzisz, że szczury chorują i cierpią". i nie dociera do nich żaden mój argument. wiem, że towarzystwo mogłoby złagodzić trochę jego samotność. przynajmniej samotność, bo wydaje mi się, że jemu brakuje właśnie jej, tego konkretnego szczura.
Anonymous - Sob Cze 28, 2008 22:02
Kagero, szczur nie obwinia nikogo i niczego, nie ten poziom myślenia.
Moim zdaniem on tak przeżywa jej stratę. Za jakiś czas mu przejdzie, choć jeśli jest tak towarzyski może być smutniejszy i osowiały z powodu samotności.
Kagero - Sob Cze 28, 2008 22:13
Viss, ja chyba mam ogólnie przerośniętą skłonność do personalizowania..
on się już chyba troszkę przestawił na bycie bez stada: smaczne kąski zaczął brać delikatnie z palców, tak jak to robiła Charlie, która była na pozycji całkowitej pani i władczyni. on już się nie boi, że zostaną mu tylko resztki, więc myślę, że to dobry znak, w sensie, że zwiastuje mijanie szoku?
Anonymous - Nie Cze 29, 2008 09:20
Kagero, Chrupek na pewno widzi różnicę sprzed i po Charlie. Jego zachowanie zmieni się pod wpływem zmian jakie nastąpiły. Porozpieszczaj go troszkę. Może jakieś dodatkowe atrakcje, zabawy? Poza tym na pewno dojdzie do siebie szybko, szczurki nie opłakują strat w takim sensie jak słonie, a na pewno nie jak ludzie. To spryciarze, więc zacznie korzystać z benefitów samotnego życia.
Off-Topic: | A chociaż jednej samiczki się nie da dokooptować? |
Kagero - Nie Cze 29, 2008 13:25
Viss, teraz widzę, że chyba naprawdę strasznie spanikowałam. wprawdzie dużo leży albo śpi w hamaku, ale zostawiłam klatkę otwartą na noc, żeby mógł sobie wejść na łóżko i obudziłam się z Chrupkiem przytulonym do mojego brzucha dopiero, kiedy zaczęłam go głaskać to się obraził i poszedł do klatki. przed chwilą nawet wyszedł bardzo energicznie z hamaka i przybiegł mi wyjadać makaron z miski, a kiedy się najadł to wrócił na hamak i dalej śpi. mam nadzieję, że to oznacza, iż jesteśmy na bardzo dobrej drodze do jego psychicznej równowagi.
Off-Topic: | w dalszym ciągu zagaduję do rodziców, żeby wziąć dla niego towarzystwo, ale słyszę ciągle, że wezmę następnego szczura i będzie to samo co z Charlie - i nie przemawia do nich, że szczury w końcu też chorują i umierają. ew. mówią, że jak będę na swoim, to będę trzymać tyle szczurów ile mi się będzie podobało - to trochę cios poniżej pasa, bo wiedzą, że dopóki nie zrobię znacznych postępów w terapii, to nie będę nawet w stanie znaleźć pracy.. |
Anonymous - Nie Cze 29, 2008 16:21
Kagero napisał/a: | jesteśmy na bardzo dobrej drodze do jego psychicznej równowagi. | I ja tak uważam.
Off-Topic: | Namów terapeutkę na dodatek do terapii w postaci nowego szczurka. To ci na pewno dobrze zrobi. |
Kagero - Nie Cze 29, 2008 20:05
jest coraz lepiej Chrupek zaczął na łóżku zajmować swoje ulubione miejsce - na poduszce (wcześniej być może bardzo mocno czuł zapach Charlie - na dzień, dwa przed śmiercią leżała tam, też sikała po Furosemidzie - i to go niepokoiło). przychodzi do mnie chętniej, kiedy mówię "chodź". układa się, na szczęście.
Off-Topic: | Viss, moja mama nie daje się przekonać na "element terapeutyczny" nawet.. ale nie dam tak łatwo za wygraną - może w końcu "wiercenie dziury w brzuchu" coś da - jak powiedziałam przy okazji rodzinnego oglądania House'a: "patrzcie! tyle można osiągnąć upierdliwością!" ha! |
Amelia - Śro Lip 02, 2008 19:05
Własnie miałam zakładać temat a widze że jest już taki.Jak wiecie dzisaj straciłam Dori i Narmi została sama .Za każdym razem gdy podchodze do klatki to wychodzi patrzy za swoją koleżanką a pozniej wraca do domku.
Gdy w ostatnim czasie jezdziłam z Dori do weterynarza to gdy wracałam to wkładałam Dori spowrotem to Narmi musiała ja porządnie obwąchać polizać i razem zasypiały ,a gdy dzisaj wróciłam to zdążyłam tylko przeprosioć Narmi chyba zrozumiała bo nie wyrywała sie z moich obieć (to taka mała indywidualistka ,nie lubi być głaskana i wszedzie musi wepchać ten swój nosek)tylko spokojnie siedziała w moich ramionach i patrzyła mi prosto w oczy.
Bede musiała wnet jej znaleść towarzyszke bo nie moge skazać ją na samotność
Kagero - Śro Lip 02, 2008 19:34
Amelia, jeśli masz taką możliwość, to znajdź towarzyszkę jak najszybciej - to powinno pomóc. ja niestety nie mogę Chrupkowi zapewnić stada, sytuacja przestała się zmieniać i wydaje mi się, że już tak zostanie, że mój miziasty misio nie będzie więcej się do mnie garnąć i będzie od teraz niedotykalski.
|
|
|